Info
Ten blog rowerowy prowadzi Monica z miasteczka Luzino. Mam przejechane 14904.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Grudzień2 - 13
- 2016, Listopad2 - 3
- 2016, Październik5 - 12
- 2016, Wrzesień4 - 9
- 2016, Sierpień7 - 16
- 2016, Lipiec7 - 12
- 2016, Czerwiec1 - 2
- 2016, Maj14 - 51
- 2016, Kwiecień6 - 17
- 2016, Marzec2 - 9
- 2016, Luty2 - 11
- 2015, Grudzień2 - 7
- 2015, Listopad1 - 1
- 2015, Październik7 - 41
- 2015, Wrzesień4 - 15
- 2015, Sierpień6 - 11
- 2015, Lipiec3 - 4
- 2015, Czerwiec8 - 20
- 2015, Maj12 - 56
- 2015, Kwiecień10 - 35
- 2015, Marzec6 - 23
- 2015, Luty4 - 14
- 2015, Styczeń2 - 19
- 2014, Grudzień3 - 21
- 2014, Listopad4 - 34
- 2014, Październik7 - 64
- 2014, Wrzesień6 - 57
- 2014, Sierpień5 - 26
- 2014, Lipiec7 - 59
- 2014, Czerwiec8 - 40
- 2014, Maj17 - 134
- 2014, Kwiecień9 - 58
- 2014, Marzec12 - 88
- 2014, Luty9 - 47
- 2014, Styczeń2 - 4
- 2013, Grudzień3 - 2
- 2013, Listopad3 - 4
- 2013, Październik6 - 16
- 2013, Wrzesień5 - 23
- 2013, Sierpień2 - 8
- 2013, Lipiec1 - 5
- 2013, Czerwiec5 - 20
- 2013, Maj1 - 0
- 2012, Październik1 - 3
- 2012, Sierpień1 - 1
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 3
- 2012, Maj2 - 1
- 2012, Kwiecień3 - 2
- 2011, Październik5 - 7
- 2011, Czerwiec3 - 4
- 2011, Maj1 - 2
- 2011, Kwiecień1 - 2
- 2010, Październik1 - 0
- 2010, Maj1 - 0
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Lipiec1 - 0
- 2009, Czerwiec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
0-50 km
Dystans całkowity: | 4304.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 121 |
Średnio na aktywność: | 35.57 km |
Więcej statystyk |
- DST 33.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy lipcowy wieczór
Środa, 1 lipca 2015 · dodano: 06.07.2015 | Komentarze 2
Piękny lipcowy wieczorek.
Jeździmy polnymi drogami w okolicach Milwina, Częstkowa i Przetoczyna. Poznałyśmy jedną fajną drogę ze świetnymi widokami pomiędzy Milwinem a Dąbrówką.
Jeździmy polnymi drogami w okolicach Milwina, Częstkowa i Przetoczyna. Poznałyśmy jedną fajną drogę ze świetnymi widokami pomiędzy Milwinem a Dąbrówką.
Bociek © Monica
Okolice Częstkowa © Monica
Dolina Gościciny © Monica
Dolina Gościciny © Monica
Łany zbóż © Monica
Gdzieś za Milwinem © Monica
Zachód słońca © Monica
Zachód słońca © Monica
Świetna nowa droga © Monica
Panorama - chyba okolic Sychowa © Monica
Księżyc © Monica
Kategoria 0-50 km, W towarzystwie
- DST 45.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Czerwcowy wieczór
Czwartek, 25 czerwca 2015 · dodano: 30.06.2015 | Komentarze 1
Trasa: Luzino - Paraszyno - Dargolewo - Miłoszewo - Lewino - Wyszecino - Luzino
Jezioro w Miłoszewie © Monica
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 28.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Wieczorna pętelka
Środa, 17 czerwca 2015 · dodano: 30.06.2015 | Komentarze 0
Trasa: Luzino - Robakowo - Sychowo - Częstkowo - Smażyno - Wyszecino - Luzino
Okolice Milwina © Monica
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 34.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Wieczorem po okolicy
Środa, 10 czerwca 2015 · dodano: 29.06.2015 | Komentarze 2
Wspaniały czerwcowy wieczór :-)
Trasa: Luzino - Tępcz - Pobłocie Wybudowanie - Lewinko - Smażyno - Wyszecino - Luzino
Trasa: Luzino - Tępcz - Pobłocie Wybudowanie - Lewinko - Smażyno - Wyszecino - Luzino
Kwitnące bagno © Monica
W Tępczu © Monica
Miły szuterek © Monica
Samotny wiatraczek © Monica
Przydrożny staw © Monica
Różyczka © Monica
Polna droga © Monica
Uwielbiam takie drogi między polami, zwłaszcza teraz w czerwcu © Monica
Szkoda jeżyka, bo jego chwile na tej ulicy są policzone ... :-( Nie wiem dlaczego one mają zwyczaj tak siedzieć na samym środku ulicy... © Monica
Czerwcowy wieczór © Monica
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 5.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Jezioro Hańcza z przygodami dz.4
Wtorek, 26 maja 2015 · dodano: 07.06.2015 | Komentarze 7
Tego dnia od rana cały czas padało, właściwie to padało od poprzedniej nocy. Dopiero koło 10 deszcz ustał i była nadzieja, że się zaczyna przejaśniać. O 11 postanowiłyśmy ruszyć w dalszą drogę. Co prawda tuż przed wyjazdem znów zaczęło lekko padać, ale miałyśmy nadzieję, że to już tylko tak przelotnie, że to się przecież wypadało... Rzeczywiście, wkrótce przestało i deszcz nie był problemem.
Na ten dzień była zaplanowana trasa do Wiżajn, na Rowelską Górę, a może i jeszcze dalej na północ, może Góry Sudawskie... Niestety nic z tych planów nie wyszło...
Bowiem trasa, którą wybrałam na początek nie okazała się zbyt fortunna... Patrząc na mapę stwiedziłam, że fajnie byłoby pojechać niebieskim pieszym szlakiem wokół Jeziora Hańcza. Była to najprostsza droga (w sensie najkrótsza), przy tym biegnąca tuż przy naszym domu, a dotąd nie miałyśmy okazji nią jechać, więc wszystkie argumenty były za tym, żeby właśnie tędy pojechać.
Początkowa szutrówka zamieniła się węższą drogę i węższą i w końcu w wąską ścieżynkę, na początku przyjemną i przejezdną. Nie ma co ukrywać lubię takie ścieżki, więc bynajmniej mnie taki widok nie zniechęca. A szkoda... Gdzieś w okolicach Półwyspu Bociani Róg ścieżka zaczyna się robić nieprzejezdna, bo mało że wąska to jeszcze kamienista i zakorzeniona, dosyć niebezpiecznie byłoby po tym jechać. Ja jednak mam nadzieję, że w końcu się przecież poprawi, więc prowadzimy rowery dalej. Wydaje się, że jest już na tyle daleko, że nie ma sensu zawracać. Może by jednak miało... Bo do tego zaczynają dochodzić strome podejścia, przy tym jest morko po deszczach, więc dwa razy nie jestem w stanie bez pomocy siostry wciągnąć roweru. Wreszcie zaliczam upadek, rower jest teraz zabłocony z wykręconą kierownicą i już mam dosyć... ale jeszcze nie koniec atrakcji, pojawia się powalone drzewo na ścieżce, tak głupio ułożone, że pod nim się nie zmieścisz, a górą ciężko przenieść rowery. W końcu ścieżka się kończy, dochodzimy nad brzeg jeziora w okolicy ruin dworku w Starej Hańczy. Biorę się za mycie roweru i trochę siebie, komary tną cholernie...
