Info
Ten blog rowerowy prowadzi Monica z miasteczka Luzino. Mam przejechane 14904.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Grudzień2 - 13
- 2016, Listopad2 - 3
- 2016, Październik5 - 12
- 2016, Wrzesień4 - 9
- 2016, Sierpień7 - 16
- 2016, Lipiec7 - 12
- 2016, Czerwiec1 - 2
- 2016, Maj14 - 51
- 2016, Kwiecień6 - 17
- 2016, Marzec2 - 9
- 2016, Luty2 - 11
- 2015, Grudzień2 - 7
- 2015, Listopad1 - 1
- 2015, Październik7 - 41
- 2015, Wrzesień4 - 15
- 2015, Sierpień6 - 11
- 2015, Lipiec3 - 4
- 2015, Czerwiec8 - 20
- 2015, Maj12 - 56
- 2015, Kwiecień10 - 35
- 2015, Marzec6 - 23
- 2015, Luty4 - 14
- 2015, Styczeń2 - 19
- 2014, Grudzień3 - 21
- 2014, Listopad4 - 34
- 2014, Październik7 - 64
- 2014, Wrzesień6 - 57
- 2014, Sierpień5 - 26
- 2014, Lipiec7 - 59
- 2014, Czerwiec8 - 40
- 2014, Maj17 - 134
- 2014, Kwiecień9 - 58
- 2014, Marzec12 - 88
- 2014, Luty9 - 47
- 2014, Styczeń2 - 4
- 2013, Grudzień3 - 2
- 2013, Listopad3 - 4
- 2013, Październik6 - 16
- 2013, Wrzesień5 - 23
- 2013, Sierpień2 - 8
- 2013, Lipiec1 - 5
- 2013, Czerwiec5 - 20
- 2013, Maj1 - 0
- 2012, Październik1 - 3
- 2012, Sierpień1 - 1
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 3
- 2012, Maj2 - 1
- 2012, Kwiecień3 - 2
- 2011, Październik5 - 7
- 2011, Czerwiec3 - 4
- 2011, Maj1 - 2
- 2011, Kwiecień1 - 2
- 2010, Październik1 - 0
- 2010, Maj1 - 0
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Lipiec1 - 0
- 2009, Czerwiec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
W towarzystwie
Dystans całkowity: | 5740.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 90 |
Średnio na aktywność: | 63.78 km |
Więcej statystyk |
- DST 54.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
50/2016 Listopadowa okolica
Sobota, 19 listopada 2016 · dodano: 20.11.2016 | Komentarze 0
Pochmurno wczoraj było, ale sucho i bezwietrznie. Miałam już wcześniej zaplanowane, że jak będzie znośna pogoda to pojadę do Linii na groby dziadków i pradziadków. Pojechaliśmy więc do Linii przez lasy paraszyńskie, powrót przez Miłoszewo.
Zdjęcie tylko jedno, bo nie było jakoś aury do fotek...
Trasa: Luzino - Paraszyno - Osiek - Kętrzyno - Linia - Miłoszewo - Lewino - Wyszecino - Luzino
Zdjęcie tylko jedno, bo nie było jakoś aury do fotek...
Trasa: Luzino - Paraszyno - Osiek - Kętrzyno - Linia - Miłoszewo - Lewino - Wyszecino - Luzino
Listopadowo © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 61.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
49/2016 Jesienno-zimowe Lasy Piaśnickie
Sobota, 12 listopada 2016 · dodano: 12.11.2016 | Komentarze 3
Po ostatnim wyjeździe jednak się pochorowałam: korzonki... masakra... na parę dni przykuły mnie do łóżka... Ale już jestem zdrowa i dziś musiałam pójść na rower. Ubrałam się jak najstaranniej.
Jak co roku w listopadzie postanowiłam odwiedzić groby w Piaśnickich Lasach. Od paru dni u nas popaduje śnieg z deszczem, wczoraj wieczorem też trochę posypało, tak że aura zrobiła się zimowa ;-) Gdy wyjeżdżałyśmy z domu było słonecznie, jednak w okolicach Zamostnego spowiła nas mgła, do tego była odwilż, więc z drzew ciekło i sypał się śnieg. Jeszcze bardziej nasiliło się to gdy znalazłyśmy się wśród piaśnickich sosen. Ale klimat w lesie była naprawdę niezwykły. W końcu jednak mgły się uniosły, pokazało się słońce i błękit nieba.
Trasa: Luzino – Kębłowo – Zamostne – Kniewo – Warszkowo – Lasy Piaśnickie – Warszkowo – Kniewo – Zamostne – Zelewo – Zielnowo – Strzebielino – Luzino
Jak co roku w listopadzie postanowiłam odwiedzić groby w Piaśnickich Lasach. Od paru dni u nas popaduje śnieg z deszczem, wczoraj wieczorem też trochę posypało, tak że aura zrobiła się zimowa ;-) Gdy wyjeżdżałyśmy z domu było słonecznie, jednak w okolicach Zamostnego spowiła nas mgła, do tego była odwilż, więc z drzew ciekło i sypał się śnieg. Jeszcze bardziej nasiliło się to gdy znalazłyśmy się wśród piaśnickich sosen. Ale klimat w lesie była naprawdę niezwykły. W końcu jednak mgły się uniosły, pokazało się słońce i błękit nieba.
