Info
Ten blog rowerowy prowadzi Monica z miasteczka Luzino. Mam przejechane 14904.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Grudzień2 - 13
- 2016, Listopad2 - 3
- 2016, Październik5 - 12
- 2016, Wrzesień4 - 9
- 2016, Sierpień7 - 16
- 2016, Lipiec7 - 12
- 2016, Czerwiec1 - 2
- 2016, Maj14 - 51
- 2016, Kwiecień6 - 17
- 2016, Marzec2 - 9
- 2016, Luty2 - 11
- 2015, Grudzień2 - 7
- 2015, Listopad1 - 1
- 2015, Październik7 - 41
- 2015, Wrzesień4 - 15
- 2015, Sierpień6 - 11
- 2015, Lipiec3 - 4
- 2015, Czerwiec8 - 20
- 2015, Maj12 - 56
- 2015, Kwiecień10 - 35
- 2015, Marzec6 - 23
- 2015, Luty4 - 14
- 2015, Styczeń2 - 19
- 2014, Grudzień3 - 21
- 2014, Listopad4 - 34
- 2014, Październik7 - 64
- 2014, Wrzesień6 - 57
- 2014, Sierpień5 - 26
- 2014, Lipiec7 - 59
- 2014, Czerwiec8 - 40
- 2014, Maj17 - 134
- 2014, Kwiecień9 - 58
- 2014, Marzec12 - 88
- 2014, Luty9 - 47
- 2014, Styczeń2 - 4
- 2013, Grudzień3 - 2
- 2013, Listopad3 - 4
- 2013, Październik6 - 16
- 2013, Wrzesień5 - 23
- 2013, Sierpień2 - 8
- 2013, Lipiec1 - 5
- 2013, Czerwiec5 - 20
- 2013, Maj1 - 0
- 2012, Październik1 - 3
- 2012, Sierpień1 - 1
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 3
- 2012, Maj2 - 1
- 2012, Kwiecień3 - 2
- 2011, Październik5 - 7
- 2011, Czerwiec3 - 4
- 2011, Maj1 - 2
- 2011, Kwiecień1 - 2
- 2010, Październik1 - 0
- 2010, Maj1 - 0
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Lipiec1 - 0
- 2009, Czerwiec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
51-100 km
Dystans całkowity: | 8249.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 113 |
Średnio na aktywność: | 73.00 km |
Więcej statystyk |
- DST 75.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Szlak Kaszubski
Niedziela, 29 września 2013 · dodano: 30.01.2014 | Komentarze 6
Właściwie jest to szlak pieszy, ale świetnie nadaje się też na rower, no są pewne odcinki cięższe, zwłaszcza dla mojego roweru.
Tego dnia postanawiam oczywiście przejechać tylko jeden z jego fragmentów, odcinek z Sianowa do Chmielna (przez Kartuzy), ale tak sobie myślę, że ciekawie i nielekko byłoby przejechać kiedyś go cały za jednym zamachem ;-) Ale najpierw muszę odnaleźć wszystkie fragmenty, żeby nie błądzić, jak to ma miejsce na pewnym odcinku ;-)
Pogoda zapowiada się cudowna, ale po co ja to piszę, widać na zdjęciach ;-) Białe obłoczki na błękitnym niebie, czyli to co lubię najbardziej ;-)
Trasa: Luzino - Zęblewo - Kolonia - Sianowska Huta - Pomieczyńska Huta - Kartuzy - Kosy - Chmielno - Garcz - Sianowo - Lewino - Luzino
Tego dnia postanawiam oczywiście przejechać tylko jeden z jego fragmentów, odcinek z Sianowa do Chmielna (przez Kartuzy), ale tak sobie myślę, że ciekawie i nielekko byłoby przejechać kiedyś go cały za jednym zamachem ;-) Ale najpierw muszę odnaleźć wszystkie fragmenty, żeby nie błądzić, jak to ma miejsce na pewnym odcinku ;-)
Pogoda zapowiada się cudowna, ale po co ja to piszę, widać na zdjęciach ;-) Białe obłoczki na błękitnym niebie, czyli to co lubię najbardziej ;-)
Trasa: Luzino - Zęblewo - Kolonia - Sianowska Huta - Pomieczyńska Huta - Kartuzy - Kosy - Chmielno - Garcz - Sianowo - Lewino - Luzino
Moja standardowa trasa wylotowa ;-) © Monica
Tym razem jadę przez Zęblewo © Monica
Choć przyznać muszę, że jak wyjechałam z tej miejscowości na otwartą przestrzeń, to co zobaczyłam przede mną wyglądało fatalnie, totalnie szaro i pochmurno, cały błękit nieba pozostał za mną. Chwilę zastanawiałam się czy nie powinnam zawrócić i jechać w przeciwnym kierunku. Ale nie zrobiłam tego. Czasem jednak warto mieć nadzieję wbrew nadziei...;-)
Krówka w chmurach © Monica
Ależ ona ma piękną posiadłość ;-) © Monica
Na trasie © Monica
Pod górką © Monica
Kapliczka ze św. Franciszkiem © Monica
Kaszubskie widoczki © Monica
Pod Sitną Górą © Monica
Rozpięty na ramionach... © Monica
Baranki na niebie ;-) © Monica
Jezioro Białe koło Pomieczyńskiej Huty © Monica
Choć mamy wiele białych jezior, to Jezioro Białe zachwyciło mnie niezmiernie. Gdy byłam tu kiedyś latem nie wywarło na mnie takiego wrażenia jak właśnie wtedy pod koniec września. Dlatego poświęcę mu parę zdjęć, czy to się komu podoba czy nie...;-)
Jezioro Białe © Monica
Jezioro Białe © Monica
Jezioro naprawdę Białe :-) © Monica
A może jednak turkusowe... Sama już nie wiem... ;-) © Monica
Dlaczego to muchomory są tak widoczne a nie np. prawdziwki? © Monica
Jezioro Klasztorne Małe i Kolegiata w Kartuzach © Monica
Kolegiata Wniebowzięcia NMP w Kartuzach © Monica
Siwek © Monica
Nad Jeziorem Kłodno © Monica
Kategoria W pojedynkę, 51-100 km
- DST 77.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Kierunek Kartuzy
Sobota, 28 września 2013 · dodano: 29.01.2014 | Komentarze 9
Szachownica pogodowa trwała od kilku dni. Również tego dnia
przed południem padało dość mocno. W południe niebo jednak nabrało tak pięknego koloru, że o
godz. 12 zdecydowałam się wyjechać. Moja siostra jednak się nie skusiła i powinna tego żałować...
Generalnie deszcz mnie dopadł tylko raz, w okolicy Staniszewa, ale szczęściem byłam w pobliżu przystanku autobusowego, na którym się schroniłam na kilkanaście minut. A później deszcz był albo za mną albo przede mną, gdzieś tam ciągle w pobliżu wisiał, ale ze mną bezpośrednio się nie stykał ;-) Za to niebo jakie było ciekawe… jak to zazwyczaj bywa przy takiej aurze…
Trasa: Luzino – Wyszecino – Pobłocie – Lewino – Sianowo – Chmielno – Kosy – Kartuzy – Łapalice – Garcz – Sianowo – Lewino – Luzino
Ps. Chciałam odwiedzić kolejną na Kaszubach Górę Zamkową, w okolicy Kartuz, ale czasu mi jakoś zabrakło…. Zaś w drodze powrotnej chciałam jechać przez Prokowo a nie przez Łapalice, ale jakoś przegapiłam drogę do Prokowa i nim się obejrzałam już były Łapalice, a że właśnie deszcz mnie gonił to już nie kombinowałam tylko jechałam prosto.
Generalnie deszcz mnie dopadł tylko raz, w okolicy Staniszewa, ale szczęściem byłam w pobliżu przystanku autobusowego, na którym się schroniłam na kilkanaście minut. A później deszcz był albo za mną albo przede mną, gdzieś tam ciągle w pobliżu wisiał, ale ze mną bezpośrednio się nie stykał ;-) Za to niebo jakie było ciekawe… jak to zazwyczaj bywa przy takiej aurze…
Trasa: Luzino – Wyszecino – Pobłocie – Lewino – Sianowo – Chmielno – Kosy – Kartuzy – Łapalice – Garcz – Sianowo – Lewino – Luzino
Ps. Chciałam odwiedzić kolejną na Kaszubach Górę Zamkową, w okolicy Kartuz, ale czasu mi jakoś zabrakło…. Zaś w drodze powrotnej chciałam jechać przez Prokowo a nie przez Łapalice, ale jakoś przegapiłam drogę do Prokowa i nim się obejrzałam już były Łapalice, a że właśnie deszcz mnie gonił to już nie kombinowałam tylko jechałam prosto.
Jest gotowy dziś do drogi... drogi, którą dobrze znam... ;-) © Monica
My way ;-) © Monica
Po deszczu, który przeczekałam na przystanku, mogę jechać dalej © Monica
Sanktuarium Matki Boskiej Sianowskiej Królowej Kaszub © Monica
Obecny kościół o konstrukcji szkieletowej z drewnianą dzwonnicą powstał w roku 1816 w miejscu starego kościoła strawionego przez pożar. We wnętrzu znajdują się trzy XVIII-wieczne ołtarze.
W ołtarzu głównym znajduje się niewielka gotycka figura Madonny z Dzieciątkiem z XV w., wykonana z drewna lipowego. Źródła mówią o wielu cudach i łaskach otrzymanych w tym miejscu. Sama figurka dwukrotnie cudownie ocalała z pożarów sianowskiej świątyni. W 1966r. figura Matki Bożej została ukoronowana koronami papieskimi na Królową Kaszub.
W ołtarzu głównym znajduje się niewielka gotycka figura Madonny z Dzieciątkiem z XV w., wykonana z drewna lipowego. Źródła mówią o wielu cudach i łaskach otrzymanych w tym miejscu. Sama figurka dwukrotnie cudownie ocalała z pożarów sianowskiej świątyni. W 1966r. figura Matki Bożej została ukoronowana koronami papieskimi na Królową Kaszub.
Jezioro Sianowskie © Monica
Złowieszcze chmury nad jeziorem stopniowo zasłaniają słońce © Monica
Jezioro Kłodno w Chmielnie © Monica
Każdy ma jakieś zajęcie ;-) © Monica
Ciekawe jak długo potrafi tak stać... © Monica
Na żółto i na niebiesko... © Monica
Podjazd przy wjeździe do lasu © Monica
W lesie, fragment szlaku kaszubskiego © Monica
Kolegiata p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kartuzach © Monica
Kolegiata w Kartuzach jest kościołem poklasztornym kartuzów, wybudowanym w latach 1380-1405. Kartuzi zostali sprowadzeni na Kaszuby z Pragi Czeskiej w roku 1380. Był to zakon oparty na regule św. Benedykta, dostosowanej do wymogów życia pustelniczego i eremickiego. Kartuzów obowiązywało milczenie. Pozdrawiali się słowami; „Memento mori!” – „Pamiętaj, że umrzesz!”. W roku 1826 rząd pruski dokonał całkowitej kasacji klasztoru.
Kolegiata p.w. Wniebowzięcia Najświętszej Maryi Panny w Kartuzach © Monica
Bryła klasztoru zachowała surowy gotycki styl. Pierwsze co
rzuca się w oczy to charakterystyczny dach w kształcie wieka trumny. Natomiast
cenne wyposażenie kościoła pochodzi z
okresów od XV do XVIII w., w większości jest ono barokowe. Na uwagę zasługują
przede wszystkim: gotycki ołtarz główny Wniebowzięcia NMP, barokowe stalle oraz
ściany prezbiterium obite oryginalnym flandryjskim kurdybanem z XVII w.
Wnętrze Kolegiaty, nawa główna, po prawej i lewej stronie stalle z XVII w. © Monica
Popas pod drzewkiem © Monica
Cudne widoczki © Monica
Dolina w długich cieniach... © Monica
Pod malowaną tęczą ;-) © Monica
Miałam szczęście dotrzeć tu po deszczu ;-) © Monica
Kategoria W pojedynkę, 51-100 km
- DST 64.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
W środku tygodnia
Środa, 18 września 2013 · dodano: 28.01.2014 | Komentarze 2
Trafiła się ładna pogoda w środku tygodnia, a że miałam taką sposobność, udałam się na rowerową przejażdżkę.
Nie mogłam jechać zbyt daleko, więc jeździłam w niedalekich okolicach, ale trasą nieco inną niż zazwyczaj. Tym razem głównie drogami polnymi i leśnymi.
Zdjęć jakoś mało zrobiłam z tego wyjazdu, co do mnie niepodobne, ale muchomorki wpadły mi w oko i załapały się na parę fotek ;-)
Trasa: Luzino - Tępcz - Pobłocie - Lewino - Miłoszewo - Linia - Potęgowo - Kamienica Młyn - Niepoczołowice - Dzięcielec - Nawcz - Osiek - Paraszyno - Luzino
Nie mogłam jechać zbyt daleko, więc jeździłam w niedalekich okolicach, ale trasą nieco inną niż zazwyczaj. Tym razem głównie drogami polnymi i leśnymi.
Zdjęć jakoś mało zrobiłam z tego wyjazdu, co do mnie niepodobne, ale muchomorki wpadły mi w oko i załapały się na parę fotek ;-)
Trasa: Luzino - Tępcz - Pobłocie - Lewino - Miłoszewo - Linia - Potęgowo - Kamienica Młyn - Niepoczołowice - Dzięcielec - Nawcz - Osiek - Paraszyno - Luzino
Muchomorek jeden © Monica
Bliźniaki ;-) © Monica
A gdzie ten podział swoje kropki? © Monica
Kategoria W pojedynkę, 51-100 km
- DST 80.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Pożegnanie lata
Niedziela, 1 września 2013 · dodano: 27.01.2014 | Komentarze 5
Jest 1 wrzesień, ostatni dzień wakacji, dzień raczej pochmurny, nie wiadomo: będzie padać czy nie, a my postanawiamy uroczyście zakończyć to lato i wakacje, mimo, że do szkoły nie chodzimy i wakacje nam się nie należą ;-)
Wyjeżdżając z domu właściwie jeszcze nie wiem gdzie pojedziemy, co mi się rzadko zdarza. Na trasie, po długiej nieobecności, dołącza do nas Wujek. I okazuje się, że jeśli ja nie mam planu, a dodatkowo jest Wujek to oznacza to jedno: atrakcje ;-)
Koniec końców dojeżdżamy do Rezerwatu Lubygość. Tam decydujemy, że pojedziemy do Chmielna, ale żeby nie było za blisko, postanawiamy udać się jeszcze przez Miechucino i Zajezierze do Wygody Łączyńskiej, a następnie zawrócić i przez Lipowiec do Chmielna.
Wyjeżdżamy już z Lubygościa w kierunku Mirachowa, już prawie opuszczamy las, a wtedy Wujek mówi, żebyśmy skręcili w leśną drogę, która prosto i szybko zaprowadzi nas do miejscowości Bącz. Nie wiem co prawdy po co nam był ten Bącz, bo po drodze to on nie był, no ale skoro blisko to jedziemy... Droga oczywiście nie ma zamiaru biec prosto, wije się jak rzeka to w prawo, to w lewo i w końcu Wujek dochodzi do wniosku, że za bardzo odbijamy, ale znajduje jakąś inną drogę i po dłuższym czasie dojeżdżamy do Bącza.
Wtedy modyfikujemy plan i decydujemy się jechać do Mojusza zamiast cofać do Mirachowa. Ale jakoś nie uśmiecha mi się perspektywa późniejszej jazdy ruchliwą ulicą z Mojusza do Miechucina, więc skręcamy w lewo, na drogę, która powinna nas tam zaprowadzić na skróty, przez las. Droga w pewnym momencie się urywa, pojawia się zarośnięta ścieżka, w dodatku z tabliczką "wstęp wzbroniony", mimo to decydujemy się nią kontynuować, bo nie chce się nam i nie lubimy zawracać. Następnie ścieżka zamienia się w wykopany, gliniasty rów, musimy prowadzić rowery przez krzaki. Na szczęście nie trwa to zbyt długo i wreszcie docieramy do jakiejś przyzwoitej drogi. Wtedy ja wyjmuję mapę, określam nasze położenie i wybieram właściwy kierunek. Wiem, że moja orientacja w terenie jest wprost niezwykła ;-) ale w tamtym momencie przeszłam samą siebie, chyba trzymałam tę mapę do góry nogami, bo droga, którą wybrałam, zaprowadziła nas w kierunku dokładnie przeciwnym i znów znaleźliśmy się w Bączu... ;-) Nie wierzyliśmy własnym oczom... mieliśmy przeczucie, że nie jedziemy dobrze, ale nie że aż tak. Fakt, że po drodze zaopatrzyliśmy się w dobre, swojskie, przydrożne gruszki, ale tak poza tym straciliśmy też sporo czasu....
Wówczas zgodnie stwierdziliśmy, że dość skracania drogi na ten dzień i jedziemy dalej standardowo, tj. cofamy się do Mirachowo, a potem: Miechucino, Zajezierze, Wygoda Łączyńska, Lipowiec, Chmielno, Kożyczkowo, Sianowo, Lewino, Luzino.
Deszcz nas dogonił na szczęście dopiero w Chmielnie, gdy usiedliśmy pod parasolkami. Popadał może 15 minut i mogliśmy ruszać dalej.
Wyjeżdżając z domu właściwie jeszcze nie wiem gdzie pojedziemy, co mi się rzadko zdarza. Na trasie, po długiej nieobecności, dołącza do nas Wujek. I okazuje się, że jeśli ja nie mam planu, a dodatkowo jest Wujek to oznacza to jedno: atrakcje ;-)
Koniec końców dojeżdżamy do Rezerwatu Lubygość. Tam decydujemy, że pojedziemy do Chmielna, ale żeby nie było za blisko, postanawiamy udać się jeszcze przez Miechucino i Zajezierze do Wygody Łączyńskiej, a następnie zawrócić i przez Lipowiec do Chmielna.
Wyjeżdżamy już z Lubygościa w kierunku Mirachowa, już prawie opuszczamy las, a wtedy Wujek mówi, żebyśmy skręcili w leśną drogę, która prosto i szybko zaprowadzi nas do miejscowości Bącz. Nie wiem co prawdy po co nam był ten Bącz, bo po drodze to on nie był, no ale skoro blisko to jedziemy... Droga oczywiście nie ma zamiaru biec prosto, wije się jak rzeka to w prawo, to w lewo i w końcu Wujek dochodzi do wniosku, że za bardzo odbijamy, ale znajduje jakąś inną drogę i po dłuższym czasie dojeżdżamy do Bącza.
Wtedy modyfikujemy plan i decydujemy się jechać do Mojusza zamiast cofać do Mirachowa. Ale jakoś nie uśmiecha mi się perspektywa późniejszej jazdy ruchliwą ulicą z Mojusza do Miechucina, więc skręcamy w lewo, na drogę, która powinna nas tam zaprowadzić na skróty, przez las. Droga w pewnym momencie się urywa, pojawia się zarośnięta ścieżka, w dodatku z tabliczką "wstęp wzbroniony", mimo to decydujemy się nią kontynuować, bo nie chce się nam i nie lubimy zawracać. Następnie ścieżka zamienia się w wykopany, gliniasty rów, musimy prowadzić rowery przez krzaki. Na szczęście nie trwa to zbyt długo i wreszcie docieramy do jakiejś przyzwoitej drogi. Wtedy ja wyjmuję mapę, określam nasze położenie i wybieram właściwy kierunek. Wiem, że moja orientacja w terenie jest wprost niezwykła ;-) ale w tamtym momencie przeszłam samą siebie, chyba trzymałam tę mapę do góry nogami, bo droga, którą wybrałam, zaprowadziła nas w kierunku dokładnie przeciwnym i znów znaleźliśmy się w Bączu... ;-) Nie wierzyliśmy własnym oczom... mieliśmy przeczucie, że nie jedziemy dobrze, ale nie że aż tak. Fakt, że po drodze zaopatrzyliśmy się w dobre, swojskie, przydrożne gruszki, ale tak poza tym straciliśmy też sporo czasu....
Wówczas zgodnie stwierdziliśmy, że dość skracania drogi na ten dzień i jedziemy dalej standardowo, tj. cofamy się do Mirachowo, a potem: Miechucino, Zajezierze, Wygoda Łączyńska, Lipowiec, Chmielno, Kożyczkowo, Sianowo, Lewino, Luzino.
Deszcz nas dogonił na szczęście dopiero w Chmielnie, gdy usiedliśmy pod parasolkami. Popadał może 15 minut i mogliśmy ruszać dalej.
Wjazd w mirachowskie lasy z innej strony niż zwykle © Monica
Obiad nad Lubygościem © Monica
Jezioro Lubygość © Monica
Niebo dość niepokojąco zasnuwa się chmurami © Monica
A nam powyższa miejscowość tak przypadła do gustu, że "postanawiamy" już wkrótce do niej powrócić...;-)
Tak wyglądała ostatecznie droga, na którą wjechaliśmy pomimo zakazu wjazdu © Monica
Wczasy pod gruszą? ;-) © Monica
Podział zdobytych łupów ;-) © Monica
Konsumpcja jeszcze trwa © Monica
Mieliśmy szczęście, że rozpadało się dopiero jak dojechaliśmy do Chmielna i zatrzymaliśmy się w tym miejscu na herbatę © Monica
Po 15 minutach przestaje padać i możemy ruszać dalej © Monica
Opuszczamy Chmielno © Monica
I dość szybko dojeżdżamy do Rzymu :-) © Monica
Jezioro Osuszyno © Monica
Pomimo pobłądzeń bardzo dobrze wspominam ten wyjazd.. Czasem atrakcje są mile widziane... ;-)
Ps. Patrzę na te zdjęcia i więcej na nich jedzenia niż jeżdżenia. Może to z przejedzenia zlasowały się nam mózgi, zwłaszcza mój ;-) Bo jeszcze w Zajezierzu natknęliśmy się na przydrożną jabłoń z naprawdę okazałymi i dobrymi jabłkami. Zapakowałam ich do sakwy chyba jakieś 2 kilo ;-) Po co się miały zmarnować...;-)
Ps. Patrzę na te zdjęcia i więcej na nich jedzenia niż jeżdżenia. Może to z przejedzenia zlasowały się nam mózgi, zwłaszcza mój ;-) Bo jeszcze w Zajezierzu natknęliśmy się na przydrożną jabłoń z naprawdę okazałymi i dobrymi jabłkami. Zapakowałam ich do sakwy chyba jakieś 2 kilo ;-) Po co się miały zmarnować...;-)
Kategoria W towarzystwie, 51-100 km
- DST 75.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Już od wschodu...;-)
Niedziela, 25 sierpnia 2013 · dodano: 26.01.2014 | Komentarze 3
Zgodnie z planem wstałyśmy przed świtem, by udać się na plażę podziwiać narodziny dnia. Na szczęście o tej porze roku słońca wstaje o przyzwoitej godzinie, dopiero około 5.30 ;-) Poranek był makabrycznie zimny, nie byłyśmy przygotowane na tak niską temperaturę, chyba była bliska zera. Nie tylko my odczułyśmy to niezwykłe zimno, również bociany, ponieważ parę godzin później, gdy ruszałyśmy dalej, usłyszałyśmy i zobaczyłyśmy pierwszy odlatujący klucz. Dotarło do nas że jesień już się zbliża...