Na ten dzień była zaplanowana trasa do Wiżajn, na Rowelską Górę, a może i jeszcze dalej na północ, może Góry Sudawskie... Niestety nic z tych planów nie wyszło...
Bowiem trasa, którą wybrałam na początek nie okazała się zbyt fortunna... Patrząc na mapę stwiedziłam, że fajnie byłoby pojechać niebieskim pieszym szlakiem wokół Jeziora Hańcza. Była to najprostsza droga (w sensie najkrótsza), przy tym biegnąca tuż przy naszym domu, a dotąd nie miałyśmy okazji nią jechać, więc wszystkie argumenty były za tym, żeby właśnie tędy pojechać.
Początkowa szutrówka zamieniła się węższą drogę i węższą i w końcu w wąską ścieżynkę, na początku przyjemną i przejezdną. Nie ma co ukrywać lubię takie ścieżki, więc bynajmniej mnie taki widok nie zniechęca. A szkoda... Gdzieś w okolicach Półwyspu Bociani Róg ścieżka zaczyna się robić nieprzejezdna, bo mało że wąska to jeszcze kamienista i zakorzeniona, dosyć niebezpiecznie byłoby po tym jechać. Ja jednak mam nadzieję, że w końcu się przecież poprawi, więc prowadzimy rowery dalej. Wydaje się, że jest już na tyle daleko, że nie ma sensu zawracać. Może by jednak miało... Bo do tego zaczynają dochodzić strome podejścia, przy tym jest morko po deszczach, więc dwa razy nie jestem w stanie bez pomocy siostry wciągnąć roweru. Wreszcie zaliczam upadek, rower jest teraz zabłocony z wykręconą kierownicą i już mam dosyć... ale jeszcze nie koniec atrakcji, pojawia się powalone drzewo na ścieżce, tak głupio ułożone, że pod nim się nie zmieścisz, a górą ciężko przenieść rowery. W końcu ścieżka się kończy, dochodzimy nad brzeg jeziora w okolicy ruin dworku w Starej Hańczy. Biorę się za mycie roweru i trochę siebie, komary tną cholernie...
Rezerwat Przyrody Jezioro Hańcza © Monica
Jezioro Hańcza © Monica
Niebieski szlak wzdłuż Jeziora Hańcza © Monica
Na szlaku © Monica
Zaczyna robić się się stromo i kamieniście © Monica
Szlak robi się nieprzejezdny © Monica
Jezioro Hańcza © Monica
Czyżby nastąpiła oczekiwana poprawa? © Monica
Niestety nie © Monica
Nadal trzeba prowadzić a i to nie jest proste © Monica
Najgorsze są takie podejścia na mokrej ścieżce © Monica
Brniemy nadal © Monica
No i stało się, upadek, rower zabrudzony i wykrzywiony © Monica
Nie, ja wcale nie dobijam leżącego... ;-) © Monica
Po wyczyszczeniu roweru, gdy myślimy, że wszystko najgorsze już za nami, możemy ruszać dalej. Wtedy okazuje się, że siostra
przebiła dętkę. Cholera... Mam obawy, że nie poradzimy sobie z tą dętką, nawet
jak wymienimy, to nie damy rady napompować... Zastanawiam się czy nie pójść z
tym rowerem do najbliższej wioski, np. do Dzierwan, żeby znaleźć kogoś kto by
nam pomógł, ale to są tak małe wioski, dobrze jak jest parę domów, że się
obawiam, iż nie znajdziemy nikogo kto się będzie znał, może tylko jakieś
staruszki będą w domu... Więc podchodzimy wyżej, do wspomnianych ruin dworku i
same się za to bierzemy. No i tak jak przewidziałam: dętka została wymieniona
ale za nic nie można jej napompować, wentylek ucieka, chowa się w obręczy,
wyciągamy go, ale nic nie idzie do przodu to pompowanie. Od pompki siostry