Trasa: Luzino – Kębłowo – Zamostne – Kniewo – Warszkowo – Lasy Piaśnickie – Warszkowo – Kniewo – Zamostne – Zelewo – Zielnowo – Strzebielino – Luzino
Listopadowe zaśnieżone pola © Monica
Biel i błękit © Monica
Tajemniczy las © Monica
Piaśnicki las © Monica
Tajemniczy piaśnicki las © Monica
Słońce w tajemniczym lesie © Monica
Grób bł. siostry Alicji Kotowskiej © Monica
Piaśnicki las © Monica
Piaśnicki las © Monica
W drodze powrotnej - Gdzie ta zima? © Monica
A jednak w lesie jeszcze jest ;-) © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 61.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
46/2016 Okolice Chynowa z nieznajomym ;-)
Niedziela, 23 października 2016 · dodano: 23.10.2016 | Komentarze 1
W ogóle nie miałam na dziś planów rowerowych, gdyż przypuszczałam, że pogoda będzie dziś nieciekawa: albo deszcz albo wiatr, w związku z czym zaplanowałyśmy wczoraj z siostrą na dzisiaj wędrówkę pieszą. Jednak tym razem pogoda zrobiła pozytywną niespodziankę, więc zmieniłam plany, postanowiłam udać się na rower, siostrze się jednak nie chciało, więc pojechałam trochę smętna sama w okolice gdzie miałyśmy iść pieszo, czyli lasy w okolicach Chynowa (na mapie ładnie nazwane Puszczą Wierzchucińską). Chciałam tam pokręcić po dróżkach, na które trafiłam którejś wiosny, w okolicach Jeziora Czarnego. Co prawda było tam wówczas sporo błota, więc podejrzewałam, że teraz będzie podobnie, ale jakoś chciałam wrócić w te mało znane mi miejsca. Wyszło jednak inaczej. Jechałam sobie drogą ze Strzebielina w kierunku Chynowa, gdy nadjechał na rowerze pewien pan mieszkający w okolicy. Zaczepił mnie i zaczęła się rozmowa, postanowiłam go wypytać czy wie jak trafić w pewne miejsce, w które najpierw chciałam się udać. Ale on aż tak nie znał ścieżynek, którymi chciałam się udać i zastanawiał się czemu ja tak sobie komplikuję życie i chcę kręcić po jakiś błotnistych ścieżkach po puszczy i jeszcze może się zgubić zamiast tu jechać z nim tą szeroką i prostą drogą... ;-) Zaczęła się gadka filozoficzno-egzystencjalna i pojechałam dalej tą szeroką drogą ;-) ale po kilkuset metrach pojawiła się zachęcająca droga w lewo i postanowiłam ją jednak sprawdzić, on stwierdził, że nie wygląda ona tak źle i pojechał za mną. Niestety droga nie zaprowadziła w głąb lasu tylko zrobiła pętelkę i wyjechaliśmy pod Chynowem. W końcu nieznajomy mnie chwilowo zniechęcił do poszukiwania błotnistych ścieżynek i zdecydowałam się pojechać znaną standardową drogą nad Jezioro Dąbrze, zapowiadając, że tam to już sobie gdzieś odbiję głębiej w las. No i może bym tak zrobiła, gdyby on stąd zawrócił do domu tak jak wcześniej planował, ale on uznał, że może jechać dalej, byleby nas noc w lesie nie zastała ( "kto broi ten się boi"), więc wspaniałomyślnie poszłam na kompromis rezygnując z tych błotnistych ścieżek i zaproponowałam pętelkę do Salina, powrót do Dąbrówki a potem przez Chmieleniec (to był dla mnie nowy fragment trasy), Strzebielino i Kębłowo do domu.
To była zabawna przejażdżka, ale przez pana gadułę zdjęć mam mało i słabe, bo nie skupiłam się na pstrykaniu.
To była zabawna przejażdżka, ale przez pana gadułę zdjęć mam mało i słabe, bo nie skupiłam się na pstrykaniu.
Jesienny las © Monica
Jesienny las © Monica
Jesienny las © Monica
Jezioro Dąbrze © Monica
Jezioro Salino © Monica
Jesienny las © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 83.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
45/2016 Złota jesień na Kaszubach
Sobota, 15 października 2016 · dodano: 16.10.2016 | Komentarze 5
Dzień wcześniej zdecydowałyśmy z siostrą, że udamy się pociągiem w kierunku Kościerzyny i stamtąd wrócimy do domu rowerami, gdyż w obie strony jechać mi się nie chciało... nie mam aktualnie kondycji i motywacji do dłuższych dystansów.
Poranek był jednak tak pochmurny i tak wietrzny, że trochę się wahałyśmy czy jechać gdziekolwiek, pokusa by pozostać w łóżkach była ogromna. W końcu jednak przemogłyśmy lenistwo i udałyśmy się na SKM do Gdyni, następnie przesiadka do Kościerzyny, zakupiłyśmy co prawda bilety do Gołubia Kaszubskiego, ale w pociągu zdecydowałam, że wysiądziemy w Sławkach i udamy się do Gołubia czarnym szlakiem Wzgórz Szymbarskich przez szczyt Wieżycy.
Pogoda stopniowo zaczęła się poprawiać, to znaczy słońce zaczęło się przebijać, jednak wiatr był okropny - zimny, wschodni, zaczęłyśmy go odczuwać dotkliwie już od Gołubia. Nie jechało mi się lekko, nie, moja kondycja jest coraz słabsza, siedzenie przez kilkanaście godzin dziennie i brak jakiejkolwiek innej aktywności fizycznej robią swoje, wyjazd rowerowy raz na tydzień czy raz na dwa tygodnie to za mało by mieć dobrą kondycję, wprost przeciwnie taki wyjazd pokazuje mi jak jest ze mną źle. Oczywiście wielu podjazdów nie zaliczyłam, nawet nie próbowałam.
Tym niemniej widoki przepiękne i oczywiście warto ruszyć się z domu. Sielankowego wysiadywania nad jeziorami nie było, gdyż za bardzo wiało, tylko nad Jeziorem Ostrzyckim akurat było zacisznie i można było się grzać w promieniach słońca, poza tym tylko krótkie postoje na stojąco na łyk herbaty w jakimś bezwietrznym miejscu i jeszcze kawa w Chmielnie.
