Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Monica z miasteczka Luzino. Mam przejechane 14904.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Monica.bikestats.pl

Nawojowa G. - Kalwaria Z. dz. 4

Wtorek, 27 maja 2014 · dodano: 05.06.2014 | Komentarze 7



W Nawojowej Górze odbijamy z jurajskiego szlaku Orlich Gniazd, który za jakieś 20 km kończy się w Krakowie, i kierujemy się na południe do Kalwarii Zebrzydowskiej.
Jedziemy przez Alwernię, gdyż chciałam przy okazji odwiedzić to miasteczko, a głównie znajdujący się tam klasztor oo. Bernardynów.

To miał być bardzo lajtowy dzień. W planie ok. 65 km i poza Alwernią żadnego zwiedzania, więc myślałam że ok. godz. 14-15 przyjedziemy na nocleg do Zebrzydowic, ogarniemy się i pod wieczór udamy do Kalwarii Z. Wyszło nieco inaczej…. A to za sprawą Wisły…

Dzień wstał piękny, zachmurzony po nocnej ulewie i burzy, ale ciepły i rześki. Spokojną, leśną trasą udajemy się w kierunku Sanki, do której prowadzi konkretny podjazd, który pokonujemy z jedną chyba przerwą (a może bez? Nie pamiętam, choć zdjęcie zrobiłam tylko w trakcie jazdy, więc możliwe, że jednak udało się nam podjechać bez przerwy).

Poranek w Nawojowej Górze
Poranek w Nawojowej Górze © Monica

Początek podjazdu koło Sanki
Początek podjazdu koło Sanki © Monica

Następnie jakimś zielonym szlakiem rowerowym przez Wielką Górę i Rezerwat Przyrody „Dolina Potoku Rudno”, wchodzący w skład Rudniańskiego Parku Krajobrazowego, kierujemy się do Alwerni. Cały ten szlak jest bardzo przyjemny, bo prowadzi przez las. Zjazd z Wielkiej Góry bardzo błotnisty po nocnej ulewie, więc Siostra i Wujek zaliczają glebę, gdy próbują jechać, ja nie, bo prowadzę ;-)

Na zielonym szlaku przez Wielką Górę koło Sanki
Na zielonym szlaku przez Wielką Górę koło Sanki © Monica

Zielony szlak na Wielką Górę
Zielony szlak na Wielką Górę © Monica

W rezerwacie przyrody
W rezerwacie przyrody "Dolina Potoku Rudno" © Monica

Potok Rudno
Potok Rudno © Monica

Alwernia, a w każdym bądź razie cichy i zadbany rynek i jego otoczenie, no i klasztor (bo tyle w sumie widziałam) zrobiły na mnie bardzo miłe wrażenie. Na tym rynku robimy sobie śniadanie. Alwernia swą nazwę zawdzięcza górze La Verna w Toskanii, gdzie św. Franciszek otrzymał stygmaty i gdzie później założono pustelnię franciszkanów.

Klasztor OO. Bernardynów w Alwerni - Kościół pw. Stygmatów św. Franciszka
Klasztor OO. Bernardynów w Alwerni - Kościół pw. Stygmatów św. Franciszka © Monica

Założycielem Alwerni i klasztoru był Krzysztof Koryciński, który pielgrzymując do Włoch, udał się m.in. do Asyżu do franciszkańskiej pustelni. Przypatrując się tej pustelni i jej górzystej okolicy, zauważył, że przypomina ona krajobrazem jego dobra. Wróciwszy do Poręby w 1616r. podarował bernardynom zalesioną górę Podskale w zach. części wsi Poręba Żegoty. Na tym wzgórzu powstał klasztor i kościół wzorowany na włoskiej pustelni.
Klasztor w Alwerni posiada cenne zabytki, najcenniejszym jest cudami słynący obraz Ecce Homo.

Z Alwerni chcemy się kierować częściowo jakimś niebieskim szlakiem w kierunku Zalewu Skowronek i dalej do miejscowości Kamień. Niestety szlak jest słabo oznakowany więc dodajemy parę km robiąc pętelkę wokół Alwerni i wracając do drogi 780. W końcu jednak docieramy do Zalewu. Jadąc dalej w okolicy Podłęża postanawiam spróbować podjechać na Skałki, na które prowadzi szlak pieszy. Przecież nie może być tak sielsko, anielsko… ;-) Myślałam, że stamtąd roztoczy się przed nami wspaniały widok na pola, łąki i Wisłę ;-) No cóż, widoku nie było, ale szlak był uroczy, chyba w ogóle nie uczęszczany, biegł wzgórzem pięknie załąkowionym, a trawa czasem sięgała do pasa.

W okolicy Podłęża - w dole płynie Wisła
W okolicy Podłęża - w dole płynie Wisła © Monica

Polne maki
Polne maki © Monica

Na niebieskim pieszym szlaku na Skałki w okolicy Podłęża
Na niebieskim pieszym szlaku na Skałki w okolicy Podłęża © Monica

Widok ze szlaku na Skałki
Widok ze szlaku na Skałki © Monica

Podjazd na skałki
Podjazd na Skałki - skałek to tu nie widać ale tak to wzgórze się nazywa © Monica

Szlak jest uroczy, ale raczej rzadko uczęszczany -  Wisły z góry nie widać
Szlak jest uroczy, ale raczej rzadko uczęszczany, a Wisły z góry nie widać © Monica

Mój rowerek na szlaku
Mój rowerek na szlaku © Monica

Z Kamienia obieramy kierunek na Czernichów, w którym mieliśmy promem przedostać się na drugą stronę Wisły i już prościutko pojechać do Kalwarii. Na mapie wypatrzyłam śliczną rowerową trasę wiślaną biegnącą po wale aż do Czernichowa i chciałam nią oczywiście pojechać, ale wał był zarośnięty trawą prawie po pas, tak jak nasza górka, więc zrezygnowałam z przedzierania się nim ok. 10 km i pojechaliśmy do Czernichowa asfaltem.
A tam się okazuje, że po nocnej ulewie podniósł się poziom wody na Wiśle i prom nie kursuje. Musimy się cofnąć jakieś 8 km do Łączan gdzie znajduje się zapora na Wiśle. Siet! Jak ja „lubię” jeździć dwa razy tą samą trasą… Ponadto znów goni nas burza, a właściwie nie goni, bo jest wprost przed nami, musimy w nią jechać, ale dobrze byłoby dojechać jak najdalej nim się rozpęta na dobre, no i znaleźć jakieś schronienie, bo na nadwiślańskich łąkach schronienia nie ma.
Po przedostaniu się na drugą stronę musimy jeszcze wrócić się we właściwym kierunku. W ten to sposób dostajemy w bonusie jakieś 14 km. Dzięki nadciągającej burzy jednak nasza średnia ulega znacznej poprawie ;-) W ostatniej chwili dojeżdżamy do Brzeźnicy i lokujemy się pod parasolkami przy pierwszym napotkanym sklepie. Tam spędzamy ok. 40 min, przeczekując burzę i robiąc przy okazji zakupy. Przy większych grzmotach oczywiście uciekłam do sklepu, gdzie raźniej w towarzystwie przestraszonych ekspedientek ;-)


Jedna z licznych maryjnych kapliczek
Jedna z licznych maryjnych kapliczek © Monica

Jadąc w kierunku mostu na Wiśle w Łączanach
Jadąc w kierunku mostu na Wiśle w Łączanach © Monica

Wisła na zaporze w Łączanach
Wisła na zaporze w Łączanach © Monica

Elektrownia wodna na Wiśle w Łączanach
Elektrownia wodna na Wiśle w Łączanach © Monica

Schronienie przed deszczem i burzą
Schronienie przed deszczem i burzą © Monica

Ruszamy dalej...

W połowie podjazdu w okolicy miejscowości Wysoka
W połowie podjazdu w okolicy miejscowości Wysoka © Monica

Widoczki z okolic Przełęczy Zapusta
Widoczki z okolic Przełęczy Zapusta © Monica

Wysoka - nazwa dość adekwatna ;-)
Wysoka - nazwa dość adekwatna ;-) © Monica

Widoczki na trasie
Widoczki na trasie © Monica

W ten sposób docieramy znacznie później na nocleg, ale i tak najszybciej w historii tego wyjazdu, bo coś koło 16. Już po naszym zakwaterowaniu miał miejsce kolejny intensywny deszcz, ale szybko minął i koło 18 pojechaliśmy sobie do Kalwarii do klasztoru i trochę pochodziliśmy po kalwaryjskich dróżkach. Chodziliśmy tylko godzinkę, a Golgota jest spora, nie wiem czy 5 godzin by starczyło na obejście całej.


Klasztor OO. Bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej
Klasztor OO. Bernardynów w Kalwarii Zebrzydowskiej © Monica

Cudowny Obraz Matki Bożej Kalwaryjskiej
Cudowny Obraz Matki Bożej Kalwaryjskiej © Monica

Klasztor w promieniach zachodzącego słońca
Klasztor w promieniach zachodzącego słońca © Monica

Ostatnia z kaplic na kalwaryjskich dróżkach
Ostatnia z kaplic na kalwaryjskich dróżkach © Monica

Kalwaria Zebrzydowska po zachodzie
Kalwaria Zebrzydowska po zachodzie słońca © Monica

Podsumowanie trasy: Nawojowa Góra - Sanka - Grojec - Alwernia - Podłęże - Kamień - Rusocice - Czernichów - powrót do Rusocic - Łączany - Chrząstowice - Brzeźnica - Wysoka - Stanisław Dolny - Zebrzydowice - Kalwaria Z. - Zebrzydowice






Komentarze
Monica
| 21:14 niedziela, 8 czerwca 2014 | linkuj Zarazek - Tak, przygoda była ;-) Niby nic nadzwyczajnego się nie wydarzyło, a jednak zawsze coś... ;-)

Michuss - Tak, sporo myślałam nad trasą i kilka razy ją modyfikowałam. Początkowo zaplanowane były znacznie dłuższe dzienne dystanse, ale stopniowo, z uwagi na nieznany teren, zaczęłam je skracać, wolałam też mieć w zapasie czas na nieplanowane atrakcje, typu awarie rowerowe czy szukanie szlaku... Poza tym dystanse były tez uzależnione od tego gdzie nam się udało zarezerwować noclegi, a nie było to łatwe w niektórych rejonach, mimo dużego wyprzedzenia, np. w Hucisku czy Nawojowej Górze znaleźliśmy się tylko dlatego, że właśnie tam udało nam się znaleźć noclegi.
Skowronek
| 14:41 piątek, 6 czerwca 2014 | linkuj Przyjemnie czyta się (i ogląda) Twoją relację z wyprawy:)
michuss
| 10:46 piątek, 6 czerwca 2014 | linkuj Świetnie zorganizowana ta Wasza wyprawa była, widać, że sporo pracy włożyliście w zaplanowanie tras przejazdu. :)

14 km to jeszcze nie tak daleko, mogło być np. 40 km. :)))
Nefre
| 23:00 czwartek, 5 czerwca 2014 | linkuj Czyta się w napięciu. Fajna relacja, ja też nie lubię jeździć dwa razy tą samą drogą.....
Dynio
| 21:44 czwartek, 5 czerwca 2014 | linkuj Znów moje życie jest lepsze dzięki Twoim zdjęciom.
zarazek
| 20:35 czwartek, 5 czerwca 2014 | linkuj Kawał solidnej przygody ten wasz wyjazd. Wrażenie robią zdjęcia tuż po burzy i deszczu :)
panther
| 19:10 czwartek, 5 czerwca 2014 | linkuj Piękny rowerowy dzień miałaś :-)
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!