Info
Ten blog rowerowy prowadzi Monica z miasteczka Luzino. Mam przejechane 14904.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Grudzień2 - 13
- 2016, Listopad2 - 3
- 2016, Październik5 - 12
- 2016, Wrzesień4 - 9
- 2016, Sierpień7 - 16
- 2016, Lipiec7 - 12
- 2016, Czerwiec1 - 2
- 2016, Maj14 - 51
- 2016, Kwiecień6 - 17
- 2016, Marzec2 - 9
- 2016, Luty2 - 11
- 2015, Grudzień2 - 7
- 2015, Listopad1 - 1
- 2015, Październik7 - 41
- 2015, Wrzesień4 - 15
- 2015, Sierpień6 - 11
- 2015, Lipiec3 - 4
- 2015, Czerwiec8 - 20
- 2015, Maj12 - 56
- 2015, Kwiecień10 - 35
- 2015, Marzec6 - 23
- 2015, Luty4 - 14
- 2015, Styczeń2 - 19
- 2014, Grudzień3 - 21
- 2014, Listopad4 - 34
- 2014, Październik7 - 64
- 2014, Wrzesień6 - 57
- 2014, Sierpień5 - 26
- 2014, Lipiec7 - 59
- 2014, Czerwiec8 - 40
- 2014, Maj17 - 134
- 2014, Kwiecień9 - 58
- 2014, Marzec12 - 88
- 2014, Luty9 - 47
- 2014, Styczeń2 - 4
- 2013, Grudzień3 - 2
- 2013, Listopad3 - 4
- 2013, Październik6 - 16
- 2013, Wrzesień5 - 23
- 2013, Sierpień2 - 8
- 2013, Lipiec1 - 5
- 2013, Czerwiec5 - 20
- 2013, Maj1 - 0
- 2012, Październik1 - 3
- 2012, Sierpień1 - 1
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 3
- 2012, Maj2 - 1
- 2012, Kwiecień3 - 2
- 2011, Październik5 - 7
- 2011, Czerwiec3 - 4
- 2011, Maj1 - 2
- 2011, Kwiecień1 - 2
- 2010, Październik1 - 0
- 2010, Maj1 - 0
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Lipiec1 - 0
- 2009, Czerwiec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
51-100 km
Dystans całkowity: | 8249.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 113 |
Średnio na aktywność: | 73.00 km |
Więcej statystyk |
- DST 54.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
50/2016 Listopadowa okolica
Sobota, 19 listopada 2016 · dodano: 20.11.2016 | Komentarze 0
Pochmurno wczoraj było, ale sucho i bezwietrznie. Miałam już wcześniej zaplanowane, że jak będzie znośna pogoda to pojadę do Linii na groby dziadków i pradziadków. Pojechaliśmy więc do Linii przez lasy paraszyńskie, powrót przez Miłoszewo.
Zdjęcie tylko jedno, bo nie było jakoś aury do fotek...
Trasa: Luzino - Paraszyno - Osiek - Kętrzyno - Linia - Miłoszewo - Lewino - Wyszecino - Luzino
Zdjęcie tylko jedno, bo nie było jakoś aury do fotek...
Trasa: Luzino - Paraszyno - Osiek - Kętrzyno - Linia - Miłoszewo - Lewino - Wyszecino - Luzino
Listopadowo © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 61.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
49/2016 Jesienno-zimowe Lasy Piaśnickie
Sobota, 12 listopada 2016 · dodano: 12.11.2016 | Komentarze 3
Po ostatnim wyjeździe jednak się pochorowałam: korzonki... masakra... na parę dni przykuły mnie do łóżka... Ale już jestem zdrowa i dziś musiałam pójść na rower. Ubrałam się jak najstaranniej.
Jak co roku w listopadzie postanowiłam odwiedzić groby w Piaśnickich Lasach. Od paru dni u nas popaduje śnieg z deszczem, wczoraj wieczorem też trochę posypało, tak że aura zrobiła się zimowa ;-) Gdy wyjeżdżałyśmy z domu było słonecznie, jednak w okolicach Zamostnego spowiła nas mgła, do tego była odwilż, więc z drzew ciekło i sypał się śnieg. Jeszcze bardziej nasiliło się to gdy znalazłyśmy się wśród piaśnickich sosen. Ale klimat w lesie była naprawdę niezwykły. W końcu jednak mgły się uniosły, pokazało się słońce i błękit nieba.
Trasa: Luzino – Kębłowo – Zamostne – Kniewo – Warszkowo – Lasy Piaśnickie – Warszkowo – Kniewo – Zamostne – Zelewo – Zielnowo – Strzebielino – Luzino
Jak co roku w listopadzie postanowiłam odwiedzić groby w Piaśnickich Lasach. Od paru dni u nas popaduje śnieg z deszczem, wczoraj wieczorem też trochę posypało, tak że aura zrobiła się zimowa ;-) Gdy wyjeżdżałyśmy z domu było słonecznie, jednak w okolicach Zamostnego spowiła nas mgła, do tego była odwilż, więc z drzew ciekło i sypał się śnieg. Jeszcze bardziej nasiliło się to gdy znalazłyśmy się wśród piaśnickich sosen. Ale klimat w lesie była naprawdę niezwykły. W końcu jednak mgły się uniosły, pokazało się słońce i błękit nieba.
