Info
Ten blog rowerowy prowadzi Monica z miasteczka Luzino. Mam przejechane 14904.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Grudzień2 - 13
- 2016, Listopad2 - 3
- 2016, Październik5 - 12
- 2016, Wrzesień4 - 9
- 2016, Sierpień7 - 16
- 2016, Lipiec7 - 12
- 2016, Czerwiec1 - 2
- 2016, Maj14 - 51
- 2016, Kwiecień6 - 17
- 2016, Marzec2 - 9
- 2016, Luty2 - 11
- 2015, Grudzień2 - 7
- 2015, Listopad1 - 1
- 2015, Październik7 - 41
- 2015, Wrzesień4 - 15
- 2015, Sierpień6 - 11
- 2015, Lipiec3 - 4
- 2015, Czerwiec8 - 20
- 2015, Maj12 - 56
- 2015, Kwiecień10 - 35
- 2015, Marzec6 - 23
- 2015, Luty4 - 14
- 2015, Styczeń2 - 19
- 2014, Grudzień3 - 21
- 2014, Listopad4 - 34
- 2014, Październik7 - 64
- 2014, Wrzesień6 - 57
- 2014, Sierpień5 - 26
- 2014, Lipiec7 - 59
- 2014, Czerwiec8 - 40
- 2014, Maj17 - 134
- 2014, Kwiecień9 - 58
- 2014, Marzec12 - 88
- 2014, Luty9 - 47
- 2014, Styczeń2 - 4
- 2013, Grudzień3 - 2
- 2013, Listopad3 - 4
- 2013, Październik6 - 16
- 2013, Wrzesień5 - 23
- 2013, Sierpień2 - 8
- 2013, Lipiec1 - 5
- 2013, Czerwiec5 - 20
- 2013, Maj1 - 0
- 2012, Październik1 - 3
- 2012, Sierpień1 - 1
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 3
- 2012, Maj2 - 1
- 2012, Kwiecień3 - 2
- 2011, Październik5 - 7
- 2011, Czerwiec3 - 4
- 2011, Maj1 - 2
- 2011, Kwiecień1 - 2
- 2010, Październik1 - 0
- 2010, Maj1 - 0
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Lipiec1 - 0
- 2009, Czerwiec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
51-100 km
Dystans całkowity: | 8249.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 113 |
Średnio na aktywność: | 73.00 km |
Więcej statystyk |
- DST 81.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Jeziora Czarne i Białe
Niedziela, 19 kwietnia 2015 · dodano: 19.04.2015 | Komentarze 3
Planowałam, że jeśli pogoda dziś dopisze, pojadę z siostrą pewnym nowym szlakiem. Pogoda dopisała, ale siostra nie, wyskoczyło jej coś innego, nie mogła ze mną jechać, więc zrezygnowałam z owej trasy zostawiając ją na inną okazję, jak pojedziemy razem.
Sama wyznaczyłam sobie kierunek: Jezioro Czarne i Białe koło Pomieczyńskiej Huty, ot tak żeby mniej więcej wiedzieć gdzie się kierować. Lubię okolice Pomieczyńskiej Huty, są tam ładne pagórki i wijące się po nich drogi (jedyny minus że są one częściowo asfaltowe), chciałam też sprawdzić niektóre nowe drogi.
Pogoda wydawała się idealna... I taka była do momentu gdy się jechało w kierunku południowym lub wschodnim, natomiast jadąc przeciwnie doskwierał zimny wiatr z północy i zachodu. Tak że moje ostatnie 30 km powrotne nie były lekkie. Kombinowałam jakby wracać żeby ominąć ów wiatr ale nijak się nie dało, jak się mieszka na północy to trza jechać na tą północ. Łudziłam się, że do czasu powrotu wiatr się uspokoi albo zmieni kierunek ale nic takiego się nie stało.
Więc najpierw przez Smażyno do Łebna. Następnie polnymi, wijącymi się drogami przez Łebieńską H. i Jeleńską H. dojechałam do Pomieczyna. W Hejtusie odbiłam w las na jakiś żółty szlak nordic walking (początkowo w bardzo kiepskim stanie), dojechałam do główniejszej leśnej drogi i dalej do Pomieczyńskiej H. Tam odbijam na północ ;-( w kierunku miejscowości Hopy, gdyż nigdy nie jechałam tą drogą, widoczki po drodze bardzo miłe a w Hopach znów zmieniam kierunek na Czarną H. przez którą dojeżdżam do Jez. Czarnego a następnie Białego. Nad Białym zachmurzyło się i bardzo wiało, więc było zimno. W tej sytuacji też nie zauważyłam istotnej różnicy koloru wód tych jezior która by uzasadniała ich nazwy... Ale i tak Białe jest znacznie ładniejsze, tak ogólnie, wizualnie, ma zdecydowanie ładniejsze brzegi i dno czystsze. Znad jez. Białego kieruję się zielonym rowerowym szlakiem prze las (niezbyt ładny bo bardzo powycinany, pełno ściętych gałęzi, generalnie bałagan) i wyjeżdżam w okolicach jeziora Wielkie i Małe Łąki koło Sianowa. Z Sianowa powrót standardowo, z głową głównie w dole, bo pod wiatr...
Aaaa bardzo dużo bocianów dziś widziałam, jeszcze w zeszłym tygodniu żadnego a teraz w gniazdach, na łąkach, dużo, to miłe, tylko uchwycić z bliska aparatem mi się nie udało, bo już tak jakoś szczęścia nie mam: jak są blisko to odlatują nim wyciągnę aparat, jak dalej to słabiej widocznie. Ale widziałam! Są!
Trasa: Luzino - Wyszecino - Smażyno - Łebno - Łebieńska Huta - Jeleńska Huta - Pomieczyno - Hejtus - Pomieczyńska Huta - Hopy - Czarna Huta - Sianowo - Lewino - Smażyno - Wyszecino - Barłomino - Luzino
Sama wyznaczyłam sobie kierunek: Jezioro Czarne i Białe koło Pomieczyńskiej Huty, ot tak żeby mniej więcej wiedzieć gdzie się kierować. Lubię okolice Pomieczyńskiej Huty, są tam ładne pagórki i wijące się po nich drogi (jedyny minus że są one częściowo asfaltowe), chciałam też sprawdzić niektóre nowe drogi.
Pogoda wydawała się idealna... I taka była do momentu gdy się jechało w kierunku południowym lub wschodnim, natomiast jadąc przeciwnie doskwierał zimny wiatr z północy i zachodu. Tak że moje ostatnie 30 km powrotne nie były lekkie. Kombinowałam jakby wracać żeby ominąć ów wiatr ale nijak się nie dało, jak się mieszka na północy to trza jechać na tą północ. Łudziłam się, że do czasu powrotu wiatr się uspokoi albo zmieni kierunek ale nic takiego się nie stało.
Więc najpierw przez Smażyno do Łebna. Następnie polnymi, wijącymi się drogami przez Łebieńską H. i Jeleńską H. dojechałam do Pomieczyna. W Hejtusie odbiłam w las na jakiś żółty szlak nordic walking (początkowo w bardzo kiepskim stanie), dojechałam do główniejszej leśnej drogi i dalej do Pomieczyńskiej H. Tam odbijam na północ ;-( w kierunku miejscowości Hopy, gdyż nigdy nie jechałam tą drogą, widoczki po drodze bardzo miłe a w Hopach znów zmieniam kierunek na Czarną H. przez którą dojeżdżam do Jez. Czarnego a następnie Białego. Nad Białym zachmurzyło się i bardzo wiało, więc było zimno. W tej sytuacji też nie zauważyłam istotnej różnicy koloru wód tych jezior która by uzasadniała ich nazwy... Ale i tak Białe jest znacznie ładniejsze, tak ogólnie, wizualnie, ma zdecydowanie ładniejsze brzegi i dno czystsze. Znad jez. Białego kieruję się zielonym rowerowym szlakiem prze las (niezbyt ładny bo bardzo powycinany, pełno ściętych gałęzi, generalnie bałagan) i wyjeżdżam w okolicach jeziora Wielkie i Małe Łąki koło Sianowa. Z Sianowa powrót standardowo, z głową głównie w dole, bo pod wiatr...
Aaaa bardzo dużo bocianów dziś widziałam, jeszcze w zeszłym tygodniu żadnego a teraz w gniazdach, na łąkach, dużo, to miłe, tylko uchwycić z bliska aparatem mi się nie udało, bo już tak jakoś szczęścia nie mam: jak są blisko to odlatują nim wyciągnę aparat, jak dalej to słabiej widocznie. Ale widziałam! Są!
Trasa: Luzino - Wyszecino - Smażyno - Łebno - Łebieńska Huta - Jeleńska Huta - Pomieczyno - Hejtus - Pomieczyńska Huta - Hopy - Czarna Huta - Sianowo - Lewino - Smażyno - Wyszecino - Barłomino - Luzino
Moje okolice © Monica
Bociek szuka obiadu © Monica
Krówki mojego wujka © Monica
Droga i niebo - takie nic... ale ja kocham takie widoczi ;-) © Monica
Kolejny bociek © Monica
Małych stawów i oczek wodnych u nas mnóstwo © Monica
Jezioro Otalżyńskie © Monica
Okolice Pomieczyńskiej Huty © Monica
Okolice Pomieczyńskiej Huty © Monica
Jezioro Czarne © Monica
Nad Jeziorem Czarnym © Monica
Jezioro Białe © Monica
Kwiatki, nie wiem jak się zwą ;-) © Monica
Kapliczka poświęcona św. Hubertowi przez Koło Łowieckie "Darz Bór" © Monica
Sanktuarium w Sianowie © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 80.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Przez Łebunię do Rez. Lubygość
Sobota, 11 kwietnia 2015 · dodano: 12.04.2015 | Komentarze 8
Sobota przywitała nas takimi temperaturami że ho ho, 20 stopni w cieniu, na słońcu odczuwalna była chyba 25 ! Co prawda miejscami był też spory wiatr, ale ciepły zachodni.
Nie zastanawiając się dłużej ogarnęłam z grubsza porządki i wsiadłam na rower.
Postanowiłam udać się w kierunku gminy Cewice przez miejscowości w których jeszcze nie byłam. Tak więc przez Paraszyno, Nawcz i Dzięcielec dojeżdżam do Łebuni. Widziałam na mapce że jest tam jakiś dworek, więc chciałam go odwiedzić. Dworek był, odbudowany, ale ogrodzony wysokim płotem i jakiś taki zmodernizowany że nie chciało mi się robić mu zdjęcia. Wymienione wyżej miejscowości mają to do siebie, że są nieładne, po prostu nie podobają mi się i dlatego rzadko tam jeżdżę, choć okolice są ładne ze względu na olbrzymie pola, więc postaram się tu mimo wszystko zawitać jak już zboże wyrośnie. Ponadto są tam czasami tak fatalne drogi jak nigdzie indziej: asfalty dziurawe i połatane setki razy, np. droga z Nawcza do Dzięcielca, ale jednocześnie wzdłuż tej drogi jest wspaniała aleja drzew, więc i tak warto się pofatygować ;-)
Z Łebuni musiałam jechać drogą krajową nr 214 (brrr, na szczęście tylko 3 km i nie było dużego ruchu) do miejscowości o ładnej nazwie Bukowina. Nazwa nazwą ale miejscowość zwyczajna, za to z niezwyczajnie fatalnymi drogami, nawet nie wiem co to było: np. kiepski asfalt na szerokość metra a reszta drogi to jakieś gruzy i kamienie. Wołało to o natychmiastowy remont, ale nie było żadnych najmniejszych oznak aby trwały tam jakieś roboty...
Ale była też niespodzianka w owej Bukowinie, czyli mały ryglowy kościółek z 1728 roku.
Nie zastanawiając się dłużej ogarnęłam z grubsza porządki i wsiadłam na rower.