urywa się końcówka, więc staje się bezużyteczna, zostaje tylko moja, też jakaś
słaba... Męczymy się i męczymy i mam już naprawdę dosyć, jeszcze te komary
żyć nie dają... I nagle staje się CUD: 200 metrów wyżej na parkingu
pojawia się człowiek: patrzę i oczom nie wierzę, bo to rowerzysta, potem drugi i trzeci! No to
jesteśmy uratowane: na pewno będą mieli lepsze pompki a może i napompują ;-)
Szybko do nich podjeżdżam, tak są trzy pompki, zaraz zobaczymy. Siostra
dochodzi i jeden z panów (niejaki Witek) bierze się za pompowanie. Niestety okazuje
się, że wentylek jest jakiś trefny, za krótki, w ogóle nie można na nim założyć
pompki... Masakra... Męczy się chłopak, żeby jakoś wyciągnąć ten wentylek i
jednak napompować, ale wówczas i tak powietrze schodzi... Generalnie coś nie
tak z tym wentylkiem, zapamiętałam że przede wszystkim za krótki... Nie udało
się nic z tym zrobić... Jestem nerwowa, bo nie wiem czy od razu iść z tym
rowerem do Suwałk do jakiegoś serwisu czy wracać do domu... Jest godz. 14 a do Suwałk prawie 30 km, nie, pieszo nie zdążymy do żadnego serwisu przed jego zamknięciem. Decyduję, że wracamy do domu, dobrze że nie mamy daleko, 8 km ulicą. Opcje są trzy: albo znajdziemy kogoś we wsi kto pojedzie z nami samochodem do Suwałk do serwisu, albo następnego dnia rano idziemy do Suwałk pieszo ( a miałyśmy już jechać w zupełnie inne strony: do Sejn), co zupełnie zburzy nasze plany, jest też nadzieja na opcję trzecią: czyli że zapasowa dętka siostry, którą zostawiła na noclegu będzie miała normalny wentylek...
Ciąg dalszy był taki © Monica
Szłam sobie tą ulicą i nie mogłam oprzeć się myślom, że gdybym od razu nią pojechała zamiast przedzierać się tym szlakiem, nie byłoby tego wszystkiego... No ale to jest urok nowych dróg, podobają się bo są nowe i nieznane, ale nie zawsze są najlepsze... Inna kwestia, że czasem trzeba się wycofać w pewnym momencie. Może będę miała nauczkę na przyszłość...
Przydrożna chałupa © Monica
Wciąż mam dylemat czy jest ona jeszcze zamieszkana czy nie © Monica
Po dotarciu do Błaskowizny okazało się, że dętka zapasowa siostry ma dobry wentylek (inna znów sprawa, że siostra powinna była tę dętkę wozić ze sobą a nie zostawiać na noclegu... obie dałyśmy ciała... ;-) Wymiana więc już poszła szybko, ale pompowanie nadal problemowe... Na szczęście pomógł nam gospodarz, staruszek już, miał większą pompkę, ale też nie mógł nią napompować do końca, w końcu przyniósł pompkę traktorową...
Wniosek: potrzebujemy jakąś porządną pompkę, ale ciekawe czy są jakieś inne niż te tradycyjne, żeby pompowanie było łatwiejsze i nie wymagało tak dużej siły...
Wniosek: potrzebujemy jakąś porządną pompkę, ale ciekawe czy są jakieś inne niż te tradycyjne, żeby pompowanie było łatwiejsze i nie wymagało tak dużej siły...
Kategoria 0-50 km, Suwalszczyzna 2015, W towarzystwie, Wyjazdy kilkudniowe
- DST 45.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Majowym wieczorkiem
Wtorek, 19 maja 2015 · dodano: 22.05.2015 | Komentarze 1
Wieczorna, majowa przejażdżka po najbliższej okolicy. Wieczór ciepły ku mojemu zaskoczeniu.
Trasa: Luzino - Paraszyno - Łówcz - Nawcz - Kętrzyno- Dzięcielec - Rozłazino - Jeżewo - Paraszyno - Luzino
Trasa: Luzino - Paraszyno - Łówcz - Nawcz - Kętrzyno- Dzięcielec - Rozłazino - Jeżewo - Paraszyno - Luzino
Początek w lesie © Monica
Ścieżynka © Monica
Kaczeńce nad rzeką © Monica
Kaczeniec © Monica
Rzepak © Monica
Pole rzepaku w zachodzącym słońcu © Monica
Dawny kościół ewangelicki w Dzięcielcu © Monica
Pozostałości ewngelickich nagrobków © Monica
Kamień nagrobny © Monica
Aleja lipowa koło Dzięcielca © Monica
Żółciutko © Monica
Nowoodkryta polna droga pomiędzy Dzięcielcem a Rozłazinem © Monica
O zachodzie © Monica
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 36.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Powrót z serwisu + Jez. Krypko
Piątek, 8 maja 2015 · dodano: 10.05.2015 | Komentarze 5
Bezpośrednio z pracy jadę do serwisu, by odebrać rower. Jest piękny wieczór, więc potem jeszcze krótka przejażdżka niebieskim szlakiem spod Kalwarii Wejherowskiej do Jeziora Krypko, następnie przez Przetoczyno i Częstkowo powrót do domu.
Niestety wymiana linki i regulacja przerzutek nieskuteczna: przełożenia począwszy od piątego wzwyż nadal nie chodzą płynnie, coś tam szoruje, ciężko się jedzie, więc jestem skazana na jazdę tylko na czterech (ewentualnie czasami na pięciu), ale co zrobić, skoro w serwisie tylko tyle potrafili zrobić i jeszcze twierdzą że jest ok. Ok to jest jak wsiądę na rower siostry i porównam z moim: niebo i ziemia. Jestem bezsilna :-(
Jedynie wymiana pedałów okazała się korzystna: miałam ogromne luzy i rzeczywiście źle mi się jeździło, a nie wiedziałam z czego to wynika.
Trasa: Wejherowo - Pętkowice - Ustarbowo - Rez. Pełcznica - Przetoczyno - Częstkowo - Milwino Barłomino - Luzino
Niestety wymiana linki i regulacja przerzutek nieskuteczna: przełożenia począwszy od piątego wzwyż nadal nie chodzą płynnie, coś tam szoruje, ciężko się jedzie, więc jestem skazana na jazdę tylko na czterech (ewentualnie czasami na pięciu), ale co zrobić, skoro w serwisie tylko tyle potrafili zrobić i jeszcze twierdzą że jest ok. Ok to jest jak wsiądę na rower siostry i porównam z moim: niebo i ziemia. Jestem bezsilna :-(
Jedynie wymiana pedałów okazała się korzystna: miałam ogromne luzy i rzeczywiście źle mi się jeździło, a nie wiedziałam z czego to wynika.
Trasa: Wejherowo - Pętkowice - Ustarbowo - Rez. Pełcznica - Przetoczyno - Częstkowo - Milwino Barłomino - Luzino
Kwitnący rzepak © Monica
Rzepak już kwitnie © Monica
W lesie jest cudownie © Monica
Soczysta zieleń - mój ulubiony odcień © Monica
Rezerwat Przyrody "Lewice" © Monica
Rezerwat Przyrody "Lewice" © Monica
Kwitnąco © Monica
Jezioro Krypko w Rezerwacie Pełcznica © Monica
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 48.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Wieczorkiem po okolicy
Środa, 29 kwietnia 2015 · dodano: 29.04.2015 | Komentarze 4
Wielce sympatyczna była ta dzisiejsza przejażdżka, było
tak ładnie, wiosennie i zieleni się wokół coraz bardziej:-)
Nie wiedziałam gdzie chcę jechać. W sumie nie mam wielkiego wyboru na taką krótką wieczorną przejażdżkę, więc oczywiście pojechałam do Paraszyna, potem do Nawcza, a tam nagle zwróciłam uwagę na drogę do Kętrzyna, którą nigdy nie jechałam. Skręciłam więc w nią i po drodze natrafiam na miejsce szczególne: Cmentarz Ofiar, które zginęły podczas tzw. "Marszu Śmierci", czyli ewakuacji obozu koncentracyjnego KL Stutthof zimą 1945r. która to ewakuacja dla wielu okazała się ostatnią drogą: wskutek głodu, zimna, chorób i rozstrzelań tych co nie dawali rady lub próbowali uciekać. Takich miejsc jest u nas rozsianych sporo, na całej trasie tego strasznego marszu, ale nie wiedziałam, że tak niedaleko jest miejsce w którym spoczywa aż 600 osób.
