Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Monica z miasteczka Luzino. Mam przejechane 14904.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.
Więcej o mnie.

baton rowerowy bikestats.pl

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy Monica.bikestats.pl

Beskidy: Zebrzydowice - Zawoja dz.5

Środa, 28 maja 2014 · dodano: 07.06.2014 | Komentarze 7


Tego dnia udajemy się do Zawoji, trasą prawie w linii prostej, z niewielkimi tylko odchyleniami, tj. przez Kalwarię, Zakrzów, Zembrzyce, Suchą Beskidzką i Stryszawę.

Dzień zapowiada się piękny, dopiero w południe pojawiają się złowieszcze chmury i pogoda robi się znacznie bardziej różnorodna… czyli przelotne deszcze.

Wjeżdżamy w Beskidy. Widoki cudne, ale też coraz cięższe podjazdy: najpierw pod Kalwarię, potem pod Bugajem, pod górę Chełm, Przełęcz Lipie i Przełęcz Przysłop. Dobrze, że dystans zaplanowałam taki krótki, to nam w zupełności wystarczyło… ;-)

Na rozgrzewkę poranne podjazdy w Kalwarii Z
Na rozgrzewkę poranne podjazdy w Kalwarii Zebrzydowskiej © Monica

Rozgrzewki ciąg dalszy ;-)
Rozgrzewki ciąg dalszy ;-) © Monica

Kościół pw. św. Anny w Zakrzowie
Kościół pw. św. Anny w Zakrzowie © Monica

Beskidzkie widoczki w Zakrzowie
Beskidzkie widoczki w Zakrzowie © Monica

Z Zakrzowa kierujemy się na górę Chełm. Powinien tam prowadzić zielony szlak Greenways, ale oznaczeń żadnych nie ma, więc wybieramy jedyną możliwą drogę.

Pasmo Chełma jest najdalej na północ wysuniętym pasmem Beskidu Makowskiego. Chełm nie jest wysoki, raptem 603 m.n.p.m, na piesze wędrówki to w ogóle nie jest góra, ale na rowerze to już coś, zwłaszcza dla takich jak my, co nigdy po górach na rowerze nie jeździli. Tym bardziej, że różnica poziomu między Chełmem, a Zakrzowem, które leży u jego podnóża wynosi 228 metrów.
Czułam, że nie będzie lekko, no ale przez Chełm prowadziła najprostsza trasa, a poza tym skoro jesteśmy w górach to jakieś górki przecież muszą być… ;-)

Podjeżdżamy do rozwidlenia gdzie w prawo, po kilkudziesięciu metrach znajdują się schowane w lesie zabudowania Ośrodka Wypoczynkowo-Rekolekcyjnego Caritasu. My jednak udajemy się prosto w górę, ale tutaj zsiadka, zrobiło się tak gwałtownie stromo, że nawet prowadzenie jest sporym wysiłkiem. Ale to nic. Gorzej że nie ma szlaku Greenways, a jak dochodzimy na górę, gdzie znajdują się główne zabudowania owego ośrodka, na drzewie pojawia się oznaczenie, że koniec jakiegoś czarnego szlaku rowerowego.

Podejście na Chełm
Podejście na Chełm © Monica

Podejścia ciąg dalszy
Podejścia ciąg dalszy © Monica

Na terenie Ośrodka Wypoczynkowo-Rekolekcyjnego Caritas w Zakrzowie
Na terenie Ośrodka Wypoczynkowo-Rekolekcyjnego Caritas w Zakrzowie © Monica

Przeglądamy teren i nigdzie nie ma żadnej ścieżki, która by nas dalej zaprowadziła, a wg mapy szlak ma bez wątpienia prowadzić prosto, obok tego ośrodka. W sumie jest jedna ścieżka, ale ona odbija w lewo, jest w takim stanie, że rowerem nie damy rady i gdy idę ją zbadać, nie ma żadnych oznaczeń, to nie może być to.

Wracam więc na dół, do owego rozwidlenia, aby sprawdzić czy tam nie ma żadnej drogi. Dochodzę aż do zabudowań Caritasu, nie napotykając żadnej ścieżki. Postanawiam wejść do środka i poszukać jakichś ludzi, może ktoś będzie znał drogę, choć jestem pełna wątpliwości: ktoś kto tu pracuje, niekoniecznie musi znać te lasy i jego ścieżki. Ale o dziwo z biura wychodzi młody facet i wie jak dojść na tę górkę! Trza przejść przez teren tego ośrodka tam na górze, gdzie zostawiliśmy rowery, za ośrodkiem jest polana, trzeba iść lewym jej skrajem aż dojdzie się do lasu, a tam będzie ścieżka na Chełm! Ostrzega, że jest tam trochę dziko ;-) To nic, przecież nie będziemy zawracać.

Wracam na górę i postępujemy zgodnie ze wskazówkami. Dochodzimy do lasu, a tam zaczyna się ścieżka dość makabryczna: mokra, błotnista, pełna kamieni, ale takich ruchomych, rower w nich grzęźnie i nie chce się toczyć. Jest bardzo ciężko, trwało to może 500 metrów, a wydawało się wieczność. Ta ścieżka to nie był jeszcze szlak, ale dochodzimy nią do czerwonego pieszego szlaku, a rowerowego Greenwaysa jak nie ma tak nie ma, nie wiem którędy on na ten Chełm prowadzi. Trafiamy na niego dopiero później za Chełmem, już na asfalcie.


Szlak na Chełm - robi się dziko
Przez polanę dochodzimy do lasu - rzeczywiście robi się dziko ;-) © Monica

I coraz ciekawiej
I coraz ciekawiej © Monica

No i wreszcie szlak robi się porzejezdny ;-)
No i wreszcie szlak robi się przejezdny ;-) © Monica

Więc jedziemy, jak przystało na rowerzystów ;-)
Więc jedziemy, jak przystało na rowerzystów ;-) © Monica

Góra Chełm zdobyta! ;-)
Chełm zdobyty! ;-) A św. Onufry stoi tu od XVI w. i zapewnia podróżnym szczęśliwą wędrówkę ;-) © Monica

Tę górkę na długo zapamiętamy i to pozytywnie, było fajnie, to że ciężko prze pewien czas, nie szkodzi.

Po zejściu z Chełmu, po wyjeździe z lasu roztaczają się przed nami piękne widoczki na Beskid Makowski.

Po wyjeździe z lasu pojawiają sie widczki na Beskid Makowski
Widoczki na Beskid Makowski © Monica

Widok na Beskid Makowski
Widok na Beskid Makowski © Monica

Z górki na pazurki - w kierunku Marcówki
Z górki na pazurki - w kierunku Marcówki © Monica

Przez Marcówkę jedziemy do Zembrzyc. Następnie szlakiem Greenways wzdłuż Skawy do Suchej Beskidzkiej.

Wygląda na to, że pogoda będzie urozmaicona
Wygląda na to, że pogoda będzie urozmaicona © Monica

Na szlaku wzdłuż Skawy z Zembrzyc do Suchej Beskidzkiej
Na szlaku wzdłuż Skawy z Zembrzyc do Suchej Beskidzkiej © Monica

Tam gdzie Stryszawka wpada do Skawy
Tam gdzie Stryszawka wpada do Skawy © Monica

Wiszący most nad Skawą w Suchej Beskidzkiej
Wiszący most nad Skawą w Suchej Beskidzkiej © Monica

Już od Zembrzyc widać, że pogoda będzie się zmieniać. Gdy dojeżdżamy do Suchej, niebo jest miejscami granatowe i zaczyna padać. Akurat dojeżdżamy do słynnej karczmy „Rzym”. No lepsza miejscówka nie mogła nam się trafić. Parkujemy nasze rowerki pod dachem i podziwiamy karczmę w środku. W galerii jej gości jest nawet wpis prezydenta Komorowskiego.

Karczma
Karczma "Rzym" w Suchej Beskidzkiej © Monica

Karczma "Rzym" powstała na początku XVIII w., kiedy w Suchej urządzane były końskie targi. Zjeżdżali się wtedy kupcy z okolicy i handlowali. Targu dobijali w gospodzie na rynku.
To właśnie tu Adam Mickiewicz umieścił akcję ballady "Pani Twardowska". Wejście do karczmy zdobi - jak pisał Mickiewicz - „karczmy godło, koń", tyle że dziś już nie „malowany na płótnie", ale metalowy. Przed wejściem ustawiono drewnianie rzeźny legendarnego Pana Twardowskiego i diabła Mefistofelesa.

Karczma
Karczma "Rzym" © Monica

Pada, ale słabo, nie tracimy więc czasu, ale jedziemy poszukać serwisu rowerowego. Miasteczko jest małe, serwis aż jeden, więc trafiamy bez problemu. Już wczoraj się okazało, że słabo działają mi hamulce, dziś miałam sporego stresa z tego powodu przy zjazdach. Chciałam, żeby wujek naciągnął mi linkę, a on, że nie ma co naciągać, że mam klocki zdarte, przedni zupełnie, a tylny prawie. Siet! A prosiłam tatę, żeby zrobił mi porządny przegląd roweru przed wyjazdem, a szczególnie właśnie klocków hamulcowych. Powiedział, że są ok. Bez komentarza… Na przyszłość lepiej gdy się udam do serwisu przed takim wyjazdem. Wymieniam więc wszystkie klocki, wujek też wymienia sobie przednie. Dobrze, że trafił się nam ten serwis.

Znów zaczyna padać, więc wracamy do naszej karczmy, żeby się schować, zresztą jest nam po drodze. Korzystając z okazji, że już tam jesteśmy, zamawiamy obiad. Wujek taki porządny, a ja z siostrą tylko żurek, bo tak naprawdę nie chce nam się jeść. Później po podjeździe na Przeł. Lipie, po tym żurku zostają tylko wspomnienia, tak nas ssie z głodu ;-)

Nie pada długo, więc jedziemy jeszcze zobaczyć kościół (wtedy znów zaczyna mocniej) a następnie zamek Komorowskich. Generalnie pada w kratkę, irytuje nas to i postanawiamy jechać dalej.

Kościół pw. Nawiedzenia NMP w Suchej Beskidzkiej
Kościół pw. Nawiedzenia NMP z pocz. XVII w. © Monica

Zamek Komorowskich
Zamek Komorowskich w Suchej Beskidzkiej © Monica

Zamek Komorowskich w Suchej Beskidzkiej
Zamek Komorowskich © Monica

W okolicy Przełęczy Lipie zaczyna lać. Oczywiście wtedy nie ma absolutnie gdzie się schować: żadnego przystanku ani wiaty. Jedynie jeden dom ma dość obszerny balkon, na tym balkonie jest jakaś starsza pani. Myślimy sobie, że pod tym balkonem można by się schronić, ale jakoś nam głupio, jedziemy trochę dalej, ale nic nie ma, postanawiamy więc jednak zawrócić do tego domu, a Pani już nie ma na balkonie, nie możemy więc zapytać czy można, mimo to kierujemy się pod balkon. Pani wychodzi i nie ma nic przeciwko, jest bardzo miła, choć trochę zestresowana takimi dziwnymi i niespodziewanymi gośćmi. Siedzimy i rozmawiamy jakieś 15 minut, deszcz przechodzi i możemy jechać dalej.