Trasa: Luzino – Kębłowo – Zamostne – Kniewo – Warszkowo – Lasy Piaśnickie – Warszkowo – Kniewo – Zamostne – Zelewo – Zielnowo – Strzebielino – Luzino
Listopadowe zaśnieżone pola © Monica
Biel i błękit © Monica
Tajemniczy las © Monica
Piaśnicki las © Monica
Tajemniczy piaśnicki las © Monica
Słońce w tajemniczym lesie © Monica
Grób bł. siostry Alicji Kotowskiej © Monica
Piaśnicki las © Monica
Piaśnicki las © Monica
W drodze powrotnej - Gdzie ta zima? © Monica
A jednak w lesie jeszcze jest ;-) © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 61.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
46/2016 Okolice Chynowa z nieznajomym ;-)
Niedziela, 23 października 2016 · dodano: 23.10.2016 | Komentarze 1
W ogóle nie miałam na dziś planów rowerowych, gdyż przypuszczałam, że pogoda będzie dziś nieciekawa: albo deszcz albo wiatr, w związku z czym zaplanowałyśmy wczoraj z siostrą na dzisiaj wędrówkę pieszą. Jednak tym razem pogoda zrobiła pozytywną niespodziankę, więc zmieniłam plany, postanowiłam udać się na rower, siostrze się jednak nie chciało, więc pojechałam trochę smętna sama w okolice gdzie miałyśmy iść pieszo, czyli lasy w okolicach Chynowa (na mapie ładnie nazwane Puszczą Wierzchucińską). Chciałam tam pokręcić po dróżkach, na które trafiłam którejś wiosny, w okolicach Jeziora Czarnego. Co prawda było tam wówczas sporo błota, więc podejrzewałam, że teraz będzie podobnie, ale jakoś chciałam wrócić w te mało znane mi miejsca. Wyszło jednak inaczej. Jechałam sobie drogą ze Strzebielina w kierunku Chynowa, gdy nadjechał na rowerze pewien pan mieszkający w okolicy. Zaczepił mnie i zaczęła się rozmowa, postanowiłam go wypytać czy wie jak trafić w pewne miejsce, w które najpierw chciałam się udać. Ale on aż tak nie znał ścieżynek, którymi chciałam się udać i zastanawiał się czemu ja tak sobie komplikuję życie i chcę kręcić po jakiś błotnistych ścieżkach po puszczy i jeszcze może się zgubić zamiast tu jechać z nim tą szeroką i prostą drogą... ;-) Zaczęła się gadka filozoficzno-egzystencjalna i pojechałam dalej tą szeroką drogą ;-) ale po kilkuset metrach pojawiła się zachęcająca droga w lewo i postanowiłam ją jednak sprawdzić, on stwierdził, że nie wygląda ona tak źle i pojechał za mną. Niestety droga nie zaprowadziła w głąb lasu tylko zrobiła pętelkę i wyjechaliśmy pod Chynowem. W końcu nieznajomy mnie chwilowo zniechęcił do poszukiwania błotnistych ścieżynek i zdecydowałam się pojechać znaną standardową drogą nad Jezioro Dąbrze, zapowiadając, że tam to już sobie gdzieś odbiję głębiej w las. No i może bym tak zrobiła, gdyby on stąd zawrócił do domu tak jak wcześniej planował, ale on uznał, że może jechać dalej, byleby nas noc w lesie nie zastała ( "kto broi ten się boi"), więc wspaniałomyślnie poszłam na kompromis rezygnując z tych błotnistych ścieżek i zaproponowałam pętelkę do Salina, powrót do Dąbrówki a potem przez Chmieleniec (to był dla mnie nowy fragment trasy), Strzebielino i Kębłowo do domu.
To była zabawna przejażdżka, ale przez pana gadułę zdjęć mam mało i słabe, bo nie skupiłam się na pstrykaniu.
To była zabawna przejażdżka, ale przez pana gadułę zdjęć mam mało i słabe, bo nie skupiłam się na pstrykaniu.
Jesienny las © Monica
Jesienny las © Monica
Jesienny las © Monica
Jezioro Dąbrze © Monica
Jezioro Salino © Monica
Jesienny las © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 83.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
45/2016 Złota jesień na Kaszubach
Sobota, 15 października 2016 · dodano: 16.10.2016 | Komentarze 5
Dzień wcześniej zdecydowałyśmy z siostrą, że udamy się pociągiem w kierunku Kościerzyny i stamtąd wrócimy do domu rowerami, gdyż w obie strony jechać mi się nie chciało... nie mam aktualnie kondycji i motywacji do dłuższych dystansów.
Poranek był jednak tak pochmurny i tak wietrzny, że trochę się wahałyśmy czy jechać gdziekolwiek, pokusa by pozostać w łóżkach była ogromna. W końcu jednak przemogłyśmy lenistwo i udałyśmy się na SKM do Gdyni, następnie przesiadka do Kościerzyny, zakupiłyśmy co prawda bilety do Gołubia Kaszubskiego, ale w pociągu zdecydowałam, że wysiądziemy w Sławkach i udamy się do Gołubia czarnym szlakiem Wzgórz Szymbarskich przez szczyt Wieżycy.
Pogoda stopniowo zaczęła się poprawiać, to znaczy słońce zaczęło się przebijać, jednak wiatr był okropny - zimny, wschodni, zaczęłyśmy go odczuwać dotkliwie już od Gołubia. Nie jechało mi się lekko, nie, moja kondycja jest coraz słabsza, siedzenie przez kilkanaście godzin dziennie i brak jakiejkolwiek innej aktywności fizycznej robią swoje, wyjazd rowerowy raz na tydzień czy raz na dwa tygodnie to za mało by mieć dobrą kondycję, wprost przeciwnie taki wyjazd pokazuje mi jak jest ze mną źle. Oczywiście wielu podjazdów nie zaliczyłam, nawet nie próbowałam.
Tym niemniej widoki przepiękne i oczywiście warto ruszyć się z domu. Sielankowego wysiadywania nad jeziorami nie było, gdyż za bardzo wiało, tylko nad Jeziorem Ostrzyckim akurat było zacisznie i można było się grzać w promieniach słońca, poza tym tylko krótkie postoje na stojąco na łyk herbaty w jakimś bezwietrznym miejscu i jeszcze kawa w Chmielnie.
Zdjęcia jakieś słabe wyszły, do tego po wrzuceniu na fotobikestats niektóre zostały bardzo rozjaśnione i np. kolor nieba zamiast błękitnego jest biały :-( nie wiem dlaczego to się tak robi, ale to już po raz kolejny.
Trasa: Sławki – Rąty – Wieżyca – Szymbark – Potuły – Gołubie – Pierszczewo – Stare Czaple – Nowe Czaple – Krzeszna – Ostrzyce – Brodnica Dolna – Ręboszewo – Chmielno – Garcz – Sianowo – Lewino – Wyszecino – Luzino
Poranek był jednak tak pochmurny i tak wietrzny, że trochę się wahałyśmy czy jechać gdziekolwiek, pokusa by pozostać w łóżkach była ogromna. W końcu jednak przemogłyśmy lenistwo i udałyśmy się na SKM do Gdyni, następnie przesiadka do Kościerzyny, zakupiłyśmy co prawda bilety do Gołubia Kaszubskiego, ale w pociągu zdecydowałam, że wysiądziemy w Sławkach i udamy się do Gołubia czarnym szlakiem Wzgórz Szymbarskich przez szczyt Wieżycy.