Zdjęcia jakieś słabe wyszły, do tego po wrzuceniu na fotobikestats niektóre zostały bardzo rozjaśnione i np. kolor nieba zamiast błękitnego jest biały :-( nie wiem dlaczego to się tak robi, ale to już po raz kolejny.
Trasa: Sławki – Rąty – Wieżyca – Szymbark – Potuły – Gołubie – Pierszczewo – Stare Czaple – Nowe Czaple – Krzeszna – Ostrzyce – Brodnica Dolna – Ręboszewo – Chmielno – Garcz – Sianowo – Lewino – Wyszecino – Luzino
Poranek był jednak tak pochmurny i tak wietrzny, że trochę się wahałyśmy czy jechać gdziekolwiek, pokusa by pozostać w łóżkach była ogromna. W końcu jednak przemogłyśmy lenistwo i udałyśmy się na SKM do Gdyni, następnie przesiadka do Kościerzyny, zakupiłyśmy co prawda bilety do Gołubia Kaszubskiego, ale w pociągu zdecydowałam, że wysiądziemy w Sławkach i udamy się do Gołubia czarnym szlakiem Wzgórz Szymbarskich przez szczyt Wieżycy.
Pogoda stopniowo zaczęła się poprawiać, to znaczy słońce zaczęło się przebijać, jednak wiatr był okropny - zimny, wschodni, zaczęłyśmy go odczuwać dotkliwie już od Gołubia. Nie jechało mi się lekko, nie, moja kondycja jest coraz słabsza, siedzenie przez kilkanaście godzin dziennie i brak jakiejkolwiek innej aktywności fizycznej robią swoje, wyjazd rowerowy raz na tydzień czy raz na dwa tygodnie to za mało by mieć dobrą kondycję, wprost przeciwnie taki wyjazd pokazuje mi jak jest ze mną źle. Oczywiście wielu podjazdów nie zaliczyłam, nawet nie próbowałam.
Tym niemniej widoki przepiękne i oczywiście warto ruszyć się z domu. Sielankowego wysiadywania nad jeziorami nie było, gdyż za bardzo wiało, tylko nad Jeziorem Ostrzyckim akurat było zacisznie i można było się grzać w promieniach słońca, poza tym tylko krótkie postoje na stojąco na łyk herbaty w jakimś bezwietrznym miejscu i jeszcze kawa w Chmielnie.
Zdjęcia jakieś słabe wyszły, do tego po wrzuceniu na fotobikestats niektóre zostały bardzo rozjaśnione i np. kolor nieba zamiast błękitnego jest biały :-( nie wiem dlaczego to się tak robi, ale to już po raz kolejny.
Trasa: Sławki – Rąty – Wieżyca – Szymbark – Potuły – Gołubie – Pierszczewo – Stare Czaple – Nowe Czaple – Krzeszna – Ostrzyce – Brodnica Dolna – Ręboszewo – Chmielno – Garcz – Sianowo – Lewino – Wyszecino – Luzino
Poranne Rąty © Monica
Barwy jesieni © Monica
W oddali po lewej Wieżyca © Monica
Na czarnym szlaku pod Wieżycą © Monica
Na zboczach Wieżycy © Monica
U stóp Wieżycy © Monica
W drodze na szczyt © Monica
Na szczycie © Monica
Na czarnym szlaku © Monica
Miejsce kaźni Szymbarskich Zakładników © Monica
Miejsce kaźni Szymbarskich Zakładników © Monica
Złota polska jesień © Monica
Bezdroża © Monica
W Gołubiu © Monica
W Pierszczewie © Monica
Jezioro Zamkowisko - nad nim istniał gród warowny Ziemi Pirsna z okresu śreniowiecza © Monica
Kolory jesieni zachwycają © Monica
Ostrzycki las © Monica
Ostrzycki las © Monica
Jezioro Ostrzyckie © Monica
Na Jeziorze Ostrzyckim © Monica
Centrum Sportów Wodnych na Jeziorze Wielkie Brodno © Monica
Centrum Sportów Wodnych na Jeziorze Wielkie Brodno © Monica
Jezioro Wielkie Brodno © Monica
Na Złotej Górze © Monica
Podjazd na Sobótkę zakończony fiaskiem © Monica
Jezioro Małe Brodno © Monica
Wiatrak na Sobótce © Monica
Widok z Sobótki na jezioro Małe Brodno © Monica
Zjazd z Sobótki - niestety nie na pełnej petardzie © Monica
Na trasie © Monica
Widoczki po drodze © Monica
Zjazd do Sianowa © Monica
W Sianowie © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 48.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
44/2016 Nadejście jesieni
Niedziela, 9 października 2016 · dodano: 09.10.2016 | Komentarze 0
Jesień nadeszła z impetem. Ten pierwszy tydzień października był naprawdę okropny: deszcz, deszcz, i jeszcze raz deszcz, do tego szalejący wiatr. Dzisiaj wiatru nie było, ale padało jeszcze nad ranem. Nie miałam siły by rano wstać na rower, przy kompletnym braku słońca nie miałam motywacji. Dopiero po obiedzie postanowiłyśmy z siostrą zrobić nie za długą przejażdżkę. Dopiero w drodze powrotnej, około 17 wyjrzało słońce i od razu zrobiło się znacznie przyjemniej. Ubrałam się za grubo, momentami było mi za gorąco, no ale gdybym się tak nie ubrała, z pewnością byłoby mi za zimno. Nigdy nie mam odpowiednich ubrań na rower na tę porę roku.
Mam nadzieję, że do przyszłego weekendu pogoda się znacznie poprawi i będzie można się cieszyć złotą słoneczną jesienią na rowerze.
