Info
Ten blog rowerowy prowadzi Monica z miasteczka Luzino. Mam przejechane 14904.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Grudzień2 - 13
- 2016, Listopad2 - 3
- 2016, Październik5 - 12
- 2016, Wrzesień4 - 9
- 2016, Sierpień7 - 16
- 2016, Lipiec7 - 12
- 2016, Czerwiec1 - 2
- 2016, Maj14 - 51
- 2016, Kwiecień6 - 17
- 2016, Marzec2 - 9
- 2016, Luty2 - 11
- 2015, Grudzień2 - 7
- 2015, Listopad1 - 1
- 2015, Październik7 - 41
- 2015, Wrzesień4 - 15
- 2015, Sierpień6 - 11
- 2015, Lipiec3 - 4
- 2015, Czerwiec8 - 20
- 2015, Maj12 - 56
- 2015, Kwiecień10 - 35
- 2015, Marzec6 - 23
- 2015, Luty4 - 14
- 2015, Styczeń2 - 19
- 2014, Grudzień3 - 21
- 2014, Listopad4 - 34
- 2014, Październik7 - 64
- 2014, Wrzesień6 - 57
- 2014, Sierpień5 - 26
- 2014, Lipiec7 - 59
- 2014, Czerwiec8 - 40
- 2014, Maj17 - 134
- 2014, Kwiecień9 - 58
- 2014, Marzec12 - 88
- 2014, Luty9 - 47
- 2014, Styczeń2 - 4
- 2013, Grudzień3 - 2
- 2013, Listopad3 - 4
- 2013, Październik6 - 16
- 2013, Wrzesień5 - 23
- 2013, Sierpień2 - 8
- 2013, Lipiec1 - 5
- 2013, Czerwiec5 - 20
- 2013, Maj1 - 0
- 2012, Październik1 - 3
- 2012, Sierpień1 - 1
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 3
- 2012, Maj2 - 1
- 2012, Kwiecień3 - 2
- 2011, Październik5 - 7
- 2011, Czerwiec3 - 4
- 2011, Maj1 - 2
- 2011, Kwiecień1 - 2
- 2010, Październik1 - 0
- 2010, Maj1 - 0
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Lipiec1 - 0
- 2009, Czerwiec1 - 0
- DST 45.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
52/2016 Sylwestrowe kręcenie
Sobota, 31 grudnia 2016 · dodano: 01.01.2017 | Komentarze 10
Niestety w Sylwestra nie było tak ładnie jak dwa poprzednie dni, właściwie było beznadziejnie i brak najmniejszych oznak zimy... mimo to chciałam zakończyć stary rok również pod względem rowerowym, więc wybrałam się na przejażdżkę w okolice Paraszyna.
Grudniowa aura © Monica
Grudniowa aura © Monica
Grudniowa aura © Monica
W tym miejscu życzę też wszystkim rowerzystom wspaniałego, ciekawego, obfitego pod względem rowerowym Nowego 2017 Roku!
Dziękuję też wszystkim, którzy czytali moje rowerowe wpisy, może komuś się czasem przydały. Miło było dzielić się z Wami swoimi wrażeniami z wyjazdów, jednak z uwagi na brak czasu, brak chęci, nie będę już kontynuowała prowadzenia bloga, gdyż już od pewnego czasu stało się to dla mnie uciążliwe. Mam nadzieję jednak, że uda mi się od czasu do czasu śledzić Wasze wpisy, gdyż niejednokrotnie były one dla mnie inspiracją, źródłem pomysłów na własne wyjazdy. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam Was serdecznie! Może do zobaczenia gdzieś na szlaku...
Dziękuję też wszystkim, którzy czytali moje rowerowe wpisy, może komuś się czasem przydały. Miło było dzielić się z Wami swoimi wrażeniami z wyjazdów, jednak z uwagi na brak czasu, brak chęci, nie będę już kontynuowała prowadzenia bloga, gdyż już od pewnego czasu stało się to dla mnie uciążliwe. Mam nadzieję jednak, że uda mi się od czasu do czasu śledzić Wasze wpisy, gdyż niejednokrotnie były one dla mnie inspiracją, źródłem pomysłów na własne wyjazdy. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam Was serdecznie! Może do zobaczenia gdzieś na szlaku...
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 41.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
51/2016 Grudniowa przejażdżka
Sobota, 3 grudnia 2016 · dodano: 04.12.2016 | Komentarze 3
Nie miałam planów rowerowych na sobotę z uwagi na nieustanną kapryśną pogodę: deszcz ze śniegiem. Choć tak zupełnie odstawić na ten rok roweru również jeszcze nie chciałam. Sobota mnie zaskoczyła: piękne słońce od samego rana. Od razu zapragnęłam wyskoczyć na rower. Szybko pozmieniałam sobotnie plany, by przed południem móc wyruszyć i wrócić przed zachodem słońca, który już o 15-tej się zaczyna :-( Ale jeszcze trochę... i dnie znów będą coraz dłuższe :-)
Już na podwórku okazało się, że jest strasznie ślisko, gołoledź, hmm... no cóż trzeba próbować, jechać ostrożnie, może gdzieś zajadę a przy tym się nie połamię. Na ulicach bardzo ślisko, ale ja pojechałam od razu do lasu. A w lesie sporo śniegu, twardego, zmrożonego, więc nie było ślisko. Nie jechało się lekko ale przynajmniej bezpiecznie. Im dalej w las tym ciężej, mimo że jechałam główną drogą, ale nie pod wszystkie górki udało mi się podjechać na moich cienkich oponkach, ale było super! Zimowe widoki w pełnym słońcu! Nie miałam pojęcia, że w lesie będzie tak zimowo. W ciągu tygodnia wstaję po ciemku, wracam po ciemku, widzę tylko błoto, mgły i smog. A w lesie i na polach dosłownie inny świat! W lesie nie zaliczyłam ani jednej gleby. Dopiero jadąc ze Strzepcza polnymi drogami w okolicach Pobłocia do Tępcza, trafiłam na bardzo śliskie drogi, chwilami z trudem prowadziłam rower, gdyż moje buty akurat są bardzo śliskie, więc do jazdy na rowerze ok, ale nie do chodzenia z rowerem po śniegu ;-) Musiałam jechać bardzo powoli, ale w sumie tylko raz zrobiłam bardzo delikatny i zgrabny przechył z rowerem ale nawet nie dotknęłam podłoża. Dało się, a widoki były bezcenne, warto było się wybrać!
Trasa: Luzino - Paraszyno - Dargolewo - Strzepcz - Tępcz - Luzino
Już na podwórku okazało się, że jest strasznie ślisko, gołoledź, hmm... no cóż trzeba próbować, jechać ostrożnie, może gdzieś zajadę a przy tym się nie połamię. Na ulicach bardzo ślisko, ale ja pojechałam od razu do lasu. A w lesie sporo śniegu, twardego, zmrożonego, więc nie było ślisko. Nie jechało się lekko ale przynajmniej bezpiecznie. Im dalej w las tym ciężej, mimo że jechałam główną drogą, ale nie pod wszystkie górki udało mi się podjechać na moich cienkich oponkach, ale było super! Zimowe widoki w pełnym słońcu! Nie miałam pojęcia, że w lesie będzie tak zimowo. W ciągu tygodnia wstaję po ciemku, wracam po ciemku, widzę tylko błoto, mgły i smog. A w lesie i na polach dosłownie inny świat! W lesie nie zaliczyłam ani jednej gleby. Dopiero jadąc ze Strzepcza polnymi drogami w okolicach Pobłocia do Tępcza, trafiłam na bardzo śliskie drogi, chwilami z trudem prowadziłam rower, gdyż moje buty akurat są bardzo śliskie, więc do jazdy na rowerze ok, ale nie do chodzenia z rowerem po śniegu ;-) Musiałam jechać bardzo powoli, ale w sumie tylko raz zrobiłam bardzo delikatny i zgrabny przechył z rowerem ale nawet nie dotknęłam podłoża. Dało się, a widoki były bezcenne, warto było się wybrać!
Trasa: Luzino - Paraszyno - Dargolewo - Strzepcz - Tępcz - Luzino
Zimowy las © Monica
Elektrownia wodna w Paraszynie © Monica
Zimowy las © Monica
Zimowy las © Monica
Zimowe widoczki © Monica
Mój rowerek dzielnie brnie przez śnieg ;-) © Monica
W Dargolewie © Monica
Jezioro w Strzepczu © Monica
Jezioro w Strzepczu © Monica
Zimowa sceneria © Monica
W grudniu około godz. 15 © Monica
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 54.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
50/2016 Listopadowa okolica
Sobota, 19 listopada 2016 · dodano: 20.11.2016 | Komentarze 0
Pochmurno wczoraj było, ale sucho i bezwietrznie. Miałam już wcześniej zaplanowane, że jak będzie znośna pogoda to pojadę do Linii na groby dziadków i pradziadków. Pojechaliśmy więc do Linii przez lasy paraszyńskie, powrót przez Miłoszewo.
Zdjęcie tylko jedno, bo nie było jakoś aury do fotek...
Trasa: Luzino - Paraszyno - Osiek - Kętrzyno - Linia - Miłoszewo - Lewino - Wyszecino - Luzino
Zdjęcie tylko jedno, bo nie było jakoś aury do fotek...
Trasa: Luzino - Paraszyno - Osiek - Kętrzyno - Linia - Miłoszewo - Lewino - Wyszecino - Luzino
Listopadowo © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 61.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
49/2016 Jesienno-zimowe Lasy Piaśnickie
Sobota, 12 listopada 2016 · dodano: 12.11.2016 | Komentarze 3
Po ostatnim wyjeździe jednak się pochorowałam: korzonki... masakra... na parę dni przykuły mnie do łóżka... Ale już jestem zdrowa i dziś musiałam pójść na rower. Ubrałam się jak najstaranniej.
Jak co roku w listopadzie postanowiłam odwiedzić groby w Piaśnickich Lasach. Od paru dni u nas popaduje śnieg z deszczem, wczoraj wieczorem też trochę posypało, tak że aura zrobiła się zimowa ;-) Gdy wyjeżdżałyśmy z domu było słonecznie, jednak w okolicach Zamostnego spowiła nas mgła, do tego była odwilż, więc z drzew ciekło i sypał się śnieg. Jeszcze bardziej nasiliło się to gdy znalazłyśmy się wśród piaśnickich sosen. Ale klimat w lesie była naprawdę niezwykły. W końcu jednak mgły się uniosły, pokazało się słońce i błękit nieba.
Trasa: Luzino – Kębłowo – Zamostne – Kniewo – Warszkowo – Lasy Piaśnickie – Warszkowo – Kniewo – Zamostne – Zelewo – Zielnowo – Strzebielino – Luzino
Jak co roku w listopadzie postanowiłam odwiedzić groby w Piaśnickich Lasach. Od paru dni u nas popaduje śnieg z deszczem, wczoraj wieczorem też trochę posypało, tak że aura zrobiła się zimowa ;-) Gdy wyjeżdżałyśmy z domu było słonecznie, jednak w okolicach Zamostnego spowiła nas mgła, do tego była odwilż, więc z drzew ciekło i sypał się śnieg. Jeszcze bardziej nasiliło się to gdy znalazłyśmy się wśród piaśnickich sosen. Ale klimat w lesie była naprawdę niezwykły. W końcu jednak mgły się uniosły, pokazało się słońce i błękit nieba.
Trasa: Luzino – Kębłowo – Zamostne – Kniewo – Warszkowo – Lasy Piaśnickie – Warszkowo – Kniewo – Zamostne – Zelewo – Zielnowo – Strzebielino – Luzino
Listopadowe zaśnieżone pola © Monica
Biel i błękit © Monica
Tajemniczy las © Monica
Piaśnicki las © Monica
Tajemniczy piaśnicki las © Monica
Słońce w tajemniczym lesie © Monica
Grób bł. siostry Alicji Kotowskiej © Monica
Piaśnicki las © Monica
Piaśnicki las © Monica
W drodze powrotnej - Gdzie ta zima? © Monica
A jednak w lesie jeszcze jest ;-) © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 49.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
48/2016 Szlak wejherowski w jesiennych barwach
Niedziela, 30 października 2016 · dodano: 30.10.2016 | Komentarze 4
Ależ pogoda spłatała dziś psikusa! Według wszelkich prognoz nie miało być dzisiaj deszczu. Umówiłam się dziś na jazdę w towarzystwie szlakiem wejherowskim w okolicach Wejherowa i Bieszkowic.
Z rana zapowiadało się bardzo fajnie, po 9 jednak zaczęło padać, ale wyglądało to tylko na przelotny deszcz, więc ja nie miałam zamiaru rezygnować z zaplanowanej przejażdżki. Niestety towarzystwo poinformowało mnie, że rezygnuje z jazdy z powodu deszczu. Rozczarowało mnie to i rozwścieczyło. Jak wiem, że jadę sama to jadę sama i jest mi z tym przeważnie dobrze, czasem bardzo dobrze, ale jak się umawiam na towarzystwo, to jest jeszcze milej, więc gdy się potem okazuje, że mam jechać sama to jest rozczarowanie. Dziś było rozczarowanie i wściekłość, która dodała mi powera, tak że pomimo, iż o godz. 11 zaczęło lać i normalnie to bym też pewnie nie pojechała, założyłam płaszcz i udałam się na dworzec, gdyż mieliśmy podjechać do Wejherowa pociągiem.
Pogoda była w kratkę, raz padało bardzo mocno, potem świeciło słońce i tak na przemian. Zmokłam, ale było pięknie, klimatycznie. Nie żałuję, że pojechałam.
Z rana zapowiadało się bardzo fajnie, po 9 jednak zaczęło padać, ale wyglądało to tylko na przelotny deszcz, więc ja nie miałam zamiaru rezygnować z zaplanowanej przejażdżki. Niestety towarzystwo poinformowało mnie, że rezygnuje z jazdy z powodu deszczu. Rozczarowało mnie to i rozwścieczyło. Jak wiem, że jadę sama to jadę sama i jest mi z tym przeważnie dobrze, czasem bardzo dobrze, ale jak się umawiam na towarzystwo, to jest jeszcze milej, więc gdy się potem okazuje, że mam jechać sama to jest rozczarowanie. Dziś było rozczarowanie i wściekłość, która dodała mi powera, tak że pomimo, iż o godz. 11 zaczęło lać i normalnie to bym też pewnie nie pojechała, założyłam płaszcz i udałam się na dworzec, gdyż mieliśmy podjechać do Wejherowa pociągiem.
Pogoda była w kratkę, raz padało bardzo mocno, potem świeciło słońce i tak na przemian. Zmokłam, ale było pięknie, klimatycznie. Nie żałuję, że pojechałam.
Wejherowo, Pałac Przebendowskich © Monica
Szlak wejherowski w jesiennych barwach © Monica
Szlak wejherowski w jesiennych barwach © Monica
Szlak wejherowski w jesiennych barwach © Monica
Szlak wejherowski w jesiennych barwach © Monica
Szlak wejherowski w jesiennych barwach © Monica
Szlak wejherowski w jesiennych barwach © Monica
W okolicy Reszek © Monica
Wynagradzający widok w przerwie pomiędzy deszczami © Monica
Klimatycznie po deszczu i gradzie © Monica
Jezioro Zawiat © Monica
Jezioro Zawiat © Monica
Na trasie © Monica
Na trasie © Monica
Jezioro Bieszkowickie © Monica
Jezioro Bieszkowickie © Monica
Słonecznie © Monica
Jezioro Rąbówka © Monica
Jezioro Rąbówka © Monica
Trochę mniej sielankowo, bardziej błotniście © Monica
Jesiennie © Monica
Jesiennie © Monica
Jesiennie © Monica
Jezioro Borowo © Monica
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 45.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
47/2016 Paraszyński las
Sobota, 29 października 2016 · dodano: 29.10.2016 | Komentarze 2
Miało być dzisiaj inaczej. Zaplanowałam sobie, że dołączę dzisiaj do GR3miasto, która miała jeździć po moich ulubionych Lasach Mirachowskich. Aby dojechać na czas na zbiórkę chciałam z domu wyjechać o godz. 8. Niestety rano tak wiało i padało, że nie wyściubiłam nosa z domu. Ale przynajmniej się w końcu wyspałam... ;-)
Stopniowo się wypogadzało, wyszło piękne słońce, tylko wiatr pozostał silny, więc w południe postanowiłam jednak wsiąść na rower. Ale pozostała mi już tylko najbliższa okolica. Postanowiłam schronić się przed wiatrem w paraszyńskich lasach, bardzo zresztą dzisiaj urokliwych. Pokręciłam po drogach, na których dawno nie byłam, odwiedziłam Rezerwat "Paraszyńskie Wąwozy" gdzie dwa razy zaliczyłam glebę, na szczęście miękką ;-) Były podjazdy i prowadzenie roweru i błoto całkiem konkretne też się trafiło.
Stopniowo się wypogadzało, wyszło piękne słońce, tylko wiatr pozostał silny, więc w południe postanowiłam jednak wsiąść na rower. Ale pozostała mi już tylko najbliższa okolica. Postanowiłam schronić się przed wiatrem w paraszyńskich lasach, bardzo zresztą dzisiaj urokliwych. Pokręciłam po drogach, na których dawno nie byłam, odwiedziłam Rezerwat "Paraszyńskie Wąwozy" gdzie dwa razy zaliczyłam glebę, na szczęście miękką ;-) Były podjazdy i prowadzenie roweru i błoto całkiem konkretne też się trafiło.
Początek leśnej trasy © Monica
Nad Łebą niedaleko Paraszyna © Monica
Okolice Paraszyna © Monica
Jesienny dywanik © Monica
Jesienny dywanik © Monica
Paraszyński las © Monica
Paraszyński las © Monica
Rezerwat "Paraszyńskie Wąwozy" © Monica
Rezerwat "Paraszyńskie Wąwozy" © Monica
Ścieżka dydaktyczna w Rezerwacie "Paraszyńskie Wąwozy" © Monica
Rezerwat "Paraszyńskie Wąwozy" © Monica
Paraszyński las © Monica
Paraszyński las © Monica
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 61.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
46/2016 Okolice Chynowa z nieznajomym ;-)
Niedziela, 23 października 2016 · dodano: 23.10.2016 | Komentarze 1
W ogóle nie miałam na dziś planów rowerowych, gdyż przypuszczałam, że pogoda będzie dziś nieciekawa: albo deszcz albo wiatr, w związku z czym zaplanowałyśmy wczoraj z siostrą na dzisiaj wędrówkę pieszą. Jednak tym razem pogoda zrobiła pozytywną niespodziankę, więc zmieniłam plany, postanowiłam udać się na rower, siostrze się jednak nie chciało, więc pojechałam trochę smętna sama w okolice gdzie miałyśmy iść pieszo, czyli lasy w okolicach Chynowa (na mapie ładnie nazwane Puszczą Wierzchucińską). Chciałam tam pokręcić po dróżkach, na które trafiłam którejś wiosny, w okolicach Jeziora Czarnego. Co prawda było tam wówczas sporo błota, więc podejrzewałam, że teraz będzie podobnie, ale jakoś chciałam wrócić w te mało znane mi miejsca. Wyszło jednak inaczej. Jechałam sobie drogą ze Strzebielina w kierunku Chynowa, gdy nadjechał na rowerze pewien pan mieszkający w okolicy. Zaczepił mnie i zaczęła się rozmowa, postanowiłam go wypytać czy wie jak trafić w pewne miejsce, w które najpierw chciałam się udać. Ale on aż tak nie znał ścieżynek, którymi chciałam się udać i zastanawiał się czemu ja tak sobie komplikuję życie i chcę kręcić po jakiś błotnistych ścieżkach po puszczy i jeszcze może się zgubić zamiast tu jechać z nim tą szeroką i prostą drogą... ;-) Zaczęła się gadka filozoficzno-egzystencjalna i pojechałam dalej tą szeroką drogą ;-) ale po kilkuset metrach pojawiła się zachęcająca droga w lewo i postanowiłam ją jednak sprawdzić, on stwierdził, że nie wygląda ona tak źle i pojechał za mną. Niestety droga nie zaprowadziła w głąb lasu tylko zrobiła pętelkę i wyjechaliśmy pod Chynowem. W końcu nieznajomy mnie chwilowo zniechęcił do poszukiwania błotnistych ścieżynek i zdecydowałam się pojechać znaną standardową drogą nad Jezioro Dąbrze, zapowiadając, że tam to już sobie gdzieś odbiję głębiej w las. No i może bym tak zrobiła, gdyby on stąd zawrócił do domu tak jak wcześniej planował, ale on uznał, że może jechać dalej, byleby nas noc w lesie nie zastała ( "kto broi ten się boi"), więc wspaniałomyślnie poszłam na kompromis rezygnując z tych błotnistych ścieżek i zaproponowałam pętelkę do Salina, powrót do Dąbrówki a potem przez Chmieleniec (to był dla mnie nowy fragment trasy), Strzebielino i Kębłowo do domu.
To była zabawna przejażdżka, ale przez pana gadułę zdjęć mam mało i słabe, bo nie skupiłam się na pstrykaniu.
To była zabawna przejażdżka, ale przez pana gadułę zdjęć mam mało i słabe, bo nie skupiłam się na pstrykaniu.
Jesienny las © Monica
Jesienny las © Monica
Jesienny las © Monica
Jezioro Dąbrze © Monica
Jezioro Salino © Monica
Jesienny las © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 83.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
45/2016 Złota jesień na Kaszubach
Sobota, 15 października 2016 · dodano: 16.10.2016 | Komentarze 5
Dzień wcześniej zdecydowałyśmy z siostrą, że udamy się pociągiem w kierunku Kościerzyny i stamtąd wrócimy do domu rowerami, gdyż w obie strony jechać mi się nie chciało... nie mam aktualnie kondycji i motywacji do dłuższych dystansów.
Poranek był jednak tak pochmurny i tak wietrzny, że trochę się wahałyśmy czy jechać gdziekolwiek, pokusa by pozostać w łóżkach była ogromna. W końcu jednak przemogłyśmy lenistwo i udałyśmy się na SKM do Gdyni, następnie przesiadka do Kościerzyny, zakupiłyśmy co prawda bilety do Gołubia Kaszubskiego, ale w pociągu zdecydowałam, że wysiądziemy w Sławkach i udamy się do Gołubia czarnym szlakiem Wzgórz Szymbarskich przez szczyt Wieżycy.
Pogoda stopniowo zaczęła się poprawiać, to znaczy słońce zaczęło się przebijać, jednak wiatr był okropny - zimny, wschodni, zaczęłyśmy go odczuwać dotkliwie już od Gołubia. Nie jechało mi się lekko, nie, moja kondycja jest coraz słabsza, siedzenie przez kilkanaście godzin dziennie i brak jakiejkolwiek innej aktywności fizycznej robią swoje, wyjazd rowerowy raz na tydzień czy raz na dwa tygodnie to za mało by mieć dobrą kondycję, wprost przeciwnie taki wyjazd pokazuje mi jak jest ze mną źle. Oczywiście wielu podjazdów nie zaliczyłam, nawet nie próbowałam.
Tym niemniej widoki przepiękne i oczywiście warto ruszyć się z domu. Sielankowego wysiadywania nad jeziorami nie było, gdyż za bardzo wiało, tylko nad Jeziorem Ostrzyckim akurat było zacisznie i można było się grzać w promieniach słońca, poza tym tylko krótkie postoje na stojąco na łyk herbaty w jakimś bezwietrznym miejscu i jeszcze kawa w Chmielnie.
Zdjęcia jakieś słabe wyszły, do tego po wrzuceniu na fotobikestats niektóre zostały bardzo rozjaśnione i np. kolor nieba zamiast błękitnego jest biały :-( nie wiem dlaczego to się tak robi, ale to już po raz kolejny.
Trasa: Sławki – Rąty – Wieżyca – Szymbark – Potuły – Gołubie – Pierszczewo – Stare Czaple – Nowe Czaple – Krzeszna – Ostrzyce – Brodnica Dolna – Ręboszewo – Chmielno – Garcz – Sianowo – Lewino – Wyszecino – Luzino
Poranek był jednak tak pochmurny i tak wietrzny, że trochę się wahałyśmy czy jechać gdziekolwiek, pokusa by pozostać w łóżkach była ogromna. W końcu jednak przemogłyśmy lenistwo i udałyśmy się na SKM do Gdyni, następnie przesiadka do Kościerzyny, zakupiłyśmy co prawda bilety do Gołubia Kaszubskiego, ale w pociągu zdecydowałam, że wysiądziemy w Sławkach i udamy się do Gołubia czarnym szlakiem Wzgórz Szymbarskich przez szczyt Wieżycy.
Pogoda stopniowo zaczęła się poprawiać, to znaczy słońce zaczęło się przebijać, jednak wiatr był okropny - zimny, wschodni, zaczęłyśmy go odczuwać dotkliwie już od Gołubia. Nie jechało mi się lekko, nie, moja kondycja jest coraz słabsza, siedzenie przez kilkanaście godzin dziennie i brak jakiejkolwiek innej aktywności fizycznej robią swoje, wyjazd rowerowy raz na tydzień czy raz na dwa tygodnie to za mało by mieć dobrą kondycję, wprost przeciwnie taki wyjazd pokazuje mi jak jest ze mną źle. Oczywiście wielu podjazdów nie zaliczyłam, nawet nie próbowałam.
Tym niemniej widoki przepiękne i oczywiście warto ruszyć się z domu. Sielankowego wysiadywania nad jeziorami nie było, gdyż za bardzo wiało, tylko nad Jeziorem Ostrzyckim akurat było zacisznie i można było się grzać w promieniach słońca, poza tym tylko krótkie postoje na stojąco na łyk herbaty w jakimś bezwietrznym miejscu i jeszcze kawa w Chmielnie.
Zdjęcia jakieś słabe wyszły, do tego po wrzuceniu na fotobikestats niektóre zostały bardzo rozjaśnione i np. kolor nieba zamiast błękitnego jest biały :-( nie wiem dlaczego to się tak robi, ale to już po raz kolejny.
Trasa: Sławki – Rąty – Wieżyca – Szymbark – Potuły – Gołubie – Pierszczewo – Stare Czaple – Nowe Czaple – Krzeszna – Ostrzyce – Brodnica Dolna – Ręboszewo – Chmielno – Garcz – Sianowo – Lewino – Wyszecino – Luzino
Poranne Rąty © Monica
Barwy jesieni © Monica
W oddali po lewej Wieżyca © Monica
Na czarnym szlaku pod Wieżycą © Monica
Na zboczach Wieżycy © Monica
U stóp Wieżycy © Monica
W drodze na szczyt © Monica
Na szczycie © Monica
Na czarnym szlaku © Monica
Miejsce kaźni Szymbarskich Zakładników © Monica
Miejsce kaźni Szymbarskich Zakładników © Monica
Złota polska jesień © Monica
Bezdroża © Monica
W Gołubiu © Monica
W Pierszczewie © Monica
Jezioro Zamkowisko - nad nim istniał gród warowny Ziemi Pirsna z okresu śreniowiecza © Monica
Kolory jesieni zachwycają © Monica
Ostrzycki las © Monica
Ostrzycki las © Monica
Jezioro Ostrzyckie © Monica
Na Jeziorze Ostrzyckim © Monica
Centrum Sportów Wodnych na Jeziorze Wielkie Brodno © Monica
Centrum Sportów Wodnych na Jeziorze Wielkie Brodno © Monica
Jezioro Wielkie Brodno © Monica
Na Złotej Górze © Monica
Podjazd na Sobótkę zakończony fiaskiem © Monica
Jezioro Małe Brodno © Monica
Wiatrak na Sobótce © Monica
Widok z Sobótki na jezioro Małe Brodno © Monica
Zjazd z Sobótki - niestety nie na pełnej petardzie © Monica
Na trasie © Monica
Widoczki po drodze © Monica
Zjazd do Sianowa © Monica
W Sianowie © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 48.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
44/2016 Nadejście jesieni
Niedziela, 9 października 2016 · dodano: 09.10.2016 | Komentarze 0
Jesień nadeszła z impetem. Ten pierwszy tydzień października był naprawdę okropny: deszcz, deszcz, i jeszcze raz deszcz, do tego szalejący wiatr. Dzisiaj wiatru nie było, ale padało jeszcze nad ranem. Nie miałam siły by rano wstać na rower, przy kompletnym braku słońca nie miałam motywacji. Dopiero po obiedzie postanowiłyśmy z siostrą zrobić nie za długą przejażdżkę. Dopiero w drodze powrotnej, około 17 wyjrzało słońce i od razu zrobiło się znacznie przyjemniej. Ubrałam się za grubo, momentami było mi za gorąco, no ale gdybym się tak nie ubrała, z pewnością byłoby mi za zimno. Nigdy nie mam odpowiednich ubrań na rower na tę porę roku.
Mam nadzieję, że do przyszłego weekendu pogoda się znacznie poprawi i będzie można się cieszyć złotą słoneczną jesienią na rowerze.
Trasa: Luzino - Paraszyno - Dargolewo - Strzepcz - Miłoszewo - Lewino - Pobłocie - Tępcz - Luzino
Mam nadzieję, że do przyszłego weekendu pogoda się znacznie poprawi i będzie można się cieszyć złotą słoneczną jesienią na rowerze.
Trasa: Luzino - Paraszyno - Dargolewo - Strzepcz - Miłoszewo - Lewino - Pobłocie - Tępcz - Luzino
W lesie © Monica
Jesiennie © Monica
Moja siostra © Monica
Październikowe pola © Monica
Wreszcie trochę słońca © Monica
Wesoły akcent © Monica
Znów w lesie © Monica
Kategoria 0-50 km, W towarzystwie
- DST 116.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
43/2016 Wrześniowa sielanka
Sobota, 24 września 2016 · dodano: 25.09.2016 | Komentarze 3
Tę sobotę przeznaczyłam na rower.
Pogoda była idealna: słoneczna, rześka, wiatr niewielki, momentami nawet bezwietrznie.
W ogóle lubię wrzesień, zdecydowanie bardziej niż np. sierpień. W przyrodzie zapada cisza, zaorane pola pięknie pachną, lasy żółcieją, a nad pięknymi kaszubskimi jeziorami wreszcie spokój i nie trzeba wiele zachodu, by znaleźć miłe miejsce do poleniuchowania nad wodą.
Właściwie nie wiedziałam gdzie chcę jechać, poza tym że nad Jezioro Potęgowskie. Tam zdecydowałam, że popedałuję w okolice Sierakowic (omijając je), gdyż właściwie chyba jeszcze w tym roku nie byłam w tych rejonach.
Pogoda była idealna: słoneczna, rześka, wiatr niewielki, momentami nawet bezwietrznie.
W ogóle lubię wrzesień, zdecydowanie bardziej niż np. sierpień. W przyrodzie zapada cisza, zaorane pola pięknie pachną, lasy żółcieją, a nad pięknymi kaszubskimi jeziorami wreszcie spokój i nie trzeba wiele zachodu, by znaleźć miłe miejsce do poleniuchowania nad wodą.
Właściwie nie wiedziałam gdzie chcę jechać, poza tym że nad Jezioro Potęgowskie. Tam zdecydowałam, że popedałuję w okolice Sierakowic (omijając je), gdyż właściwie chyba jeszcze w tym roku nie byłam w tych rejonach.
Trasa: Luzino – Paraszyno – Osiek – Kętrzyno – Linia – Potęgowo –
Kamienica Królewska – Załakowo – Łyśniewo Sierakowickie – Kowale - Gowidlino – Podjazdy – Mściszewice –
Kamienica Szlachecka – Wygoda Łączyńska – Zajezierze – Miechucino – Mirachowo –
Miłoszewo – Lewino – Wyszecino – Luzino
Przed siebie © Monica
Jezioro Potęgowskie © Monica
Nad Jeziorem Potęgowskim zrobiłam pierwszy i dość długi postój. Tak dobrze się leżało w tym słońcu na pomoście, że szczerze mówiąc nigdzie dalej mi się nie chciało jechać... Na szczęście wreszcie na chwilę słońce schowało się za chmurę, od razu zrobiło się chłodniej i to mnie zmobilizowało by ruszyć dalej.
Jezioro Potęgowskie © Monica
Jezioro Kamienieckie © Monica
Łyśniewo Sierakowickie © Monica
Z Załakowa do Gowidlina jadę pięknymi, w większości szutrowymi, drogami pośród pól, łąk i jezior, czyli jest wszystko to co lubię najbardziej. Ruch znikomy, tylko w polach ludzie pracują - wiadomo: wykopki.
Łyśniewo Sierakowickie © Monica
Jezioro Miemino, należące do jezior lobeliowych. © Monica
Jezioro Miemino © Monica
Pola i łąki © Monica
Pola i łąki © Monica
Przed Kowalami © Monica
Przed Kowalami na bocznej drodze pod lasem, spotykam nagle.... świnię, dużą maciorę. Wyglądała jakby wyszła na spacer. Spostrzegłszy mnie jednak przyśpieszyła kroku i schowała się w krzaki. Zabawne to było, bo jak stara jestem jeszcze nie widziałam świni poza chlewem.
W Kowalach © Monica
Pojechałam dalej. Jednak trochę nie dawało mi spokoju co ta świnia tam robiła, pomyślałam, że może uciekła z tego dużego gospodarstwa, które było w pobliżu na wzgórzu, zawróciłam, ale gospodarz wyjeżdżał już traktorem i nie zdążyłam mu powiedzieć o świni w krzakach. Machnęłam ręką, ale za chwilę znów zawróciłam zdecydowana, żeby podejść do domu i jednak kogoś poinformować. Najpierw jednak postanowiłam sprawdzić czy świnia nadal jest w tamtych krzakach, wróciłam, ale jej już nie było... więc nie wiem... nikogo w końcu nie poinformowałam, "świńska sprawa"... mam jednak nadzieję, że jakoś dotarła do swojego chlewu.
Jezioro Trzebocińskie © Monica
Kolejny postój ma miejsce nad Jeziorem Trzebocińskim, koło Podjazdów. Miła miejscówka z pomostem, łódeczką i zamkniętym domkiem letniskowym ;-)
Postój na Jeziorem Trzebocińskim © Monica
Potem kolejne piękne szutry aż do Kamienicy Szlacheckiej.
Na trasie do Mściszewic © Monica
Na trasie do Kamienicy Szlacheckiej © Monica
Z Kamienicy już dominują asfalty, z wyjątkiem odcinka trasy z Miłoszewa do Lewina.
Kościół w Wygodzie Łączyńskiej © Monica
Ostatni postój - nad Jeziorem Miłoszewskim © Monica
Ostatni, tuż przed zachodem, postój nad Jeziorem Miłoszewskim. Cicho tu, ale ku mojemu zdziwieniu ludzi sporo... prawie każdy pomost zajęty przez wędkarzy, na szczęście "mój" pomost jest wolny.
Kategoria > 100 km, W pojedynkę