Postanowiłam udać się w kierunku gminy Cewice przez miejscowości w których jeszcze nie byłam. Tak więc przez Paraszyno, Nawcz i Dzięcielec dojeżdżam do Łebuni. Widziałam na mapce że jest tam jakiś dworek, więc chciałam go odwiedzić. Dworek był, odbudowany, ale ogrodzony wysokim płotem i jakiś taki zmodernizowany że nie chciało mi się robić mu zdjęcia. Wymienione wyżej miejscowości mają to do siebie, że są nieładne, po prostu nie podobają mi się i dlatego rzadko tam jeżdżę, choć okolice są ładne ze względu na olbrzymie pola, więc postaram się tu mimo wszystko zawitać jak już zboże wyrośnie. Ponadto są tam czasami tak fatalne drogi jak nigdzie indziej: asfalty dziurawe i połatane setki razy, np. droga z Nawcza do Dzięcielca, ale jednocześnie wzdłuż tej drogi jest wspaniała aleja drzew, więc i tak warto się pofatygować ;-)
Z Łebuni musiałam jechać drogą krajową nr 214 (brrr, na szczęście tylko 3 km i nie było dużego ruchu) do miejscowości o ładnej nazwie Bukowina. Nazwa nazwą ale miejscowość zwyczajna, za to z niezwyczajnie fatalnymi drogami, nawet nie wiem co to było: np. kiepski asfalt na szerokość metra a reszta drogi to jakieś gruzy i kamienie. Wołało to o natychmiastowy remont, ale nie było żadnych najmniejszych oznak aby trwały tam jakieś roboty...
Ale była też niespodzianka w owej Bukowinie, czyli mały ryglowy kościółek z 1728 roku.
Wiosenne kwiatki © Monica
Zawilce nad rzeką © Monica
A ja znów nad Łebą ;-) Trasą tą jeżdżę tak często, poza tym że jest urocza, również z tego względu, że droga przez Paraszyno biegnąca drugą stroną rzeki jest w okropnym stanie: dziurawa, wysypana kamieniami i potłuczonymi cegłami w celu utwardzenia, miejscami bruk, więc wolę jej unikać © Monica
A o to Kościółek w Bukowinie:
Ryglowy Kościół z 1728r. w Bukowinie © Monica
Kościół w Bukowinie © Monica
Z Bukowiny udaję się drogą szutrową w znacznie przyjemniejsze dla mnie rejony, tj. do Kamienicy Królewskiej, z której przejeżdżając pod Zamkową Górą jadę do Rezerwatu Lubygość.
Pod Zamkową Górą © Monica
Niedawno dostałam od wujka ciekawą książkę o
najpiękniejszych miejscach w Polsce (która będzie dla mnie inspiracją które
miejsca warto odwiedzić ;-) i w tej to książce znalazłam wreszcie poszukiwaną
informację o pochodzeniu nazwy rezerwatu i jeziora Lubygość.
Otóż:
Tytułem wstępu o kaszubskich jeziorach: "Na Kaszubach nie ma zwyczajnych jezior. Z każdym związana jest jakaś tajemnica albo mrożąca krew w żyłach historia. Co drugie kryje zatopiony zamek, co trzecie zapłakaną królewnę, co piąte bryłę bursztynu...Wszystkie pozostałe - niezbite dowody na diabelską działalność." ;-)
A odnośnie jeziora Lubygość: "Diabeł maczał swoje pazury i w jeziorze Lubygość. (...) tafla wody jest czarnopomarańczowa, nad nią pochylają się setki buków. Między nimi stoi wyschnięta sosna. To zaklęta w drzewo rudowłosa córka byłego właściciela jeziora, kapryśna i rozpieszczona, która bawiła się chłopcami. Każdego traktowała jak lubego gościa, lecz zaloty odrzucała. W końcu uschła nad wodą z miłości do kawalera - diabła, a kolor jej warkoczy zanurzonych w jeziorze zabarwił wodę." ;-) Teraz rozumiem skąd ten tak odpowiadający mi klimat tego miejsca ;-)
Tyle legenda. Jest też hipoteza mówiąca, że za barwę jeziora odpowiada bogaty w żelazo piasek leżący na jego dnie, a także kilogramy bukowych liści, co jesień gnijące w wodzie.
Otóż:
Tytułem wstępu o kaszubskich jeziorach: "Na Kaszubach nie ma zwyczajnych jezior. Z każdym związana jest jakaś tajemnica albo mrożąca krew w żyłach historia. Co drugie kryje zatopiony zamek, co trzecie zapłakaną królewnę, co piąte bryłę bursztynu...Wszystkie pozostałe - niezbite dowody na diabelską działalność." ;-)
A odnośnie jeziora Lubygość: "Diabeł maczał swoje pazury i w jeziorze Lubygość. (...) tafla wody jest czarnopomarańczowa, nad nią pochylają się setki buków. Między nimi stoi wyschnięta sosna. To zaklęta w drzewo rudowłosa córka byłego właściciela jeziora, kapryśna i rozpieszczona, która bawiła się chłopcami. Każdego traktowała jak lubego gościa, lecz zaloty odrzucała. W końcu uschła nad wodą z miłości do kawalera - diabła, a kolor jej warkoczy zanurzonych w jeziorze zabarwił wodę." ;-) Teraz rozumiem skąd ten tak odpowiadający mi klimat tego miejsca ;-)
Tyle legenda. Jest też hipoteza mówiąca, że za barwę jeziora odpowiada bogaty w żelazo piasek leżący na jego dnie, a także kilogramy bukowych liści, co jesień gnijące w wodzie.
Jezioro Lubygość © Monica
Jezioro Lubygość © Monica
W Rezerwacie Lubygość © Monica
Zawilec © Monica
Taaaki pączek ;-) © Monica
Na polach praca wre © Monica
Zachód słońca © Monica
Trasa: Luzino – Paraszyno – Łówcz – Nawcz – Dzięcielec – Łebunia –
Bukowina – Kamienica Królewska – Rez. Lubygość – Kobylasz – Miłoszewo – Lewino
– Smażyno – Wyszecino – Luzino
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 62.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Ponoć wiosna...
Niedziela, 22 marca 2015 · dodano: 22.03.2015 | Komentarze 8
Wczoraj napadało, naprószyło śniegiem, ochłodziło się, jak przystało na pierwszy dzień zimy a nie wiosny...
Mimo to dzisiejszy dzień wstał słoneczny, choć chłodny, 2-4 stopnie, a gdy wracałam było już tylko +1, więc zmarzłam dosyć niemile.
Nie miałam planu gdzie by jechać. Jakoś więc dojechałam asfaltem do Łebna, potem wreszcie trochę polnymi drogami do Będargowa, następnie nad Jezioro Wielkie Łąki i do Garcza. Stamtąd chciałam początkowo pojechać do Rzymu, ale właśnie zaczęłam odczuwać zimno, więc uznałam, że pojadę najkrótszą trasą, tj. przez Sianowo, do domu.
Trasa: Luzino - Wyszecino - Łebno - Będargowo - Kolonia - Garcz - Sianowo - Lewino - Wyszecino - Luzino
Mimo to dzisiejszy dzień wstał słoneczny, choć chłodny, 2-4 stopnie, a gdy wracałam było już tylko +1, więc zmarzłam dosyć niemile.
Nie miałam planu gdzie by jechać. Jakoś więc dojechałam asfaltem do Łebna, potem wreszcie trochę polnymi drogami do Będargowa, następnie nad Jezioro Wielkie Łąki i do Garcza. Stamtąd chciałam początkowo pojechać do Rzymu, ale właśnie zaczęłam odczuwać zimno, więc uznałam, że pojadę najkrótszą trasą, tj. przez Sianowo, do domu.
Trasa: Luzino - Wyszecino - Łebno - Będargowo - Kolonia - Garcz - Sianowo - Lewino - Wyszecino - Luzino
Kaszubski widoczek © Monica
Krzyż w Będargowie. Zawsze zwraca moją uwagę, bo postać Pana Jezusa jest nietypowa jak na przydrożny Krzyż - duża a przy tym dość pulchna... © Monica
Przebiśniegi © Monica
Nad Jeziorem Wielkie Łąki © Monica
Rzeźbiona w drewnie figura Jezusa Frasobliwego © Monica
Jezioro Łapalickie © Monica
Żurawie © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 76.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Wreszcie wiosennie :-)
Niedziela, 8 marca 2015 · dodano: 08.03.2015 | Komentarze 4
To był naprawdę ciepły wiosenny dzień. Bardzo mnie zaskoczył. Z uwagi na to, że ostatnimi czasy moje prognozy pogodowe zupełnie się nie sprawdzały, na dziś nie sprawdzałam żadnych prognoz i nie miałam żadnych planów rowerowych, co będzie to będzie... A tu taka niespodzianka, słońce obudziło mnie wcześniej niż zamierzałam i po godz. 11 ruszyłyśmy z Siostrą w okolice Rezerwatu Lubygość.
Wiatr południowy był momentami bardzo uciążliwy, ale przynajmniej było on ciepły a nie taki nieprzyjemny jak tydzień temu. Słońce przygrzewało mocno, w lesie i zacisznych miejscach dało się to odczuć, chwilami było mi wręcz za ciepło ;-) Chciałabym jak najwięcej takich dni.
Trasa: Luzino - Wyszecino - Lewino - Miłoszewo - Nowa Huta - Rez. Żurawie Błota i Lubygość - Kamienica Młyn - Potęgowo - Kobylasz - Stara Huta - Lewino - Wyszecino - Luzino
Wiatr południowy był momentami bardzo uciążliwy, ale przynajmniej było on ciepły a nie taki nieprzyjemny jak tydzień temu. Słońce przygrzewało mocno, w lesie i zacisznych miejscach dało się to odczuć, chwilami było mi wręcz za ciepło ;-) Chciałabym jak najwięcej takich dni.
Trasa: Luzino - Wyszecino - Lewino - Miłoszewo - Nowa Huta - Rez. Żurawie Błota i Lubygość - Kamienica Młyn - Potęgowo - Kobylasz - Stara Huta - Lewino - Wyszecino - Luzino
Przed siebie © Monica
Na Kamiennej Górze - Jak dawno już nie widziałam takiego błękitnego nieba © Monica
Rezerwat "Żurawie Błota" © Monica
Jezioro Kamienne © Monica
Na kamyku ;-) © Monica
Żurawie Błota © Monica
Przez las © Monica
W Rezerwacie Lubygość © Monica
Leśna szutrówka © Monica
Jezioro Potęgowskie © Monica
Tak sobie jedziemy © Monica
Okolice miejscowości Kobylasz © Monica
Kategoria 51-100 km, W towarzystwie
- DST 58.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Szara niedziela
Niedziela, 22 lutego 2015 · dodano: 22.02.2015 | Komentarze 6
Chciałam dziś wyjechać z samego rana, ale niestety jak ujrzałam tą szarość za oknem to miałam problemy z mobilizacją i wyruszyłam z prawie 2 godzinnym opóźnieniem. Wiatr też był większy niż wczoraj ale zimno nie było, a w drodze powrotnej to nawet ciepło.
W sumie pogoda nie była zła ale jechało mi się tak sobie, brakowało mi słońca i zieleni, jeszcze jest tak szaro wokół a jeziora stalowe. Ale wiosna się zbliża: widziałam klucz przylatujących żurawi i jedną parkę na polu, świergot ptaków też słyszałam.
Po ok. 30 km, pod chmieleńską górką odkręciło mi się siodełko, przekręcając się do tyłu, a ja nie miałam imbusa, żeby je dokręcić. Niby drobiazg, ale okazało się że jedzie się fatalnie: problem z dosięgnięciem do kierownicy, a ucisk na pewne partie ciała nieznośny. Chyba bym nie dojechała w ten sposób aż do domu, ale okazało się, że rodzice planują przyjazd w okolice Sianowa, więc w tej sytuacji przyspieszyli swój przyjazd i przywieźli mi to niezbędne narzędzie. Te 6 km jakoś przejechałam, a potem parę sekund i siodełko dokręcone, mogłam jechać dalej. Postanowiłam pojechać do Będargowa przez Nowiny, niestety trafiłam tam na błotną przeprawę, nie byłam w stanie utrzymać się na rowerze a prowadzić też nie było innej możliwości jak po błocie, ale nie uśmiechało mi się to dzisiaj, więc gdy tylko pojawiła się droga prowadząca do Kolonii skręciłam w nią, dojechałam do asfaltu i już właściwie do końca jechałam asfaltem.
Trasa: Luzino – Wyszecino – Lewino – Sianowo – Garcz – Chmielno – Sianowo – Będargowo – Zęblewo – Wyszecino – Luzino
W sumie pogoda nie była zła ale jechało mi się tak sobie, brakowało mi słońca i zieleni, jeszcze jest tak szaro wokół a jeziora stalowe. Ale wiosna się zbliża: widziałam klucz przylatujących żurawi i jedną parkę na polu, świergot ptaków też słyszałam.
Po ok. 30 km, pod chmieleńską górką odkręciło mi się siodełko, przekręcając się do tyłu, a ja nie miałam imbusa, żeby je dokręcić. Niby drobiazg, ale okazało się że jedzie się fatalnie: problem z dosięgnięciem do kierownicy, a ucisk na pewne partie ciała nieznośny. Chyba bym nie dojechała w ten sposób aż do domu, ale okazało się, że rodzice planują przyjazd w okolice Sianowa, więc w tej sytuacji przyspieszyli swój przyjazd i przywieźli mi to niezbędne narzędzie. Te 6 km jakoś przejechałam, a potem parę sekund i siodełko dokręcone, mogłam jechać dalej. Postanowiłam pojechać do Będargowa przez Nowiny, niestety trafiłam tam na błotną przeprawę, nie byłam w stanie utrzymać się na rowerze a prowadzić też nie było innej możliwości jak po błocie, ale nie uśmiechało mi się to dzisiaj, więc gdy tylko pojawiła się droga prowadząca do Kolonii skręciłam w nią, dojechałam do asfaltu i już właściwie do końca jechałam asfaltem.
Trasa: Luzino – Wyszecino – Lewino – Sianowo – Garcz – Chmielno – Sianowo – Będargowo – Zęblewo – Wyszecino – Luzino
W Sianowie © Monica
W Garczu © Monica
W Chmielnie © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 65.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Lasy Piaśnickie
Niedziela, 23 listopada 2014 · dodano: 23.11.2014 | Komentarze 8
Wreszcie na rower! :-)
Pogoda też dziś dopisała, więc mogłam zrealizować odwleczony wyjazd w piaśnickie lasy. Obawiam się, że to może być już ostatni wyjazd w tym roku... No cóż, wszystko się kończy...
Opis kopiuję z zeszłego roku: i tak nikt z Was go nie czytał, a nawet jeśli, to nie pamięta ;-)
Lasy
Piaśnickie leżą ok. 10 km na północ od Wejherowa, w zachodniej części Puszczy
Darżlubskiej.
Stały się one miejscem masowych egzekucji dokonywanych przez Niemców od jesieni 1939r. do wiosny 1940r. Piaśnica stanowi największe, po obozie koncentracyjnym KL Stutthof, miejsce kaźni ludności polskiej na Pomorzu w okresie II wojny światowej. Nazywana jest czasem „pomorskim Katyniem” lub „Kaszubską Golgotą”.
Ofiarą ludobójstwa dokonanego w lasach piaśnickich padło od 12 do 14 tysięcy ludzi. Ofiarami zbrodni byli przede wszystkim:
1. przedstawiciele polskiej elity politycznej i intelektualnej - ok. 2 tys. ofiar
2. rodziny polskie, czeskie i niemieckie przywiezione z głębi III Rzeszy - ok. 10 tys. ofiar
3. pacjenci niemieckich szpitali psychiatrycznych, których mordowano w ramach akcji eutanazji – ok. 2 tys. ofiar.
Ze względu na akcję zacierania śladów zbrodni przeprowadzoną przez Niemców, śledztwa oraz badania naukowe prowadzone po zakończeniu wojny pozwoliły zidentyfikować jedynie kilkaset ofiar Piaśnicy. Odnaleziono 30 zbiorowych mogił, tylko w dwóch znajdowały się ofiary, pozostałe zostały wcześniej spalone.
Stały się one miejscem masowych egzekucji dokonywanych przez Niemców od jesieni 1939r. do wiosny 1940r. Piaśnica stanowi największe, po obozie koncentracyjnym KL Stutthof, miejsce kaźni ludności polskiej na Pomorzu w okresie II wojny światowej. Nazywana jest czasem „pomorskim Katyniem” lub „Kaszubską Golgotą”.
Ofiarą ludobójstwa dokonanego w lasach piaśnickich padło od 12 do 14 tysięcy ludzi. Ofiarami zbrodni byli przede wszystkim:
1. przedstawiciele polskiej elity politycznej i intelektualnej - ok. 2 tys. ofiar
2. rodziny polskie, czeskie i niemieckie przywiezione z głębi III Rzeszy - ok. 10 tys. ofiar
3. pacjenci niemieckich szpitali psychiatrycznych, których mordowano w ramach akcji eutanazji – ok. 2 tys. ofiar.
Ze względu na akcję zacierania śladów zbrodni przeprowadzoną przez Niemców, śledztwa oraz badania naukowe prowadzone po zakończeniu wojny pozwoliły zidentyfikować jedynie kilkaset ofiar Piaśnicy. Odnaleziono 30 zbiorowych mogił, tylko w dwóch znajdowały się ofiary, pozostałe zostały wcześniej spalone.
W piaśnickim lesie © Monica
Masowy Grób nr 1 © Monica
Grób nr 1 © Monica
Na krzyżach znajdują się tabliczki z nazwiskami ofiar, które udało się zidentyfikować, większość jednak pozostała bezimienna.
Chrystus Frasobliwy © Monica
Grób nr 4 © Monica
Grób bł. siostry Alicji Kotowskiej © Monica
Grób został umieszczony w miejscu, gdzie znaleziono zakonny różaniec, być może należący do s. Alicji. Siostra Alicja Kotowska, przełożona Zgromadzenia Sióstr Zmartwychwstanek w Wejherowie, została rozstrzelona w Piaśnickim Lesie 11 listopada 1939r. Została beatyfikowana przez papieża Jana Pawła II w Warszawie 13 czerwca 1999r.
"Musimy ten naród wytępić począwszy od kołyski" - Grób poświęcony pomordowanym dzieciom © Monica
Grób nr 17 © Monica
Kaplica piaśnicka © Monica
Ta nowa
kaplica, pełniąca zarazem funkcję pomnika, została wybudowana w miejsce starej
kaplicy w 2010r.
Posiada ona bardzo głęboką symbolikę. Swoją formą ma przypominać stos całopalny, ułożony z sosnowych pni, podobny do tych, na których niemieccy sprawcy zbrodni ludobójstwa, palili zwłoki ofiar. Na słupach w kształcie sosnowych pni zostały wytłoczone wszystkie dotąd znane nazwiska 852 ofiar. W środku stosu umieszczono rzeźbę grupy - 12 osób w białych szatach symbolizuje ofiary pomordowane w Piaśnicy. Ołtarz jest symbolem miejsca złożonej najwyższej ofiary z własnego życia. Nad ołtarzem wznosi się krzyż z postacią umęczonego Chrystusa współcierpiącego z pomordowanymi. Witraże "płoną ogniem" wyrażonym kolorem czerwonym. Ten ogień, wraz ze stosem, przypominają intencję morderców, którzy usiłowali wypalić ślady zbrodni.
Posiada ona bardzo głęboką symbolikę. Swoją formą ma przypominać stos całopalny, ułożony z sosnowych pni, podobny do tych, na których niemieccy sprawcy zbrodni ludobójstwa, palili zwłoki ofiar. Na słupach w kształcie sosnowych pni zostały wytłoczone wszystkie dotąd znane nazwiska 852 ofiar. W środku stosu umieszczono rzeźbę grupy - 12 osób w białych szatach symbolizuje ofiary pomordowane w Piaśnicy. Ołtarz jest symbolem miejsca złożonej najwyższej ofiary z własnego życia. Nad ołtarzem wznosi się krzyż z postacią umęczonego Chrystusa współcierpiącego z pomordowanymi. Witraże "płoną ogniem" wyrażonym kolorem czerwonym. Ten ogień, wraz ze stosem, przypominają intencję morderców, którzy usiłowali wypalić ślady zbrodni.
Palenisko nr 1 - miejsce w którym palono ciała rozstrzelanych ofiar © Monica
W drugiej
połowie 1944r., w związku ze zbliżaniem się Armii Czerwonej, Niemcy podjęli
próbę zniszczenia wszelkich śladów zbrodni w Piaśnicy. Do realizacji tego
zadania wyznaczono grupę 36 więźniów KL Stutthof. Członkowie komanda byli
zmuszani do rozkopywania grobów oraz wydobywania ciał ofiar, które następnie
palono na leśnych paleniskach. Przez kilka tygodni swąd palonych ciał stale
dochodził do pobliskich wsi. Po siedmiu tygodniach, kiedy praca była już
zakończona, esesmani zamordowali wszystkich członków komanda i spalili ich
ciała. Następnie zatrudnili do pracy przy maskowaniu śladów po mogiłach
niemieckich rolników z okolicznych wiosek.
Trasa: Luzino – Kębłowo – Zamostne – Warszkowo – Groby w Piaśnicy – Warszkowo – Opalino – Rybno – Strzebielinek – Rybno – Rybienko – Słuszewo – Zamostne – Kębłowo – Luzino
Trasa: Luzino – Kębłowo – Zamostne – Warszkowo – Groby w Piaśnicy – Warszkowo – Opalino – Rybno – Strzebielinek – Rybno – Rybienko – Słuszewo – Zamostne – Kębłowo – Luzino
Kategoria W pojedynkę, 51-100 km
- DST 65.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Typowo listopadowo
Sobota, 8 listopada 2014 · dodano: 08.11.2014 | Komentarze 7
Dzisiejsza pogoda zupełnie nie zachęcała mnie do jazdy na rowerze. Totalne zachmurzenie, zero słońca, wydawało się zimno... Gdyby nie fakt, że zaplanowałam sobie na dziś odwiedzić sama, na spokojnie, groby bliskich, pewnie bym tyłka nie ruszyła z domu. A tak, zwlekając nieco ale w końcu pojechałam. I nie żałowałam, bo nie było zimno, a właściwie było ciepło, zero wiatru, większość trasy lasami więc sympatycznie choć już nie ma kolorów... No cóż, listopad. Przyroda zapadła w zimowy sen. Ja też bym najchętniej tak zrobiła ;-)
Trasa: Luzino – Paraszyno – Osiek – Linia – Kobylasz – Rez. Lubygość – Mirachowo – Sianowo – Nowinki – Będargowo – Łebno – Smażyno – Wyszecino – Luzino
Trasa: Luzino – Paraszyno – Osiek – Linia – Kobylasz – Rez. Lubygość – Mirachowo – Sianowo – Nowinki – Będargowo – Łebno – Smażyno – Wyszecino – Luzino
Las w okolicy Osieka © Monica
Konik © Monica
W mirachowskim lesie © Monica
Wśród żółtych modrzewi © Monica
Gotowe do zimowego snu © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 83.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Majka odnaleziona! ;-)
Środa, 29 października 2014 · dodano: 29.10.2014 | Komentarze 7
Jak dobrze, że jeszcze jest słonecznie, kolorowo i mogę jeździć na rowerze ;-)
Dziś postanowiłam odwiedzić kolejne zakątki Kaszub, których pewnie już nie zobaczę przez parę miesięcy. Jadę w okolice Chmielna, które jakoś bardzo lubię.