Pogoda stopniowo zaczęła się poprawiać, to znaczy słońce zaczęło się przebijać, jednak wiatr był okropny - zimny, wschodni, zaczęłyśmy go odczuwać dotkliwie już od Gołubia. Nie jechało mi się lekko, nie, moja kondycja jest coraz słabsza, siedzenie przez kilkanaście godzin dziennie i brak jakiejkolwiek innej aktywności fizycznej robią swoje, wyjazd rowerowy raz na tydzień czy raz na dwa tygodnie to za mało by mieć dobrą kondycję, wprost przeciwnie taki wyjazd pokazuje mi jak jest ze mną źle. Oczywiście wielu podjazdów nie zaliczyłam, nawet nie próbowałam.
Tym niemniej widoki przepiękne i oczywiście warto ruszyć się z domu. Sielankowego wysiadywania nad jeziorami nie było, gdyż za bardzo wiało, tylko nad Jeziorem Ostrzyckim akurat było zacisznie i można było się grzać w promieniach słońca, poza tym tylko krótkie postoje na stojąco na łyk herbaty w jakimś bezwietrznym miejscu i jeszcze kawa w Chmielnie.
Zdjęcia jakieś słabe wyszły, do tego po wrzuceniu na fotobikestats niektóre zostały bardzo rozjaśnione i np. kolor nieba zamiast błękitnego jest biały :-( nie wiem dlaczego to się tak robi, ale to już po raz kolejny.
Trasa: Sławki – Rąty – Wieżyca – Szymbark – Potuły – Gołubie – Pierszczewo – Stare Czaple – Nowe Czaple – Krzeszna – Ostrzyce – Brodnica Dolna – Ręboszewo – Chmielno – Garcz – Sianowo – Lewino – Wyszecino – Luzino
Poranne Rąty © Monica
Barwy jesieni © Monica
W oddali po lewej Wieżyca © Monica
Na czarnym szlaku pod Wieżycą © Monica
Na zboczach Wieżycy © Monica
U stóp Wieżycy © Monica
W drodze na szczyt © Monica
Na szczycie © Monica
Na czarnym szlaku © Monica
Miejsce kaźni Szymbarskich Zakładników © Monica
Miejsce kaźni Szymbarskich Zakładników © Monica
Złota polska jesień © Monica
Bezdroża © Monica
W Gołubiu © Monica
W Pierszczewie © Monica
Jezioro Zamkowisko - nad nim istniał gród warowny Ziemi Pirsna z okresu śreniowiecza © Monica
Kolory jesieni zachwycają © Monica
Ostrzycki las © Monica
Ostrzycki las © Monica
Jezioro Ostrzyckie © Monica
Na Jeziorze Ostrzyckim © Monica
Centrum Sportów Wodnych na Jeziorze Wielkie Brodno © Monica
Centrum Sportów Wodnych na Jeziorze Wielkie Brodno © Monica
Jezioro Wielkie Brodno © Monica
Na Złotej Górze © Monica
Podjazd na Sobótkę zakończony fiaskiem © Monica
Jezioro Małe Brodno © Monica
Wiatrak na Sobótce © Monica
Widok z Sobótki na jezioro Małe Brodno © Monica
Zjazd z Sobótki - niestety nie na pełnej petardzie © Monica
Na trasie © Monica
Widoczki po drodze © Monica
Zjazd do Sianowa © Monica
W Sianowie © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 95.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
42/2016 Wietrzna niedziela
Niedziela, 18 września 2016 · dodano: 18.09.2016 | Komentarze 3
Po całym tygodniu pięknej pogody niedzielny poranek nie był zbyt optymistyczny: zimno, pochmurno. Mimo to postanowiłyśmy jechać. Dzisiaj pierwszy raz od ponad 3 miesięcy w towarzystwie siostry. Miał też jechać wujek, ale dał nam kosza... pogoda go zniechęciła no i ogólnie nie chciało mu się. Stopniowo jednak zaczęło się wypogadzać, najważniejsze, że pokazało się słońce, tylko wiatr był mocny i niestety niesprzyjający. Na szczęście miałyśmy termos z ciepłą herbatą.
Trasa: Luzino - Tępcz - Pobłocie - Zęblewo - Będargowo - Kolonia - Sianowska Huta - Pomieczyńska Huta - Kartuzy - Kosy - Chmielno - Reskowo - Cieszenie - Mirachowo - Strysza Buda - Staniszewo - Lewino - Wyszecino - Luzino
Trasa: Luzino - Tępcz - Pobłocie - Zęblewo - Będargowo - Kolonia - Sianowska Huta - Pomieczyńska Huta - Kartuzy - Kosy - Chmielno - Reskowo - Cieszenie - Mirachowo - Strysza Buda - Staniszewo - Lewino - Wyszecino - Luzino
Jezioro Białe © Monica
Jezioro Białe © Monica
Jezioro Reskowo © Monica
Jezioro Reskowo © Monica
Strysza Buda © Monica
Wąwóz w Stryszej Budzie © Monica
Na trasie © Monica
W drodze powrotnej © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 67.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
39/2016 Dąb Świętopełk
Niedziela, 28 sierpnia 2016 · dodano: 04.09.2016 | Komentarze 1
O Dębie Świętopełka dowiedziałam się ze strony GR3miasto, która organizuje w to miejsce wycieczki zarówno piesze jak i rowerowe. Ponieważ nie pasowało mi, aby udać się z nimi, postanowiłam go odnaleźć sama. Jest to najstarszy dąb na Pomorzu, a szósty w rankingu krajowym. Ma ponad 620 lat, 22 m wysokości, obwód na wysokości piersi 770 cm, tj. rozpiętość pięciu dorosłych osób. Znajduje się on około 10 km na południowy zachód od Lęborka.
Do Lęborka podjechałam kolejką, wczesnym popołudniem. To była jedna z nielicznych tego lata gorących niedziel. Jakżebym chciała, by taka pogoda była dzisiaj, gdy aura jest niemalże listopadowa... :-( Można oszaleć z tymi skokami pogodowymi.
Trochę trwało nim odnalazłam niebieski szlak rowerowy prowadzący do Dębu, wreszcie znalazłam i pojechałam przez Małoszyce i Dziechlino. Trasa między Małoszycami a Dziechlinem okropna: najpierw jakieś koleiny częściowo wyłożone kocimi łbami, częściowo cegłą i w ogóle czym popadnie, później piachy, przez które nie dałam rady przejechać i znów jakieś koleiny. Przy dębie zgubiłam szlak, pojechałam prosto, byłam pewna, że prowadzi prosto, dojechałam do Krępkowic, a tam szlaku nie było, no nic, pojechałam po swojemu i tak musiałabym w którymś momencie szlak opuścić, bo nie chciałam nim wracać do Lęborka.