Nie wiedziałam gdzie chcę jechać. W sumie nie mam wielkiego wyboru na taką krótką wieczorną przejażdżkę, więc oczywiście pojechałam do Paraszyna, potem do Nawcza, a tam nagle zwróciłam uwagę na drogę do Kętrzyna, którą nigdy nie jechałam. Skręciłam więc w nią i po drodze natrafiam na miejsce szczególne: Cmentarz Ofiar, które zginęły podczas tzw. "Marszu Śmierci", czyli ewakuacji obozu koncentracyjnego KL Stutthof zimą 1945r. która to ewakuacja dla wielu okazała się ostatnią drogą: wskutek głodu, zimna, chorób i rozstrzelań tych co nie dawali rady lub próbowali uciekać. Takich miejsc jest u nas rozsianych sporo, na całej trasie tego strasznego marszu, ale nie wiedziałam, że tak niedaleko jest miejsce w którym spoczywa aż 600 osób.
Z Rozłazina, również nieznanymi dotąd drogami, dojeżdżam do Dzięcielca. Tam też
natrafiam na wielkie pole rzepaku. Ponieważ rzepaku u nas niewiele, bardzo
cieszy mnie to "odkrycie", już wiem gdzie będę jeździć za parę
tygodni by podziwiać piękne widoki i zapachy ;-) Za Dzięcielcem jest też
wspaniała aleja lipowa, na razie łysa, ale co to będzie w czerwcu i lipcu...
;-)
A i po raz pierwszy w życiu spotkałam dziś stadko dzików. Słyszę szelest w krzakach, myśl ę sobie, że pewnie jakaś spłoszona sarenka, patrzę a tu dzik ucieka, jeden, drugi, trzeci i parę kolejnych, mkną w dół wzniesienia, na którym byliśmy. Jak to dobrze, że to one przestraszyły się mnie, a nie na odwrót. ;-)
Jak widać atrakcji było dziś co niemiara ;-)
Trasa: Luzino - Paraszyno - Łówcz - Nawcz - Kętrzyno - Dzięcielec - Nawcz - Rozłazino - Jeżewo - Paraszyno – Luzino
A i po raz pierwszy w życiu spotkałam dziś stadko dzików. Słyszę szelest w krzakach, myśl ę sobie, że pewnie jakaś spłoszona sarenka, patrzę a tu dzik ucieka, jeden, drugi, trzeci i parę kolejnych, mkną w dół wzniesienia, na którym byliśmy. Jak to dobrze, że to one przestraszyły się mnie, a nie na odwrót. ;-)
Jak widać atrakcji było dziś co niemiara ;-)
Trasa: Luzino - Paraszyno - Łówcz - Nawcz - Kętrzyno - Dzięcielec - Nawcz - Rozłazino - Jeżewo - Paraszyno – Luzino
W lesie © Monica
Zieleni się © Monica
Kwitnie © Monica
Między polami © Monica
Cmentarz Ofiar "Marszu Śmierci" z obozu koncentracyjnego KL Stutthof © Monica
Nawcz, Cmentarz Ofiar "Marszu Śmierci" z obozu koncentracyjnego KL Stutthof © Monica
Nawcz, Cmentarz Ofiar "Marszu Śmierci" z obozu koncentracyjnego KL Stutthof © Monica
Na tablicy umieszczono bardzo wymowny napis:
"PATRZ
Widzisz zgrozę popełnionych mordów!