Trasa: Luzino - Paraszyno - Dargolewo - Strzepcz - Miłoszewo - Lewino - Pobłocie - Tępcz - Luzino
Mam nadzieję, że do przyszłego weekendu pogoda się znacznie poprawi i będzie można się cieszyć złotą słoneczną jesienią na rowerze.
Trasa: Luzino - Paraszyno - Dargolewo - Strzepcz - Miłoszewo - Lewino - Pobłocie - Tępcz - Luzino
W lesie © Monica
Jesiennie © Monica
Moja siostra © Monica
Październikowe pola © Monica
Wreszcie trochę słońca © Monica
Wesoły akcent © Monica
Znów w lesie © Monica
Kategoria 0-50 km, W towarzystwie
- DST 95.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
42/2016 Wietrzna niedziela
Niedziela, 18 września 2016 · dodano: 18.09.2016 | Komentarze 3
Po całym tygodniu pięknej pogody niedzielny poranek nie był zbyt optymistyczny: zimno, pochmurno. Mimo to postanowiłyśmy jechać. Dzisiaj pierwszy raz od ponad 3 miesięcy w towarzystwie siostry. Miał też jechać wujek, ale dał nam kosza... pogoda go zniechęciła no i ogólnie nie chciało mu się. Stopniowo jednak zaczęło się wypogadzać, najważniejsze, że pokazało się słońce, tylko wiatr był mocny i niestety niesprzyjający. Na szczęście miałyśmy termos z ciepłą herbatą.
Trasa: Luzino - Tępcz - Pobłocie - Zęblewo - Będargowo - Kolonia - Sianowska Huta - Pomieczyńska Huta - Kartuzy - Kosy - Chmielno - Reskowo - Cieszenie - Mirachowo - Strysza Buda - Staniszewo - Lewino - Wyszecino - Luzino
Trasa: Luzino - Tępcz - Pobłocie - Zęblewo - Będargowo - Kolonia - Sianowska Huta - Pomieczyńska Huta - Kartuzy - Kosy - Chmielno - Reskowo - Cieszenie - Mirachowo - Strysza Buda - Staniszewo - Lewino - Wyszecino - Luzino
Jezioro Białe © Monica
Jezioro Białe © Monica
Jezioro Reskowo © Monica
Jezioro Reskowo © Monica
Strysza Buda © Monica
Wąwóz w Stryszej Budzie © Monica
Na trasie © Monica
W drodze powrotnej © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 80.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
35/2016 Słowiński Park Narodowy
Niedziela, 14 sierpnia 2016 · dodano: 19.08.2016 | Komentarze 6
Kolejny wyjazd do Damnicy, aby stamtąd wyruszyć do Słowńskiego Parku Narodowego, w okolice Kluk i Smołdzina.
Pogoda znów zapowiadała się beznadziejna, zanim ruszamy zaczyna padać, więc chwila zastanowienia czy jedziemy, jeszcze jedno spojrzenie na Meteo i jedziemy. I dobrze zrobiłyśmy, gdyż rozpogodziło się i było mniej więcej tak jak tydzień wcześniej, wietrznie, ale słonecznie.
Pojechałam w bardzo miłym towarzystwie koleżanki Mirki, która jakiś czas temu zadeklarowała, że chciałaby pojechać ze mną gdzieś nieco dalej, np. do Ostrzyc, a ponieważ ja na razie do Ostrzyc się nie wybieram, czekam na koniec lata, więc pojechałyśmy do Kluk.
Trasa mało urozmaicona, płaska, takie są te tereny nadmorskie, do tego jechałyśmy samymi asfaltami, z wyjątkiem błotno-bagiennej przeprawy czerwonym szlakiem rowerowym ze Skórzyna do Kluk. W tych okolicach nie było za bardzo alternatywnych innych dróg niż asfaltowe, a nawet gdyby były, to po kolejnym deszczowym tygodniu, prawdopodobnie byłyby jeszcze bardziej błotniste niż tydzień temu, a nie chciałam serwować koleżance takich atrakcji... ;-) żeby jej nie zniechęcić... Jedyną więc atrakcją był ów szlak do Kluk, ale nie sądziłam, że tak będzie on wyglądał, na początku był wyłożony płytami, później coraz węższymi i bardziej zarośniętymi, aż w końcu się urwał... Pomimo ostrzeżeń, że koniec nawierzchni, zdecydowałyśmy się nim "pojechać" gdyż były to raptem 2 km, natomiast gdybyśmy miały zawrócić do Skórzyna i pojechać asfaltami do Kluk, trasa wyniosłaby prawie 30 km. Różnica ogromna. Pomimo, że Mirka po raz pierwszy "jechała" takim szlakiem, humor jej dopisywał i się nie zniechęciła, więc mam nadzieję, że się jeszce gdzieś wybierzemy.
Trasa: Damnica – Damno – Łojewo – Wielka Wieś – Główczyce – Skórzyno – Kluki – Łokciowe – Smołdziński Las – Czołpino – Smołdziński Las – Smołdzino – Żelazo – Wierzchocino – Choćmirowo – Żelkowo – Zgojewo – Święcichowo – Mrówczyno – Damnica
Pogoda znów zapowiadała się beznadziejna, zanim ruszamy zaczyna padać, więc chwila zastanowienia czy jedziemy, jeszcze jedno spojrzenie na Meteo i jedziemy. I dobrze zrobiłyśmy, gdyż rozpogodziło się i było mniej więcej tak jak tydzień wcześniej, wietrznie, ale słonecznie.
Pojechałam w bardzo miłym towarzystwie koleżanki Mirki, która jakiś czas temu zadeklarowała, że chciałaby pojechać ze mną gdzieś nieco dalej, np. do Ostrzyc, a ponieważ ja na razie do Ostrzyc się nie wybieram, czekam na koniec lata, więc pojechałyśmy do Kluk.
Trasa mało urozmaicona, płaska, takie są te tereny nadmorskie, do tego jechałyśmy samymi asfaltami, z wyjątkiem błotno-bagiennej przeprawy czerwonym szlakiem rowerowym ze Skórzyna do Kluk. W tych okolicach nie było za bardzo alternatywnych innych dróg niż asfaltowe, a nawet gdyby były, to po kolejnym deszczowym tygodniu, prawdopodobnie byłyby jeszcze bardziej błotniste niż tydzień temu, a nie chciałam serwować koleżance takich atrakcji... ;-) żeby jej nie zniechęcić... Jedyną więc atrakcją był ów szlak do Kluk, ale nie sądziłam, że tak będzie on wyglądał, na początku był wyłożony płytami, później coraz węższymi i bardziej zarośniętymi, aż w końcu się urwał... Pomimo ostrzeżeń, że koniec nawierzchni, zdecydowałyśmy się nim "pojechać" gdyż były to raptem 2 km, natomiast gdybyśmy miały zawrócić do Skórzyna i pojechać asfaltami do Kluk, trasa wyniosłaby prawie 30 km. Różnica ogromna. Pomimo, że Mirka po raz pierwszy "jechała" takim szlakiem, humor jej dopisywał i się nie zniechęciła, więc mam nadzieję, że się jeszce gdzieś wybierzemy.
Trasa: Damnica – Damno – Łojewo – Wielka Wieś – Główczyce – Skórzyno – Kluki – Łokciowe – Smołdziński Las – Czołpino – Smołdziński Las – Smołdzino – Żelazo – Wierzchocino – Choćmirowo – Żelkowo – Zgojewo – Święcichowo – Mrówczyno – Damnica
Na trasie - okolice Skórzyna © Monica
Na trasie - okolice Skórzyna © Monica
Czerwony szlak rowerowy Skórzyno - Kluki © Monica
Czerwony szlak rowerowy Skórzyno - Kluki © Monica
Słowiński Park Narodowy © Monica
Czerwony szlak rowerowy Skórzyno - Kluki © Monica
Czerwony szlak rowerowy Skórzyno - Kluki © Monica
Może na zdjęciach nie wygląda ten szlak tak tragicznie, ale to co widać to właściwie była najlepsza opcja, omijanie bokiem było jeszcze bardziej ryzykowne, bo choć wydaje się, że jest tam ładna zielona trawka, to właśnie tam było bardzo mokro (są to tereny bagienne, ziemie torfowe), no a my chciałyśmy wyjść z tego suchą nogą... no mi się nie udało, podczas jednego przejazdu przez dużą i dość głęboką kałużę, gdy trzeba było jechać jak najszybciej, żeby nie spać z siodła, i tak zamoczyłam w końcu nogi, a jazda w butach, w których chlupocze woda nie jest zbyt przyjemna.
Czerwony szlak rowerowy Skórzyno - Kluki © Monica
Czerwony szlak rowerowy Skórzyno - Kluki © Monica
W Klukach odwiedzamy Muzeum Wsi Słowńskiej - skansen pełen pięknych autentycznych ryglowych chałup, charakterystycznych dla tych terenów 100-200 lat temu.
Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach © Monica
Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach © Monica
Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach © Monica
Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach © Monica
Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach. Pan wyplata naczynia z korzeni sosny. Dla nas robi pierścionki.... Niestety nie tylko za "piękne oczy" ;-) © Monica
Kolejny nasz cel to Wydmy Czołpińskie i latarnia morska.
Wydma Czołpińska. To dziecko nie jest z nami ;-) © Monica
Wydma Czołpińska © Monica
Wydma Czołpińska © Monica
Wydma Czołpińska © Monica
Wydma Czołpińska © Monica
Wydma Czołpińska © Monica
Latarnia morska w Czołpinie © Monica
Tak sobie jedziemy © Monica
W planach miałam jeszcze wejście na wzgórze Rowokół, które widziałyśmy i z daleka i coraz bliżej, ale jednak obawiałam się, że mogłybyśmy nie zdążyć na pociąg powrotny, więc zrezygnowałam z jego bliższego poznania.
Na trasie - okolice Smołdzińskiego Lasu © Monica
Na trasie - okolice Świecichowa © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 7.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
24/2016 Powrót
Niedziela, 29 maja 2016 · dodano: 02.07.2016 | Komentarze 0
O 5 rano wsiadamy do pociągu w Nałęczowie. Trasa podobna jak przy przyjeździe: przesiadka w Warszawie Wschodniej, a następnie w Gdyni.
W Warszawie wsiada przesympatyczny rowerzysta - pan Józef. Świetnie nam się gada - aż do Gdyni. Jestem pełna podziwu dla pana Józefa - człowiek, który ma 72 lata, raz w roku robi sobie ok. 2-tygodniową wyprawę rowerową. Moje największe zainteresowanie wzbudza jego mega ciężki bagaż, który zawiera m.in. namiot, śpiwór, materac, poduszkę (pan Józef uważa, że w jego wieku należy mu się trochę wygody:-) a nawet kalosze ;-) Dochodzę do wniosku, że muszę zobaczyć w Gdyni jak się z tym wszystkim zapakuje... ;-) Pocieszające jest, że jeszcze w tym wieku można tak jeździć, oby mi tak zdrowie i kondycja dopisały... A zaczął tak jeździć dopiero na emeryturze, choć całe życie był aktywny fizycznie, ale umiarkowanie, nie żaden wyczynowiec, czyli warto... Pan Józef chce odwiedzić Trójmiasto, a następnie udać się na szlak Green Velo, nie ma jeszcze szczegółowego planu, jeździ na spontana, ale ma mapki i przewodnik.
Po 10 dniach otrzymałyśmy od niego telefon z informacją: po 10 dniach i przejechaniu 900 km wraca do domu! Z mojej strony ogromny szacun! Ja bym tyle nie przejechała z takim bagażem...
W Warszawie wsiada przesympatyczny rowerzysta - pan Józef. Świetnie nam się gada - aż do Gdyni. Jestem pełna podziwu dla pana Józefa - człowiek, który ma 72 lata, raz w roku robi sobie ok. 2-tygodniową wyprawę rowerową. Moje największe zainteresowanie wzbudza jego mega ciężki bagaż, który zawiera m.in. namiot, śpiwór, materac, poduszkę (pan Józef uważa, że w jego wieku należy mu się trochę wygody:-) a nawet kalosze ;-) Dochodzę do wniosku, że muszę zobaczyć w Gdyni jak się z tym wszystkim zapakuje... ;-) Pocieszające jest, że jeszcze w tym wieku można tak jeździć, oby mi tak zdrowie i kondycja dopisały... A zaczął tak jeździć dopiero na emeryturze, choć całe życie był aktywny fizycznie, ale umiarkowanie, nie żaden wyczynowiec, czyli warto... Pan Józef chce odwiedzić Trójmiasto, a następnie udać się na szlak Green Velo, nie ma jeszcze szczegółowego planu, jeździ na spontana, ale ma mapki i przewodnik.
Po 10 dniach otrzymałyśmy od niego telefon z informacją: po 10 dniach i przejechaniu 900 km wraca do domu! Z mojej strony ogromny szacun! Ja bym tyle nie przejechała z takim bagażem...
Nałęczów © Monica
Pan Józef © Monica
Pożegnalna fotka w Gdyni © Monica
Kategoria 0-50 km, Lubelszczyzna, Roztocze, W towarzystwie, Wyjazdy kilkudniowe
- DST 93.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
23/2016 Lublin - Lubartów - Kozłówka - Nałęczów dz.7
Sobota, 28 maja 2016 · dodano: 16.06.2016 | Komentarze 0
Praktycznie to już ostatni dzień naszego wyjazdu....
Budzę się zdrowa, opuchlizna z oczu zniknęła, jak dobrze!
Ten dzień znów jest przeznaczony na odwiedzenie dwóch miejsc: Lubartowa oraz pałacu w Kozłówce, który od dawna był na mojej liście miejsc wartych odwiedzenia. I rzeczywiście było warto! Wyposażenie jest przepiękne. Myślę, że większość osób będzie zachwycona jego widokiem, przynajmniej jeśli chodzi o kobiety.
Zaś sama trasa nie jest zbyt urozmaicona, teren jest płaski, dominują też asfalty, nawet na terenie Kozłowieckiego Parku Krajobrazowego częściowo jechałyśmy drogą wylaną asfaltem. Tylko na trasie z Kozłówki do Przybysławic, jadąc niebieskim szlakiem pieszym, miałyśmy drogi szutrowe i piaszczyste. Najmniej przyjemne było wydostanie się z Lublina, nocowałyśmy na południowym krańcu, więc teraz musiałyśmy przebić się przez całe miasto by jechać na północ, zajęło to ok 17 km. Dlatego nocleg wymyśliłam w Nałęczowie, gdyż nie chciałam później znów robić powtórki z tej wątpliwej przyjemności jaką jest jazda po mieście.
Trasa: Lublin - Jakubowice Konińskie - Dys - Pólko- Nasutów - Stary Tartak - Annobór - Lubartów - Kozłówka - Syry - Amelin - Wola Przybysławska - Przybysławice - Nałęczów
Budzę się zdrowa, opuchlizna z oczu zniknęła, jak dobrze!
Ten dzień znów jest przeznaczony na odwiedzenie dwóch miejsc: Lubartowa oraz pałacu w Kozłówce, który od dawna był na mojej liście miejsc wartych odwiedzenia. I rzeczywiście było warto! Wyposażenie jest przepiękne. Myślę, że większość osób będzie zachwycona jego widokiem, przynajmniej jeśli chodzi o kobiety.
Zaś sama trasa nie jest zbyt urozmaicona, teren jest płaski, dominują też asfalty, nawet na terenie Kozłowieckiego Parku Krajobrazowego częściowo jechałyśmy drogą wylaną asfaltem. Tylko na trasie z Kozłówki do Przybysławic, jadąc niebieskim szlakiem pieszym, miałyśmy drogi szutrowe i piaszczyste. Najmniej przyjemne było wydostanie się z Lublina, nocowałyśmy na południowym krańcu, więc teraz musiałyśmy przebić się przez całe miasto by jechać na północ, zajęło to ok 17 km. Dlatego nocleg wymyśliłam w Nałęczowie, gdyż nie chciałam później znów robić powtórki z tej wątpliwej przyjemności jaką jest jazda po mieście.
Trasa: Lublin - Jakubowice Konińskie - Dys - Pólko- Nasutów - Stary Tartak - Annobór - Lubartów - Kozłówka - Syry - Amelin - Wola Przybysławska - Przybysławice - Nałęczów
Opuszczamy Lublin © Monica
Na trasie - okolice Nasutowa © Monica
Na terenie Kozłowieckiego Parku Krajobrazowego © Monica
Kozłowiecki Park Krajobrazowy © Monica
Lubartów - macewy na żydowskim kirkucie © Monica
Bazylika pw. św. Anny w Lubartowie © Monica
Kto lubi bogate, barokowe wnętrza, zachwyci się tą bazyliką. Przepiękna kolorystyka...
Barokowa Bazylika św. Anny w Lubartowie © Monica
Bazylika św. Anny w Lubartowie © Monica
Pałac Sanguszków w Lubartowie od frontu - obecnie siedziba Starostwa Powiatowego © Monica
Lubartów - pałac Sanguszków od strony parku © Monica
Lubartów - pałac Sanguszków od strony parku © Monica
Lubartów - pałacowy park © Monica
Lubartów - pałacowy park. Kruk sprawia wrażenie bardzo spragnionego ;-) © Monica
Na trasie z Lubartowa do Kozłówki © Monica
Kozłówka - Brama wjazdowa z herbem rodu Zamoyskich - JELITA © Monica
Pałac w Kozłówce © Monica
Pałac w Kozłówce © Monica
Pałac został zbudowany w latach 1736-1742 przez Michała Bielińskiego. W latach 1799-1944 należał do rodu Zamoyskich. Okres świetności przeżywał za czasów Konstantego Zamoyskiego. Od 1944r. pałac jest własnością państwa.
Najpiękniejsze jest to, że pałac nie został zniszczony w czasie wojny ani po wojnie, więc wnętrza zachowały autentyczny wystrój z przełomu XIX i XX w. Są tu piękne dębowe parkiety, piece z miśnieńskich kafli, marmurowe kominki, droga porcelana, srebrna zastawa, kolekcja malarstwa, mebli, rzeźb, luster itp. Wnętrza są doskonale utrzymane.
Zwiedzać pałac można tylko z przewodnikiem w grupach do 30 osób. Zwiedzanie trwa godzinę. My przyjechałyśmy o 12.45 i wyznaczono nam godzinę wejścia do wnętrz na 14.30. Wydawało się nam to bardzo długo, a tymczasem czas nam bardzo szybko zleciał, ledwo się wyrobiłyśmy z obejściem pałacu, parku, wystaw czasowych i jedynego w Polsce Muzeum Socrealizmu. Czas w pałacu mija jeszcze szybciej... My w sumie spędziłyśmy tam aż 3 godziny, ale 2 godziny to jest minimum które trzeba sobie zarezerwować.
Najpiękniejsze jest to, że pałac nie został zniszczony w czasie wojny ani po wojnie, więc wnętrza zachowały autentyczny wystrój z przełomu XIX i XX w. Są tu piękne dębowe parkiety, piece z miśnieńskich kafli, marmurowe kominki, droga porcelana, srebrna zastawa, kolekcja malarstwa, mebli, rzeźb, luster itp. Wnętrza są doskonale utrzymane.
Zwiedzać pałac można tylko z przewodnikiem w grupach do 30 osób. Zwiedzanie trwa godzinę. My przyjechałyśmy o 12.45 i wyznaczono nam godzinę wejścia do wnętrz na 14.30. Wydawało się nam to bardzo długo, a tymczasem czas nam bardzo szybko zleciał, ledwo się wyrobiłyśmy z obejściem pałacu, parku, wystaw czasowych i jedynego w Polsce Muzeum Socrealizmu. Czas w pałacu mija jeszcze szybciej... My w sumie spędziłyśmy tam aż 3 godziny, ale 2 godziny to jest minimum które trzeba sobie zarezerwować.
Idąc po kolei najpierw udajemy się do Galerii Sztuki Socrealizmu. Jest tam bardzo zabawnie, zwłaszcza starsi ludzie dużo rozmawiają i wspominają tamte czasy, te hasła, te pochody... No jakiś pochód 1-majowy ja też pamiętam...
Muzeum socrealizmu w Kozłówce - hasło bardzo mi się spodobało. Teraz jak tylko ktoś mnie częstuje colą to je cytuję ;-) © Monica
Kozłówka - Muzeum socrealizmu © Monica
Stalin i Lenin, a z tyłu obraz przedstawiający Lenina proklamującego władzę radziecką © Monica
"Przodownik pracy" © Monica
"Dziewczyna z SP (Służba Polsce)" © Monica
Po wyjściu z muzeum pierwszy raz mam okazję podziwiać pawia w jego pełnej krasie. W warszawskich Łazienkach ani w Puławach nie miałyśmy tyle szczęścia... On rzeczywiście jest dumny, okręca się, puszy i chwali ;-)
Pawie w kozłowieckim parku © Monica
Pawie w kozłowieckim parku © Monica
Pałac w Kozłówce © Monica
Pałac w Kozłówce - boczna oficyna © Monica
Pałac w Kozłówce © Monica
Wejście do kaplicy © Monica
Pałacowa kaplica © Monica
Pałacowa kaplica © Monica
Pałac od strony parku © Monica
Pałac w Kozłówce od strony parku © Monica
Pałac w Kozłówce - klatka schodowa © Monica
Jan Sobiepan Zamoyski i Maria Kazimiera de La Grange d’Arquien (Królowa Marysieńka) © Monica
Wyposażenie pałacu © Monica
Klawikord, popularnie zwany żyrafą © Monica
Jeden z miśnieńskich pieców kaflowych © Monica
Wyposażenie pałacu © Monica
Pałac w Kozłówce - pokój pani domu © Monica
Pałac w Kozłówce - Salon Czerwony - największe, najbardziej reprezentacyjne pomieszczenie w pałacu © Monica
Pałac w Kozłówce - Salon Biały © Monica
Salon Biały © Monica
Wyposażenie pałacu © Monica
Pałac w Kozłówce - Jadalnia © Monica
Pałac w Kozłówce - Biblioteka © Monica
Pałac w Kozłówce - Biblioteka © Monica
Przed odjazdem © Monica
- DST 29.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
22/2016 Lublin dz.6
Piątek, 27 maja 2016 · dodano: 15.06.2016 | Komentarze 2
Ten dzień jest przeznaczony na zwiedzanie tylko Lublina, więc kilometrów niewiele.
Niestety niewiele mam przyjemności z poznawania nowego miasta, gdyż moje samopoczucie jest fatalne. Niestety opuchlizna z oczu nie zeszła. Ponadto okazuje się, że oczy są okropnie wrażliwe na wiatr, słońce, łzawią i szczypią okropnie. W zamkniętych pomieszczeniach czuję się jako tako, ale na słońcu to katastrofa, a słońce jest tego dnia mega, okropny upał, burzowo. Najchętniej bym się położyła i leżała z zamkniętymi oczami, ale oczywiście nawet nie pomyślałam o takim rozwiązaniu, nie po to tu przyjechałyśmy... Pani w aptece dała mi coś na uczulenie, ale na co to by miało być uczulenie? kto to wie? i tak nie pomogło... zresztą leki na alergię nie działają natychmiast... Moja siostra stwierdziła, że to pewnie alergia na miasto i beton...;-)
Nasza trasa po Lublinie obejmuje dwie zasadnicze części: pierwsza to Zamek Lubelski i Stare Miasto, a druga to Muzeum - Obóz Zagłady na Majdanku.
Niestety niewiele mam przyjemności z poznawania nowego miasta, gdyż moje samopoczucie jest fatalne. Niestety opuchlizna z oczu nie zeszła. Ponadto okazuje się, że oczy są okropnie wrażliwe na wiatr, słońce, łzawią i szczypią okropnie. W zamkniętych pomieszczeniach czuję się jako tako, ale na słońcu to katastrofa, a słońce jest tego dnia mega, okropny upał, burzowo. Najchętniej bym się położyła i leżała z zamkniętymi oczami, ale oczywiście nawet nie pomyślałam o takim rozwiązaniu, nie po to tu przyjechałyśmy... Pani w aptece dała mi coś na uczulenie, ale na co to by miało być uczulenie? kto to wie? i tak nie pomogło... zresztą leki na alergię nie działają natychmiast... Moja siostra stwierdziła, że to pewnie alergia na miasto i beton...;-)
Nasza trasa po Lublinie obejmuje dwie zasadnicze części: pierwsza to Zamek Lubelski i Stare Miasto, a druga to Muzeum - Obóz Zagłady na Majdanku.
Zamek królewski w Lublinie © Monica
Dziedziniec zamku - na wprost wieża (donżon) z XIIIw. - zabytek sztuki romańskiej © Monica
Muzeum Lubelskie - obraz Jana Matejki "Unia lubelska" W sumie tylko ze względu na ten obraz zdecydowałyśmy się wchodzić do muzeum. © Monica
Kaplica zamkowa Trójcy Świętej - malowidła rusko-bizantyjskie z XV w. ufundowane przez króla Władysława Łokietka © Monica
Kaplica zamkowa Trójcy Świętej - malowidła rusko-bizantyjskie z XV w. ufundowane przez króla Władysława Łokietka © Monica
Zdjęcia są słabe, ale malowidła unikatowe, warto je zobaczyć. Niestety w tej kaplicy panował jakiś specyficzny klimat, zapach, który strasznie drażnił moje oczy i szybko musiałam się ewakuować.
Widok z wieży zamkowej - na wprost zespół klasztorny Dominikanów © Monica
Widok z wieży zamkowej na Stare Miasto, z lewej Plac po Farze © Monica
Sobór Przemienienia Pańskiego © Monica
Zamek Lubelski © Monica
Zamek Lubelski © Monica
Brama Grodzka pomiędzy Zamkiem a Starówką © Monica
Stare Miasto w Lublinie © Monica
Plac po Farze - fundamenty nieistniejącego kościoła św. Michała © Monica
Plac po Farze © Monica
Widok na Zamek z Placu po Farze © Monica
Makieta kościoła św. Michała - nieistniejącego obecnie kościoła farnego © Monica
Stary Ratusz - Trybunał Koronny © Monica
Lubelskie kamienice na Starym Mieście © Monica
Lubelskie uliczki © Monica
Brama Krakowska © Monica
Archikatedra św. Jana Chrzciciela i św. Jana Ewangelisty w Lublinie © Monica
Stare Miasto © Monica
Ulica Złota, u wylotu kościół Dominikanów, w którym podpisano unię polsko-litewską © Monica
Bazylika św. Stanisława Biskupa Męczennika w Lublinie - kościół Dominikanów © Monica
Bazylika św. Stanisława Biskupa Męczennika w Lublinie - kościół Dominikanów © Monica
Grand Hotel © Monica
Ze względu na złe samopoczucie i męczącą pogodę nie zwiedziłam wszystkiego tak jak bym chciała, ale zawsze coś... Ale miejscem, które zawsze chciałam odwiedzić, jest obóz na Majdanku, dlatego tam się teraz udajemy. Spędzamy tam sporo czasu, chyba dwie godziny.
Obóz Zagłady na Majdanku © Monica
Obóz Zagłady na Majdanku © Monica
W drewnianych barakach jest taki gorąc, że naprawdę zapiera dech w piersiach, trudno wytrzymać choć chwilę... Mamy małą namiastkę tego jak musieli się czuć przebywający tu ludzie, gdy było ich po 350-500 osób w jednym baraku...
Obóz Zagłady na Majdanku © Monica
Obóz Zagłady na Majdanku © Monica
Obóz Zagłady na Majdanku © Monica
Obóz Zagłady na Majdanku © Monica
Obóz Zagłady na Majdanku © Monica
Świat za drutem kolczastym © Monica
Obóz Zagłady na Majdanku © Monica
Pomnik - Mauzoleum z prochami zamordowanych na Majdanku © Monica
Krematorium © Monica
Piece krematoryjne © Monica
Po obejściu obozu, jedziemy na nocleg. Ledwo wjechałyśmy za furtkę z nieba lunęła pompa. Lało i lało, a słońce cały czas świeciło i nawet burzy nie było, choć wydawało się, że będzie. Potem zrobiło się tak pięknie, że chętnie poszłabym nad zalew, ale jak się położyłam i zamknęłam w końcu oczy tak już nic mi się nie chciało...
Kategoria 0-50 km, Lubelszczyzna, Roztocze, W towarzystwie, Wyjazdy kilkudniowe