Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Monica z miasteczka Luzino. Mam przejechane 14904.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Monica.bikestats.pl

Ojcowski Park Narodowy

Wtorek, 4 października 2011 · dodano: 12.01.2014 | Komentarze 2


Po poprzednich trzech słonecznych dniach, ten powitał nas bez słońca i z zachmurzoną twarzą. Jeszcze zanim wyjechaliśmy z Krakowa zaczęło porządnie padać. Nie była to optymistyczna perspektywa, ale uznaliśmy, że jedziemy, gdyż bardzo nam zależało na podziwianiu Ojcowskiego Parku z perspektywy siodełka. Dobrze, że nie zwątpiliśmy. Popadało, następnie zaczęło się przejaśniać i ostatecznie pojawiła się upragnione słońce.

To był wspaniały dzień, byłam nim usatysfakcjonowana w 100%. Mieliśmy wymarzoną pogodę, złotą jesień, białe wapienne skałki, średniowieczne zameczki oraz idealny środek transportu :-) Tylko czasu mogło być więcej, żeby pochodzić sobie po skałkach. Nie wiedziałam, że są tam piesze szlaki na górze, bo bym zaplanowała jeden dzień dłużej w tej okolicy, a tak bilety powrotne były już zakupione.
Mieliśmy też trochę atrakcji mniej przyjemnych, ale to już w drodze powrotnej…

Jeśli chodzi o trasę to z Krakowa przedzieraliśmy się (dosłownie, wyjazd z miasta to porażka) asfaltem, w końcu skręciliśmy w jakąś polną drogę, następnie trochę lasem aż do Doliny Prądnika, która jest wyścielona asfaltem, ale nie przeszkadzał on mi, najważniejsze że ruch czterokołowy był znikomy, było lekko i relaksacyjnie, jak zawsze ;-)

W Dolinie Prądnika
W Dolinie Prądnika © Monica

Skałki na trasie
Skałki na trasie © Monica

Malownicza Dolina Prądnika
Malownicza Dolina Prądnika © Monica

Skały Panieńskie na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego
Skały Panieńskie na terenie Ojcowskiego Parku Narodowego © Monica

Brama Krakowska
Brama Krakowska © Monica

Przejazd przez Bramę Krakowską
Przejazd przez Bramę Krakowską © Monica

Zamek w Ojcowie
Zamek w Ojcowie © Monica

Zamek w Ojcowie był zamkiem warownym, wzniesionym w XIV w. przez Kazimierza Wielkiego. Jak większość zamków jurajskich został usytuowany na wapiennej skale. Obecnie zachowały się jedynie ruiny, w których przeprowadzono renowację wieży i bramy wjazdowej.

Odrestaurowana brama zamkowa
Odrestaurowana brama zamkowa © Monica

Podziwiając skałki :-)
Podziwiając skałki :-) © Monica

Malownicze wapienne skały
Malownicze wapienne skały © Monica

Jadąc z Ojcowa do Skały
Jadąc z Ojcowa do Skały © Monica

Maczuga Herkulesa
Maczuga Herkulesa © Monica

Zamek w Pieskowej Skale
Zamek w Pieskowej Skale © Monica

Zamek w Pieskowej Skale również został zbudowany z inicjatywy Kazimierza Wielkiego w XIV w. Miał za zadanie strzec, biegnącej Doliną Prądnika, drogi łączącej Kraków ze Śląskiem. Ta średniowieczna twierdza nabrała charakteru renesansowego w XVI w., gdy dobudowano arkadowy dziedziniec oraz charakterystyczną loggię widokową.

Zerkając przez bramę...:-)
Zerkając przez bramę...:-) © Monica

Przed Zameczkiem
Przed Zameczkiem © Monica

Jeden z bastionów w zespole fortyfikacji, dziś barwna zamkowa kawiarenka
Jeden z bastionów w zespole fortyfikacji, dziś barwna zamkowa kawiarenka © Monica

Wyszedłszy z zamku, zaczęły się te mniej przyjemne atrakcje. A mianowicie zauważam brak aparatu fotograficznego. Nie mam go w mojej rowerowej torebce. No a na zamku przecież w ogóle go nie używałam, bo w muzeum nie można robić zdjęć, ostatnie zdjęcia robiłam na dziedzińcu, przed wejściem do środka. Mimo to wracam na zamek i obchodzę jeszcze raz wszystkie sale. Oczywiście aparatu nie ma, panie tam pracujące też go nie widzą. W końcu przypominamy sobie, że za nami wleciała i wyleciała jakaś wycieczka klasowa. Może któryś dzieciak zauważył i wziął… Widzimy ich z daleka, schodzą już od Maczugi Herkulesa do autokarów. Wujek decyduje się biec za nimi. Wraca po jakimś czasie, aparatu nie ma. Aparat był dla mnie bezcenny ze względu na zdjęcia, jedyną pamiątkę, musiałam go odzyskać. Wracam do muzeum, postanawiam dać mój numer telefonu i adres pracującym tam paniom z prośbą, by przesłały mi go jak się znajdzie. W momencie, gdy to mówię, rozglądam się jeszcze po pomieszczeniu i naglę patrzę na kosz ze stertą czarnych muzealnych kapci, a tam na samej górze też w ciemnym etui leży, prawie niewidoczny, mój aparat i się ze mnie śmieje… Zostawiłam go tam przy zakładaniu albo zdejmowaniu kapci. Radość oczywiście ogromna, ale… nie na długo. Aparat też widać bardzo się zestresował całą sytuacją, bo gdzieś po pół godzinie przestaje robić zdjęcia, biała plama zamiast obrazu, matryca wysiadła. Dobrze, że został jeszcze aparat Wujka.

Ruszamy w drogę powrotną...

Dokąd te schodki?
Dokąd te schodki? © Monica

Ostaniec Biała Ręka
Ostaniec Biała Ręka © Monica

Góra Koronna
Góra Koronna © Monica

Odpoczynek na Górze Koronnej
Odpoczynek na Górze Koronnej © Monica

W drodze powrotnej
W drodze powrotnej © Monica

Zejście od Jaskini Łokietka
Zejście od Jaskini Łokietka © Monica

Dotarliśmy do Jaskini na ostatnią przysłowiową minutę, a właściwie minutę po zamknięciu bramy symbolizującej pajęczynę, która uratowała króla Łokietka ;-) Na szczęście jeszcze dla nas otwarto bramę i dołączyliśmy do ostatniej grupy z przewodnikiem :-)

Powrót przez las, komuś przypadły w udziale dwa rowery ;-)
Powrót przez las. Komuś przypadły w udziale dwa rowery ;-) © Monica

Mój rower tuż przed awarią...  A właściwie chyba już widać fleka w przednim kole, tylko ja tego wtedy jeszcze nie widziałam, zaabsorbowana zachodem słońca
Mój rower tuż przed awarią... A właściwie chyba już widać flaka w przednim kole, tylko ja go wtedy jeszcze nie widziałam, zaabsorbowana zachodem słońca © Monica

Gdy wsiadłam na rower po zrobieniu tego zdjęcia, poczułam że jedzie mi się jakoś dziwnie... Oczywiście, złapałam gumę w przednim kole. Oczywiście nie mkałam zapasowej dętki ani łatek... Czeka nas dłuższy ponad 2-godzinny spacer, ok. 12 km. Dobrze, że wieczór był ciepły, miło się szło przez te pola, tylko jak już dotarliśmy do miasta dłużyło mi się to niezmiernie, wolałabym szybko przejechać cichymi wieczornymi ulicami.
Martwiłam się, że czeka mnie na następny dzień (już z bagażami, bo to ostatni dzień) kręcenie się po mieście w poszukiwaniu serwisu rowerowego. Na szczęście cudem natknęliśmy się na taki w naszej drodze powrotnej, ok. pół godziny przed miejscem noclegu, tak że już wiadomo było gdzie należy się udać następnego dnia, bez zbędnych poszukiwań :-)






Komentarze
Monica
| 13:17 wtorek, 14 stycznia 2014 | linkuj A ja wprost przeciwnie ;-) Po przeczytaniu kolejnych relacji kolejnych osób, widzę że tyle jest pięknych miejsc, że już zupełnie nie wiem gdzie się wybrać w pierwszej kolejności... ;-)
sebekfireman
| 13:11 wtorek, 14 stycznia 2014 | linkuj Obejrzałem fotorelację i nawet nie miałem pojęcia że te okolice są aż takie piękne. Już wiem gdzie będę musiał się wybrać na wycieczkę rowerową :)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!