Wschód słońca podziwiałyśmy, owszem, ale nie dokładnie nad morzem... Choć niebo było generalnie bezchmurne, to akurat tam gdzie wstawało słońce, był pas chmur i póki byłyśmy na plaży nie zdołało się z niego wydostać. Gdy po pół godzinie, wymarznięte, zdecydowałyśmy się wracać, słoneczko wreszcie znalazło się w pasie pomiędzy chmurami, ale my widziałyśmy to będąc już na drodze ;-)
Oczywiście po powrocie do domku wskoczyłyśmy jeszcze na ok. 2 godziny do łóżek żeby się wygrzać i podrzemać ;-) Dopiero potem ruszyłyśmy dalej.
Wschód słońca podziwiałyśmy, owszem, ale nie dokładnie nad morzem... Choć niebo było generalnie bezchmurne, to akurat tam gdzie wstawało słońce, był pas chmur i póki byłyśmy na plaży nie zdołało się z niego wydostać. Gdy po pół godzinie, wymarznięte, zdecydowałyśmy się wracać, słoneczko wreszcie znalazło się w pasie pomiędzy chmurami, ale my widziałyśmy to będąc już na drodze ;-)
Oczywiście po powrocie do domku wskoczyłyśmy jeszcze na ok. 2 godziny do łóżek żeby się wygrzać i podrzemać ;-) Dopiero potem ruszyłyśmy dalej.
Trasa dzień 2. Karwieńskie Błota - Sławoszyno - Starzyno - Łebcz - Swarzewo - Puck - Darżlubie - Mechowo - Leśniewo - Wielka Piaśnica - Zamostne - Kębłowo - Luzino
Morze przed wschodem © Monica
Wreszcie zaczyna się wyłaniać ognista kula © Monica
Słońce niestety niewidoczne z powodu chmur które akurat skłębiły się w tym rejonie
Zamki z piasku © Monica
Oczekiwanie © Monica
Słońce jest już wyżej, ale nadal schowane w pasie chmur © Monica
Postanawiamy wracać...
W końcu słońce przedziera się przez chmury © Monica
I rozświetla wszystko dokoła © Monica
"Słoneczko, śliczne oko... ty lubisz mnie, ja lubię cię..." ;-) © Monica
Naszej drogi ciąg dalszy, już parę godzin po wschodzie...
Ścieżka rowerowa na trasie nieczynnej linii kolejowej Swarzewo - Krokowa © Monica
Nadmorski krajobraz © Monica
Kościół p.w. św. Michała Archanioła w Starzynie © Monica
W tej parafii zdecydowałyśmy się uczestniczyć w niedzielnej Mszy św. Przede wszystkim dlatego, że nigdy nie miałyśmy okazji tu być, a poza tym znalazłam w internecie informację, że suma odbywa się tu po łacinie, więc byłam ciekawa jak to jest. Niestety nie było po łacinie.
W oddali elektrownia wiatrowa na Kępie Swarzewskiej © Monica
Molo w Swarzewie © Monica
Zatoka Pucka © Monica
Sanktuarium Matki Boskiej Królowej Polskiego Morza w Swarzewie © Monica
Słynąca cudami figura M.B. Swarzewskiej © Monica
Kult Matki Bożej ze Swarzewa sięga czasów
jeszcze przed reformacją. Pielgrzymujący do Niej rybacy z całych
Kaszub nazwali ją Gwiazdą Morza. Figura Matki Bożej stała początkowo przy
miejscowej studzience. A ponieważ wtedy w Swarzewie nie było kościoła,
więc rybacy wybudowali kaplicę, w której figura
znalazła schronienie. W drugiej połowie XVI w., w okresie szalejącej
reformacji, Kaszubi przenieśli cudowną figurę do kościoła na
Hel. Myśleli, że tam będzie bezpieczniejsza. Niestety, około 1580r. protestanci
postanowili usunąć ze świątyni wszystkie obrazy. Nie oszczędzili
przy tym również Gwiazdy Morza, której figurę wrzucili do Zatoki
Puckiej. Jednak figurka nie tylko nie zatonęła, ale jeszcze tego
samego dnia dzięki sprzyjającym falom wróciła do Swarzewa.
Uradowani mieszkańcy wsi natychmiast przenieśli ją do
wybudowanego niedawno kościoła.
8 września 1937r., na podstawie dekretu papieża Piusa XI, odbyła się uroczysta koronacja Matki Boskiej Swarzewskiej na Królową Polskiego Morza.
Królowa Polskiego Morza słynie cudami. Mówią o tym liczne dokumenty i wota.
8 września 1937r., na podstawie dekretu papieża Piusa XI, odbyła się uroczysta koronacja Matki Boskiej Swarzewskiej na Królową Polskiego Morza.
Królowa Polskiego Morza słynie cudami. Mówią o tym liczne dokumenty i wota.
Groty w Mechowie © Monica
Okres dożynkowy się zaczyna © Monica
Coraz bliżej domu © Monica
Kategoria W towarzystwie, Wyjazdy kilkudniowe, 51-100 km
- DST 70.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Do zachodu słońca...
Sobota, 24 sierpnia 2013 · dodano: 25.01.2014 | Komentarze 5
Wreszcie po długiej przerwie mogłam spędzić weekend na rowerze.
Postanowiłam udać się w rejony nadmorskie, bo zbliżał się koniec lata, koniec sezonu i była nadzieja, że nie będzie tłumów na plaży i ruchu na ulicach. I rzeczywiście: plaża była prawie pusta, a droga w kierunku Gniewina również wyjątkowo mało ruchliwa.
Koniecznie też chciałam w końcu podziwiać wschody i zachody słońca nad morzem...;-) Dlatego zdecydowaliśmy się na nocleg 5 km od plaży, w mniej znanej miejscowości Karwieńskie Błota, pomiędzy Karwią a Dębkami. Ponieważ oprócz Siostry wybrała się też z nami jej koleżanka, trasa, mimo że na prawie całe dwa dni, nie była długa, ponieważ nie wiedziałam jaka jest kondycja nowej znajomej ;-) Długość okazała się wystarczająca, by wszyscy mogli czerpać przyjemność z jazdy, bez zarzynania się ;-)
Trasa dzień 1. Luzino - Kębłowo - Zamostne - Rybno - Czymanowo - Nadole - Wierzchucino - Białogóra - Żarnowiec - Krokowa - Sławoszyno - Karwieńskie Błota I
Postanowiłam udać się w rejony nadmorskie, bo zbliżał się koniec lata, koniec sezonu i była nadzieja, że nie będzie tłumów na plaży i ruchu na ulicach. I rzeczywiście: plaża była prawie pusta, a droga w kierunku Gniewina również wyjątkowo mało ruchliwa.
Koniecznie też chciałam w końcu podziwiać wschody i zachody słońca nad morzem...;-) Dlatego zdecydowaliśmy się na nocleg 5 km od plaży, w mniej znanej miejscowości Karwieńskie Błota, pomiędzy Karwią a Dębkami. Ponieważ oprócz Siostry wybrała się też z nami jej koleżanka, trasa, mimo że na prawie całe dwa dni, nie była długa, ponieważ nie wiedziałam jaka jest kondycja nowej znajomej ;-) Długość okazała się wystarczająca, by wszyscy mogli czerpać przyjemność z jazdy, bez zarzynania się ;-)
Trasa dzień 1. Luzino - Kębłowo - Zamostne - Rybno - Czymanowo - Nadole - Wierzchucino - Białogóra - Żarnowiec - Krokowa - Sławoszyno - Karwieńskie Błota I
W okolicy miejscowości Rybno © Monica
Prosto przed siebie ;-) © Monica
Tu na razie jest ściernisko...;-) © Monica
Wokół górnego zbiornika elektrowni wodnej na Jeziorze Żarnowieckim © Monica
Jezioro Żarnowieckie © Monica
Na pomoście © Monica
Na trasie © Monica
Jak czerwona, czerwona jarzębina...;-) © Monica
W lesie koło Białogóry © Monica
Dotarcie do plaży w Białogórze, przynajmniej tą drogą, było wyjątkowo długie i męczące © Monica
Mój rowerek i ja nad Bałtykiem ;-) © Monica
Wygląda na to że woda nie jest zbyt ciepła...;-) © Monica
... dlatego ja wolę zostać na brzegu ;-) © Monica
Trasa wzdłuż wybrzeża była bardzo ładna i przyjemna © Monica
Ścieżka pomiędzy brzegiem a lasem © Monica
Nadmorski krajobraz © Monica
Ekipa w komplecie ;-) © Monica
Zastanawiamy się jak wykorzystać znalezione wiosło do jazdy na rowerze...?.;-) © Monica
Pola niedaleko Żarnowca © Monica
Samotne drzewko © Monica
Pałac w Krokowej © Monica
Obecny kształt pałac uzyskał w XVIII w. W 1945 r., gdy właściciele zostali zmuszeni do wyjazdu do Niemiec, budynek został znacjonalizowany. Następnie pałac popadł w ruinę. W 1990 r. został
odrestaurowany przez polsko-niemiecką fundację, w skład której wchodzą
także dawni właściciele. Obecnie znajduje się w nim hotel i muzeum.
Na plaży przed zachodem © Monica
Zaczyna się...:-) © Monica
Zachód słońca nad Bałtykiem © Monica
Już dotyka tafli wody ;-) © Monica
Kategoria Wyjazdy kilkudniowe, W towarzystwie, 51-100 km
- DST 90.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Tak jak zwykle ;-)
Niedziela, 7 lipca 2013 · dodano: 24.01.2014 | Komentarze 5
Słoneczna niedziela i kolejna rowerowa przejażdżka po terenach położonych na południe od mojej miejscowości.
Trasa standardowa, głównie asfaltowa, z tą tylko różnicą, iż przed Zaworami chciałam wjechać na czerwony pieszy szlak, aby nim objechać jeziora Małe i Wielkie Brodno z drugiej strony, nie z tej, z której prowadzi ulica, i wyjechać na ulicę dopiero w Brodnicy Dolnej. Ale jakoś mi się to nie udało. Wydaje mi się, że wjechałam w dobrą drogę, ale nie wyjechałam tam gdzie powinnam, gdyż znalazłam się w Grzebieńcu, następnie w Brodnicy Górnej, więc stamtąd już wróciłam do ulicy pod Złotą Górą. Byłam trochę niepocieszona tym niepowodzeniem ;-)
Trasa: Luzino - Lewino - Sianowo - Chmielno - Grzebieniec - Brodnica Górna - Brodnica Dolna - Ostrzyce - powrót przez Ręboszewo - Chmielno - Reskowo - Miechucino - Mirachowo - Staniszewo - Lewino - Luzino
Trasa standardowa, głównie asfaltowa, z tą tylko różnicą, iż przed Zaworami chciałam wjechać na czerwony pieszy szlak, aby nim objechać jeziora Małe i Wielkie Brodno z drugiej strony, nie z tej, z której prowadzi ulica, i wyjechać na ulicę dopiero w Brodnicy Dolnej. Ale jakoś mi się to nie udało. Wydaje mi się, że wjechałam w dobrą drogę, ale nie wyjechałam tam gdzie powinnam, gdyż znalazłam się w Grzebieńcu, następnie w Brodnicy Górnej, więc stamtąd już wróciłam do ulicy pod Złotą Górą. Byłam trochę niepocieszona tym niepowodzeniem ;-)
Trasa: Luzino - Lewino - Sianowo - Chmielno - Grzebieniec - Brodnica Górna - Brodnica Dolna - Ostrzyce - powrót przez Ręboszewo - Chmielno - Reskowo - Miechucino - Mirachowo - Staniszewo - Lewino - Luzino
Polne kwiatki © Monica
Żyto © Monica
Pomościk w Chmielnie © Monica
Okolice Grzebieńca © Monica
Pod Złotą Górą © Monica
Okolice Reskowa © Monica
Kategoria W pojedynkę, 51-100 km
- DST 60.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Mechowa
Niedziela, 30 czerwca 2013 · dodano: 23.01.2014 | Komentarze 2
Tego dnia miało miejsce spotkanie pielgrzymkowe w Mechowie, tzw. świętojańskie (chociaż wypadło tydzień po św. Janie), więc przy ognisku i kiełbaskach. Postanowiliśmy pojechać na nie rowerami.
Pogoda zapowiadała się bardzo ładna, choć za ciepło nie było. Niestety wkrótce po przybyciu na miejsce rozpadało się, i to mocno. W przerwie pomiędzy jedną a drugą ulewą udało się zrealizować punkt programu w postaci ogniska i kiełbasek. Również w drodze powrotnej przez połowę trasy towarzyszył nam deszcz choć już nie tak mocny, dlatego tak wyjątkowo mało zdjęć z tej przejażdżki.
Trasa: Luzino - Kębłowo - Zamostne - Warszkowo - Wlk. Piaśnica - Domatówko - Domatowo - Mechowo - powrót tak samo
Okolice Zelewa © Monica
Okolice Domatowa © Monica
Okolice Domatowa © Monica
Pieczenie kiełbasek - fot. Zdzisław F. © Monica
Kategoria W towarzystwie, 51-100 km
- DST 76.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Braniewo - Lidzbark Warmiński dz.2
Sobota, 8 czerwca 2013 · dodano: 21.01.2014 | Komentarze 2
Celem drugiego dnia naszego pobytu na Warmii był Lidzbark Warmiński.
Udałyśmy się do niego oczywiście przez Pieniężno i Ornetę, dwa nasze główne punkty na tej trasie, w których chciałyśmy się zatrzymać.