Trasa: Lębork – niebieskim szlakiem przez Małoszyce i Dziechlino do Dębu Świętopełka – Krępkowice – Maszewo – Jez. Osowo – Okalice – Popowo – Dzięcielec – Rozłazino – Jeżewo – Paraszyno – Luzino
Do Lęborka podjechałam kolejką, wczesnym popołudniem. To była jedna z nielicznych tego lata gorących niedziel. Jakżebym chciała, by taka pogoda była dzisiaj, gdy aura jest niemalże listopadowa... :-( Można oszaleć z tymi skokami pogodowymi.
Trochę trwało nim odnalazłam niebieski szlak rowerowy prowadzący do Dębu, wreszcie znalazłam i pojechałam przez Małoszyce i Dziechlino. Trasa między Małoszycami a Dziechlinem okropna: najpierw jakieś koleiny częściowo wyłożone kocimi łbami, częściowo cegłą i w ogóle czym popadnie, później piachy, przez które nie dałam rady przejechać i znów jakieś koleiny. Przy dębie zgubiłam szlak, pojechałam prosto, byłam pewna, że prowadzi prosto, dojechałam do Krępkowic, a tam szlaku nie było, no nic, pojechałam po swojemu i tak musiałabym w którymś momencie szlak opuścić, bo nie chciałam nim wracać do Lęborka.
Trasa: Lębork – niebieskim szlakiem przez Małoszyce i Dziechlino do Dębu Świętopełka – Krępkowice – Maszewo – Jez. Osowo – Okalice – Popowo – Dzięcielec – Rozłazino – Jeżewo – Paraszyno – Luzino
Piachy na trasie do Dziechlina © Monica
Okolice Dziechlina © Monica
Ścieżka dydaktyczna do Dębu Świętopełka © Monica
Ścieżka dydaktyczna do Dębu Świętopełka © Monica
Dąb Świętopełk
Dąb Świętopełk © Monica
Dąb Świętopełk © Monica
Dąb Świętopełk © Monica
Stary cmentarz ewangelicki niedaleko Maszewa © Monica
Stary cmentarz ewangelicki niedaleko Maszewa © Monica
Było tak gorąco, że marzyło mi się jakieś jeziorko, oczywiście ciche i ustronne. Jedno było na mapie w tej okolicy, więc postanowiłam nad nie pojechać. Rzeczywiście było ciche i ustronne: żadnych grillujących band zagłuszających leśną ciszę głośną muzykę. Nawet pomost był: co prawda położyć się na nim nie dało, ale usiąść i zamoczyć nogi tak ;-)
Jezioro Osowo © Monica
Jezioro Osowo © Monica
Jezioro Osowo © Monica
Następnie chciałam się udać do najbliższej miejscowości Okalice, jednak jechałam 7 km leśnymi szutrami to w jedną, to w drugą stronę nim znalazłam tę miejscowość.
Okolice Okalic © Monica
Grzybek © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 75.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
38/2016 Do pracy przez TPK
Sobota, 27 sierpnia 2016 · dodano: 02.09.2016 | Komentarze 4
W sobotę wyjątkowo (taką mama nadzieję, że to był wyjątek) musiałam stawić się do pracy. Bardzo byłam z tego faktu niezadowolona, bo miałam ciekawe plany rowerowe, z których musiałam zrezygnować. Tym niemniej okazało się, że muszę stawić się co prawda dopiero w południe, ale na bliżej nieokreśloną ilość czasu. Stwierdziłam, że nie mogę tak zupełnie stracić tego dnia, zwłaszcza, że prognozy pogody były tak optymistyczne.Stąd pomysł, by pojechać do pracy rowerem. Oczywiście najlepsza opcja to trasa przez Trójmiejski Park Krajobrazowy.
Początkowo planowałam pojechać czerwonym szlakiem wejherowskim (którym już jechałam wiosną), a jedynie ominąć jakoś najcięższy odcinek pomiędzy Marszewem a Gdynią Chwarzno, jednak w czasie jazdy znacznie bardziej zmodyfikowałam trasę. Z Wejherowa rzeczywiście wyruszyłam czerwonym szlakiem, ale dojechałam nim tylko do Jeziora Wyspowo. Tam spojrzawszy na mapę stwierdziłam, że mogę zrezygnować z czerwonego szlaku, który prowadził ciekawie terenowo nad sześcioma leśnym jeziorkami, które odwiedziłam już nieraz, a w zamian udać się niebieskim szlakiem rowerowym. Dzięki temu poznałam nowy szlak i zaoszczędziłam czas. Przesiadłam się więc na ów niebieski szlak i jechałam nim już większość trasy, czyli przez Zbychowo, Reszki, Piecewo, Łężyce, aż do Rezerwatu "Cisowa". Tam na chwilkę wróciłam na szlak czerwony, ale dojechałam nim tylko do ulicy Marszewskiej, w okolicy Niemotowa. W tym momencie zgodnie z planem porzuciłam szlak czerwony, by nie targać roweru "szlakiem wiewiórczym" ani przez chaszcze, które to atrakcje czekają na tym odcinku. Opuściłam na chwilę lasy, ulicą Marszewską dojechałam do ul. Wiczlińskiej, następnie Chwarznieńskiej i dopiero za węzłem w Gdyni Chwarzno wróciłam na szlak czerwony, którym dojechałam do Gdyni Wielki Kack. Tam znów przesiadłam się na niebieski rowerowy szlak, którym dojechałam idealnie tak jak chciałam, koło leśniczówki w Gołębiewie wprost do Oliwy. Niebieski szlak jest rewelacyjny, szutrowe serpentynki lub wygodne ścieżki, chwilami miałam wrażenie, że jadę w kółko takie były zakręty, a jechało mi się idealnie, bo w tym kierunku miałam cały czas z górki. Wyjechałam przy Katedrze w Gdańsku Oliwie, potem jeszcze trochę ulicami i już byłam w pracy. Super mi się jechało, pogoda była piękna i zupełnie zapomniałam, że jadę do pracy. Taka droga do pracy zajęła mi 62 km, pozostałe 13 km to był wieczorem powrót z Wejherowa do Luzina. Mam nadzieję, że jeszcze tej jesieni pokręcę po szlakach TPK, zresztą już wiosną sobie postanowiłam, że jeszcze tu zawitam.
Początkowo planowałam pojechać czerwonym szlakiem wejherowskim (którym już jechałam wiosną), a jedynie ominąć jakoś najcięższy odcinek pomiędzy Marszewem a Gdynią Chwarzno, jednak w czasie jazdy znacznie bardziej zmodyfikowałam trasę. Z Wejherowa rzeczywiście wyruszyłam czerwonym szlakiem, ale dojechałam nim tylko do Jeziora Wyspowo. Tam spojrzawszy na mapę stwierdziłam, że mogę zrezygnować z czerwonego szlaku, który prowadził ciekawie terenowo nad sześcioma leśnym jeziorkami, które odwiedziłam już nieraz, a w zamian udać się niebieskim szlakiem rowerowym. Dzięki temu poznałam nowy szlak i zaoszczędziłam czas. Przesiadłam się więc na ów niebieski szlak i jechałam nim już większość trasy, czyli przez Zbychowo, Reszki, Piecewo, Łężyce, aż do Rezerwatu "Cisowa". Tam na chwilkę wróciłam na szlak czerwony, ale dojechałam nim tylko do ulicy Marszewskiej, w okolicy Niemotowa. W tym momencie zgodnie z planem porzuciłam szlak czerwony, by nie targać roweru "szlakiem wiewiórczym" ani przez chaszcze, które to atrakcje czekają na tym odcinku. Opuściłam na chwilę lasy, ulicą Marszewską dojechałam do ul. Wiczlińskiej, następnie Chwarznieńskiej i dopiero za węzłem w Gdyni Chwarzno wróciłam na szlak czerwony, którym dojechałam do Gdyni Wielki Kack. Tam znów przesiadłam się na niebieski rowerowy szlak, którym dojechałam idealnie tak jak chciałam, koło leśniczówki w Gołębiewie wprost do Oliwy. Niebieski szlak jest rewelacyjny, szutrowe serpentynki lub wygodne ścieżki, chwilami miałam wrażenie, że jadę w kółko takie były zakręty, a jechało mi się idealnie, bo w tym kierunku miałam cały czas z górki. Wyjechałam przy Katedrze w Gdańsku Oliwie, potem jeszcze trochę ulicami i już byłam w pracy. Super mi się jechało, pogoda była piękna i zupełnie zapomniałam, że jadę do pracy. Taka droga do pracy zajęła mi 62 km, pozostałe 13 km to był wieczorem powrót z Wejherowa do Luzina. Mam nadzieję, że jeszcze tej jesieni pokręcę po szlakach TPK, zresztą już wiosną sobie postanowiłam, że jeszcze tu zawitam.
Na trasie gdzieś za Reszkami © Monica
Na trasie gdzieś za Reszkami © Monica
Na trasie między Reszkami a Piecewem © Monica
Na trasie między Reszkami a Piecewem © Monica
Na trasie między Reszkami a Piecewem © Monica
Na trasie © Monica
Las Piekiełko © Monica
Las Piekiełko © Monica
W okolicy Łężyc © Monica
W okolicy Łężyc © Monica
Rezerwat "Cisowa" © Monica
Na szlaku wejherowskim pomiędzy Chwarznem a Wielkim Kackiem © Monica
Na szlaku wejherowskim pomiędzy Chwarznem a Wielkim Kackiem © Monica
Na szlaku wejherowskim pomiędzy Chwarznem a Wielkim Kackiem © Monica
Na szlaku wejherowskim pomiędzy Chwarznem a Wielkim Kackiem © Monica
Niebieski szlak rowerowy pomiędzy Gołębiewem a Oliwą © Monica
Ile tu ciekawych górek w okolicy ... ;-) Muszę je kiedyś odwiedzić, to nic, że pewnie będę prowadzić... ;-)
Niebieski szlak rowerowy pomiędzy Gołębiewem a Oliwą © Monica
Robi się żółto © Monica
Na pamiątkę zwycięskiej bitwy polskiej floty nad szwedzką w tzw. Bitwie pod Oliwą 28.XI.1627r. © Monica
Widok na Gdańsk i Zatokę Gdańską © Monica
Ten szlak mnie prześladuje... ;-) tzn. chodzi mi po głowie ;-) © Monica
Katedra w Oliwie © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 82.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
36/2016 Wśród sierpniowych pól
Poniedziałek, 15 sierpnia 2016 · dodano: 19.08.2016 | Komentarze 2
Tym razem sama, po okolicznych znanych fyrtlach. Wreszcie przyjemnie, cieplutko, tak w sam raz, do tego prawie cała trasa wiedzie pięknymi szutrami, polnymi i leśnymi. :-)
Trasa: Luzino – Tępcz – Pobłocie - Lewino – Miłoszewo – Rez. Lubygość – Kamienica Królewska – Kamienica Młyn – Potęgowo – Linia – Tłuczewo – Osiek – Paraszyno – Luzino
Trasa: Luzino – Tępcz – Pobłocie - Lewino – Miłoszewo – Rez. Lubygość – Kamienica Królewska – Kamienica Młyn – Potęgowo – Linia – Tłuczewo – Osiek – Paraszyno – Luzino
Słonecznik © Monica
Po żniwach © Monica
Po żniwach © Monica
W Miłoszewie © Monica
Jezioro Lubygość © Monica
Jezioro Lubygość © Monica
Idealna szutrówka © Monica
Jezioro Kamienieckie © Monica
Jezioro Kamienieckie © Monica
Kamienica Królewska © Monica
Odpoczynek na polu © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 80.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
35/2016 Słowiński Park Narodowy
Niedziela, 14 sierpnia 2016 · dodano: 19.08.2016 | Komentarze 6
Kolejny wyjazd do Damnicy, aby stamtąd wyruszyć do Słowńskiego Parku Narodowego, w okolice Kluk i Smołdzina.
Pogoda znów zapowiadała się beznadziejna, zanim ruszamy zaczyna padać, więc chwila zastanowienia czy jedziemy, jeszcze jedno spojrzenie na Meteo i jedziemy. I dobrze zrobiłyśmy, gdyż rozpogodziło się i było mniej więcej tak jak tydzień wcześniej, wietrznie, ale słonecznie.
Pojechałam w bardzo miłym towarzystwie koleżanki Mirki, która jakiś czas temu zadeklarowała, że chciałaby pojechać ze mną gdzieś nieco dalej, np. do Ostrzyc, a ponieważ ja na razie do Ostrzyc się nie wybieram, czekam na koniec lata, więc pojechałyśmy do Kluk.