Pani Gospodyni i jej Malinka
Pani Gospodyni i jej Malinka. Malinka pokazuje aż nadto dobitnie gdzie ma fakt, że robię jej zdjęcie ;-) © Monica

I porcja pięknych beskidzkich widoczków po deszczu:

Po deszczu niedaleko Przełęczy Lipie
Po deszczu niedaleko Przełęczy Lipie © Monica

Beskid Makowski
Beskid Makowski © Monica

Beskidzkie krajobrazy
Beskidzkie krajobrazy © Monica

W oddali Stryszawa Górna i może jeszcze inne wioseczki
W oddali Stryszawa Górna i może jeszcze inne wioseczki © Monica

Jak tu nie stac i nie podziwiać ? ;-)
I jak tu nie stać i nie podziwiać? ;-) © Monica

Kościół pw. św. Anny w Stryszawie Górnej
Kościół pw. św. Anny w Stryszawie Górnej © Monica

W Stryszawie Górnej znów się zanosi na deszcz. Mamy fajną miejscówkę, więc czekamy aż zacznie padać. Ale gdzie tam, deszcz czeka na nas ;-) Jedziemy więc na Przełęcz Przysłop, całkiem sporą (661 m.n.p.m), jest ciężko, i gdzieś w połowie zaczyna padać mocno, początkowo stoimy pod drzewami, ale widać że jest zaciągnięte na maksa, wujkowi i siostrze nie chce się tak stać, wolą jechać, a raczej iść... Więc ruszamy i w strugach deszczu dojeżdżamy do Zawoi.

W drodze na Przełęcz Przysłop
W drodze na Przełęcz Przysłop © Monica

Zawoja! Hurra! Dzwonimy na nasz nocleg i... dowiadujemy się, że znajduje się on za 10 km! Wiedziałam, że Zawoja to najdłuższa wieś w Polsce, ciągnąca się 12 km, ale jakoś nie sądziłam, że nasz nocleg będzie aż na 10-tym. De facto był jednak już po 8 km. Ale za to jaki! Super, nasz najlepszy nocleg na tym wyjeździe! Warunki wyśmienite, a cena śmieszna, 25 zł od osoby. Dario dziękuję za namiary na tą wspaniałą miejscówkę. Od razu się ucieszyliśmy, że spędzimy tu aż 2 noce ;-)

W Zawoji
W Zawoji. Po którymś kilometrze zaczyna się przejaśniać, nawet trochę widać Babią Górę. Gdybym wiedziała wówczas że tylko tyle ją zobaczę... © Monica

Posumowanie trasy: Zebrzydowice - Kalwaria Z. - Bugaj - Zakrzów - Marcówka - Zembrzyce - Sucha Beskidzka - Przeł. Lipie - Stryszawa - Zawoja





Komentarze
EdytKa
| 19:02 wtorek, 10 czerwca 2014 | linkuj Bardzo fajne są Twoje relacje z wycieczek :)
rmk
| 19:18 poniedziałek, 9 czerwca 2014 | linkuj Beskidy są numerem jeden w moim rankingu miejsc do odwiedzenia rowerem w Polsce. Fajna relacja, urozmaicona i ciekawa :)
michuss
| 09:53 poniedziałek, 9 czerwca 2014 | linkuj Świetnie się to czyta, czuję się jakbym tam był. :)
Nefre
| 22:40 sobota, 7 czerwca 2014 | linkuj Noo to dzisiaj było z przygodami:)))) Super... Piękne widoczki..
panther
| 20:58 sobota, 7 czerwca 2014 | linkuj Co mogę powiedzieć....Pięknie, hardcorowo, rowerowo :-)
Skowronek
| 20:42 sobota, 7 czerwca 2014 | linkuj Cieszę się, że noclegi u państwa Bałos i Wam przypadły do gustu:))
Miło oglądać beskidzkie krajobrazy, które nic a nic się nie nudzą:))) Tęskno już za górami...
Komentować mogą tylko zalogowani. Zaloguj się · Zarejestruj się!