Do Pieniężna jechałyśmy cały czas asfaltem, ale przez bardzo spokojne miejscowości, takie jak Brzeszczyny, Płoskinia, Pakosze. Właściwie poza Płoskinią miałam wrażenie, że nie było żadnych miejscowości, tylko jakieś pojedyncze domki i cały czas pola i pola... (głównie rzepaku, niestety przekwitniętego już, jeszcze piękniej byłoby jechać wśród kwitnących żółtych pól ;-) Bardzo mi się podobały te pola, choć się zastanawiałam do kogo należą, skoro domów tak mało. Później od księdza w Płoskini dowiedziałyśmy się, że są głównie w rękach dzierżawców, nietamtejszych w dodatku. Teren bardzo płaski, dla nas przyzwyczajonych do licznych pagórków to zaskakujący widok i też ma swój urok ;-) Choć osobiście wolę jednak nasze pagórki ;-)
Z Pieniężna do Ornety częściowo polnymi i leśnymi drogami, przez wieś Wojnity, następnie asfaltem przez Bornity i Krzykały.
Z Ornety do Lidzbarka również planowałyśmy jechać najprostszą trasą przez Wolnicę i Łaniewo (omijając oczywiście dr. 513), ale na miejscu okazało się, że właśnie przez te miejscowości prowadzi ścieżka rowerowa dawnym szlakiem kolejowym. Super sprawa. Jedziesz sobie bez kombinacji całe 30 km.
Udałyśmy się do niego oczywiście przez Pieniężno i Ornetę, dwa nasze główne punkty na tej trasie, w których chciałyśmy się zatrzymać.
Do Pieniężna jechałyśmy cały czas asfaltem, ale przez bardzo spokojne miejscowości, takie jak Brzeszczyny, Płoskinia, Pakosze. Właściwie poza Płoskinią miałam wrażenie, że nie było żadnych miejscowości, tylko jakieś pojedyncze domki i cały czas pola i pola... (głównie rzepaku, niestety przekwitniętego już, jeszcze piękniej byłoby jechać wśród kwitnących żółtych pól ;-) Bardzo mi się podobały te pola, choć się zastanawiałam do kogo należą, skoro domów tak mało. Później od księdza w Płoskini dowiedziałyśmy się, że są głównie w rękach dzierżawców, nietamtejszych w dodatku. Teren bardzo płaski, dla nas przyzwyczajonych do licznych pagórków to zaskakujący widok i też ma swój urok ;-) Choć osobiście wolę jednak nasze pagórki ;-)
Z Pieniężna do Ornety częściowo polnymi i leśnymi drogami, przez wieś Wojnity, następnie asfaltem przez Bornity i Krzykały.
Z Ornety do Lidzbarka również planowałyśmy jechać najprostszą trasą przez Wolnicę i Łaniewo (omijając oczywiście dr. 513), ale na miejscu okazało się, że właśnie przez te miejscowości prowadzi ścieżka rowerowa dawnym szlakiem kolejowym. Super sprawa. Jedziesz sobie bez kombinacji całe 30 km.
Kościół p.w. św. Katarzyny Aleksandryjskiej w Braniewie. Gotycki, wybudowany w latach 1343-1442 © Monica
Na wiadukcie kolejowym gdzieś za Braniewem © Monica
Kościół p.w. św. Katarzyny w Płoskini z I poł. XIV w. © Monica
W Płoskini nie miałyśmy w planie niczego zwiedzać, ani nawet się zatrzymywać. Jednak wyszło inaczej, gdyż ujrzałam wysoką wieżę jakiegoś kościoła (w dodatku na wzgórzu, nie wiem skąd na tym płaskim terenie pojawiło się wzgórze ;-) i postanowiłyśmy tam podjechać. Kościół był jednak zamknięty, do tego drzwi w nim jakieś bardzo stare, stalowe, pomyślałam, że pewnie nieczynny. Obeszłyśmy kościół dokoła, sprawdziłyśmy czy boczne drzwi nie są otwarte, pokręciłyśmy się i już chciałyśmy wracać, gdy widzimy, że idzie do nas ksiądz z ogromnymi kluczami w ręku. Przywitał nas serdecznie i zaproponował, że oprowadzi nas po kościele. W ten sposób o tym przypadkowym kościółku dowiedziałyśmy się więcej niż o bazylice we Fromborku ;-) A kościół wart jest obejrzenia, został wybudowany w stylu gotyckim w XIV w. Wnętrze zawiera wiele zabytkowych elementów wyposażenia, przede wszystkim polichromie, ambona, witraże. Wymaga jednak pilnych remontów, na które brak jest funduszy... bo parafia aktualnie jest bardzo mała.
Polichromia na ścianie tęczowej ze sceną Sądu Ostatecznego z XVII w. © Monica
Ambona z XVII w. w kościele w Płoskini © Monica
Na trasie Płoskinia - Pieniężno na szczęście (bo jest bardzo ciepło) sporo przydrożnych drzew, a wokół malownicze choć płaskie pola ;-) © Monica
Dojeżdżamy do Pieniężna. Tam dłuższy postój.
Zwiedzamy kościół św. Ap. Piotra i Pawła. Istniał tu również zamek kapituły warmińskiej, ale burzliwe dzieje sprawiły, że pozostały po nim zaledwie szczątki ruin. Chciałam udać się do Rezerwatu Doliny rzeki Wałszy w okolicy Pieniężna, ale nie byłam pewna czy jest tam jakiś szlak, a napotkany Pan, którego pytałyśmy o drogę do rezerwatu, twierdził, że absolutnie nie nadaje się on do jazdy na rowerze i jakoś skutecznie nas do tego zniechęcił. Natomiast przekonywał nas, również skutecznie, że koniecznie powinnyśmy odwiedzić znane Muzeum etnograficzne księży werbistów. Wytłumaczył nam drogę, więc zmieniłyśmy plany i udałyśmy się w tym kierunku.
Zwiedzamy kościół św. Ap. Piotra i Pawła. Istniał tu również zamek kapituły warmińskiej, ale burzliwe dzieje sprawiły, że pozostały po nim zaledwie szczątki ruin. Chciałam udać się do Rezerwatu Doliny rzeki Wałszy w okolicy Pieniężna, ale nie byłam pewna czy jest tam jakiś szlak, a napotkany Pan, którego pytałyśmy o drogę do rezerwatu, twierdził, że absolutnie nie nadaje się on do jazdy na rowerze i jakoś skutecznie nas do tego zniechęcił. Natomiast przekonywał nas, również skutecznie, że koniecznie powinnyśmy odwiedzić znane Muzeum etnograficzne księży werbistów. Wytłumaczył nam drogę, więc zmieniłyśmy plany i udałyśmy się w tym kierunku.
Kościół p.w. św. Apostołów Piotra i Pawła w Pieniężnie © Monica
Widok z wiaduktu w Pieniężnie © Monica
Dom Misyjny Zgromadzenia Werbistów w Pieniężnie © Monica
Księżą werbiści prowadzą działalność misyjną na całym świecie, dlatego ze zgromadzonych pamiątek, prezentów otrzymanych od miejscowej ludności utworzyli Muzeum etnograficzne, udostępnione do zwiedzania. Rzeczywiście warto wstąpić do tego miejsca, ponieważ ekspozycje są w bardzo ciekawy sposób zaprezentowane, a zbiory spore.
Instrumenty muzyczne Indian z Paragwaju © Monica
Eksponaty w muzeum © Monica
Afrykański batik © Monica
Batik to obraz na płótnie "malowany" techniką batiku, która polega na uzyskiwaniu wzorów przez pokrywanie płótna gorącym woskiem przy użyciu patyczka lub pędzelka. To tak ogólnie, bo cała technika jest skomplikowana i niezwykła, a uzyskiwane obrazy są przepiękne.
Na trasie do Ornety, na tym odcinku ciężko nam było utrzymać się w siodełku ;-) © Monica
Ale jakoś jedziemy ;-) © Monica
Pola i łąki © Monica
Nawet jakieś małe jeziorko się trafiło © Monica
Warmińskie łąki po sianokosach © Monica
Ale prosto i płasko... taki widok to dla nas duża odmiana ;-) © Monica
Gotycki Ratusz w Ornecie, z 1375r. © Monica
W Ornecie na szczególną uwagę zasługuje gotycki Kościół św. Jana Chrzciciela z XIV w. Orneta ze względu na ów kościół, ratusz i zabytkowe kamieniczki jest określana jako "perełka architektury gotyckiej".
Moje zdjęcia z tego kościoła są tak słabe, że nie umieszczam żadnego, żeby ewentualnie nikogo nie zniechęcić ;-)
Moje zdjęcia z tego kościoła są tak słabe, że nie umieszczam żadnego, żeby ewentualnie nikogo nie zniechęcić ;-)
Ścieżka rowerowa szlakiem kolejowym z Ornety do Lidzbarka © Monica
Pod wiaduktem © Monica
Przez świerkowy lasek © Monica
Koniec ścieżki rowerowej, ale nie naszej podróży ;-) © Monica
Kościół p.w. św. Ap. Piotra i Pawła w Lidzbarku Warmińskim © Monica
Zamek biskupów warmińskich w Lidzbarku © Monica
Hotel Krasicki przed Zamkiem, my tu jednak nie nocujemy, my nie księżniczki aby nocować na zamku ;-) © Monica
Kategoria Wyjazdy kilkudniowe, W towarzystwie, 51-100 km, Warmia
- DST 65.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Elbląg - Frombork - Braniewo dz.1
Piątek, 7 czerwca 2013 · dodano: 21.01.2014 | Komentarze 8
Wiosną zachciało mi się pojechać w jakieś nowe okolice, choćby na krótko i niedaleko.
Wybór padł na Warmię, która jest tak blisko, a ja byłam tam tylko jeden raz na jednodniowej pielgrzymce autokarowej. Mogłyśmy tam spędzić tylko 3 dni, więc postanowiłyśmy pojechać pociągiem do Elbląga, a stamtąd udać się w najbliższe okolice w kierunku Olsztyna, z Olsztyna powrót również pociągiem.
Chodziło oczywiście również o to, aby pozwiedzać tamtejsze różne zabytki, zwłaszcza Zespół Katedralny we Fromborku, zamek w Lidzbarku oraz rynek i kościół w Ornecie.
Plan był następujący:
Dzień 1. Elbląg - Kadyny - Tolkmicko - Frombork - Braniewo
Dzień 2. Braniewo - Pieniężno - Orneta - Lidzbark Warmiński
Dzień 3. Lidzbark Warmiński - Olsztyn
Dzień 1.
Z Elbląga aż do wsi Łęcze jechałyśmy cały czas zielonym Międzynarodowym Szlakiem Rowerowym R1, który biegł asfaltem. W Łęczu zjechałyśmy ze szlaku, udając się w kierunku miejscowości Pagórki, gdzie wjechałyśmy na teren Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej. Biegnącym tam szlakiem przez Rezerwaty: Buki Wysoczyzny Elbląskiej oraz Las Kadyński dojechałyśmy do Kadyn.
Z Kadyn do Tolkmicka można było jechać albo ulicą (dr. 503), co nie bardzo mi się uśmiechało, bo była dość ruchliwa, albo wałem przeciwpowodziowym, który biegł nad Zalewem Wiślanym. Stwierdziłam, że ta druga opcja oczywiście brzmi przyjemniej i z niej chciałyśmy skorzystać. Niestety długo nie mogłyśmy znaleźć wału, pogubiłyśmy się w nadbrzeżnych łąkach, potem jacyś panowie nas pokierowali w innym kierunku, dojechałyśmy tam, ale wału nadal nie ma, więc jedziemy jakąś płytową ścieżką wzdłuż Zalewu, opadają nas chmary zielonych pasikoników, jedziemy i jedziemy, ja już jestem zniechęcona, nie chce mi się szukać ani wału ani wracać do ulicy, bo daleko. Postanowiamy więc jechać tą ścieżką, bo jakby nie było prowadzi w dobrym kierunku, innego nie ma, dokądś nas w końcu zaprowadzi... W końcu po pół godzinie dochodzimy do wniosku, że to pewnie jest ten wał :-) Blondynki... ;-) No cóż, wyobrażałam sobie, że taki wał to będzie wyglądał tak jak np. w Gdyni, a nie taka niepozorna dróżka.
Z Tolkmicka do Chojnowa znów jedziemy ulicą, potem wjeżdżamy na Trangraniczny Szlak Rowerowy R64, który pokrywa się z pieszym "szlakiem kopernikowskim", którym dojeżdżamy do Fromborka. Szlak miejscami bardzo piaszczysty, co dla nas jest męczące, bo musimy pchać rowery, do tego ciepło i goni nas już czas, żeby zdążyć do Fromborka przed zamknięciem kas... Wreszcie zziajane docieramy na miejsce. No a z Fromborka do Braniewa to już spokojnie, bez pośpiechu, ulicą.
Pogoda dopisywała przez cały czas, tylko pierwszy dzień był jakiś mglisty, zachmurzony, ale ciepły.
Wybór padł na Warmię, która jest tak blisko, a ja byłam tam tylko jeden raz na jednodniowej pielgrzymce autokarowej. Mogłyśmy tam spędzić tylko 3 dni, więc postanowiłyśmy pojechać pociągiem do Elbląga, a stamtąd udać się w najbliższe okolice w kierunku Olsztyna, z Olsztyna powrót również pociągiem.
Chodziło oczywiście również o to, aby pozwiedzać tamtejsze różne zabytki, zwłaszcza Zespół Katedralny we Fromborku, zamek w Lidzbarku oraz rynek i kościół w Ornecie.
Plan był następujący:
Dzień 1. Elbląg - Kadyny - Tolkmicko - Frombork - Braniewo
Dzień 2. Braniewo - Pieniężno - Orneta - Lidzbark Warmiński
Dzień 3. Lidzbark Warmiński - Olsztyn
Dzień 1.
Z Elbląga aż do wsi Łęcze jechałyśmy cały czas zielonym Międzynarodowym Szlakiem Rowerowym R1, który biegł asfaltem. W Łęczu zjechałyśmy ze szlaku, udając się w kierunku miejscowości Pagórki, gdzie wjechałyśmy na teren Parku Krajobrazowego Wysoczyzny Elbląskiej. Biegnącym tam szlakiem przez Rezerwaty: Buki Wysoczyzny Elbląskiej oraz Las Kadyński dojechałyśmy do Kadyn.
Z Kadyn do Tolkmicka można było jechać albo ulicą (dr. 503), co nie bardzo mi się uśmiechało, bo była dość ruchliwa, albo wałem przeciwpowodziowym, który biegł nad Zalewem Wiślanym. Stwierdziłam, że ta druga opcja oczywiście brzmi przyjemniej i z niej chciałyśmy skorzystać. Niestety długo nie mogłyśmy znaleźć wału, pogubiłyśmy się w nadbrzeżnych łąkach, potem jacyś panowie nas pokierowali w innym kierunku, dojechałyśmy tam, ale wału nadal nie ma, więc jedziemy jakąś płytową ścieżką wzdłuż Zalewu, opadają nas chmary zielonych pasikoników, jedziemy i jedziemy, ja już jestem zniechęcona, nie chce mi się szukać ani wału ani wracać do ulicy, bo daleko. Postanowiamy więc jechać tą ścieżką, bo jakby nie było prowadzi w dobrym kierunku, innego nie ma, dokądś nas w końcu zaprowadzi... W końcu po pół godzinie dochodzimy do wniosku, że to pewnie jest ten wał :-) Blondynki... ;-) No cóż, wyobrażałam sobie, że taki wał to będzie wyglądał tak jak np. w Gdyni, a nie taka niepozorna dróżka.
Z Tolkmicka do Chojnowa znów jedziemy ulicą, potem wjeżdżamy na Trangraniczny Szlak Rowerowy R64, który pokrywa się z pieszym "szlakiem kopernikowskim", którym dojeżdżamy do Fromborka. Szlak miejscami bardzo piaszczysty, co dla nas jest męczące, bo musimy pchać rowery, do tego ciepło i goni nas już czas, żeby zdążyć do Fromborka przed zamknięciem kas... Wreszcie zziajane docieramy na miejsce. No a z Fromborka do Braniewa to już spokojnie, bez pośpiechu, ulicą.
Pogoda dopisywała przez cały czas, tylko pierwszy dzień był jakiś mglisty, zachmurzony, ale ciepły.
Przed dworcem PKP w Elblągu © Monica
Katedra p.w. św. Mikołaja w Elblągu © Monica
Początki kościoła sięgają poł. XIII w. Przez dwa stulecia kościół był stopniowo rozbudowywany z dwukrotną zmianą programu przestrzennego. W 1777r. miał miejsce ogromny pożar, który zniszczył kościół prawie doszczętnie. Kościół odbudowano w innym kształcie, próbowano mu nadać wystój barokowy. Kolejne wojny i kolejne burzliwe dzieje. Podczas zdobywania Elbląga przez Armię Czerwoną, w dniu święta Matki Boskiej Gromnicznej 2 lutego 1945 katedra została doszczętnie wypalona.
Brama Targowa z XIV w. Stanowiła fragment nieistniejących już murów obronnych miasta. © Monica
Za rękę z legendarnym obrońcą Elbląga ;-) © Monica
Ten niepozorny uśmiechnięty jegomość to Piekarczyk, który podobno w 1521r. przeciął łopatą linę podtrzymującą kratę w Bramie Targowej, dzięki czemu udaremnił najazd wojsk zakonu krzyżackiego na Elbląg.
Kamieniczki na Starym Rynku © Monica
Dom podcieniowy w Łęczu © Monica
Tradycyjne domy podcieniowe w Łęczu pochodzą z XVIII i XIX w. Szczerze mówiąc nie wiem ile lat ma akurat ten. Miałyśmy w tej miejscowości znaleźć cały zespół tych domów, ale tak z bliska trafiłyśmy tylko na ten i jeszcze jeden, z którego zostały resztki po niedawnym pożarze. Jeszcze jeden widziałyśmy ale w pewnej odległości.
W rezerwacie "Buki Wysoczyzny Elbląskiej" © Monica
W rezerwacie "Kadyński las" © Monica
Wspólna fotka ;-) © Monica
Rezydencja w Kadynach © Monica
Posiadłości kadyńskie od XV w. do pocz. XVII w. były własnością rodu Bażyńskich. Otrzymał je od krzyżaków w 1431r. rycerz Jan Bażyński w zamian za długi zakonu. Później właściciele Kadyn się zmieniali, aż w 1898r. stały się one własnością cesarza Wilhelma II. Wówczas nastąpił okres świetności w rozwoju wsi, a przebudowany pałac stał się letnią rezydencją rodziny cesarskiej.
Dąb im. Jana Bażyńskiego w Kadynach, ma prawie 700 lat © Monica
Zalew wiślany w okolicy Kadyn © Monica
Dworzec w Tolkmicku z 1867r., ładny architektonicznie ale niestety niezadbany © Monica
Kościół p.w. św. Jakuba Apostoła w Tolkmicku © Monica
Kościół ten został wzniesiony pod koniec XIV w. Został przebudowany w 1900r., kiedy to otrzymał jednorodne wyposażenie neogotyckie.
Bardzo mi się podobał klimat panujący w tym kościółku. Oczywiście na zdjęciu w ogóle tego nie widać. Nie potrafę robić zdjęć we wnętrzach kościołów © Monica
Popołudniowa drzemka ;-) I tak się buduje polskie drogi...;-) © Monica
Wyjeżdżając z Tolkmicka natrafiłyśmy na taką oto ekipę budowlaną ;-) Widok był naprawdę zabawny: ten pan oto sobie śpi, drugi leży w trawie tuż przy drodze i myślałam, że też śpi, ale jak się do niego zbliżyłam to okazało się że cicho rozmawia przez telefon, więc mu fotki nie zrobiłam. Trzeci stoi w krzaczkach za potrzebą, co jest już bardziej zrozumiałe ;-) Jakiś kilometr dalej był kolejny przedstawiciel ekipy: siedział na dużym kamieniu przy ulicy, machał nogami i się miło uśmiechał ;-) Podobno im bliżej wschodu, tym ludzie się mniej śpieszą i chyba coś w tym jest... ;-) A tak szczerze to myślę, że może jakiś materiałów im zabrakło albo jakiejś decyzji z góry i pewnie czekali...
Dojeżdżamy do Fromborka, w końcu ;-) © Monica
Wzgórze Katedralne we Fromborku © Monica
Fromborskie Wzgórze Katedralne to średniowieczny zabytek najwyższej klasy.
Na Wzgórzu znajdują się: Bazylika Katedralna Wniebowzięcia NMP i św. Andrzeja Apostoła, obwarowania katedralne, budynki dawnych kanonii, dawny pałac biskupi, Dzwonnica, zwana Wieżą Radziejowskiego, w której mieści się planetarium oraz Wieża Kopernika.
Wyjątkowego znaczenia temu miejscu nadaje postać Mikołaja Kopernika, który jako kanonik kapituły warmińskiej żył tu i pracował prawie nieprzerwanie od 1510r. aż do swojej śmierci.
Na Wzgórzu znajdują się: Bazylika Katedralna Wniebowzięcia NMP i św. Andrzeja Apostoła, obwarowania katedralne, budynki dawnych kanonii, dawny pałac biskupi, Dzwonnica, zwana Wieżą Radziejowskiego, w której mieści się planetarium oraz Wieża Kopernika.
Wyjątkowego znaczenia temu miejscu nadaje postać Mikołaja Kopernika, który jako kanonik kapituły warmińskiej żył tu i pracował prawie nieprzerwanie od 1510r. aż do swojej śmierci.
Mury obronne na Wzgórzu Katedralnym © Monica
Brama wjazdowa na Wzgórze Katedralne, tzw. Brama Południowa z XIVw. © Monica
Bazylika Archikatedralna Wniebowzięcia NMP i św. Andrzeja we Fromborku © Monica
Bazylika jest budowlą gotycką. Powstała w latach 1329 - 1388.
Wnętrze Bazyliki, z 18 ołtarzami bocznymi dla 18 kanoników © Monica
Wahadło Foucaulta w Wieży Radziejowskiego © Monica
Ten przyrząd służy do ilustrowania ruchu obrotowego ziemi. Nazwa pochodzi od nazwiska francuskiego fizyka J.B.L. Foucalta, który pierwszy wykonał doświadczenie, w którym stwierdzono, że płaszczyzna wahań dokonuje wolnego obrotu w kierunku ze wschodu na zachód względem powierzchni Ziemi, czyli nasza planeta musi się obracać.
Opuszczamy Frombork © Monica
Kategoria Wyjazdy kilkudniowe, W towarzystwie, 51-100 km, Warmia