Trasa: Rosochy - Lewino – Miłoszewo – Nowa Huta – Mirachowo – Miechucino – Reskowo – Chmielno – Zawory – Ręboszewo – Chmielno – Garcz – Jez. Wielkie Łąki – Sianowo – Lewino – Zęblewo – Smażyno – Wyszecino – Luzino
Dziś postanowiłam odwiedzić kolejne zakątki Kaszub, których pewnie już nie zobaczę przez parę miesięcy. Jadę w okolice Chmielna, które jakoś bardzo lubię.
Trasa: Rosochy - Lewino – Miłoszewo – Nowa Huta – Mirachowo – Miechucino – Reskowo – Chmielno – Zawory – Ręboszewo – Chmielno – Garcz – Jez. Wielkie Łąki – Sianowo – Lewino – Zęblewo – Smażyno – Wyszecino – Luzino
Jezioro Reskowo © Monica
Widok na jezioro i miejscowość Reskowo © Monica
W Chmielnie © Monica
Nadal w Chmielnie. Słoneczko tak tu przygrzewa, że chciałoby się stąd nie ruszać, ale z drugiej strony ciągnie człeka dalej.... ;-) © Monica
Łódeczki na kolejnym chmieleńskim jeziorku © Monica
Niedaleko Zaworów © Monica
Jezioro Małe Brodno © Monica
Z Ręboszewa do Chmielna oczywiście powrót czerwonym szlakiem - wreszcie przejeżdżam go bez błądzenia ;-)
Jezioro Raduńskie Dolne © Monica
W lesie gdzieś za Garczem © Monica
Za Garczem skręcam w leśną drogę, którą dojeżdżam do Jeziora Wielkie Łąki. Właściwie chciałam jechać nad Jezioro Białe, ale zrezygnowałam z braku czasu.
Jak dobrze, że nie wycięto jeszcze wszystkich przydrożnych drzew i krzaczorów ;-) © Monica
Kolorowe krzaczory © Monica
Znalazłszy się nad Jeziorem Wielkie Łąki postanawiam spróbować odnaleźć ową słynną Majkę - miejsce pewnych tajemnych spotkań ;-) I mam nadzieję, a zarazem przeczucie że tym razem mi się udało ;-) Ale ocenić musi ekspert w tej sprawie, więc kolejne zdjęcia ze specjalną dedykacją dla kolegi Jędrka, ale pozostali też mogą obejrzeć, bo to kolejne urocze miejsce :-)
Jezioro Wielkie Łąki © Monica
Takie tam leśne runo ;-) © Monica
Czyżbym znalazła "Majkę"? © Monica
Pomost nad Jeziorem Wielkie Łąki © Monica
Stacja turystyczna "Majka". Wygląda na to, że rzeczywiście remont musiał być bo weranda wygląda jak nowiuśka lub przynajmniej odnowiona ;-) © Monica
Jezioro Wielkie Łąki © Monica
Pomościk przed "Majką" © Monica
"Majka" © Monica
"Majka" © Monica
Jezioro Wielkie Łąki © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 82.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Mój jesienny Lubygość ;-)
Piątek, 24 października 2014 · dodano: 25.10.2014 | Komentarze 12
Wreszcie słońce!
Jadę więc w moje kochane zakątki. :-)
Nie jedzie mi się lekko: nogi jakieś słabe, do tego wiatr i raptem 6 stopni, w sumie jest mi zimno, na szczęście nie jadę dużo otwartymi przestrzeniami, a w lesie jest cieplej i pięknie. Najważniejsze jednak, że udało mi się odwiedzić jeszcze tej złotej jesieni moje ulubione rejony ;-)
Wracając z Zamkowej Góry zrobiłam parę ładnych pętelek po lesie, znów szukając mojej drogi... nie znalazłam, co u licha...? następnym razem pojadę w przeciwnym kierunku, żeby ją sobie przypomnieć. ;-)
Trasa: Luzino - Tępcz - Pobłocie - Lewino - Miłoszewo - Rez. Żurawie Błota - Rez. Lubygość - Szczelina Lechicka - Zamkowa Góra - Mirachowo - Strysza Buda - Głusino - Lewino - Wyszecino - Luzino
Nafociłam sporo, ale co tam, to z pewnością ostatni na ten rok tak słoneczny pobyt w tych rejonach.
Jadę więc w moje kochane zakątki. :-)
Nie jedzie mi się lekko: nogi jakieś słabe, do tego wiatr i raptem 6 stopni, w sumie jest mi zimno, na szczęście nie jadę dużo otwartymi przestrzeniami, a w lesie jest cieplej i pięknie. Najważniejsze jednak, że udało mi się odwiedzić jeszcze tej złotej jesieni moje ulubione rejony ;-)
Wracając z Zamkowej Góry zrobiłam parę ładnych pętelek po lesie, znów szukając mojej drogi... nie znalazłam, co u licha...? następnym razem pojadę w przeciwnym kierunku, żeby ją sobie przypomnieć. ;-)
Trasa: Luzino - Tępcz - Pobłocie - Lewino - Miłoszewo - Rez. Żurawie Błota - Rez. Lubygość - Szczelina Lechicka - Zamkowa Góra - Mirachowo - Strysza Buda - Głusino - Lewino - Wyszecino - Luzino
Nafociłam sporo, ale co tam, to z pewnością ostatni na ten rok tak słoneczny pobyt w tych rejonach.
W lesie © Monica
Okoliczny widoczek © Monica
Grzybek © Monica
Nad Jeziorem Kamiennym © Monica
Rez. Żurawie Błota © Monica
Rez. Żurawie Błota © Monica
Wreszcie w Rezerwacie Lubygość. Poniżej cała sesja w tym miejscu. ;-)
Następnie czerwonym szlakiem udaję się na Szczeliną Lechicką i Zamkową Górę.
Przy bunkrze "Ptasia Wola" © Monica
Szczelina Lechicka © Monica
Jezioro Potęgowskie © Monica
W okolicy Zamkowej Góry © Monica
Szlak na Zamkową Górę © Monica
Podejście na Zamkową Górę © Monica
Widok z Zamkowej Góry © Monica
Widok z Zamkowej Góry © Monica
Zamkowa Góra - miejsce gdzie wg legendy miał się zapaść zamek © Monica
W lesie © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 91.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Na Wieżycę
Sobota, 4 października 2014 · dodano: 04.10.2014 | Komentarze 13
Tak sobie jakoś pomyślałam, żeby wybrać się na Wieżycę (najwyższe wzniesienie Kaszub), bo bardzo dawno już tam nie byłam.
Dziś udało się pożyczyć większy samochód, taki który pomieści mój rower bez odkręcania kół, więc podjechałam sobie do Mirachowa. Dzięki temu zaoszczędziłam trochę kilometrów, czasu, no i uniknęłam jazdy trasą, którą jeżdżę najczęściej.
Pogoda piękna, wprost idealna, zaczyna się złota jesień... Szkoda że zdjęcia wyszły słabo, niewyraźnie, ale przejrzystość powietrza nie była najlepsza, nad jeziorami lekka mgiełka, zwłaszcza z rana.
Nim dojechałam na Wieżycę pokręciłam sobie trochę tu i tam... Najpierw udałam się na Zamkową Górę koło Kartuz - mam teraz już trzy w mojej kolekcji ;-) Górka całkiem spora, dość wysoka i rozległa, całkowicie zalesiona (na szczęście) w związku z tym widoczków z niej nie było. Na wzgórzu pozostałości grodziska, a według legendy oczywiście miał na niej stać zamek...
Potem była Jastrzębia Góra koło Ostrzyc, z tym że objechałam ją wokół czerwonym szlakiem, bo chciałam wjechać z drugiej strony a nie od Ostrzyc, ale nie znalazłam żadnej ścieżki, a na niesienie roweru zdecydowanie nie miałam dziś sił więc koniec końców wjechałam standardowo - od strony Ostrzyc. Potem jeszcze niejaką Koszowatkę odwiedziłam, no a potem już Wieżyca.
Dziś udało się pożyczyć większy samochód, taki który pomieści mój rower bez odkręcania kół, więc podjechałam sobie do Mirachowa. Dzięki temu zaoszczędziłam trochę kilometrów, czasu, no i uniknęłam jazdy trasą, którą jeżdżę najczęściej.
Pogoda piękna, wprost idealna, zaczyna się złota jesień... Szkoda że zdjęcia wyszły słabo, niewyraźnie, ale przejrzystość powietrza nie była najlepsza, nad jeziorami lekka mgiełka, zwłaszcza z rana.
Nim dojechałam na Wieżycę pokręciłam sobie trochę tu i tam... Najpierw udałam się na Zamkową Górę koło Kartuz - mam teraz już trzy w mojej kolekcji ;-) Górka całkiem spora, dość wysoka i rozległa, całkowicie zalesiona (na szczęście) w związku z tym widoczków z niej nie było. Na wzgórzu pozostałości grodziska, a według legendy oczywiście miał na niej stać zamek...
Potem była Jastrzębia Góra koło Ostrzyc, z tym że objechałam ją wokół czerwonym szlakiem, bo chciałam wjechać z drugiej strony a nie od Ostrzyc, ale nie znalazłam żadnej ścieżki, a na niesienie roweru zdecydowanie nie miałam dziś sił więc koniec końców wjechałam standardowo - od strony Ostrzyc. Potem jeszcze niejaką Koszowatkę odwiedziłam, no a potem już Wieżyca.
Z Wieżycy powrót do Szymbarka, następnie żółtym szlakiem do Krzesznej, potem czerwonym wokół Jeziora Ostrzyckiego, ale nie udało mi się objechać całego, bo wyjechałam w Brodnicy Górnej zamiast Dolnej :-( To pewnie przez to że odbiłam w lewo zamiast jechać prosto, no ale prosto był znak że ślepa uliczka, może mimo to należało jechać tą ślepą.... Asfaltem wróciłam do Brodnicy Dolnej, potem czerwonym szlakiem do Ręboszewa. Potem miałam już mało czasu i zdecydowałam się jechać asfaltem do Chmielna, na szczęście ruch był znikomy bo w Zaworach roboty i ulica zamknięta, na szczęście rowerem dało się przejechać ;-)
Trasa: Mirachowo – Kożyczkowo – Chmielno – Kosy – Zamkowa Góra – Goręczyno – Ramleje – Brodnica Dolna – Ostrzyce – Koszowatka – Kolano – Szymbark – Wieżyca – Krzeszna – Czapielski Młyn – Haska – Brodnica Górna – Brodnica Dolna – Ręboszewo – Chmielno – Reskowo – Miechucino – Mirachowo
Trasa: Mirachowo – Kożyczkowo – Chmielno – Kosy – Zamkowa Góra – Goręczyno – Ramleje – Brodnica Dolna – Ostrzyce – Koszowatka – Kolano – Szymbark – Wieżyca – Krzeszna – Czapielski Młyn – Haska – Brodnica Górna – Brodnica Dolna – Ręboszewo – Chmielno – Reskowo – Miechucino – Mirachowo
W Chmielnie nad Jeziorem Białym © Monica
W Chmielnie nad Jeziorem Białym © Monica
Na szlaku w kierunku Kos © Monica
Pod Zamkową Górą © Monica
Na Zamkowej Górze © Monica
Jezioro Ciche pod Zamkową Górą © Monica
Nazwa intrygująca, jednak nie chciało mi się sprawdzić jak wygląda ten raj ;-) © Monica
Widok na Jezioro Ostrzyckie z Jastrzębiej Góry © Monica
Jezioro Ostrzyckie © Monica
Jezioro Ostrzyckie © Monica
Krzyż na szczycie Wieżycy © Monica
Okolice Szymbarka © Monica
Ponownie Jezioro Ostrzyckie © Monica
Jesienny kwiatek © Monica
Pagórki © Monica
Jezioro Wielkie Brodno © Monica
Jezioro Wielkie Brodno © Monica
Pod Złotą Górą © Monica
Centrum Sportów Wodnych na Złotej Górze © Monica
Na trasie © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę