Info
Ten blog rowerowy prowadzi Monica z miasteczka Luzino. Mam przejechane 14904.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Grudzień2 - 13
- 2016, Listopad2 - 3
- 2016, Październik5 - 12
- 2016, Wrzesień4 - 9
- 2016, Sierpień7 - 16
- 2016, Lipiec7 - 12
- 2016, Czerwiec1 - 2
- 2016, Maj14 - 51
- 2016, Kwiecień6 - 17
- 2016, Marzec2 - 9
- 2016, Luty2 - 11
- 2015, Grudzień2 - 7
- 2015, Listopad1 - 1
- 2015, Październik7 - 41
- 2015, Wrzesień4 - 15
- 2015, Sierpień6 - 11
- 2015, Lipiec3 - 4
- 2015, Czerwiec8 - 20
- 2015, Maj12 - 56
- 2015, Kwiecień10 - 35
- 2015, Marzec6 - 23
- 2015, Luty4 - 14
- 2015, Styczeń2 - 19
- 2014, Grudzień3 - 21
- 2014, Listopad4 - 34
- 2014, Październik7 - 64
- 2014, Wrzesień6 - 57
- 2014, Sierpień5 - 26
- 2014, Lipiec7 - 59
- 2014, Czerwiec8 - 40
- 2014, Maj17 - 134
- 2014, Kwiecień9 - 58
- 2014, Marzec12 - 88
- 2014, Luty9 - 47
- 2014, Styczeń2 - 4
- 2013, Grudzień3 - 2
- 2013, Listopad3 - 4
- 2013, Październik6 - 16
- 2013, Wrzesień5 - 23
- 2013, Sierpień2 - 8
- 2013, Lipiec1 - 5
- 2013, Czerwiec5 - 20
- 2013, Maj1 - 0
- 2012, Październik1 - 3
- 2012, Sierpień1 - 1
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 3
- 2012, Maj2 - 1
- 2012, Kwiecień3 - 2
- 2011, Październik5 - 7
- 2011, Czerwiec3 - 4
- 2011, Maj1 - 2
- 2011, Kwiecień1 - 2
- 2010, Październik1 - 0
- 2010, Maj1 - 0
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Lipiec1 - 0
- 2009, Czerwiec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
W pojedynkę
Dystans całkowity: | 9164.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 164 |
Średnio na aktywność: | 55.88 km |
Więcej statystyk |
- DST 45.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
52/2016 Sylwestrowe kręcenie
Sobota, 31 grudnia 2016 · dodano: 01.01.2017 | Komentarze 10
Niestety w Sylwestra nie było tak ładnie jak dwa poprzednie dni, właściwie było beznadziejnie i brak najmniejszych oznak zimy... mimo to chciałam zakończyć stary rok również pod względem rowerowym, więc wybrałam się na przejażdżkę w okolice Paraszyna.
Grudniowa aura © Monica
Grudniowa aura © Monica
Grudniowa aura © Monica
W tym miejscu życzę też wszystkim rowerzystom wspaniałego, ciekawego, obfitego pod względem rowerowym Nowego 2017 Roku!
Dziękuję też wszystkim, którzy czytali moje rowerowe wpisy, może komuś się czasem przydały. Miło było dzielić się z Wami swoimi wrażeniami z wyjazdów, jednak z uwagi na brak czasu, brak chęci, nie będę już kontynuowała prowadzenia bloga, gdyż już od pewnego czasu stało się to dla mnie uciążliwe. Mam nadzieję jednak, że uda mi się od czasu do czasu śledzić Wasze wpisy, gdyż niejednokrotnie były one dla mnie inspiracją, źródłem pomysłów na własne wyjazdy. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam Was serdecznie! Może do zobaczenia gdzieś na szlaku...
Dziękuję też wszystkim, którzy czytali moje rowerowe wpisy, może komuś się czasem przydały. Miło było dzielić się z Wami swoimi wrażeniami z wyjazdów, jednak z uwagi na brak czasu, brak chęci, nie będę już kontynuowała prowadzenia bloga, gdyż już od pewnego czasu stało się to dla mnie uciążliwe. Mam nadzieję jednak, że uda mi się od czasu do czasu śledzić Wasze wpisy, gdyż niejednokrotnie były one dla mnie inspiracją, źródłem pomysłów na własne wyjazdy. Jeszcze raz dziękuję i pozdrawiam Was serdecznie! Może do zobaczenia gdzieś na szlaku...
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 41.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
51/2016 Grudniowa przejażdżka
Sobota, 3 grudnia 2016 · dodano: 04.12.2016 | Komentarze 3
Nie miałam planów rowerowych na sobotę z uwagi na nieustanną kapryśną pogodę: deszcz ze śniegiem. Choć tak zupełnie odstawić na ten rok roweru również jeszcze nie chciałam. Sobota mnie zaskoczyła: piękne słońce od samego rana. Od razu zapragnęłam wyskoczyć na rower. Szybko pozmieniałam sobotnie plany, by przed południem móc wyruszyć i wrócić przed zachodem słońca, który już o 15-tej się zaczyna :-( Ale jeszcze trochę... i dnie znów będą coraz dłuższe :-)
Już na podwórku okazało się, że jest strasznie ślisko, gołoledź, hmm... no cóż trzeba próbować, jechać ostrożnie, może gdzieś zajadę a przy tym się nie połamię. Na ulicach bardzo ślisko, ale ja pojechałam od razu do lasu. A w lesie sporo śniegu, twardego, zmrożonego, więc nie było ślisko. Nie jechało się lekko ale przynajmniej bezpiecznie. Im dalej w las tym ciężej, mimo że jechałam główną drogą, ale nie pod wszystkie górki udało mi się podjechać na moich cienkich oponkach, ale było super! Zimowe widoki w pełnym słońcu! Nie miałam pojęcia, że w lesie będzie tak zimowo. W ciągu tygodnia wstaję po ciemku, wracam po ciemku, widzę tylko błoto, mgły i smog. A w lesie i na polach dosłownie inny świat! W lesie nie zaliczyłam ani jednej gleby. Dopiero jadąc ze Strzepcza polnymi drogami w okolicach Pobłocia do Tępcza, trafiłam na bardzo śliskie drogi, chwilami z trudem prowadziłam rower, gdyż moje buty akurat są bardzo śliskie, więc do jazdy na rowerze ok, ale nie do chodzenia z rowerem po śniegu ;-) Musiałam jechać bardzo powoli, ale w sumie tylko raz zrobiłam bardzo delikatny i zgrabny przechył z rowerem ale nawet nie dotknęłam podłoża. Dało się, a widoki były bezcenne, warto było się wybrać!
Trasa: Luzino - Paraszyno - Dargolewo - Strzepcz - Tępcz - Luzino
Już na podwórku okazało się, że jest strasznie ślisko, gołoledź, hmm... no cóż trzeba próbować, jechać ostrożnie, może gdzieś zajadę a przy tym się nie połamię. Na ulicach bardzo ślisko, ale ja pojechałam od razu do lasu. A w lesie sporo śniegu, twardego, zmrożonego, więc nie było ślisko. Nie jechało się lekko ale przynajmniej bezpiecznie. Im dalej w las tym ciężej, mimo że jechałam główną drogą, ale nie pod wszystkie górki udało mi się podjechać na moich cienkich oponkach, ale było super! Zimowe widoki w pełnym słońcu! Nie miałam pojęcia, że w lesie będzie tak zimowo. W ciągu tygodnia wstaję po ciemku, wracam po ciemku, widzę tylko błoto, mgły i smog. A w lesie i na polach dosłownie inny świat! W lesie nie zaliczyłam ani jednej gleby. Dopiero jadąc ze Strzepcza polnymi drogami w okolicach Pobłocia do Tępcza, trafiłam na bardzo śliskie drogi, chwilami z trudem prowadziłam rower, gdyż moje buty akurat są bardzo śliskie, więc do jazdy na rowerze ok, ale nie do chodzenia z rowerem po śniegu ;-) Musiałam jechać bardzo powoli, ale w sumie tylko raz zrobiłam bardzo delikatny i zgrabny przechył z rowerem ale nawet nie dotknęłam podłoża. Dało się, a widoki były bezcenne, warto było się wybrać!
Trasa: Luzino - Paraszyno - Dargolewo - Strzepcz - Tępcz - Luzino
Zimowy las © Monica
Elektrownia wodna w Paraszynie © Monica
Zimowy las © Monica
Zimowy las © Monica
Zimowe widoczki © Monica
Mój rowerek dzielnie brnie przez śnieg ;-) © Monica
W Dargolewie © Monica
Jezioro w Strzepczu © Monica
Jezioro w Strzepczu © Monica
Zimowa sceneria © Monica
W grudniu około godz. 15 © Monica
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 49.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
48/2016 Szlak wejherowski w jesiennych barwach
Niedziela, 30 października 2016 · dodano: 30.10.2016 | Komentarze 4
Ależ pogoda spłatała dziś psikusa! Według wszelkich prognoz nie miało być dzisiaj deszczu. Umówiłam się dziś na jazdę w towarzystwie szlakiem wejherowskim w okolicach Wejherowa i Bieszkowic.
Z rana zapowiadało się bardzo fajnie, po 9 jednak zaczęło padać, ale wyglądało to tylko na przelotny deszcz, więc ja nie miałam zamiaru rezygnować z zaplanowanej przejażdżki. Niestety towarzystwo poinformowało mnie, że rezygnuje z jazdy z powodu deszczu. Rozczarowało mnie to i rozwścieczyło. Jak wiem, że jadę sama to jadę sama i jest mi z tym przeważnie dobrze, czasem bardzo dobrze, ale jak się umawiam na towarzystwo, to jest jeszcze milej, więc gdy się potem okazuje, że mam jechać sama to jest rozczarowanie. Dziś było rozczarowanie i wściekłość, która dodała mi powera, tak że pomimo, iż o godz. 11 zaczęło lać i normalnie to bym też pewnie nie pojechała, założyłam płaszcz i udałam się na dworzec, gdyż mieliśmy podjechać do Wejherowa pociągiem.
Pogoda była w kratkę, raz padało bardzo mocno, potem świeciło słońce i tak na przemian. Zmokłam, ale było pięknie, klimatycznie. Nie żałuję, że pojechałam.
Z rana zapowiadało się bardzo fajnie, po 9 jednak zaczęło padać, ale wyglądało to tylko na przelotny deszcz, więc ja nie miałam zamiaru rezygnować z zaplanowanej przejażdżki. Niestety towarzystwo poinformowało mnie, że rezygnuje z jazdy z powodu deszczu. Rozczarowało mnie to i rozwścieczyło. Jak wiem, że jadę sama to jadę sama i jest mi z tym przeważnie dobrze, czasem bardzo dobrze, ale jak się umawiam na towarzystwo, to jest jeszcze milej, więc gdy się potem okazuje, że mam jechać sama to jest rozczarowanie. Dziś było rozczarowanie i wściekłość, która dodała mi powera, tak że pomimo, iż o godz. 11 zaczęło lać i normalnie to bym też pewnie nie pojechała, założyłam płaszcz i udałam się na dworzec, gdyż mieliśmy podjechać do Wejherowa pociągiem.
Pogoda była w kratkę, raz padało bardzo mocno, potem świeciło słońce i tak na przemian. Zmokłam, ale było pięknie, klimatycznie. Nie żałuję, że pojechałam.
Wejherowo, Pałac Przebendowskich © Monica
Szlak wejherowski w jesiennych barwach © Monica
Szlak wejherowski w jesiennych barwach © Monica
Szlak wejherowski w jesiennych barwach © Monica
Szlak wejherowski w jesiennych barwach © Monica
Szlak wejherowski w jesiennych barwach © Monica
Szlak wejherowski w jesiennych barwach © Monica
W okolicy Reszek © Monica
Wynagradzający widok w przerwie pomiędzy deszczami © Monica
Klimatycznie po deszczu i gradzie © Monica
Jezioro Zawiat © Monica
Jezioro Zawiat © Monica
Na trasie © Monica
Na trasie © Monica
Jezioro Bieszkowickie © Monica
Jezioro Bieszkowickie © Monica
Słonecznie © Monica
Jezioro Rąbówka © Monica
Jezioro Rąbówka © Monica
Trochę mniej sielankowo, bardziej błotniście © Monica
Jesiennie © Monica
Jesiennie © Monica
Jesiennie © Monica
Jezioro Borowo © Monica
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 45.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
47/2016 Paraszyński las
Sobota, 29 października 2016 · dodano: 29.10.2016 | Komentarze 2
Miało być dzisiaj inaczej. Zaplanowałam sobie, że dołączę dzisiaj do GR3miasto, która miała jeździć po moich ulubionych Lasach Mirachowskich. Aby dojechać na czas na zbiórkę chciałam z domu wyjechać o godz. 8. Niestety rano tak wiało i padało, że nie wyściubiłam nosa z domu. Ale przynajmniej się w końcu wyspałam... ;-)
Stopniowo się wypogadzało, wyszło piękne słońce, tylko wiatr pozostał silny, więc w południe postanowiłam jednak wsiąść na rower. Ale pozostała mi już tylko najbliższa okolica. Postanowiłam schronić się przed wiatrem w paraszyńskich lasach, bardzo zresztą dzisiaj urokliwych. Pokręciłam po drogach, na których dawno nie byłam, odwiedziłam Rezerwat "Paraszyńskie Wąwozy" gdzie dwa razy zaliczyłam glebę, na szczęście miękką ;-) Były podjazdy i prowadzenie roweru i błoto całkiem konkretne też się trafiło.
Stopniowo się wypogadzało, wyszło piękne słońce, tylko wiatr pozostał silny, więc w południe postanowiłam jednak wsiąść na rower. Ale pozostała mi już tylko najbliższa okolica. Postanowiłam schronić się przed wiatrem w paraszyńskich lasach, bardzo zresztą dzisiaj urokliwych. Pokręciłam po drogach, na których dawno nie byłam, odwiedziłam Rezerwat "Paraszyńskie Wąwozy" gdzie dwa razy zaliczyłam glebę, na szczęście miękką ;-) Były podjazdy i prowadzenie roweru i błoto całkiem konkretne też się trafiło.
Początek leśnej trasy © Monica
Nad Łebą niedaleko Paraszyna © Monica
Okolice Paraszyna © Monica
Jesienny dywanik © Monica
Jesienny dywanik © Monica
Paraszyński las © Monica
Paraszyński las © Monica
Rezerwat "Paraszyńskie Wąwozy" © Monica
Rezerwat "Paraszyńskie Wąwozy" © Monica
Ścieżka dydaktyczna w Rezerwacie "Paraszyńskie Wąwozy" © Monica
Rezerwat "Paraszyńskie Wąwozy" © Monica
Paraszyński las © Monica
Paraszyński las © Monica
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 116.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
43/2016 Wrześniowa sielanka
Sobota, 24 września 2016 · dodano: 25.09.2016 | Komentarze 3
Tę sobotę przeznaczyłam na rower.
Pogoda była idealna: słoneczna, rześka, wiatr niewielki, momentami nawet bezwietrznie.
W ogóle lubię wrzesień, zdecydowanie bardziej niż np. sierpień. W przyrodzie zapada cisza, zaorane pola pięknie pachną, lasy żółcieją, a nad pięknymi kaszubskimi jeziorami wreszcie spokój i nie trzeba wiele zachodu, by znaleźć miłe miejsce do poleniuchowania nad wodą.
Właściwie nie wiedziałam gdzie chcę jechać, poza tym że nad Jezioro Potęgowskie. Tam zdecydowałam, że popedałuję w okolice Sierakowic (omijając je), gdyż właściwie chyba jeszcze w tym roku nie byłam w tych rejonach.
Pogoda była idealna: słoneczna, rześka, wiatr niewielki, momentami nawet bezwietrznie.
W ogóle lubię wrzesień, zdecydowanie bardziej niż np. sierpień. W przyrodzie zapada cisza, zaorane pola pięknie pachną, lasy żółcieją, a nad pięknymi kaszubskimi jeziorami wreszcie spokój i nie trzeba wiele zachodu, by znaleźć miłe miejsce do poleniuchowania nad wodą.
Właściwie nie wiedziałam gdzie chcę jechać, poza tym że nad Jezioro Potęgowskie. Tam zdecydowałam, że popedałuję w okolice Sierakowic (omijając je), gdyż właściwie chyba jeszcze w tym roku nie byłam w tych rejonach.
Trasa: Luzino – Paraszyno – Osiek – Kętrzyno – Linia – Potęgowo –
Kamienica Królewska – Załakowo – Łyśniewo Sierakowickie – Kowale - Gowidlino – Podjazdy – Mściszewice –
Kamienica Szlachecka – Wygoda Łączyńska – Zajezierze – Miechucino – Mirachowo –
Miłoszewo – Lewino – Wyszecino – Luzino
Przed siebie © Monica
Jezioro Potęgowskie © Monica
Nad Jeziorem Potęgowskim zrobiłam pierwszy i dość długi postój. Tak dobrze się leżało w tym słońcu na pomoście, że szczerze mówiąc nigdzie dalej mi się nie chciało jechać... Na szczęście wreszcie na chwilę słońce schowało się za chmurę, od razu zrobiło się chłodniej i to mnie zmobilizowało by ruszyć dalej.
Jezioro Potęgowskie © Monica
Jezioro Kamienieckie © Monica
Łyśniewo Sierakowickie © Monica
Z Załakowa do Gowidlina jadę pięknymi, w większości szutrowymi, drogami pośród pól, łąk i jezior, czyli jest wszystko to co lubię najbardziej. Ruch znikomy, tylko w polach ludzie pracują - wiadomo: wykopki.
Łyśniewo Sierakowickie © Monica
Jezioro Miemino, należące do jezior lobeliowych. © Monica
Jezioro Miemino © Monica
Pola i łąki © Monica
Pola i łąki © Monica
Przed Kowalami © Monica
Przed Kowalami na bocznej drodze pod lasem, spotykam nagle.... świnię, dużą maciorę. Wyglądała jakby wyszła na spacer. Spostrzegłszy mnie jednak przyśpieszyła kroku i schowała się w krzaki. Zabawne to było, bo jak stara jestem jeszcze nie widziałam świni poza chlewem.
W Kowalach © Monica
Pojechałam dalej. Jednak trochę nie dawało mi spokoju co ta świnia tam robiła, pomyślałam, że może uciekła z tego dużego gospodarstwa, które było w pobliżu na wzgórzu, zawróciłam, ale gospodarz wyjeżdżał już traktorem i nie zdążyłam mu powiedzieć o świni w krzakach. Machnęłam ręką, ale za chwilę znów zawróciłam zdecydowana, żeby podejść do domu i jednak kogoś poinformować. Najpierw jednak postanowiłam sprawdzić czy świnia nadal jest w tamtych krzakach, wróciłam, ale jej już nie było... więc nie wiem... nikogo w końcu nie poinformowałam, "świńska sprawa"... mam jednak nadzieję, że jakoś dotarła do swojego chlewu.
Jezioro Trzebocińskie © Monica
Kolejny postój ma miejsce nad Jeziorem Trzebocińskim, koło Podjazdów. Miła miejscówka z pomostem, łódeczką i zamkniętym domkiem letniskowym ;-)
Postój na Jeziorem Trzebocińskim © Monica
Potem kolejne piękne szutry aż do Kamienicy Szlacheckiej.
Na trasie do Mściszewic © Monica
Na trasie do Kamienicy Szlacheckiej © Monica
Z Kamienicy już dominują asfalty, z wyjątkiem odcinka trasy z Miłoszewa do Lewina.
Kościół w Wygodzie Łączyńskiej © Monica
Ostatni postój - nad Jeziorem Miłoszewskim © Monica
Ostatni, tuż przed zachodem, postój nad Jeziorem Miłoszewskim. Cicho tu, ale ku mojemu zdziwieniu ludzi sporo... prawie każdy pomost zajęty przez wędkarzy, na szczęście "mój" pomost jest wolny.
Kategoria > 100 km, W pojedynkę
- DST 43.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
41/2016 Powrót ze Swarzewa
Niedziela, 4 września 2016 · dodano: 04.09.2016 | Komentarze 2
Miałam w planach zrobić dzisiaj dłuższą przejażdżkę, w tym przede wszystkim pojechać nad morze. Niestety padało bez ustanku od wczesnego rana, więc w południe, po sumie odpustowej, udałam się prosto do domu, prawie identycznie jak wczoraj, a nawet jeszcze bardziej prosto, gdyż nie wjeżdżałam do centrum Pucka. Przez 30 km padało cały czas, potem trochę słabiej, na koniec znów mocniej. Łeee.... fatalna pogoda.
Trasa: Swarzewo – Puck – Darżlubie – Leśniewo – Domatówko – Wlk. Piaśnica – Warszkowo – Kniewo – Kębłowo – Luzino
Deszczowo © Monica
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 47.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
40/2016 Do Swarzewa
Sobota, 3 września 2016 · dodano: 04.09.2016 | Komentarze 1
Cały czas asfaltami, bez kombinacji, bo wyjechałam z domu po godz. 16, a na 19 chciałam być w Swarzewie.
Trasa: Luzino – Kębłowo – Zamostne – Kniewo – Warszkowo – Wlk. Piaśnica – Domatówko – Leśniewo – Darżlubie – Puck – Swarzewo
Trasa: Luzino – Kębłowo – Zamostne – Kniewo – Warszkowo – Wlk. Piaśnica – Domatówko – Leśniewo – Darżlubie – Puck – Swarzewo
Rynek w Pucku © Monica
Zatoka Pucka © Monica
Port rybacki w Pucku © Monica
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę
- DST 67.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
39/2016 Dąb Świętopełk
Niedziela, 28 sierpnia 2016 · dodano: 04.09.2016 | Komentarze 1
O Dębie Świętopełka dowiedziałam się ze strony GR3miasto, która organizuje w to miejsce wycieczki zarówno piesze jak i rowerowe. Ponieważ nie pasowało mi, aby udać się z nimi, postanowiłam go odnaleźć sama. Jest to najstarszy dąb na Pomorzu, a szósty w rankingu krajowym. Ma ponad 620 lat, 22 m wysokości, obwód na wysokości piersi 770 cm, tj. rozpiętość pięciu dorosłych osób. Znajduje się on około 10 km na południowy zachód od Lęborka.
Do Lęborka podjechałam kolejką, wczesnym popołudniem. To była jedna z nielicznych tego lata gorących niedziel. Jakżebym chciała, by taka pogoda była dzisiaj, gdy aura jest niemalże listopadowa... :-( Można oszaleć z tymi skokami pogodowymi.
Trochę trwało nim odnalazłam niebieski szlak rowerowy prowadzący do Dębu, wreszcie znalazłam i pojechałam przez Małoszyce i Dziechlino. Trasa między Małoszycami a Dziechlinem okropna: najpierw jakieś koleiny częściowo wyłożone kocimi łbami, częściowo cegłą i w ogóle czym popadnie, później piachy, przez które nie dałam rady przejechać i znów jakieś koleiny. Przy dębie zgubiłam szlak, pojechałam prosto, byłam pewna, że prowadzi prosto, dojechałam do Krępkowic, a tam szlaku nie było, no nic, pojechałam po swojemu i tak musiałabym w którymś momencie szlak opuścić, bo nie chciałam nim wracać do Lęborka.
Trasa: Lębork – niebieskim szlakiem przez Małoszyce i Dziechlino do Dębu Świętopełka – Krępkowice – Maszewo – Jez. Osowo – Okalice – Popowo – Dzięcielec – Rozłazino – Jeżewo – Paraszyno – Luzino
Do Lęborka podjechałam kolejką, wczesnym popołudniem. To była jedna z nielicznych tego lata gorących niedziel. Jakżebym chciała, by taka pogoda była dzisiaj, gdy aura jest niemalże listopadowa... :-( Można oszaleć z tymi skokami pogodowymi.
Trochę trwało nim odnalazłam niebieski szlak rowerowy prowadzący do Dębu, wreszcie znalazłam i pojechałam przez Małoszyce i Dziechlino. Trasa między Małoszycami a Dziechlinem okropna: najpierw jakieś koleiny częściowo wyłożone kocimi łbami, częściowo cegłą i w ogóle czym popadnie, później piachy, przez które nie dałam rady przejechać i znów jakieś koleiny. Przy dębie zgubiłam szlak, pojechałam prosto, byłam pewna, że prowadzi prosto, dojechałam do Krępkowic, a tam szlaku nie było, no nic, pojechałam po swojemu i tak musiałabym w którymś momencie szlak opuścić, bo nie chciałam nim wracać do Lęborka.
Trasa: Lębork – niebieskim szlakiem przez Małoszyce i Dziechlino do Dębu Świętopełka – Krępkowice – Maszewo – Jez. Osowo – Okalice – Popowo – Dzięcielec – Rozłazino – Jeżewo – Paraszyno – Luzino
Piachy na trasie do Dziechlina © Monica
Okolice Dziechlina © Monica
Ścieżka dydaktyczna do Dębu Świętopełka © Monica
Ścieżka dydaktyczna do Dębu Świętopełka © Monica
Dąb Świętopełk
Dąb Świętopełk © Monica
Dąb Świętopełk © Monica
Dąb Świętopełk © Monica
Stary cmentarz ewangelicki niedaleko Maszewa © Monica
Stary cmentarz ewangelicki niedaleko Maszewa © Monica
Było tak gorąco, że marzyło mi się jakieś jeziorko, oczywiście ciche i ustronne. Jedno było na mapie w tej okolicy, więc postanowiłam nad nie pojechać. Rzeczywiście było ciche i ustronne: żadnych grillujących band zagłuszających leśną ciszę głośną muzykę. Nawet pomost był: co prawda położyć się na nim nie dało, ale usiąść i zamoczyć nogi tak ;-)
Jezioro Osowo © Monica
Jezioro Osowo © Monica
Jezioro Osowo © Monica
Następnie chciałam się udać do najbliższej miejscowości Okalice, jednak jechałam 7 km leśnymi szutrami to w jedną, to w drugą stronę nim znalazłam tę miejscowość.
Okolice Okalic © Monica
Grzybek © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 75.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
38/2016 Do pracy przez TPK
Sobota, 27 sierpnia 2016 · dodano: 02.09.2016 | Komentarze 4
W sobotę wyjątkowo (taką mama nadzieję, że to był wyjątek) musiałam stawić się do pracy. Bardzo byłam z tego faktu niezadowolona, bo miałam ciekawe plany rowerowe, z których musiałam zrezygnować. Tym niemniej okazało się, że muszę stawić się co prawda dopiero w południe, ale na bliżej nieokreśloną ilość czasu. Stwierdziłam, że nie mogę tak zupełnie stracić tego dnia, zwłaszcza, że prognozy pogody były tak optymistyczne.Stąd pomysł, by pojechać do pracy rowerem. Oczywiście najlepsza opcja to trasa przez Trójmiejski Park Krajobrazowy.
Początkowo planowałam pojechać czerwonym szlakiem wejherowskim (którym już jechałam wiosną), a jedynie ominąć jakoś najcięższy odcinek pomiędzy Marszewem a Gdynią Chwarzno, jednak w czasie jazdy znacznie bardziej zmodyfikowałam trasę. Z Wejherowa rzeczywiście wyruszyłam czerwonym szlakiem, ale dojechałam nim tylko do Jeziora Wyspowo. Tam spojrzawszy na mapę stwierdziłam, że mogę zrezygnować z czerwonego szlaku, który prowadził ciekawie terenowo nad sześcioma leśnym jeziorkami, które odwiedziłam już nieraz, a w zamian udać się niebieskim szlakiem rowerowym. Dzięki temu poznałam nowy szlak i zaoszczędziłam czas. Przesiadłam się więc na ów niebieski szlak i jechałam nim już większość trasy, czyli przez Zbychowo, Reszki, Piecewo, Łężyce, aż do Rezerwatu "Cisowa". Tam na chwilkę wróciłam na szlak czerwony, ale dojechałam nim tylko do ulicy Marszewskiej, w okolicy Niemotowa. W tym momencie zgodnie z planem porzuciłam szlak czerwony, by nie targać roweru "szlakiem wiewiórczym" ani przez chaszcze, które to atrakcje czekają na tym odcinku. Opuściłam na chwilę lasy, ulicą Marszewską dojechałam do ul. Wiczlińskiej, następnie Chwarznieńskiej i dopiero za węzłem w Gdyni Chwarzno wróciłam na szlak czerwony, którym dojechałam do Gdyni Wielki Kack. Tam znów przesiadłam się na niebieski rowerowy szlak, którym dojechałam idealnie tak jak chciałam, koło leśniczówki w Gołębiewie wprost do Oliwy. Niebieski szlak jest rewelacyjny, szutrowe serpentynki lub wygodne ścieżki, chwilami miałam wrażenie, że jadę w kółko takie były zakręty, a jechało mi się idealnie, bo w tym kierunku miałam cały czas z górki. Wyjechałam przy Katedrze w Gdańsku Oliwie, potem jeszcze trochę ulicami i już byłam w pracy. Super mi się jechało, pogoda była piękna i zupełnie zapomniałam, że jadę do pracy. Taka droga do pracy zajęła mi 62 km, pozostałe 13 km to był wieczorem powrót z Wejherowa do Luzina. Mam nadzieję, że jeszcze tej jesieni pokręcę po szlakach TPK, zresztą już wiosną sobie postanowiłam, że jeszcze tu zawitam.
Początkowo planowałam pojechać czerwonym szlakiem wejherowskim (którym już jechałam wiosną), a jedynie ominąć jakoś najcięższy odcinek pomiędzy Marszewem a Gdynią Chwarzno, jednak w czasie jazdy znacznie bardziej zmodyfikowałam trasę. Z Wejherowa rzeczywiście wyruszyłam czerwonym szlakiem, ale dojechałam nim tylko do Jeziora Wyspowo. Tam spojrzawszy na mapę stwierdziłam, że mogę zrezygnować z czerwonego szlaku, który prowadził ciekawie terenowo nad sześcioma leśnym jeziorkami, które odwiedziłam już nieraz, a w zamian udać się niebieskim szlakiem rowerowym. Dzięki temu poznałam nowy szlak i zaoszczędziłam czas. Przesiadłam się więc na ów niebieski szlak i jechałam nim już większość trasy, czyli przez Zbychowo, Reszki, Piecewo, Łężyce, aż do Rezerwatu "Cisowa". Tam na chwilkę wróciłam na szlak czerwony, ale dojechałam nim tylko do ulicy Marszewskiej, w okolicy Niemotowa. W tym momencie zgodnie z planem porzuciłam szlak czerwony, by nie targać roweru "szlakiem wiewiórczym" ani przez chaszcze, które to atrakcje czekają na tym odcinku. Opuściłam na chwilę lasy, ulicą Marszewską dojechałam do ul. Wiczlińskiej, następnie Chwarznieńskiej i dopiero za węzłem w Gdyni Chwarzno wróciłam na szlak czerwony, którym dojechałam do Gdyni Wielki Kack. Tam znów przesiadłam się na niebieski rowerowy szlak, którym dojechałam idealnie tak jak chciałam, koło leśniczówki w Gołębiewie wprost do Oliwy. Niebieski szlak jest rewelacyjny, szutrowe serpentynki lub wygodne ścieżki, chwilami miałam wrażenie, że jadę w kółko takie były zakręty, a jechało mi się idealnie, bo w tym kierunku miałam cały czas z górki. Wyjechałam przy Katedrze w Gdańsku Oliwie, potem jeszcze trochę ulicami i już byłam w pracy. Super mi się jechało, pogoda była piękna i zupełnie zapomniałam, że jadę do pracy. Taka droga do pracy zajęła mi 62 km, pozostałe 13 km to był wieczorem powrót z Wejherowa do Luzina. Mam nadzieję, że jeszcze tej jesieni pokręcę po szlakach TPK, zresztą już wiosną sobie postanowiłam, że jeszcze tu zawitam.
Na trasie gdzieś za Reszkami © Monica
Na trasie gdzieś za Reszkami © Monica
Na trasie między Reszkami a Piecewem © Monica
Na trasie między Reszkami a Piecewem © Monica
Na trasie między Reszkami a Piecewem © Monica
Na trasie © Monica
Las Piekiełko © Monica
Las Piekiełko © Monica
W okolicy Łężyc © Monica
W okolicy Łężyc © Monica
Rezerwat "Cisowa" © Monica
Na szlaku wejherowskim pomiędzy Chwarznem a Wielkim Kackiem © Monica
Na szlaku wejherowskim pomiędzy Chwarznem a Wielkim Kackiem © Monica
Na szlaku wejherowskim pomiędzy Chwarznem a Wielkim Kackiem © Monica
Na szlaku wejherowskim pomiędzy Chwarznem a Wielkim Kackiem © Monica
Niebieski szlak rowerowy pomiędzy Gołębiewem a Oliwą © Monica
Ile tu ciekawych górek w okolicy ... ;-) Muszę je kiedyś odwiedzić, to nic, że pewnie będę prowadzić... ;-)
Niebieski szlak rowerowy pomiędzy Gołębiewem a Oliwą © Monica
Robi się żółto © Monica
Na pamiątkę zwycięskiej bitwy polskiej floty nad szwedzką w tzw. Bitwie pod Oliwą 28.XI.1627r. © Monica
Widok na Gdańsk i Zatokę Gdańską © Monica
Ten szlak mnie prześladuje... ;-) tzn. chodzi mi po głowie ;-) © Monica
Katedra w Oliwie © Monica
Kategoria 51-100 km, W pojedynkę
- DST 42.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
37/2016 Po pracy
Środa, 24 sierpnia 2016 · dodano: 24.08.2016 | Komentarze 0
Pół godziny po powrocie z pracy ruszam na krótką przejażdżkę po okolicy.
Wreszcie ciepło, wreszcie bez deszczu...
Zauważam pierwsze żółte jesienne liście...
Trasa: Luzino - Paraszyno - Dargolewo - Strzepcz - Miłoszewo - Lewino - Wyszecino - Luzino
Wreszcie ciepło, wreszcie bez deszczu...
Zauważam pierwsze żółte jesienne liście...
Trasa: Luzino - Paraszyno - Dargolewo - Strzepcz - Miłoszewo - Lewino - Wyszecino - Luzino
Kategoria 0-50 km, W pojedynkę