Jest to widomy znak
hitlerowskiego faszyzmu.
Niech to oskarżenie zza grobu będzie
dla wszystkich narodów ostrzeżeniem.
Nigdy więcej wojny, nigdy więcej zbrodni
przeciwko ludzkości.
Tu w tej wspólnej mogile leży
600 bezimiennych ofiar
z obozu Stutthof
zamordowanych w roku 1945."
Patrząc na to co się dzieje na świcie, pojawia się nieuchronne pytanie: dlaczego człowiekowi nie wystarcza takie ostrzeżenie?
Oby nigdy więcej wojny, przynajmniej na tej ziemi...
Pod wiaduktem kolejowym © Monica
Wiadukt na nieczynnej linii kolejowej Lębork - Sierakowice © Monica
Taki ładny kamyczek © Monica
Widok z kamienia © Monica
Pole rzepaku © Monica
Widok który raduje - Aleja lipowa koło Dzięcielca © Monica
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 43.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Nad jeziorka o zachodzie
Piątek, 24 kwietnia 2015 · dodano: 26.04.2015 | Komentarze 9
Rzeczywiście w piątek było lepiej: niby pochmurniej ale wiatru prawie wcale. Wyciągnęłam siostrę i zrobiłyśmy sobie sympatyczną przejażdżkę. Przypadkiem trafiłyśmy na zachód słońca nad jeziorem, co rzadko czy raczej prawie wcale nam się nie zdarza, więc był to dla nas miły widoczek.
Trasa: Luzino - Paraszyno - Dargolewo - Strzepcz - Miłoszewo - Lewino - Wyszecino - Luzino
W ostatnim tygodniu pojawiły się nowe liczne tablice ostrzegawcze na poligonie w lasach pomiędzy Tępczem a Paraszynem. Wygląda na to, że będzie on z powrotem używany.... Nie wiem czy się z tego faktu cieszyć czy jeszcze bardziej martwić...
Trasa: Luzino - Paraszyno - Dargolewo - Strzepcz - Miłoszewo - Lewino - Wyszecino - Luzino
W ostatnim tygodniu pojawiły się nowe liczne tablice ostrzegawcze na poligonie w lasach pomiędzy Tępczem a Paraszynem. Wygląda na to, że będzie on z powrotem używany.... Nie wiem czy się z tego faktu cieszyć czy jeszcze bardziej martwić...
Nowe tablice ostrzegawcze na tępskim poligonie © Monica
Nowe tablice © Monica
Nowe tablice i jakiś maszt? Nie wiem co to... © Monica
Jezioro w Strzepczu © Monica
Zachód słońca w Strzepczu © Monica
Rzadko mam okazję podziwiać zachód słońca nad jeziorem, więc korzystam ;-) © Monica
Jezioro Miłoszewskie © Monica
Nad jeziorem w Miłoszewie © Monica
Kategoria W towarzystwie, 0-50 km
- DST 21.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Paraszyna
Czwartek, 23 kwietnia 2015 · dodano: 26.04.2015 | Komentarze 0
Słonecznie było, ale powiem dosadnie jak to się u nas mówi: "Piździło jak na Uralu" (tyle że z zachodu a nie ze wschodu). Krótka pętelka po lesie i postanawiam wrócić do domu, żeby zrobić to co zaplanowałam na piątek, mając nadzieję, że w zamian piątkowy wieczór będę miała wolny a pogoda będzie lepsza i uda się trochę dłużej pojeździć. Tak też się stało.
Z górki w paraszyńskim lesie © Monica
Kasztany © Monica
Kwieciście © Monica
W Paraszynie © Monica
Kategoria W pojedynkę, 0-50 km