Trasa mało urozmaicona, płaska, takie są te tereny nadmorskie, do tego jechałyśmy samymi asfaltami, z wyjątkiem błotno-bagiennej przeprawy czerwonym szlakiem rowerowym ze Skórzyna do Kluk. W tych okolicach nie było za bardzo alternatywnych innych dróg niż asfaltowe, a nawet gdyby były, to po kolejnym deszczowym tygodniu, prawdopodobnie byłyby jeszcze bardziej błotniste niż tydzień temu, a nie chciałam serwować koleżance takich atrakcji... ;-) żeby jej nie zniechęcić... Jedyną więc atrakcją był ów szlak do Kluk, ale nie sądziłam, że tak będzie on wyglądał, na początku był wyłożony płytami, później coraz węższymi i bardziej zarośniętymi, aż w końcu się urwał... Pomimo ostrzeżeń, że koniec nawierzchni, zdecydowałyśmy się nim "pojechać" gdyż były to raptem 2 km, natomiast gdybyśmy miały zawrócić do Skórzyna i pojechać asfaltami do Kluk, trasa wyniosłaby prawie 30 km. Różnica ogromna. Pomimo, że Mirka po raz pierwszy "jechała" takim szlakiem, humor jej dopisywał i się nie zniechęciła, więc mam nadzieję, że się jeszce gdzieś wybierzemy.
Trasa: Damnica – Damno – Łojewo – Wielka Wieś – Główczyce – Skórzyno – Kluki – Łokciowe – Smołdziński Las – Czołpino – Smołdziński Las – Smołdzino – Żelazo – Wierzchocino – Choćmirowo – Żelkowo – Zgojewo – Święcichowo – Mrówczyno – Damnica
Pogoda znów zapowiadała się beznadziejna, zanim ruszamy zaczyna padać, więc chwila zastanowienia czy jedziemy, jeszcze jedno spojrzenie na Meteo i jedziemy. I dobrze zrobiłyśmy, gdyż rozpogodziło się i było mniej więcej tak jak tydzień wcześniej, wietrznie, ale słonecznie.
Pojechałam w bardzo miłym towarzystwie koleżanki Mirki, która jakiś czas temu zadeklarowała, że chciałaby pojechać ze mną gdzieś nieco dalej, np. do Ostrzyc, a ponieważ ja na razie do Ostrzyc się nie wybieram, czekam na koniec lata, więc pojechałyśmy do Kluk.
Trasa mało urozmaicona, płaska, takie są te tereny nadmorskie, do tego jechałyśmy samymi asfaltami, z wyjątkiem błotno-bagiennej przeprawy czerwonym szlakiem rowerowym ze Skórzyna do Kluk. W tych okolicach nie było za bardzo alternatywnych innych dróg niż asfaltowe, a nawet gdyby były, to po kolejnym deszczowym tygodniu, prawdopodobnie byłyby jeszcze bardziej błotniste niż tydzień temu, a nie chciałam serwować koleżance takich atrakcji... ;-) żeby jej nie zniechęcić... Jedyną więc atrakcją był ów szlak do Kluk, ale nie sądziłam, że tak będzie on wyglądał, na początku był wyłożony płytami, później coraz węższymi i bardziej zarośniętymi, aż w końcu się urwał... Pomimo ostrzeżeń, że koniec nawierzchni, zdecydowałyśmy się nim "pojechać" gdyż były to raptem 2 km, natomiast gdybyśmy miały zawrócić do Skórzyna i pojechać asfaltami do Kluk, trasa wyniosłaby prawie 30 km. Różnica ogromna. Pomimo, że Mirka po raz pierwszy "jechała" takim szlakiem, humor jej dopisywał i się nie zniechęciła, więc mam nadzieję, że się jeszce gdzieś wybierzemy.
Trasa: Damnica – Damno – Łojewo – Wielka Wieś – Główczyce – Skórzyno – Kluki – Łokciowe – Smołdziński Las – Czołpino – Smołdziński Las – Smołdzino – Żelazo – Wierzchocino – Choćmirowo – Żelkowo – Zgojewo – Święcichowo – Mrówczyno – Damnica
Na trasie - okolice Skórzyna © Monica
Na trasie - okolice Skórzyna © Monica
Czerwony szlak rowerowy Skórzyno - Kluki © Monica
Czerwony szlak rowerowy Skórzyno - Kluki © Monica
Słowiński Park Narodowy © Monica
Czerwony szlak rowerowy Skórzyno - Kluki © Monica
Czerwony szlak rowerowy Skórzyno - Kluki © Monica
Może na zdjęciach nie wygląda ten szlak tak tragicznie, ale to co widać to właściwie była najlepsza opcja, omijanie bokiem było jeszcze bardziej ryzykowne, bo choć wydaje się, że jest tam ładna zielona trawka, to właśnie tam było bardzo mokro (są to tereny bagienne, ziemie torfowe), no a my chciałyśmy wyjść z tego suchą nogą... no mi się nie udało, podczas jednego przejazdu przez dużą i dość głęboką kałużę, gdy trzeba było jechać jak najszybciej, żeby nie spać z siodła, i tak zamoczyłam w końcu nogi, a jazda w butach, w których chlupocze woda nie jest zbyt przyjemna.
Czerwony szlak rowerowy Skórzyno - Kluki © Monica
Czerwony szlak rowerowy Skórzyno - Kluki © Monica
W Klukach odwiedzamy Muzeum Wsi Słowńskiej - skansen pełen pięknych autentycznych ryglowych chałup, charakterystycznych dla tych terenów 100-200 lat temu.
Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach © Monica
Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach © Monica
Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach © Monica
Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach © Monica
Muzeum Wsi Słowińskiej w Klukach. Pan wyplata naczynia z korzeni sosny. Dla nas robi pierścionki.... Niestety nie tylko za "piękne oczy" ;-) © Monica
Kolejny nasz cel to Wydmy Czołpińskie i latarnia morska.
Wydma Czołpińska. To dziecko nie jest z nami ;-) © Monica
Wydma Czołpińska © Monica
Wydma Czołpińska © Monica
Wydma Czołpińska © Monica
Wydma Czołpińska © Monica
Wydma Czołpińska © Monica
Latarnia morska w Czołpinie © Monica
Tak sobie jedziemy © Monica
W planach miałam jeszcze wejście na wzgórze Rowokół, które widziałyśmy i z daleka i coraz bliżej, ale jednak obawiałam się, że mogłybyśmy nie zdążyć na pociąg powrotny, więc zrezygnowałam z jego bliższego poznania.
Na trasie - okolice Smołdzińskiego Lasu © Monica
Na trasie - okolice Świecichowa © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 88.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
33/2016 Rowy
Niedziela, 7 sierpnia 2016 · dodano: 11.08.2016 | Komentarze 1
W niedzielę udałam się pociągiem do Damnicy (między Lęborkiem a Słupskiem, ale bliżej Słupska), żeby pojeździć w okolicach Słowińskiego Parku Narodowego. Generalnie tereny nadmorskie nie za bardzo mnie pociągają, zwłaszcza teraz w sezonie, ale w tamtym rejonie w sumie nigdy nie byłam i to mnie motywowało.
Gdy rano wstałam było słonecznie, ale po przyjeździe do Damnicy zrobiło się okropnie: ogromne zachmurzenie, lekko kropi i duży wiatr. Na szczęście się nie rozpadało i po ok. 20 km zaczęło się coraz bardziej przejaśniać, tylko wiatr, w dodatku północny, pozostał do końca. Momentami słoneczko zaczęło przygrzewać tak że można było jechać na krótkim rękawku, ale przeważnie jednak musiałam jechać w polarze, gdyż z powodu wiatru odczuwalna temperatura była niższa. Zresztą i tak nie było rewelacji jak na sierpień, 17-19 stopni, dla mnie atmosfera była typowo wrześniowa, co akurat do jazdy na rowerze mi nie przeszkadza, wolę tę atmosferę wrześniową niż leniwą sierpniową, co nie zmienia faktu, że szkoda mi uciekającego szybko lata :-(
Gdy wsiadłam do pociągu było w nim już kilku rowerzystów, jedni wysiedli w Lęborku, inni w Pogorzelicach, zaś w Damnicy oprócz mnie wysiadał też jeszcze jeden chłopak (Maciej). Jechał w odwiedziny do rodziców, ale stwierdził że może pojechać okrężną drogą ze mną, więc przez pierwsze 15 km miałam towarzystwo, potem już pojechaliśmy każdy w swoją stronę.
Gdy rano wstałam było słonecznie, ale po przyjeździe do Damnicy zrobiło się okropnie: ogromne zachmurzenie, lekko kropi i duży wiatr. Na szczęście się nie rozpadało i po ok. 20 km zaczęło się coraz bardziej przejaśniać, tylko wiatr, w dodatku północny, pozostał do końca. Momentami słoneczko zaczęło przygrzewać tak że można było jechać na krótkim rękawku, ale przeważnie jednak musiałam jechać w polarze, gdyż z powodu wiatru odczuwalna temperatura była niższa. Zresztą i tak nie było rewelacji jak na sierpień, 17-19 stopni, dla mnie atmosfera była typowo wrześniowa, co akurat do jazdy na rowerze mi nie przeszkadza, wolę tę atmosferę wrześniową niż leniwą sierpniową, co nie zmienia faktu, że szkoda mi uciekającego szybko lata :-(
Gdy wsiadłam do pociągu było w nim już kilku rowerzystów, jedni wysiedli w Lęborku, inni w Pogorzelicach, zaś w Damnicy oprócz mnie wysiadał też jeszcze jeden chłopak (Maciej). Jechał w odwiedziny do rodziców, ale stwierdził że może pojechać okrężną drogą ze mną, więc przez pierwsze 15 km miałam towarzystwo, potem już pojechaliśmy każdy w swoją stronę.
Nie miałam dokładnie zaplanowanej trasy, ale ogólnie rzecz biorąc najpierw chciałam pojechać do nadmorskiej miejscowości Rowy, potem wzdłuż Jeziora Gardno do Smołdzina, na wzgórze Rowokół, latarnię Morską w Czołpinie i do Kluk, potem powrót. Ha ha dobre sobie, z tego wszystkiego zajechałam tylko do Rowów, więc reszta została na kolejny raz, który mam nadzieje, że będzie wkrótce.
Tego dnia nie było żadnych szutrów, mają tam albo miękkie, a po ostatnich opadach deszczu, błotniste drogi, albo asfalty albo płyty. Te płyty są okropne, ale w sumie nie dziwię się, że je wykładają, bo w przeciwnym razie drogi po deszczach są w strasznym stanie.
Tego dnia nie było żadnych szutrów, mają tam albo miękkie, a po ostatnich opadach deszczu, błotniste drogi, albo asfalty albo płyty. Te płyty są okropne, ale w sumie nie dziwię się, że je wykładają, bo w przeciwnym razie drogi po deszczach są w strasznym stanie.
Trasa: Damnica - Mrówczyno – szlakiem „Pierścień Gryfitów”
do Kukowa – Wiklino – Wrzeście – Lubuczewo – Karżcino – zielonym
szlakiem do Kępna i Gąbina – Osieki Słupskie – Retowo – Osieki S. - Objazda – Bałamątek – szlakiem R10 do Rowów – powrót R10 do Retowa
– Czysta – zielonym szlakiem do Bukowa i Wiklina – szlakiem „Pierścień Gryfitów” do Mrówczyna - Damnica
Pałac w Damnicy, wybudowany w 1871r. na zlecenie Richarda von Blankensee © Monica
Przed albo za Mrówczynem wjeżdżamy na szlak Gryfitów, nie pamiętam dokładnie, bo w tym miejscu nie miałam jeszcze mapki, ale chciałam jechać tym szlakiem, więc Maciej odszukał go w internecie (jak wiadomo ja takich technologii jak internet przy sobie nie posiadam ;-)
Zapowiada się nieciekawie © Monica
Wrzeście - neogotycki kościół z XIX w. © Monica
Lubuczewo - pałac w stylu neorenesansu francuskiego © Monica
Z Wiklina do Karżcina znów jadę asfaltem, następnie skręcam na zielony szlak rowerowy. Okazał się on ciekawy.... na początku spoko, ale w okolicach Kępna prawdziwa błotna przeprawa, przed Gąbinem zupełnie utknął, teoretycznie powinien prowadzić prosto, ale prosto była tylko miedza między polami, na której pozostało mnóstwo gałęzi i wystających korzeni po najwidoczniej wyciętych tu krzaczorach. Prowadziłam rower bardzo ostrożnie nie chcąc przebić dętki na wystających tuż przy ziemi pionowych gałęziach. Potem prowadziłam skrajem pola, które było po prawej stronie i jeszcze nie skoszone. W końcu jednak poszłam na to pole po lewej, które było puste, ale jak się później okazało też błotniste, ale tamtędy w końcu dojechałam do normalniejszej drogi i oznakowań szlaku.
Drogowskaz - jadę na prawo © Monica
Na trasie do Kępna © Monica
Zielony szlak na trasie do Gąbina © Monica
Zielony szlak na trasie do Gąbina © Monica
Zielony szlak na trasie do Gąbina © Monica
To pole okazuje się najbardziej przejezdną drogą © Monica
Z Gąbina chciałam kontynuować zielonym a następnie kolejowym szlakiem, by dojechać do Objazdy. Jechałam i jechałam i zajechałam aż do Retowa, stamtąd mogłam szybko dojechać do Rowów, ale chciałam koniecznie do Objazdy zobaczyć ten mały ryglowy kościółek, więc zawróciłam do Osieków, trochę szukałam tego szlaku kolejowego, w końcu znalazłam, znów było trochę błota i wreszcie Objazda.
Na trasie do Retowa © Monica
Dawny szlak kolejowy - okolice Osiek Słupskich © Monica
Dawny szlak kolejowy - okolice Osiek Słupskich © Monica
Objazda - ryglowy kościół MB Częstochowskiej z XVIII w. © Monica
Z Objazdy postanowiłam jechać dalej asfaltem, żeby jak najszybciej dojechać do Rowów. Niestety duży ruch na ulicy, który mi przypomniał że to jednak nie wrzesień i że sezon jeszcze trwa, ocierające się prawie o mnie auta, szybko mnie wkur... i sprawiły, że uciekłam na szlak rowerowy R10, wyłożony takimi płytami. Niby fajnie, spokojnie sobie jechałam, a jednak 2 km przed celem czuję, że mam fleka w tylnym kole. Świetnie, ja tak nie znoszę wymieniać opon, w sumie nie robiłam tego jeszcze sama bez siostry. Najpierw próbuję napompować z nadzieją, że nie ma dziury. Niestety pompka ne działa, po prostu w ogóle nie pompuje. O co chodzi? Nowa, teleskopowa, podobno do wszystkich wentyli, zakupiona na wiosnę, co prawda ani razu nie używana...nawet jej nie sprawdziłam po zakupie... No to sobie siedzę przy tym kole i nic. Zastanawiam się czy w tych Rowach jest w ogóle jakiś serwis rowerowy (i czynny w niedzielę, bardzo to wątpliwe). Wreszcie nadjeżdżają jacyś rowerzyści, ale mówią po angielsku, więc ich nie zaczepiam, bo słabo znam angielski i nie wiem jak im wytłumaczyć, że moja pompka powinna działać, a nie działa. Oni mnie mijają, ale za chwilę jednak zawracają i zabierają się za moje koło. Też nie potrafią moją pompką, a ich pompka, mimo, że ma dwa rodzaje wejść, też sobie nie radzi... dziwne, a ja mam standardowy rowerowy wentylek. W końcu nadjeżdżają kolejne osoby, już Polacy, ktoś nakłada na mój wentyl jeszcze jeden adapter i dopiero wtedy się udaje. No cieszę się, ale w duchu jestem przekonana, że mam dziurawą dętkę i pewnie i tak mi zaraz powietrze ucieknie i co ja zrobię, skoro moja pompka nie działa... do najbliższej stacji kolejowej w Słupsku jest jakieś 30 km...
Jadę w stresie, co chwilę sprawdzam powietrze, ale jest ok, nie ucieka.
Jadę w stresie, co chwilę sprawdzam powietrze, ale jest ok, nie ucieka.
Szlak R-10 na trasie do Rowów © Monica
Bałtyk © Monica
W Rowach w sumie się tylko trochę pokręciłam, bo mało czasu już było, do tego tłum ludzi, jak to nad morzem, nawet nie chciało mi się czekać w kolejce na obiad. Pojechałam z powrotem tym szlakiem rowerowym, tym razem do Retowa. Potem trafiłam na całkiem znośny zielony szlak rowerowy (płyty albo nieutwardzone drogi, ale nie tak błotniste), którym dojechałam aż do Wiklina. Fajnie, udało mi się dzięki temu ominąć asfalty. W pewnym momencie postanowiłam zapalić lampkę i wtedy dopiero zobaczyłam, że jest ona złamana i wisi beznadziejnie. Nie wiem kiedy to się stało, nie miałam w tym dniu żadnego upadku... Myślę, że była osłabiona po iluś tam wcześniejszych upadkach przez te lata, a teraz też ją trochę wytrzęsło i w końcu nie wytrzymała tego.
Jezioro Gardno, na horyzoncie wzgórze Rowokół © Monica
Jezioro Gardno © Monica
Wokół Jeziora Gardno © Monica
Z Wiklina jechałam tak samo szlakiem Gryfitów jak rano, ale tym razem w miejscowości Kukowo zobaczyłam tablicę na temat "Krzyżackich kamieni". Jechałam więc drogą wypatrując czy ich nie zobaczę. I w końcu zobaczyłam. Nawet prze pole biegła "droga" wyjechana przez traktor, więc z niej skorzystałam. Wyglądała bardzo przyzwoicie, ale niestety trzy malutkie ale mega błotniste kałuże sprawiły, że mój rower momentalnie oblepił się cały gliną i zdecydowanie nie wyglądał przyzwoicie ;-) Naprawdę wstyd mi było wsiadać tak do pociągu" rower oblepiony błotem, moje buty też, lampka urwana, w domu okazało się, że jeszcze szprycha złamana, to ona pewnie zrobiła jakąś dziurkę w mojej oponie, bo po dwóch dniach, powietrze znów zleciało.
Acha: odnośnie mojej pompki: miała ustawiony wlot na wentyl samochodowy, wystarczyło przekręcić śrubkę i przestawić na rowerowy :-) Teraz już tak mam. Ale czemu ten chłopak nie mógł napompować mojej dętki skoro on miał pompkę z dwoma wejściami: na wentyl rowerowy i samochodowy? dopiero po założeniu tego dodatkowego adapterka? Kolejna zagadka. Ja zawsze mam problemy z tymi dętkami i wentylami.
Acha: odnośnie mojej pompki: miała ustawiony wlot na wentyl samochodowy, wystarczyło przekręcić śrubkę i przestawić na rowerowy :-) Teraz już tak mam. Ale czemu ten chłopak nie mógł napompować mojej dętki skoro on miał pompkę z dwoma wejściami: na wentyl rowerowy i samochodowy? dopiero po założeniu tego dodatkowego adapterka? Kolejna zagadka. Ja zawsze mam problemy z tymi dętkami i wentylami.
We wsi Kukowo dowiaduję się o Krzyżackich Kamieniach © Monica
Na trasie za Kukowem © Monica
A tam w oddali na polu... © Monica
....Krzyżacki Kamień! ;-) © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę