Info
Ten blog rowerowy prowadzi Monica z miasteczka Luzino. Mam przejechane 14904.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Grudzień2 - 13
- 2016, Listopad2 - 3
- 2016, Październik5 - 12
- 2016, Wrzesień4 - 9
- 2016, Sierpień7 - 16
- 2016, Lipiec7 - 12
- 2016, Czerwiec1 - 2
- 2016, Maj14 - 51
- 2016, Kwiecień6 - 17
- 2016, Marzec2 - 9
- 2016, Luty2 - 11
- 2015, Grudzień2 - 7
- 2015, Listopad1 - 1
- 2015, Październik7 - 41
- 2015, Wrzesień4 - 15
- 2015, Sierpień6 - 11
- 2015, Lipiec3 - 4
- 2015, Czerwiec8 - 20
- 2015, Maj12 - 56
- 2015, Kwiecień10 - 35
- 2015, Marzec6 - 23
- 2015, Luty4 - 14
- 2015, Styczeń2 - 19
- 2014, Grudzień3 - 21
- 2014, Listopad4 - 34
- 2014, Październik7 - 64
- 2014, Wrzesień6 - 57
- 2014, Sierpień5 - 26
- 2014, Lipiec7 - 59
- 2014, Czerwiec8 - 40
- 2014, Maj17 - 134
- 2014, Kwiecień9 - 58
- 2014, Marzec12 - 88
- 2014, Luty9 - 47
- 2014, Styczeń2 - 4
- 2013, Grudzień3 - 2
- 2013, Listopad3 - 4
- 2013, Październik6 - 16
- 2013, Wrzesień5 - 23
- 2013, Sierpień2 - 8
- 2013, Lipiec1 - 5
- 2013, Czerwiec5 - 20
- 2013, Maj1 - 0
- 2012, Październik1 - 3
- 2012, Sierpień1 - 1
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 3
- 2012, Maj2 - 1
- 2012, Kwiecień3 - 2
- 2011, Październik5 - 7
- 2011, Czerwiec3 - 4
- 2011, Maj1 - 2
- 2011, Kwiecień1 - 2
- 2010, Październik1 - 0
- 2010, Maj1 - 0
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Lipiec1 - 0
- 2009, Czerwiec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
51-100 km
Dystans całkowity: | 8249.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 113 |
Średnio na aktywność: | 73.00 km |
Więcej statystyk |
- DST 56.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
32/2016 Niedzielne popołudnie
Niedziela, 31 lipca 2016 · dodano: 03.08.2016 | Komentarze 2
Trasa: Luzino – Barłomino – Wyszecino – Smażyno – Łebno – Będargowo – Nowiny – Głusino – Staniszewo – Stara Huta – Miłoszewo - Lewino – Wyszecino – Luzino
Ulubione klimaty © Monica
Ulubione klimaty © Monica
Ulubione klimaty © Monica
Po sianokosach © Monica
Jezioro Miłoszewskie © Monica
Wieczór nadchodzi © Monica
Wieczór nadchodzi © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 57.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
31/2016 Lipcowy poranek
Sobota, 30 lipca 2016 · dodano: 30.07.2016 | Komentarze 2
Znowu planowałam wyjechać o wschodzie słońca, ale po 3 godzinach snu było to nierealne... Wstałam o 5, wschód podziwiałam z okna a w drogę ruszyłam przed 6. Piękne są poranki...
Trasa: Luzino – Dąbrówka – Milwino – Częstkowo – Przetoczyno – Grabowiec – Szemud – Jeleńska Huta – Łebno – Smażyno – Wyszecino – Luzino
Trasa: Luzino – Dąbrówka – Milwino – Częstkowo – Przetoczyno – Grabowiec – Szemud – Jeleńska Huta – Łebno – Smażyno – Wyszecino – Luzino
Lipcowy poranek © Monica
Lipcowy poranek © Monica
Lipcowy poranek © Monica
Jarzębina - jakoś wcześnie mi się wydaje w tym roku...© Monica
Okolice Dąbrówki © Monica
Okolice Dąbrówki © Monica
Dolina rzeki Gościciny © Monica
Wśród łanów... kukurydzy © Monica
W poszukiwaniu drogi do Grabowca © Monica
W poszukiwaniu drogi do Grabowca © Monica
Na trasie do Grabowca © Monica
Monaster Sióstr Betlejemitek w Grabowcu © Monica
Dojrzałe zboże © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 70.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
29/2016 Bez zapału
Niedziela, 24 lipca 2016 · dodano: 28.07.2016 | Komentarze 2
Generalnie na niedzielę miałam zaplanowaną trasę w nowych dla mnie okolicach, ale aby ją zrealizować trzeba byłoby podjechać pociągiem. No a ja oczywiście nie wstałam odpowiednio wcześniej na ów pociąg, więc z trasy musiałam zrezygnować.
Od samego rana byłam zupełnie pozbawiona zapału, pogoda ten stan potęgowała, gdyż było tak jak nie lubię: bez słońca, pochmurno, a jednocześnie gorąco... mnie się w takiej aurze zazwyczaj nic nie chce... tak było też tej niedzieli, długo się zastanawiałam gdzie by pojechać i nic mi się nie podobało, właściwie gdyby nie myśl, że ta niedziela to jedyna szansa na dłuższy wyjazd w ciągu całego tygodnia, to nigdzie bym nie pojechała. Ostatecznie zapakowałam rower do samochodu i pojechałam do Miechucina.
Niestety zapał nie wrócił nawet wraz z pokonywanymi kilometrami. Potrzebowałam chociaż słońca... a ono pojawiło się dopiero pod wieczór jak już powoli kończyłam. Trasa nie była taka jakbym chciała. Nie ciągnęło mnie tego dnia nad jeziora, wprost przeciwnie, pragnęłam pojeździć polnymi drogami wśród łanów zbóż i nie spotkać żywej duszy... a u nas pól coraz mniej, na ich miejsce powstają kolejne domy, w dodatku zauważyłam że przybywa pół kukurydzy zamiast zbóż... Jeziora były, ale szare, bez koloru, a nad nimi oczywiście mnóstwo ludzi... echhh....
Od samego rana byłam zupełnie pozbawiona zapału, pogoda ten stan potęgowała, gdyż było tak jak nie lubię: bez słońca, pochmurno, a jednocześnie gorąco... mnie się w takiej aurze zazwyczaj nic nie chce... tak było też tej niedzieli, długo się zastanawiałam gdzie by pojechać i nic mi się nie podobało, właściwie gdyby nie myśl, że ta niedziela to jedyna szansa na dłuższy wyjazd w ciągu całego tygodnia, to nigdzie bym nie pojechała. Ostatecznie zapakowałam rower do samochodu i pojechałam do Miechucina.
Niestety zapał nie wrócił nawet wraz z pokonywanymi kilometrami. Potrzebowałam chociaż słońca... a ono pojawiło się dopiero pod wieczór jak już powoli kończyłam. Trasa nie była taka jakbym chciała. Nie ciągnęło mnie tego dnia nad jeziora, wprost przeciwnie, pragnęłam pojeździć polnymi drogami wśród łanów zbóż i nie spotkać żywej duszy... a u nas pól coraz mniej, na ich miejsce powstają kolejne domy, w dodatku zauważyłam że przybywa pół kukurydzy zamiast zbóż... Jeziora były, ale szare, bez koloru, a nad nimi oczywiście mnóstwo ludzi... echhh....
Trasa: Miechucino – Reskowo – Chmielno – Ręboszewo – Brodnica Dolna – Haska – Czapelski
Młyn – Nowe Czaple – Krzeszna – Ostrzyce – Ramleje – Brodnica Dolna – Ręboszewo – Zawory – Chmielno – Lipowiec – Borzestowska Huta –
Zajezierze – Miechucino
W Miechucinie © Monica
Miechucino © Monica
Na łące © Monica
Jezioro Reskowo © Monica
W Chmielnie © Monica
W tym miejscu standardowo fotka na Raduńskie Dolne © Monica
Na kaszubskim szlaku © Monica
Danielowa Dolina © Monica
Danielowa Dolina © Monica
Danielowa Dolina © Monica
Okolice Ramleji © Monica
Okolice Ramleji © Monica
Polne maki © Monica
Polne maki © Monica
Ponownie Miechucino © Monica
Miechucino - na wieczór wyjrzało wreszcie słoneczko © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 81.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
26/2016 O świcie
Sobota, 2 lipca 2016 · dodano: 07.07.2016 | Komentarze 6
Na zakończenie tegorocznego urlopu jeden wyjazd rowerowy. Udało mi się wstać o wschodzie słońca. Pięknie było, jednak letnie poranki są najpiękniejsze. Chciałabym więcej tak wczesnych wyjazdów, ale po całotygodniowej tyrze strasznie ciężko będzie przychodziło tak wczesne wstawanie.
Niestety w połowie trasie zaczął mi doskwierać ból lędźwi i odebrał mi część przyjemności z jazdy. W tej sytuacji wszelkie wyboje i tarkowate szutry nie były już tak przyjemne... Jednak zdrowy kręgosłup jest najważniejszy, nie jakieś tam nogi.
Tras: Luzino – Wyszecino – Łebno – Będargowo – Kolonia – Sianowska Huta – Pomieczyńska Huta – Kartuzy – Kosy – Chmielno – Kożyczkowo – Rzym – Staniszewo – Lewino – Smażyno – Wyszecino – Luzino
Niestety w połowie trasie zaczął mi doskwierać ból lędźwi i odebrał mi część przyjemności z jazdy. W tej sytuacji wszelkie wyboje i tarkowate szutry nie były już tak przyjemne... Jednak zdrowy kręgosłup jest najważniejszy, nie jakieś tam nogi.
Tras: Luzino – Wyszecino – Łebno – Będargowo – Kolonia – Sianowska Huta – Pomieczyńska Huta – Kartuzy – Kosy – Chmielno – Kożyczkowo – Rzym – Staniszewo – Lewino – Smażyno – Wyszecino – Luzino
Wschód słońca © Monica
Wschód słońca © Monica
Poranne mgły © Monica
Słońce i mgły © Monica
Słońce i mgły © Monica
Polna droga © Monica
Maczek © Monica
Maki w blasku słońca © Monica
Pod Sitną Górą © Monica
Jezioro Białe koło Grzybna © Monica
Jezioro Białe koło Grzybna © Monica
Jezioro Klasztorne Małe w Kartuzach © Monica
Na szlaku © Monica
Jezioro Rekowo © Monica
Jezioro Białe w Chmielnie © Monica
Jezioro Osuszyno © Monica
Polna droga © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 83.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
25/2016 Czerwcowe Kaszuby
Niedziela, 12 czerwca 2016 · dodano: 02.07.2016 | Komentarze 2
Uwielbiam czerwiec, a tu tylko jeden wyjazd rowerowy, ale cóż, dobre i to... Ale za to jak pięknie było: pola, łąki i jeziora...
Trasa: Luzino – Tępcz – Pobłocie – Lewino – Miłoszewo – Jez. Kamienne – Lubygość- Mirachowo – Cieszenie – Reskowo - Chmielno – Garcz – Sianowo – Lewino – Smażyno - Wyszecino – Luzino
Trasa: Luzino – Tępcz – Pobłocie – Lewino – Miłoszewo – Jez. Kamienne – Lubygość- Mirachowo – Cieszenie – Reskowo - Chmielno – Garcz – Sianowo – Lewino – Smażyno - Wyszecino – Luzino
Na Kaszubach © Monica
Kaszubskie pola... © Monica
... i łąki © Monica
Chabry © Monica
Na Kamiennej Górze © Monica
Jez. Kamienne © Monica
Jez. Kamienne © Monica
Rezerwat Lubygość © Monica
Jezioro Lubygość © Monica
Specyficzny - brunatny - kolor wody w Jez. Lubygość © Monica
Okolice Cieszeni © Monica
Okolice Cieszeni © Monica
To się nazywa mieć miejscówkę ;-) © Monica
Okolice Reskowa © Monica
Czerwcowe widoczki © Monica
Raduńskie Dolne © Monica
Raduńskie Dolne © Monica
Raduńskie Dolne © Monica
Jezioro Białe w Chmielnie © Monica
Chabry - bławatki ponownie © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 93.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
23/2016 Lublin - Lubartów - Kozłówka - Nałęczów dz.7
Sobota, 28 maja 2016 · dodano: 16.06.2016 | Komentarze 0
Praktycznie to już ostatni dzień naszego wyjazdu....
Budzę się zdrowa, opuchlizna z oczu zniknęła, jak dobrze!
Ten dzień znów jest przeznaczony na odwiedzenie dwóch miejsc: Lubartowa oraz pałacu w Kozłówce, który od dawna był na mojej liście miejsc wartych odwiedzenia. I rzeczywiście było warto! Wyposażenie jest przepiękne. Myślę, że większość osób będzie zachwycona jego widokiem, przynajmniej jeśli chodzi o kobiety.
Zaś sama trasa nie jest zbyt urozmaicona, teren jest płaski, dominują też asfalty, nawet na terenie Kozłowieckiego Parku Krajobrazowego częściowo jechałyśmy drogą wylaną asfaltem. Tylko na trasie z Kozłówki do Przybysławic, jadąc niebieskim szlakiem pieszym, miałyśmy drogi szutrowe i piaszczyste. Najmniej przyjemne było wydostanie się z Lublina, nocowałyśmy na południowym krańcu, więc teraz musiałyśmy przebić się przez całe miasto by jechać na północ, zajęło to ok 17 km. Dlatego nocleg wymyśliłam w Nałęczowie, gdyż nie chciałam później znów robić powtórki z tej wątpliwej przyjemności jaką jest jazda po mieście.
Trasa: Lublin - Jakubowice Konińskie - Dys - Pólko- Nasutów - Stary Tartak - Annobór - Lubartów - Kozłówka - Syry - Amelin - Wola Przybysławska - Przybysławice - Nałęczów
Budzę się zdrowa, opuchlizna z oczu zniknęła, jak dobrze!
Ten dzień znów jest przeznaczony na odwiedzenie dwóch miejsc: Lubartowa oraz pałacu w Kozłówce, który od dawna był na mojej liście miejsc wartych odwiedzenia. I rzeczywiście było warto! Wyposażenie jest przepiękne. Myślę, że większość osób będzie zachwycona jego widokiem, przynajmniej jeśli chodzi o kobiety.
Zaś sama trasa nie jest zbyt urozmaicona, teren jest płaski, dominują też asfalty, nawet na terenie Kozłowieckiego Parku Krajobrazowego częściowo jechałyśmy drogą wylaną asfaltem. Tylko na trasie z Kozłówki do Przybysławic, jadąc niebieskim szlakiem pieszym, miałyśmy drogi szutrowe i piaszczyste. Najmniej przyjemne było wydostanie się z Lublina, nocowałyśmy na południowym krańcu, więc teraz musiałyśmy przebić się przez całe miasto by jechać na północ, zajęło to ok 17 km. Dlatego nocleg wymyśliłam w Nałęczowie, gdyż nie chciałam później znów robić powtórki z tej wątpliwej przyjemności jaką jest jazda po mieście.
Trasa: Lublin - Jakubowice Konińskie - Dys - Pólko- Nasutów - Stary Tartak - Annobór - Lubartów - Kozłówka - Syry - Amelin - Wola Przybysławska - Przybysławice - Nałęczów
Opuszczamy Lublin © Monica
Na trasie - okolice Nasutowa © Monica
Na terenie Kozłowieckiego Parku Krajobrazowego © Monica
Kozłowiecki Park Krajobrazowy © Monica
Lubartów - macewy na żydowskim kirkucie © Monica
Bazylika pw. św. Anny w Lubartowie © Monica
Kto lubi bogate, barokowe wnętrza, zachwyci się tą bazyliką. Przepiękna kolorystyka...
Barokowa Bazylika św. Anny w Lubartowie © Monica
Bazylika św. Anny w Lubartowie © Monica
Pałac Sanguszków w Lubartowie od frontu - obecnie siedziba Starostwa Powiatowego © Monica
Lubartów - pałac Sanguszków od strony parku © Monica
Lubartów - pałac Sanguszków od strony parku © Monica
Lubartów - pałacowy park © Monica
Lubartów - pałacowy park. Kruk sprawia wrażenie bardzo spragnionego ;-) © Monica
Na trasie z Lubartowa do Kozłówki © Monica
Kozłówka - Brama wjazdowa z herbem rodu Zamoyskich - JELITA © Monica
Pałac w Kozłówce © Monica
Pałac w Kozłówce © Monica
Pałac został zbudowany w latach 1736-1742 przez Michała Bielińskiego. W latach 1799-1944 należał do rodu Zamoyskich. Okres świetności przeżywał za czasów Konstantego Zamoyskiego. Od 1944r. pałac jest własnością państwa.
Najpiękniejsze jest to, że pałac nie został zniszczony w czasie wojny ani po wojnie, więc wnętrza zachowały autentyczny wystrój z przełomu XIX i XX w. Są tu piękne dębowe parkiety, piece z miśnieńskich kafli, marmurowe kominki, droga porcelana, srebrna zastawa, kolekcja malarstwa, mebli, rzeźb, luster itp. Wnętrza są doskonale utrzymane.
Zwiedzać pałac można tylko z przewodnikiem w grupach do 30 osób. Zwiedzanie trwa godzinę. My przyjechałyśmy o 12.45 i wyznaczono nam godzinę wejścia do wnętrz na 14.30. Wydawało się nam to bardzo długo, a tymczasem czas nam bardzo szybko zleciał, ledwo się wyrobiłyśmy z obejściem pałacu, parku, wystaw czasowych i jedynego w Polsce Muzeum Socrealizmu. Czas w pałacu mija jeszcze szybciej... My w sumie spędziłyśmy tam aż 3 godziny, ale 2 godziny to jest minimum które trzeba sobie zarezerwować.
Najpiękniejsze jest to, że pałac nie został zniszczony w czasie wojny ani po wojnie, więc wnętrza zachowały autentyczny wystrój z przełomu XIX i XX w. Są tu piękne dębowe parkiety, piece z miśnieńskich kafli, marmurowe kominki, droga porcelana, srebrna zastawa, kolekcja malarstwa, mebli, rzeźb, luster itp. Wnętrza są doskonale utrzymane.
Zwiedzać pałac można tylko z przewodnikiem w grupach do 30 osób. Zwiedzanie trwa godzinę. My przyjechałyśmy o 12.45 i wyznaczono nam godzinę wejścia do wnętrz na 14.30. Wydawało się nam to bardzo długo, a tymczasem czas nam bardzo szybko zleciał, ledwo się wyrobiłyśmy z obejściem pałacu, parku, wystaw czasowych i jedynego w Polsce Muzeum Socrealizmu. Czas w pałacu mija jeszcze szybciej... My w sumie spędziłyśmy tam aż 3 godziny, ale 2 godziny to jest minimum które trzeba sobie zarezerwować.
Idąc po kolei najpierw udajemy się do Galerii Sztuki Socrealizmu. Jest tam bardzo zabawnie, zwłaszcza starsi ludzie dużo rozmawiają i wspominają tamte czasy, te hasła, te pochody... No jakiś pochód 1-majowy ja też pamiętam...
Muzeum socrealizmu w Kozłówce - hasło bardzo mi się spodobało. Teraz jak tylko ktoś mnie częstuje colą to je cytuję ;-) © Monica
Kozłówka - Muzeum socrealizmu © Monica
Stalin i Lenin, a z tyłu obraz przedstawiający Lenina proklamującego władzę radziecką © Monica
"Przodownik pracy" © Monica
"Dziewczyna z SP (Służba Polsce)" © Monica
Po wyjściu z muzeum pierwszy raz mam okazję podziwiać pawia w jego pełnej krasie. W warszawskich Łazienkach ani w Puławach nie miałyśmy tyle szczęścia... On rzeczywiście jest dumny, okręca się, puszy i chwali ;-)
Pawie w kozłowieckim parku © Monica
Pawie w kozłowieckim parku © Monica
Pałac w Kozłówce © Monica
Pałac w Kozłówce - boczna oficyna © Monica
Pałac w Kozłówce © Monica
Wejście do kaplicy © Monica
Pałacowa kaplica © Monica
Pałacowa kaplica © Monica
Pałac od strony parku © Monica
Pałac w Kozłówce od strony parku © Monica
Pałac w Kozłówce - klatka schodowa © Monica
Jan Sobiepan Zamoyski i Maria Kazimiera de La Grange d’Arquien (Królowa Marysieńka) © Monica
Wyposażenie pałacu © Monica
Klawikord, popularnie zwany żyrafą © Monica
Jeden z miśnieńskich pieców kaflowych © Monica
Wyposażenie pałacu © Monica
Pałac w Kozłówce - pokój pani domu © Monica
Pałac w Kozłówce - Salon Czerwony - największe, najbardziej reprezentacyjne pomieszczenie w pałacu © Monica
Pałac w Kozłówce - Salon Biały © Monica
Salon Biały © Monica
Wyposażenie pałacu © Monica
Pałac w Kozłówce - Jadalnia © Monica
Pałac w Kozłówce - Biblioteka © Monica
Pałac w Kozłówce - Biblioteka © Monica
Przed odjazdem © Monica
- DST 86.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
20/2016 Roztoczański Park Narodowy dz.4
Środa, 25 maja 2016 · dodano: 08.06.2016 | Komentarze 5
Kolejny dzień jest przeznaczony na poznanie Roztoczańskiego Parku Narodowego, który stanowi część Roztocza Środkowego.
To miał być raczej lajtowy dzień, ale do końca tak nie wyszedł, to znaczy na początku było bardzo lajtowo, a wieczorem trzeba było lecieć na wariata, czego ja nie znoszę... więc w efekcie byłam wycieńczona...
Tego dnia postanowiłyśmy dłużej pospać, więc wyruszyłyśmy późno jak na nas bo ok 8.30. Chciałyśmy zacząć od ścieżki przyrodniczej na Bukową Górę, a tam był wstęp płatny, kasy otwarte od 9.00, więc po 9 weszłyśmy na teren rezerwatu, nie można po nim jeździć rowerem, więc poszłyśmy pieszo, potem jeszcze na Piaseczną Górkę, ładnie tam było, ale raczej bez rewelacji, zajęło nam to 1,5 godziny. Potem szukałam ostoji koników polskich w okolicy Stawów Echo (bo tak miałam zaznaczone na mapie), kręciłam po leśnych ścieżkach, ale ich nie znalazłam... Znów straciłam trochę czasu, którego potem tak nam brakowało...Co do koników to były one we Floriance, do której i tak chciałyśmy jechać, nie wiedziałyśmy co prawda po co, bo nie zdążyłam doczytać ;-) ale wiedziałyśmy że trzeba tam jechać... jechało tam zresztą pięknym szutrowym gościńcem sporo rowerzystów (głównie jakieś szkolne wycieczki), gdyż zwierzyniecki browar prowadzi też wynajem rowerów.
To miał być raczej lajtowy dzień, ale do końca tak nie wyszedł, to znaczy na początku było bardzo lajtowo, a wieczorem trzeba było lecieć na wariata, czego ja nie znoszę... więc w efekcie byłam wycieńczona...
Tego dnia postanowiłyśmy dłużej pospać, więc wyruszyłyśmy późno jak na nas bo ok 8.30. Chciałyśmy zacząć od ścieżki przyrodniczej na Bukową Górę, a tam był wstęp płatny, kasy otwarte od 9.00, więc po 9 weszłyśmy na teren rezerwatu, nie można po nim jeździć rowerem, więc poszłyśmy pieszo, potem jeszcze na Piaseczną Górkę, ładnie tam było, ale raczej bez rewelacji, zajęło nam to 1,5 godziny. Potem szukałam ostoji koników polskich w okolicy Stawów Echo (bo tak miałam zaznaczone na mapie), kręciłam po leśnych ścieżkach, ale ich nie znalazłam... Znów straciłam trochę czasu, którego potem tak nam brakowało...Co do koników to były one we Floriance, do której i tak chciałyśmy jechać, nie wiedziałyśmy co prawda po co, bo nie zdążyłam doczytać ;-) ale wiedziałyśmy że trzeba tam jechać... jechało tam zresztą pięknym szutrowym gościńcem sporo rowerzystów (głównie jakieś szkolne wycieczki), gdyż zwierzyniecki browar prowadzi też wynajem rowerów.
Kościół "Na wodzie" w Zwierzyńcu - barokowy kościół św. Jana Niepomucena powstał w I poł. XVIII w. Niestety nie byłyśmy w środku gdyż zamknięte. O 18.30 miała być msza i miałam nadzieję, że wtedy uda nam się wejść, no ale nie zdążyłyśmy do tej godziny wrócić do Zwierzyńca... © Monica
Roztoczański Park Narodowy - ścieżka przyrodnicza na Bukową Górę © Monica
Widok z Kwaśnej Góry © Monica
Stawy Echo © Monica
Stawy Echo © Monica
Do Florianki udajemy się żółtym szlakiem (gościniec floriański), który, jak się okazuje, stanowi fragment GreenVelo.
Na żółtym szlaku do Florianki © Monica
Na trasie do Florianki © Monica
Florianka © Monica
Florianka - zachowawcza hodowla owiec uhurskich © Monica
Florianka - ostoja koników polskich © Monica
Koniki polskie © Monica
Z Florianki kontynuujemy żółtym szlakiem do miejscowości Górecko Stare, a następnie czerwonym pieszym przez Rezerwat Przyrody Szum dojeżdżamy do Górecka Kościelnego.
Czerwony szlak w Rezerwacie Przyrody Szum © Monica
Rezerwat Przyrody Szum © Monica
Elektrownia wodna na rzece Szum © Monica
Zbiornik na rzece Szum © Monica
Górecko Kościelne to fajna wioseczka. Gdy my tam przyjeżdżamy panuje w nim totalna cisza, zero ludzi, jest gorąco, mam wrażenie, że jest to gorące sierpniowe popołudnie, gdy się siedzi w ogrodzie i nic się nie chce. My też siedziby pod pomnikowymi dębami i nic się nam nie chce... Jest tak leniwie. Jesteśmy pewne, że tego dnia spotka nas w końcu jakaś burza czy deszcz, pytanie tylko gdzie i kiedy...
Górecko Kościelne - modrzewiowy kościół z XVIII w. pw. św. Stanisława Biskupa © Monica
Wnętrze kościoła © Monica
Kapliczka na dębie w Górecku Kościelnym © Monica
Jeden z pomnikowych dębów w Górecku Kościelnym © Monica
Kapliczka "Na wodzie" w Górecku Kościelnym © Monica
Wreszcie opuszczamy Górecko. Następnie chcemy odwiedzić Rezerwat Czartowe Pole koło Hamerni. Chciałam tam jechać omijając Józefów, ale niestety nie prowadzi w ten sposób żaden szlak, tylko pełno ścieżynek Puszczy Solskiej, więc wiem, że tak się nam nie uda. Najpierw więc jedziemy zielonym szlakiem rowerowym, a następnie próbujemy jechać czerwonym pieszym. Niestety, wkrótce na rozwidleniu znaków brak, jedziemy w jedną i drugą stronę i nic, nie wiadomo gdzie jechać, do tego droga jest bardzo piaszczysta, godzina późna jak na to co miałyśmy jeszcze przed sobą, więc rezygnuję z czerwonego szlaku, wracamy do Tarnowoli, a stamtąd jedziemy asfaltem do Józefowa, a następnie do Hamerni.
Miejsce masowego mordu polskich Żydów w 1942r. - okolice Józefowa © Monica
No i dobrze się stało, że pojechałyśmy przez Józefów, gdyż okazuje się, że znajduje się tam najbardziej rozległy kamieniołom na Roztoczu Środkowym.
Kamieniołom "Babia Dolina" w Józefowie © Monica
Wieża widokowa w Józefowie © Monica
Kamieniołom "Babia Dolina" w Józefowie © Monica
Kamieniołom "Babia Dolina" w Józefowie © Monica
Na trasie Józefów- Hamernia © Monica
Rezerwat "Czartowe Pole" © Monica
Celem utworzenia tego rezerwatu jest ochrona naturalnego krajobrazu roztoczańskiego i malowniczej doliny rzeki Sopot (skąd ta nazwa? nawet w Sopocie nie mamy rzeki Sopot) przecinającej strefę krawędziową Roztocza Środkowego i Równiny Biłgorajskiej. Nazwa pochodzi od legendy głoszącej, że kiedyś "jeno czarci tam hasali".
W rezerwacie zaczyna padać, nie za mocno ale jednak. Zdjęcia są beznadziejne, ale miejsce jest naprawdę świetne, miałam wrażenie, że jestem w tatrzańskiej dolince nad jednym z górskich potoków.
Szlak zdecydowanie nie jest dla rowerów... Pakujemy się na niego z rowerami, potem jednak robimy odwrót, wyprowadzamy je do góry na parking i wracamy pieszo. Zajmuje nam to trochę czasu, ale trudno, skoro już tu jestem, obejdę sobie choć wkoło ścieżką przyrodniczą.
W rezerwacie zaczyna padać, nie za mocno ale jednak. Zdjęcia są beznadziejne, ale miejsce jest naprawdę świetne, miałam wrażenie, że jestem w tatrzańskiej dolince nad jednym z górskich potoków.
Szlak zdecydowanie nie jest dla rowerów... Pakujemy się na niego z rowerami, potem jednak robimy odwrót, wyprowadzamy je do góry na parking i wracamy pieszo. Zajmuje nam to trochę czasu, ale trudno, skoro już tu jestem, obejdę sobie choć wkoło ścieżką przyrodniczą.
Rzeka Sopot w Rezerwacie Czartowe Pole © Monica
Rzeka Sopot w Rezerwacie Czartowe Pole © Monica
Rezerwat "Czartowe Pole" © Monica
Rezerwat "Czartowe Pole" © Monica
Gdy kończymy spacerowanie po rezerwacie jest już godz. 17, gdzieś w oddali grzmi... Czas pomyśleć jak by tu najkrótszą drogą wrócić do "domu". A miałyśmy jeszcze zobaczyć Rezerwat nad Tanwią... Jest stosunkowo niedaleko, ale w tej sytuacji musimy z bólem serca zrezygnować....
Jedziemy do Majdanu Sopockiego, gdzie pomimo późnej godziny ku naszemu zdziwieniu w miłym miejscu nad zalewem udaje nam się zjeść pierwszy od czasu pobytu w Kazimierzu obiad.
Potem już jedziemy bez zatrzymywania, by przed zmrokiem zdążyć na nocleg. Mijamy m.in. Krasnobród, który pierwotnie miałam pozwiedzać, a tu nic... Tylko jedziemy...
Jedziemy do Majdanu Sopockiego, gdzie pomimo późnej godziny ku naszemu zdziwieniu w miłym miejscu nad zalewem udaje nam się zjeść pierwszy od czasu pobytu w Kazimierzu obiad.
Potem już jedziemy bez zatrzymywania, by przed zmrokiem zdążyć na nocleg. Mijamy m.in. Krasnobród, który pierwotnie miałam pozwiedzać, a tu nic... Tylko jedziemy...
Krasnobród © Monica
Gdzieś na trasie © Monica
Guciów © Monica
W Guciowie zaczyna padać, ale jest już za późno, by przeczekać deszcz, więc jedziemy. Ależ dłuży mi się ten odcinek...mam już dosyć... Wreszcie pojawia si.ę tabliczka "Zwierzyniec", cieszę się, a to jest dopiero Zwierzyniec Towarowy i przez całe 3 km jest tylko las po obu stronach, nic więcej, a potem dopiero właściwy Zwierzyniec. Jak zajechałyśmy na nocleg było już ciemno. Masakra. Tak się ślimaczyłyśmy i leniłyśmy przez 3/4 dnia, a potem trzeba było tak lecieć...
Trasa: Zwierzyniec - Florianka - Górecko Stare - Górecko Kościelne - Tarnowola - Józefów - Hamernia - Rez. Czartowe Pole - Nowiny - Majdan Sopocki - Ciotusza Stara - Wólka Husińska - Krasnobród - Hutki - Kaczórki - Bondyrz - Guciów - Obrocz - Zwierzyniec Towarowy - Zwierzyniec
Trasa: Zwierzyniec - Florianka - Górecko Stare - Górecko Kościelne - Tarnowola - Józefów - Hamernia - Rez. Czartowe Pole - Nowiny - Majdan Sopocki - Ciotusza Stara - Wólka Husińska - Krasnobród - Hutki - Kaczórki - Bondyrz - Guciów - Obrocz - Zwierzyniec Towarowy - Zwierzyniec
- DST 85.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
18/2016 Kazimierz - Nałęczów - Opole - Chodel dz.2
Poniedziałek, 23 maja 2016 · dodano: 03.06.2016 | Komentarze 3
Następnego dnia opuszczamy Kazimierz. Pogoda jest piękna od samego rana. Później jest coraz goręcej, 28 stopni, ale jest lekki wiaterek.
Udajemy się do Wąwolnicy i dalej do Nałęczowa, najpierw do Skowieszynka trasa prowadzi asfaltem szlakiem rowerowym, następnie zmieniamy na czerwony szlak pieszy, którym jedziemy aż do Nałęczowa.
Po raz drugi i ostatni przejeżdżamy przez Korzeniowy Dół, gdyż leży on dokładnie na naszej trasie, ponadto jadąc od nas, tj. od ulicy Nadedworce i Zamkowej, jest z górki, więc sama przyjemność ;-)
Trasa: Kazimierz Dolny - Wylągi - Skowieszynek - Rąblów - Stanisławka - Wąwolnica - Nałęczów - Nowy Gaj - Wojciechów - Halinówka - Szczuczki - Kraczewice - Poniatowa - Darowne - Grabówka - Opole Lubelskie - Skoków - Puszno Godowskie - Godów - Chodel
Udajemy się do Wąwolnicy i dalej do Nałęczowa, najpierw do Skowieszynka trasa prowadzi asfaltem szlakiem rowerowym, następnie zmieniamy na czerwony szlak pieszy, którym jedziemy aż do Nałęczowa.
Po raz drugi i ostatni przejeżdżamy przez Korzeniowy Dół, gdyż leży on dokładnie na naszej trasie, ponadto jadąc od nas, tj. od ulicy Nadedworce i Zamkowej, jest z górki, więc sama przyjemność ;-)
Trasa: Kazimierz Dolny - Wylągi - Skowieszynek - Rąblów - Stanisławka - Wąwolnica - Nałęczów - Nowy Gaj - Wojciechów - Halinówka - Szczuczki - Kraczewice - Poniatowa - Darowne - Grabówka - Opole Lubelskie - Skoków - Puszno Godowskie - Godów - Chodel
Korzeniowy Dół jeszcze raz © Monica
Korzeniowy Dół © Monica
Na trasie © Monica
Na trasie za Skowieszynkiem © Monica
Trasa bardzo przyjemna: pola, mnóstwo sadów z porzeczkami, malinami i drzewkami owocowymi. Jeszcze przyjemniej byłoby tam jeździć, gdy owoce będą dojrzewały ;-) Jest też przestrzennie: czuć, że wjeżdżamy na Płaskowyż Nałęczowski.
Na trasie za Skowieszynkiem © Monica
Czerwony pieszy szlak ze Skowieszynka do Wąwolnicy © Monica
Drogowskaz w miejscowości Rąblów © Monica
Rąblów - Pomnik bitwy partyzanckiej 14.05.1944r. © Monica
W okolicy Wąwolnicy nadal spotykamy lessowe wąwoziki.
Wąwóz lessowy za miejscowością Rąblów - było krótko ale stromo © Monica
Wąwóz lessowy za miejscowością Rąblów © Monica
Czerwony szlak pieszy do Wąwolnicy © Monica
Na trasie do Wąwolnicy © Monica
Okolice Kębła © Monica
Wąwóz Lipinki przed Wąwolnicą - pewnie kolejna głębocznica © Monica
Wąwóz Lipinki przed Wąwolnicą © Monica
Bazylika mniejsza p.w. św. Wojciecha w Wąwolnicy © Monica
Obecny kościół jest nowy, neogotycki, wybudowany na pocz. XX w. w miejsce starego gotyckiego kościoła, który powstał w 2 poł. XIV w.
Ale obok niego, z prawej strony, znajduje się zachowane prezbiterium starego gotyckiego kościoła, które stanowi kaplicę Matki Boskiej Kębelskiej (sanktuarium maryjne), gdzie w ołtarzu znajduje się przeniesiona w 1700r. z pobliskiego Kębła gotycka figura Matki Bożej z Dzieciątkiem.
Ale obok niego, z prawej strony, znajduje się zachowane prezbiterium starego gotyckiego kościoła, które stanowi kaplicę Matki Boskiej Kębelskiej (sanktuarium maryjne), gdzie w ołtarzu znajduje się przeniesiona w 1700r. z pobliskiego Kębła gotycka figura Matki Bożej z Dzieciątkiem.
Sklepienie bazyliki w stylu renesansu lubelskiego © Monica
Kaplica Matki Boskiej Kębelskiej w Wąwolnicy © Monica
Na trasie do Nałęczowa © Monica
Będąc w tej okolicy obowiązkowo musimy odwiedzić uzdrowisko i park zdrojowy w Nałęczowie.
Lecznicze właściwości nałęczowskich wód i złoża borowin odkryto ok. 1800r. W 1 poł. XIX w. powstał tu zakład leczniczy. Kuracjuszami byli tutaj m.in. Stefan Żeromski, Bolesław Prus i Henryk Sienkiewicz.
Nałęczów to jedyne w Polsce uzdrowisko o profilu wyłącznie kardiologicznym. Warto wiedzieć na przyszłość... Park zdrojowy jest piękny i rozległy.
W Nałęczowie znajdują się rozlewnie wód mineralnych: Nałęczowianka i Cisowianka (moja woda ;-)
Lecznicze właściwości nałęczowskich wód i złoża borowin odkryto ok. 1800r. W 1 poł. XIX w. powstał tu zakład leczniczy. Kuracjuszami byli tutaj m.in. Stefan Żeromski, Bolesław Prus i Henryk Sienkiewicz.
Nałęczów to jedyne w Polsce uzdrowisko o profilu wyłącznie kardiologicznym. Warto wiedzieć na przyszłość... Park zdrojowy jest piękny i rozległy.
W Nałęczowie znajdują się rozlewnie wód mineralnych: Nałęczowianka i Cisowianka (moja woda ;-)
Park Zdrojowy w Nałęczowie - Stare Łazienki © Monica
Aleja Gwiazd kolarstwa polskiego - widać trafiłyśmy w odpowiednie miejsce ;-) © Monica
Nałęczów - Pałac Małachowskich w Parku Zdrojowym © Monica
W Pałacu Małachowskich znajduje się Muzeum Bolesława Prusa - w
poniedziałki nieczynne. Natomiast niedaleko parku jest chata Żeromskiego
zbudowana w stylu zakopiańskim wg projektu Stanisława Witkiewicza -
niestety też tego dnia zamknięta :-( Natomiast nigdzie nie znajdujemy
(pani w recepcji pałacu mówi nam że czegoś takiego w Nałęczowie nie ma) letniego domku B. Prusa z "dachem krytym mchem, by padający deszcz nie
przeszkadzał pisarzowi w pisaniu" - o którym pisze Zubilewicz... coś mu
się pomyliło...? a może był kiedyś, ale nie przetrwał?
Na ławeczce z Bolesławem Prusem © Monica
Kolejna ciekawa miejscowość, którą chcemy odwiedzić, to Wojciechów z jedynym w Polsce Muzeum Kowalstwa, które znajduje się w obronnej wieży mieszkalnej z XVI w. Prezentuje eksponaty współczesnej sztuki kowalskiej.
Wieża ariańska w Wojciechowie wzniesiona w latach 1520-1530 © Monica
Muzeum kowalstwa w Wojciechowie - wykuty obraz pt. "Scena z życia górali" © Monica
W Wojciechowie znajduje się też kuźnia, która istnieje i funkcjonuje nieprzerwanie od 1920r. Aktualnie prowadzi ją po swoim ojcu i dziadku Mistrz Kowalstwa, prezes Stowarzyszenia Kowali Polskich pan Roman Czerniec.
Dawniej praca w kuźni była ściśle związana z wykonywaniem usług dla rolnictwa, w tym głównie podkuwaniem koni, ale w związku z ich ubywaniem i zastępowaniem maszynami, spadało zapotrzebowanie na usługi kowalskie. Dlatego właściciel przestawił się na kowalstwo artystyczne. Jego prace są wyróżniane i znane również za granicą. W wojciechowskiej kuźni od 25 lat odbywają się Ogólnopolskie Spotkania Kowali. Właściciel prowadzi też warsztaty i pokazy kowalskie. Można umówić się na zwiedzanie kuźni i galerii wyrobów kowalskich, pokaz kucia podkowy "na żywo".
Dawniej praca w kuźni była ściśle związana z wykonywaniem usług dla rolnictwa, w tym głównie podkuwaniem koni, ale w związku z ich ubywaniem i zastępowaniem maszynami, spadało zapotrzebowanie na usługi kowalskie. Dlatego właściciel przestawił się na kowalstwo artystyczne. Jego prace są wyróżniane i znane również za granicą. W wojciechowskiej kuźni od 25 lat odbywają się Ogólnopolskie Spotkania Kowali. Właściciel prowadzi też warsztaty i pokazy kowalskie. Można umówić się na zwiedzanie kuźni i galerii wyrobów kowalskich, pokaz kucia podkowy "na żywo".
Kuźnia w Wojciechowie © Monica
Kuźnia w Wojciechowie © Monica
Praca kowala © Monica
Z Wojciechowa udajemy się do Opola Lubelskiego. Trasa do Poniatowa jest mało przyjemna, gdyż jest niezwykle gorąco, a my jedziemy asfaltem pozbawionym drzew na poboczu.
W Kraczewicach odwiedzamy młody (1920 rok) ale śliczny, cały drewniany kościół. Jadąc dalej natykamy się też na ładny pałacyk, który jest nawet udostępniony do zwiedzania, ale właśnie wybiła godz. 15 i jest zamykany.
W Kraczewicach odwiedzamy młody (1920 rok) ale śliczny, cały drewniany kościół. Jadąc dalej natykamy się też na ładny pałacyk, który jest nawet udostępniony do zwiedzania, ale właśnie wybiła godz. 15 i jest zamykany.
Kościół pw. Najświętszego Serca Jezusa w Kraczewicach © Monica
W Poniatowej zjeżdżamy do lasu na jakiś szlak rowerowy, którym mamy nadzieję dojechać do Opola Lubelskiego, gdyż dość mam upału i asfaltu. Trochę poszukiwań właściwej drogi, zawróceń, ale się udaje... ;-)
Kościół pw. Wniebowzięcia NMP w Opolu Lubelskim. Kościół z 2 poł. XVII w. posiada piękny barokowy wystrój. © Monica
Wieża (dawne ossuarium) z XVII w., przebudowana dzwonnica - brama ukończona w 1751r. © Monica
Z Opola do Chodla asfaltem, nie wiem czy jest jakaś inna opcja, bo na Opolu skończyła nam się szczegółowa mapa i na ten odcinek i połowę następnego dnia dysponujemy tylko ogólną mapą w skali 1:250.000 (a internetu i gpsa nie mamy). W mijanych wsiach dużo tradycyjnych drewnianych domów, jedne w bardo dobrym stanie, inne w dość złym.
U celu tego dnia © Monica
Martwiłyśmy się trochę jadąc na nocleg tego dnia, gdyż przez cały dzień nie mogłam się dodzwonić na zarezerwowany sporo wcześniej nocleg, by go potwierdzić. Gdy dojechałyśmy na miejsce okazało się, że zapisując sobie numer przestawiłam cyfry, stąd ten problem... ale mimo, że pani już się nas nie spodziewała, znalazło się dla nas miejsce, gdyż właśnie goście wyjechali. Uff... rozglądałam się wcześniej po wsi i nie było widać, żeby gdzie indziej można było znaleźć nocleg...
- DST 67.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
17/2016 Kazimierz - Janowiec - Puławy dz.1
Niedziela, 22 maja 2016 · dodano: 01.06.2016 | Komentarze 10
Pierwszy dzień naszego pobytu przeznaczony jest przede wszystkim na zwiedzanie Kazimierza Dolnego. Ponadto interesuje nas zamek w Janowcu oraz pałac Czartoryskich w Puławach. Dlatego nie będzie w tym wpisie zbyt urozmaiconej trasy, natomiast mnóstwo zabytków, ale cóż... one też mnie interesują... a Kazimierz Dolny był miasteczkiem, które chciałam odwiedzić już od dawna, choć jeszcze 2 lata temu nie sądziłam, że zrobię to na rowerze.
Sam Kazimierz jest pięknym, nieporównywalnym z innymi, miasteczkiem, pełnym brukowanych uliczek i renesansowych budynków wykonanych z miejscowego wapienia. Ponadto leży w centrum terenu bardzo interesującego pod względem geograficznym, gdyż występuje tu najgęstsza w Europie sieć wąwozów lessowych, powstałych wskutek działań erozyjnych wód i wiatru na wapiennym podłożu pokrytym warstwą lessu. Jest rozpostarty na licznych pagórkach: Wietrzna Góra, Góra Trzech Krzyży, Plebania Góra... i są one bardzo strome. Ulicą Zamkową, która biegnie obok ruin zamku, czyli pod Wietrzną Górę, nie udało mi się podjechać ani pierwszego ani drugiego dnia... Siostrze tak. Uroku dodaje przepływająca Wisła, która w tym rejonie jest wyjątkowa malownicza, tworząc Małopolski Przełom Wisły. Okolica obfituje też w sporo nieczynnych kamieniołomów skał wapiennych. W celu ochrony walorów krajobrazowych został utworzony Kazimierski Park Krajobrazowy.
Kazimierz Dolny uzyskał prawa miejskie w 1406r. Jego rozkwit nastąpił w XVI w., gdy władali nim Firlejowie. Miasto wzbogaciło się głównie dzięki handlu zbożem spławianym Wisłą do Gdańska. Niestety złoty wiek Kazimierza zakończył się w 1656r. wraz ze spaleniem miasta i zamku przez wojska szwedzkie. Powtarzające się przemarsze wojsk i późniejsza zaraza przyczyniły się do upadku miasta.
Wyruszamy z samego rana na zwiedzanie okolicy i dobrze robimy, gdyż później w obu parafiach mają miejsce pierwsze komunie, więc na tym małym terenie i wąskich uliczkach robi się tłoczno, poza tym jest bardzo gorąco, a my możemy już się zwijać i jechać dalej.
Pierwszym naszym celem jest słynny Korzeniowy Dół, podobno najpiękniejszy z kazimierskich wąwozów. Jedziemy z rana zgodnie ze wskazówkami Darii, gdyż później bywa tam dużo ludzi na spacerze, my zaś mamy idealny spokój... ponadto jest to nam po drodze, gdyż znajduje się on niedaleko naszego miejsca pobytu.
Sam Kazimierz jest pięknym, nieporównywalnym z innymi, miasteczkiem, pełnym brukowanych uliczek i renesansowych budynków wykonanych z miejscowego wapienia. Ponadto leży w centrum terenu bardzo interesującego pod względem geograficznym, gdyż występuje tu najgęstsza w Europie sieć wąwozów lessowych, powstałych wskutek działań erozyjnych wód i wiatru na wapiennym podłożu pokrytym warstwą lessu. Jest rozpostarty na licznych pagórkach: Wietrzna Góra, Góra Trzech Krzyży, Plebania Góra... i są one bardzo strome. Ulicą Zamkową, która biegnie obok ruin zamku, czyli pod Wietrzną Górę, nie udało mi się podjechać ani pierwszego ani drugiego dnia... Siostrze tak. Uroku dodaje przepływająca Wisła, która w tym rejonie jest wyjątkowa malownicza, tworząc Małopolski Przełom Wisły. Okolica obfituje też w sporo nieczynnych kamieniołomów skał wapiennych. W celu ochrony walorów krajobrazowych został utworzony Kazimierski Park Krajobrazowy.
Kazimierz Dolny uzyskał prawa miejskie w 1406r. Jego rozkwit nastąpił w XVI w., gdy władali nim Firlejowie. Miasto wzbogaciło się głównie dzięki handlu zbożem spławianym Wisłą do Gdańska. Niestety złoty wiek Kazimierza zakończył się w 1656r. wraz ze spaleniem miasta i zamku przez wojska szwedzkie. Powtarzające się przemarsze wojsk i późniejsza zaraza przyczyniły się do upadku miasta.
Wyruszamy z samego rana na zwiedzanie okolicy i dobrze robimy, gdyż później w obu parafiach mają miejsce pierwsze komunie, więc na tym małym terenie i wąskich uliczkach robi się tłoczno, poza tym jest bardzo gorąco, a my możemy już się zwijać i jechać dalej.
Pierwszym naszym celem jest słynny Korzeniowy Dół, podobno najpiękniejszy z kazimierskich wąwozów. Jedziemy z rana zgodnie ze wskazówkami Darii, gdyż później bywa tam dużo ludzi na spacerze, my zaś mamy idealny spokój... ponadto jest to nam po drodze, gdyż znajduje się on niedaleko naszego miejsca pobytu.
Korzeniowy Dół © Monica
Korzeniowy Dół nie jest do końca typowo naturalnym wąwozem, jest to tzw. głębocznica, czyli powstał w wyniku stopniowego zagłębiania się dróg gruntowych w lessowym podłożu.
Korzeniowy Dół © Monica
Korzeniowy Dół © Monica
Korzeniowy Dół © Monica
Korzeniowy Dół © Monica
Następnie obieramy kierunek na Górę Trzech Krzyży, z której rozpościera się widok na Kazimierz. Widoczne z daleka krzyże zostały tu postawione w 1708r. w czasie trwania epidemii cholery.
Kazimierz Dolny - Góra Trzech Krzyży © Monica
Góra Trzech Krzyży - widok na Kazimierz Dolny © Monica
Następnie rozpoczynamy zwiedzanie kościołów, rynku i jego otoczenia. Na końcu zamek, który jest udostępniony od godz. 10.
Zaczynamy od kościoła farnego, w którym właśnie skończyła się msza, więc można spokojnie wejść do środka. W klasztorze Reformatów msza się właśnie rozpoczęła, gdyż słyszałyśmy wszystko z Góry Trzech Krzyży ;-) Wszystko tu w zasięgu ręki... ;-) na razie jest fajnie, cichutko, niedzielny poranek... ;-)
Zaczynamy od kościoła farnego, w którym właśnie skończyła się msza, więc można spokojnie wejść do środka. W klasztorze Reformatów msza się właśnie rozpoczęła, gdyż słyszałyśmy wszystko z Góry Trzech Krzyży ;-) Wszystko tu w zasięgu ręki... ;-) na razie jest fajnie, cichutko, niedzielny poranek... ;-)
Kościół farny w Kazimierzu Dolnym pw. św. Jana Chrzciciela i św. Bartłomieja. Przebudowany w stylu renesansowym około 1553r. Znajduje się na trasie Szlaku Renesansu Lubelskiego. © Monica
Fara w Kazimierzu Dolnym - jedna z kaplic nawiązująca do typu Kaplicy Zygmuntowskiej © Monica
Modrzewiowe organy i żyrandol z porożem jelenia w kazimierskiej farze © Monica
Symbol Kazimierza - renesansowe kamienice Przybyłów z 1615r. © Monica
Rzeźba św. Krzysztofa na elewacji kamienicy należącej do Krzysztofa Przybyły © Monica
Kazimierskie uliczki - przed nami klasztor Reformatów © Monica
300-letnie kryte schody prowadzące do kościoła pw. Zwiastowania NMP przy klasztorze Reformatów © Monica
Studnia z kołowrotem z 1629r. na dziedzińcu klasztoru Reformatów. Do dziś używana © Monica
Renesansowa kamienica Celejowska © Monica
Rynek w Kazimierzu Dolnym - widok na farę i Górę Trzech Krzyży © Monica
Rynek w Kazimierzu Dolnym - widok na kościół farny © Monica
Ruiny zamku w Kazimierzu Dolnym na Wietrznej Górze © Monica
Zamek powstał na polecenie króla Kazimierza Wielkiego w I poł. XIV w. i miał pełnić głównie funkcje obronne. W 1509r. prawa do zamku otrzymują Firlejowie, którzy dokonują jego przebudowy nadając mu styl włoskiego renesansu. W 1655r. zamek został zajęty i spalony przez wojska szwedzkie. Niecałe 10 lat wybuchł ogromny pożar, który stawił większą część miasta, w tym i zamek. Zamek popada w ruinę i zostaje opuszczony.
Ruiny zamku w Kazimierzu Dolnym © Monica
Ruiny zamku w Kazimierzu © Monica
Ruiny zamku w Kazimierzu - w dole widoczny kościół farny © Monica
Widok na Wisłę z Zamku Dolnego © Monica
Motyw wiosenny © Monica
Kazimierz Dolny - wieża obronna (stołp) z przełomu XIII / XIV w. © Monica
Kolejna panorama - tym razem z Zamku Górnego © Monica
Na tym na razie kończymy zwiedzanie Kazimierza i udajemy się nad Wisłę, by promem przedostać się na drugi brzeg do Janowca.
Kolejny nadwiślański spichlerz © Monica
Przeprawa promowa przez Wisłę © Monica
Ruiny zamku w Janowcu - strona południowa © Monica
Kościół w Janowcu - kolejny przykład renesansu. Nie wchodzimy do środka, gdyż trwa msza, natomiast później od zamku nie wracamy, gdyż zaraz przy zamku biegnie nasz szlak, więc nie chce nam się wracać na dół, by potem znów pokonywać morderczy podjazd pod zamek.© Monica
Początek podjazdu do zamku w Janowcu. Dla mnie był on bardzo ciężki, ale się zaparłam i jakoś podjechałam, Dominice tym razem się nie udało. © Monica
Wejście na zamek w Janowcu © Monica
Budowę zamku w Janowcu rozpoczął w 1508r. Mikołaj Firlej, a kontynuował jego syn Piotr. Miał on przyćmić zamek królewski w Kazimierzu i tak się stało. Była to budowla bastejowa, obronna, pierwotnie w stylu późnogotycko-renesansowym. W XVII w. przebudowana przez Lubomirskich w stylu barokowym. Pod koniec XVIII w. Marcin Lubomirski przegrał zamek w karty i odtąd zaczął on przechodzić w ręce kolejnych właścicieli, których nie było stać na jego utrzymanie. Kolejni właściciele zaczęli sprzedawać jego wyposażenie, zamek został opuszczony i popadał w ruinę. Był to pewien ewenement, że zamek nie zniszczał w wyniku wojny czy pożaru, ale po prostu z powodu zaniedbania i opuszczenia przez właścicieli.
Ruiny zamku w Janowcu © Monica
Ruiny zamku w Janowcu - część południowo-wschodnia © Monica
Widok na Janowiec © Monica
Niedaleko zamku znajduje się jeszcze mały skansen, a w nim między innymi ten oto dwór szlachecki:
Barokowy dwór z XVIII w. przeniesiony do Janowca z miejscowości Moniaki © Monica
Dwór z Moniak od frontu © Monica
Wnętrze dworu - jadalnia © Monica
Jedziemy dalej - do Puław
Na trasie za Janowcem © Monica
Fajny domek na tej wierzbie © Monica
Jeden z nieczynnych kamieniołomów w Nasiołowie © Monica
Dojeżdżamy do Puław © Monica
Kościół Wniebowzięcia NMP na wzór rzymskiego Panteonu - dawniej kaplica pałacowa © Monica
Kaplica była efektem starań księżnej Izabeli Czartoryskiej, stanowiąc jej wielką dumę i radość (jak wynika z jej listów pisanych do syna).
Pałac Czartoryskich w Puławach © Monica
Pałac w Puławach po odbudowie w 1735r. © Monica
Pałac w Puławach po kolejnej przebudowie - dokonanej przez Czartoryskich - pocz. XIX w. Tak, historia pałacu zaczęła się od Lubomirskiego, ale to zdjęcie przedstawia pałac już z czasów Czartoryskich, z przełomu XVIII i XIX w.© Monica
Pierwszy pałac w Puławach o charakterze półobronnym wzniósł w latach 1671-79 marszałek wielki koronny Stanisław Herakliusz Lubomirski. Jednak w latach 1731-36 na resztkach spalonego pałacu powstał nowy w stylu rokokowym - i wygląda on już tak jak na zdjęciu nr 2. Już wówczas jest w posiadaniu Czartoryskich. Okres świetności pałacu rozpoczął się w 1785r. gdy książę Adam Czartoryski wraz z żoną Izabelą przenieśli się na stałe do Puław. Następuje kolejna przebudowa pałacu - w stylu klasycystycznym. Czartoryscy prowadzą szeroką działalność kulturalną, naukową, patriotyczną, przez co Puławy zyskują miano "Polskich Aten". To tu powstaje pierwsze muzeum narodowe. Wiek Czartoryskich w Puławach kończy się gdy książę Adam za udział w powstaniu listopadowym zostaje skazany na ścięcie a majątek zostaje skonfiskowany. Część wyposażenia pałacu wywieziono do Rosji, część sprzedano na licytacji. Udało się ocalić część zbiorów i księgozbiór, które wywieziono do Paryża. Później wróciły do Krakowa, gdzie na ich bazie utworzono Muzeum Czartoryskich.
Wokół pałacu jest też tzw. romantyczny park w stylu angielskim, również dzieło Izabeli Czartoryskiej, ale rozładowuje mi się bateria w aparacie, więc zdjęć brak.
Wracamy do Kazimierza i udajemy się do Kwaskowego Dołu (też polecony przez Darię ;-) Udaje mi się zrobić tylko jeszcze jedno zdjęcie. Do Plebaniego ani Norowego Dołu, z uwagi na negatywne opinie Darii, nawet nie zaglądamy.
Wokół pałacu jest też tzw. romantyczny park w stylu angielskim, również dzieło Izabeli Czartoryskiej, ale rozładowuje mi się bateria w aparacie, więc zdjęć brak.
Wracamy do Kazimierza i udajemy się do Kwaskowego Dołu (też polecony przez Darię ;-) Udaje mi się zrobić tylko jeszcze jedno zdjęcie. Do Plebaniego ani Norowego Dołu, z uwagi na negatywne opinie Darii, nawet nie zaglądamy.
Kwaskowy Dół © Monica
Potem podjeżdżamy jeszcze do Ściany Płaczu i do Mięćmierza na punkt widokowy na dolinę Wisły.
Kazimierz Dolny - Ściana Płaczu utworzona z pozostałych macew © Monica
Jedna z macew © Monica
Mięćmierz © Monica
I nazbierało się trochę kmów, choć było tylko zwiedzanie, wg mnie miało być 40 km a wyszło prawie 70.
- DST 99.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
15/2016 Hel, Zatoka Pucka
Sobota, 14 maja 2016 · dodano: 19.05.2016 | Komentarze 5
Od jakiegoś czasu chciałam się wybrać rowerem na Hel, a właściwie z Helu. Trasa znana, droga standardowa, ale... chciałam odwiedzić Półwysep Helski, koniecznie jeszcze przed sezonem.
Do Jastarni mi się podobało, potem jakiś czas jazda z widokiem na Zatokę też, choć ścieżka rowerowa się nużyła... Nim dojechałam do Władysławowa znużyła mi się zupełnie, do tego ruch samochodowy coraz większy, tak że nie chciało mi się nawet wjeżdżać do Władka, pojechałyśmy prosto do Swarzewa i Pucka. Słonecznie było, ale wiatr coraz większy, tak że nie posiedziałyśmy sobie zbytnio nad Zatoką. Z Pucka do Swarzewa pojechałyśmy niebieskim szlakiem "Krawędzią Kępy Puckiej" i to był zdecydowanie najpiękniejszy odcinek trasy tego dnia.
W sumie fajnie było, tylko ten wiatr... (choć i tak miałyśmy szczęście, gdyż w prognozach na sobotę był deszcz) no i ta jednostajna, z kostki brukowej, ścieżka rowerowa... W sumie do Jastarni była to leśna ścieżka, ale jednak cały czas prosto, wzdłuż ulicy. Żadnych zakrętów, żadnych wzniesień, nuda... Dziwne, że tyle zależy od nawierzchni...
Trasa: Hel - Jastarnia - Kuźnica - Chałupy - Władysławowo - Swarzewo - Puck - Rzucewo - Osłonino - Mrzezino - Połchowo - Rekowo Górne - Wejherowo - Gowino - Robakowo - Luzino
Do Jastarni mi się podobało, potem jakiś czas jazda z widokiem na Zatokę też, choć ścieżka rowerowa się nużyła... Nim dojechałam do Władysławowa znużyła mi się zupełnie, do tego ruch samochodowy coraz większy, tak że nie chciało mi się nawet wjeżdżać do Władka, pojechałyśmy prosto do Swarzewa i Pucka. Słonecznie było, ale wiatr coraz większy, tak że nie posiedziałyśmy sobie zbytnio nad Zatoką. Z Pucka do Swarzewa pojechałyśmy niebieskim szlakiem "Krawędzią Kępy Puckiej" i to był zdecydowanie najpiękniejszy odcinek trasy tego dnia.
W sumie fajnie było, tylko ten wiatr... (choć i tak miałyśmy szczęście, gdyż w prognozach na sobotę był deszcz) no i ta jednostajna, z kostki brukowej, ścieżka rowerowa... W sumie do Jastarni była to leśna ścieżka, ale jednak cały czas prosto, wzdłuż ulicy. Żadnych zakrętów, żadnych wzniesień, nuda... Dziwne, że tyle zależy od nawierzchni...
Trasa: Hel - Jastarnia - Kuźnica - Chałupy - Władysławowo - Swarzewo - Puck - Rzucewo - Osłonino - Mrzezino - Połchowo - Rekowo Górne - Wejherowo - Gowino - Robakowo - Luzino
Latarnia morska w Helu © Monica
Obiekty wojskowe na Helu © Monica
Cypel Helski © Monica
Cypel Helski © Monica
Cypel Helski - Kopiec Kaszubów © Monica
Muzeum Rybołóstwa w Helu © Monica
Na trasie do Juraty © Monica
Latarnia morska w Jastarni © Monica
Molo w Jastarni © Monica
Wzdłuż Zatoki Puckiej © Monica
Zatoka Pucka © Monica
Zatoka Pucka © Monica
Swarzewo - Zatoka Pucka © Monica
Swarzewo - Zatoka Pucka © Monica
Aleja Lipowa w Pucku © Monica
Aleja Lipowa w Pucku © Monica
Plaża w Pucku © Monica
Magnolie © Monica
Aleja Lipowa © Monica
Nad Zatoką Pucką © Monica
Niebieski szlak "Krawędzią Kępy Puckiej" - na trasie do Rzucewa © Monica
To ja rozumiem, taką drogą to można jeździć... ;-)
Niebieski szlak "Krawędzią Kępy Puckiej" - na trasie do Rzucewa © Monica
Niebieski szlak "Krawędzią Kępy Puckiej" - na trasie do Rzucewa © Monica
Niebieski szlak "Krawędzią Kępy Puckiej" - na trasie do Rzucewa © Monica
Niebieski szlak "Krawędzią Kępy Puckiej" - na trasie do Rzucewa © Monica
Na trasie Puck - Rzucewo © Monica
W lesie przed Rzucewem © Monica
Rekonstrukcja półziemianki w Parku Kulturowym Łowców Fok w Rzucewie © Monica
Pałac w Rzucewie 1840r. - obecnie Hotel Jan III Sobieski © Monica
Aleja Lipowa z Rzucewa do Osłonina © Monica
Wreszcie pole rzepaku z bliska... Niestety w tym roku tak mało miałam okazji podziwiać kwitnący rzepak..
Rzepakowa pole © Monica
Rzepakowe pole © Monica
Aleja lipowa © Monica
Bociany © Monica
Na trasie do Rekowa Górnego © Monica
Pałac w Rekowie Górnym z XIXw. - obecnie Hotel Wieniawa © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie