Info
Ten blog rowerowy prowadzi Monica z miasteczka Luzino. Mam przejechane 14904.00 kilometrów w tym 0.00 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią brak danych. i się wcale nie chwalę.Suma podjazdów to 0 metrów.
Więcej o mnie.
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2016, Grudzień2 - 13
- 2016, Listopad2 - 3
- 2016, Październik5 - 12
- 2016, Wrzesień4 - 9
- 2016, Sierpień7 - 16
- 2016, Lipiec7 - 12
- 2016, Czerwiec1 - 2
- 2016, Maj14 - 51
- 2016, Kwiecień6 - 17
- 2016, Marzec2 - 9
- 2016, Luty2 - 11
- 2015, Grudzień2 - 7
- 2015, Listopad1 - 1
- 2015, Październik7 - 41
- 2015, Wrzesień4 - 15
- 2015, Sierpień6 - 11
- 2015, Lipiec3 - 4
- 2015, Czerwiec8 - 20
- 2015, Maj12 - 56
- 2015, Kwiecień10 - 35
- 2015, Marzec6 - 23
- 2015, Luty4 - 14
- 2015, Styczeń2 - 19
- 2014, Grudzień3 - 21
- 2014, Listopad4 - 34
- 2014, Październik7 - 64
- 2014, Wrzesień6 - 57
- 2014, Sierpień5 - 26
- 2014, Lipiec7 - 59
- 2014, Czerwiec8 - 40
- 2014, Maj17 - 134
- 2014, Kwiecień9 - 58
- 2014, Marzec12 - 88
- 2014, Luty9 - 47
- 2014, Styczeń2 - 4
- 2013, Grudzień3 - 2
- 2013, Listopad3 - 4
- 2013, Październik6 - 16
- 2013, Wrzesień5 - 23
- 2013, Sierpień2 - 8
- 2013, Lipiec1 - 5
- 2013, Czerwiec5 - 20
- 2013, Maj1 - 0
- 2012, Październik1 - 3
- 2012, Sierpień1 - 1
- 2012, Lipiec1 - 0
- 2012, Czerwiec1 - 3
- 2012, Maj2 - 1
- 2012, Kwiecień3 - 2
- 2011, Październik5 - 7
- 2011, Czerwiec3 - 4
- 2011, Maj1 - 2
- 2011, Kwiecień1 - 2
- 2010, Październik1 - 0
- 2010, Maj1 - 0
- 2010, Kwiecień1 - 0
- 2009, Lipiec1 - 0
- 2009, Czerwiec1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
51-100 km
Dystans całkowity: | 8249.00 km (w terenie 0.00 km; 0.00%) |
Czas w ruchu: | b.d. |
Średnia prędkość: | b.d. |
Liczba aktywności: | 113 |
Średnio na aktywność: | 73.00 km |
Więcej statystyk |
- DST 87.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Dworki i pałace pn. Kaszub cz.2
Niedziela, 18 maja 2014 · dodano: 20.05.2014 | Komentarze 8
W niedzielę udałyśmy się na zaplanowaną trasę. Mimo
niepewnej pogody postanowiłyśmy zaryzykować, mając nadzieję, że jednak się
rozpogodzi. Po nocnych i wczesnoporannych opadach deszczu było duże
zachmurzenie, zero wiatru, ale też ciepło.
Dotarłyśmy w sumie do 11 dworków (w tym dwa te same co w sobotę, gdyż początek trasy był prawie taki sam jak dnia poprzedniego), tj. w Chynowie, Mierzynku, Salinie, Gardkowicach, Łętowie, Żelaznej, Choczewie, Starbieninie, Bychowie, Prusewie i Lisewie. Całkiem sporo a i to jeszcze nie wszystkie… ;-)
Dworki są przeważnie z XIX w., czasem z końca XVIII w. lub z pocz. XX w. W stanie są różnym: ten w Mierzynku zupełnie niezadbany, chyba nie stanowi niczyjej własności, większość jednak stanowi własność prywatną. Najlepiej się oczywiście prezentują te, w których urządzono hotele i restauracje, z tym że nie wiem na ile ich wygląd jest wierny pierwowzorowi… Mam nadzieję że jednak jest. Ale najbardziej nam się podobały ogrody-parki ze starym drzewostanem, w tym pięknie kwitnącymi obecnie kasztanami, które otaczały prawie wszystkie te dworki (tylko w Prusewie było jakoś mało drzew ale dzięki temu dworek był doskonale widoczny ;-)
Trasę obrałyśmy piękną: w większości drogami szutrowymi, leśnymi, brukowymi, asfaltu było niewiele. Widoki i zapachy niezapomniane: rzepak, kasztanowce, bzy i w ogóle wszystko co teraz kwitnie.Do tego urocze małe wioseczki jak np. Gardkowice: osada 4 domy, na każdym podwórku ujada pies na nasz widok z radości że ktoś przybył w jego rejony, na każdym stoją ludziska i się na nas patrzą, a my na nich… ;-) Miła starsza pani pokazuje nam swoje piękne kwiaty w ogródku jakby jeszcze mało było tych wszystkich wspaniałości dokoła ;-)
Trasa: Luzino – Kębłowo – Zelewo – Zielnowo – Chynowiec – Chynowie -Dąbrówka – Mierzynko – Salinko – Salino – Salinko - Gardkowice – Łętowo – Żelazna – Choczewo –Starbienino – Bychowo – Prusewo – Bychowo –Gniewino – Jęczewo – Lisewo – Słuszewo – Chynowiec – Kębłowo – Luzino
Dotarłyśmy w sumie do 11 dworków (w tym dwa te same co w sobotę, gdyż początek trasy był prawie taki sam jak dnia poprzedniego), tj. w Chynowie, Mierzynku, Salinie, Gardkowicach, Łętowie, Żelaznej, Choczewie, Starbieninie, Bychowie, Prusewie i Lisewie. Całkiem sporo a i to jeszcze nie wszystkie… ;-)
Dworki są przeważnie z XIX w., czasem z końca XVIII w. lub z pocz. XX w. W stanie są różnym: ten w Mierzynku zupełnie niezadbany, chyba nie stanowi niczyjej własności, większość jednak stanowi własność prywatną. Najlepiej się oczywiście prezentują te, w których urządzono hotele i restauracje, z tym że nie wiem na ile ich wygląd jest wierny pierwowzorowi… Mam nadzieję że jednak jest. Ale najbardziej nam się podobały ogrody-parki ze starym drzewostanem, w tym pięknie kwitnącymi obecnie kasztanami, które otaczały prawie wszystkie te dworki (tylko w Prusewie było jakoś mało drzew ale dzięki temu dworek był doskonale widoczny ;-)
Trasę obrałyśmy piękną: w większości drogami szutrowymi, leśnymi, brukowymi, asfaltu było niewiele. Widoki i zapachy niezapomniane: rzepak, kasztanowce, bzy i w ogóle wszystko co teraz kwitnie.Do tego urocze małe wioseczki jak np. Gardkowice: osada 4 domy, na każdym podwórku ujada pies na nasz widok z radości że ktoś przybył w jego rejony, na każdym stoją ludziska i się na nas patrzą, a my na nich… ;-) Miła starsza pani pokazuje nam swoje piękne kwiaty w ogródku jakby jeszcze mało było tych wszystkich wspaniałości dokoła ;-)
Trasa: Luzino – Kębłowo – Zelewo – Zielnowo – Chynowiec – Chynowie -Dąbrówka – Mierzynko – Salinko – Salino – Salinko - Gardkowice – Łętowo – Żelazna – Choczewo –Starbienino – Bychowo – Prusewo – Bychowo –Gniewino – Jęczewo – Lisewo – Słuszewo – Chynowiec – Kębłowo – Luzino
Początek trasy Pradoliną Redy - jadąc w kierunku Zelewa © Monica
Te kwiatki musiałam ująć, gdyż kojarzą mi się z tatrzańskimi strumieniami ;-) © Monica
Za Chynowiem © Monica
Tym razem w Chynowie wychodzi nam na spotkanie konik maści szarej © Monica
W lesie na trasie z Chynowia do Dąbrówki © Monica
Nad Jeziorem Dąbrze robimy postój pod daszkiem, bo zaczyna padać © Monica
Jedziemy dalej w kierunku Mierzynka. Wygląd jak i samopoczucie z jazdy na rowerze w takim płaszczu są zabawne. Człowiek czuje się jak łopoczący na wietrze żagiel ;-) © Monica
Tutaj nastąpiła awaria z mojej winy. Jechałam za siostrą robiąc zdjęcie, gdy ona nagle się zatrzymała. Stuknęłam w nią. Skutkiem tego spadł jej łańcuch, ale tak pechowo zaklinował się między ramą a zębatką, że przez kilkanaście minut nie mogłyśmy go wydobyć. Już czułam że to koniec wycieczki, trza wrócić pieszo lasem do wioski, a tam czekać na jakiś transport, który nas zabierze do domu. Jako ostateczność postanowiłyśmy odkręcić trochę koło. No i udało się, zrobiła się jakaś milimetrowa szparka, ale wystarczająca by wydobyć łańcuch na wierzch. Jednak było nam dane kontynuować ten wyjazd ;-)
Gdy dojeżdżamy do Salina pokazuje się słońce. Jest bardzo ciepło, wszystko paruje: jezioro, dachy, asfalt we wsi.
Gdy dojeżdżamy do Salina pokazuje się słońce. Jest bardzo ciepło, wszystko paruje: jezioro, dachy, asfalt we wsi.
Moja wczorajsza miejscówka nad Jeziorem Salino zajęta ;-) © Monica
Jezioro Salino © Monica
Nie wiem do końca czy to była droga czy przejazd przez pole, ale dojechałyśmy tędy idealnie tam gdzie chciałyśmy, tj. do Gardkowic
Widoczek na trasie © Monica
Dwór w Gardkowicach z pocz. XX w. © Monica
Kolejna piękna trasa - do Łętowa © Monica
Na trasie © Monica
Dwór w Łętowie z pocz. XX w. - widok od frontu © Monica
Dwór w Łętowie - widok elewacji tylnej © Monica
Rzepak na trasie do Żelazna © Monica
Pod Rajską Jabłonią © Monica
Pałac w Choczewie z XIX w. Obecnie siedziba biblioteki © Monica
Pałac w Choczewie © Monica
Jezioro Choczewskie © Monica
Jezioro Choczewskie © Monica
Dwór w Starbieninie z XIX w. Obecnie znajduje się tu filia Kaszubskiego Uniwersytetu Ludowego © Monica
Dwór w Starbieninie od frontu. Te płytki na schodach nijak nie pasują mi do całości © Monica
Widok dworu od strony stawu © Monica
Na szlaku rowerowym "Sielskie pejzaże" w kierunku Bychowa. Oczywiście jakichkolwiek oznaczeń nadal brak, ale sielskie pejzaże bez wątpienia są, trasa też to z pewnością właściwa © Monica
Bychowska Struga © Monica
Brama przed Dworkiem w Bychowie. Niestety zamknięta dla "nie gości", a specjalnie tu jechałyśmy bo to jeden z ładniejszych dworków. Obecnie hotel z restauracją © Monica
Miałam jednak przyjemność bawić się na weselu w tym dworku parę lat temu, dlatego pozwolę sobie umieścić zdjęcie zrobione przy tamtej okazji.
Dworek w Bychowie - X.2007 © Monica
Siostra uległa pokusie i wskoczyła w ten pachnący rzepak © Monica
Dworek "Sześć Dębów" w Prusewie - neobarokowy dworek z przełomu XIX i XX w. © Monica
Powrót na szlak "Sielskie pejzaże" - z Bychowa do Gniewina © Monica
Sielskie pejzaże © Monica
Elektrownia wiatrowa koło Gniewina © Monica
Na kolejnym nieoznakowanym szlaku: "Kraina wiatraków". Zdaje się że pogoda zaczyna się psuć © Monica
Dwór w Lisewie - ostatni już na dziś © Monica
Powrót Pradoliną Redy. Oj, coś nas jednak goni.... © Monica
2 km przed domem dopadł nas deszcz, ale to taki porządny, że aż bolało, no i trochę grzmiało. Nie pozostawił na nas suchej nitki, a my się nigdzie nie chowałyśmy, bo po co, skoro tak blisko domu, teraz mogłyśmy już przemoknąć, zresztą nie było czasu, bo na określoną godzinę chciałyśmy być z powrotem.
Mam nadzieję, że za jakiś czas uda nam się dotrzeć do kolejnych dworków - położonych w rejonie pomiędzy Jeziorem Żarnowieckim a Zatoką Pucką ;-)
Kategoria W towarzystwie, 51-100 km
- DST 78.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Dworki i pałace pn. Kaszub cz.1
Sobota, 17 maja 2014 · dodano: 19.05.2014 | Komentarze 12
Tak właściwie szlakiem dworków i pałaców północnych Kaszub chciałam
się udać kiedyś później, ale jak się dowiedziałam, że na północy sporo pól rzepaku,
postanowiłam część tej trasy, czyli rejony znajdujące się na zachód i pd-zach. od
Jeziora Żarnowieckiego, zrealizować właśnie teraz, w maju. Miałyśmy jechać z
siostrą w niedzielę, ale pogoda na niedzielę wydawała mi się bardzo niepewna,
więc uznałam, że lepiej w sobotę. Siostrze jednak sobota nie pasowała, więc po
długich wahaniach zdecydowałam się pojechać sama, ale za bardzo nie miałam
planu jaką trasą. Chciałam pojechać zaplanowaną trasą, a jednocześnie nie chciałam…
W drodze w końcu zdecydowałam, że odwiedzę ewentualnie te dworki dalej położone, do których i tak pewnie byśmy nie dojechały podczas jednego wyjazdu, jak np. ten w Zwartowie, a tak poza tym pokręcę się po prostu po tamtejszych okolicach… W rezultacie odwiedziłam tylko pięć z owych dworków, tj. w Chynowie (bo i tak po drodze), Salinie (też niedaleko), Witkowie (bo nie po drodze i byśmy tam pewnie nie zajechały), Zwartowie (bo trochę daleko) i w Gościęcinie (rekompensata za Zwartowo). A tak poza tym wciągnęły mnie ścieżki leśne w okolicach Dąbrówki, które to ścieżki leżały gdzieś na pograniczu Lasów Lęborskich i Puszczy Wierzchucińskiej, nic więc dziwnego że były takie wciągające…. Trasa wyszła więc znacznie inaczej niż się spodziewałam i ostatecznie po raz pierwszy z takiej jednodniowej wycieczki wróciłam do domu pociągiem, bo zabrakłoby mi trochę czasu na powrót o określonej godzinie.
Bardzo mi się ten wyjazd podobał, uwielbiam jeździć nowymi drogami, a tych terenów prawie w ogóle nie znam, bo nigdy mnie tam za bardzo nie ciągnęło, ale teraz to się zmieniło... ;-)
Trasa: Luzino – Kębłowo – Chynowiec – Chynowie – Dąbrówka – Chrzanowo – Witków – Salino – Świchówko – Zwartówko – Zwartowo - powrót: Zwartówko – Gościęcino – Pużycki Młyn – Brzeźno Lęborskie – Łęczyce – Bożepole - powrót pociągiem
W drodze w końcu zdecydowałam, że odwiedzę ewentualnie te dworki dalej położone, do których i tak pewnie byśmy nie dojechały podczas jednego wyjazdu, jak np. ten w Zwartowie, a tak poza tym pokręcę się po prostu po tamtejszych okolicach… W rezultacie odwiedziłam tylko pięć z owych dworków, tj. w Chynowie (bo i tak po drodze), Salinie (też niedaleko), Witkowie (bo nie po drodze i byśmy tam pewnie nie zajechały), Zwartowie (bo trochę daleko) i w Gościęcinie (rekompensata za Zwartowo). A tak poza tym wciągnęły mnie ścieżki leśne w okolicach Dąbrówki, które to ścieżki leżały gdzieś na pograniczu Lasów Lęborskich i Puszczy Wierzchucińskiej, nic więc dziwnego że były takie wciągające…. Trasa wyszła więc znacznie inaczej niż się spodziewałam i ostatecznie po raz pierwszy z takiej jednodniowej wycieczki wróciłam do domu pociągiem, bo zabrakłoby mi trochę czasu na powrót o określonej godzinie.
Bardzo mi się ten wyjazd podobał, uwielbiam jeździć nowymi drogami, a tych terenów prawie w ogóle nie znam, bo nigdy mnie tam za bardzo nie ciągnęło, ale teraz to się zmieniło... ;-)
Trasa: Luzino – Kębłowo – Chynowiec – Chynowie – Dąbrówka – Chrzanowo – Witków – Salino – Świchówko – Zwartówko – Zwartowo - powrót: Zwartówko – Gościęcino – Pużycki Młyn – Brzeźno Lęborskie – Łęczyce – Bożepole - powrót pociągiem
Pradolina rzeki Redy - okolice Kębłowskiej Tamy © Monica
Wiosenne kwiatki © Monica
Pałac w Chynowie - widok od strony południowej pochodzącej z XVIII w. Strona północna pochodzi z I poł. XIX w. Obecnie własność prywatna, trwa tu remont, pewnie powstanie tu hotel z restauracją. © Monica
Pola rzepaku w Chynowie © Monica
Rzepak z bliska © Monica
Stadnina koni w Chynowie © Monica
Na trasie do Dąbrówki © Monica
Jezioro Dąbrze © Monica
Jezioro Dąbrze © Monica
Aż do Dąbrówki, a nawet trochę dalej, bo dojechałam do asfaltówki przy południowym krańcu Jeziora Salino, jechałam sobie prościutko.
I wtedy spojrzałam w lewo i ujrzałam dochodzącą z lasu do tegoż asfaltu piękną leśną drogę. Z dala widać było też jakieś jeziorko. Musiałam to sprawdzić. No i było Leśne Jezioro, potem Jezioro Czarne, Jez. Żurawinieckie, piękna droga się skończyła, ale szlak mi się podoba, poza tym nie chce mi się zawracać... Nie śpieszy mi się dziś, więc mogę spróbować i zobaczyć gdzie dojadę. Mam przypadkiem bardzo szczegółowe mapki tego terenu z których wynika, że za czwartym jeziorkiem powinny być jakieś ścieżki w prawo, którymi powinnam dojechać do którejś wsi. I rzeczywiście o dziwo dojeżdżam do wsi Chrzanowo. Na mapie mam w tym rejonie pięknie oznakowane szlaki rowerowe o nazwach "Dwa jeziora" czy "Wśród kwitnących róż", jednak w praktyce... nie ma w ogóle rowerowych oznakowań. Jedynie częsty symbol podkowy na drzewach mówi, że jestem bez wątpienia na szlaku konnym, tylko gdzie on prowadzi? Zazwyczaj do jakiejś leśnej stajni. Poza tym szlak konny nie jest aż tak idealny dla mojego dwukołowego rumaka ;-)
I wtedy spojrzałam w lewo i ujrzałam dochodzącą z lasu do tegoż asfaltu piękną leśną drogę. Z dala widać było też jakieś jeziorko. Musiałam to sprawdzić. No i było Leśne Jezioro, potem Jezioro Czarne, Jez. Żurawinieckie, piękna droga się skończyła, ale szlak mi się podoba, poza tym nie chce mi się zawracać... Nie śpieszy mi się dziś, więc mogę spróbować i zobaczyć gdzie dojadę. Mam przypadkiem bardzo szczegółowe mapki tego terenu z których wynika, że za czwartym jeziorkiem powinny być jakieś ścieżki w prawo, którymi powinnam dojechać do którejś wsi. I rzeczywiście o dziwo dojeżdżam do wsi Chrzanowo. Na mapie mam w tym rejonie pięknie oznakowane szlaki rowerowe o nazwach "Dwa jeziora" czy "Wśród kwitnących róż", jednak w praktyce... nie ma w ogóle rowerowych oznakowań. Jedynie częsty symbol podkowy na drzewach mówi, że jestem bez wątpienia na szlaku konnym, tylko gdzie on prowadzi? Zazwyczaj do jakiejś leśnej stajni. Poza tym szlak konny nie jest aż tak idealny dla mojego dwukołowego rumaka ;-)
Leśne Jezioro © Monica
Nad Jeziorem Czarnym © Monica
Niezwykły kolor wody w Jeziorze Czarnym © Monica
Kuszący konny szlak © Monica
Coraz głębiej w las © Monica
Przybywa też kałuż, ale da się je ominąć więc nie jest źle © Monica
No i jednak dojeżdżam do cywilizacji...
Ruiny jakiegoś domostwa na skraju lasu © Monica
Dworek w Witkowie (Wódce) w remoncie, ale jeśli chodzi o dwa boczne skrzydła powiedziałabym że wygląda to na budowę od początku a nie na remont. © Monica
W Witkowie po chwili wahania zdecydowałam się jednak pojechać do Salina. Nigdy nie byłam w tej letniskowej miejscowości. Kiedyś była to chyba spora wieś, sądząc choćby po starym, dużym cmentarzu ewangelickim, ale obecnie jest to malutka wioseczka.
Kaplica grobowa von Rexinów na cmentarzu w Salinie. Pochodzi z 1890r. Została zbudowana dla rodziny Rexinów, którzy od 1762r. byli właścicielami wsi Salino. © Monica
Drzwi do tej kaplicy były lekko uchylone, ale nie byłam pewna czy to zwykła kaplica cmentarna czy jakiś grobowiec, więc skitrałam i nie weszłam do środka, nie chciałam natrafić na żadne szkielety.
Ps. Właśnie wyczytałam na czyimś blogu w necie, że kaplica została jakiś czas temu zdewastowana, trumny poprzewracane, a kości rozrzucone. Jak dobrze, że tam nie wchodziłam.
Ps. Właśnie wyczytałam na czyimś blogu w necie, że kaplica została jakiś czas temu zdewastowana, trumny poprzewracane, a kości rozrzucone. Jak dobrze, że tam nie wchodziłam.
Cmentarz ewangelicki w Salinie. Zajmuje bardzo spory obszar, ale większość nagrobków jest zdewastowana lub w ruinie. © Monica
Cmentarz ewangelicki w Salinie © Monica
Salino, dworek szlachecki z XVIII w. stanowi połączenie tradycji polskiego dworu szlacheckiego i typowego pomorskiego budownictwa ryglowego. Obecnie mieści się tu gospodarstwo agroturystyczne. © Monica
Salino, neoromański kościół filialny pw. św. Józefa z 1839r. zbudowany z kamienia polnego. © Monica
Jezioro w Salinie z miejscówką w sam raz dla mnie ;-) Na wyspie widocznej na jeziorze odkryto ślady wczesnośredniowiecznego grodziska. © Monica
Całkiem spora fala © Monica
Z Salina ruszam fajną leśną trasą do Świchówka. Na mapie jest to szlak rowerowy "Zaczarowany las", ale w praktyce nie ma oznakowań żadnego szlaku, przepraszam... jest szlak konny ;-) Stadniny i szlaki konne są bardzo częste na tym terenie. Nawet nie zwróciłam dotąd uwagi że gmina Gniewino ma w swoim herbie podkowę, dopiero jadąc na rowerze to zauważyłam, rower to jednak wyostrza wzrok...;-)
Taki ładny łaciaty konik ;-) © Monica
Jak tak ładnie zapraszają to trzeba skorzystać ;-) © Monica
Docieram do Pałacu w Zwartowie. Pałac jest piękny z ogromnym parkiem. Ale znajduje się tu Ośrodek Wczasowo-Szkoleniowy Ministerstwa Sprawiedliwości, więc jest ochrona i 3-metrowy płot, więc mogę tylko przez bramę podpatrzeć kawałek bocznej elewacji, front i tył są prawie niewidoczne spoza drzew.
Pałac w Zwartowie © Monica
W oddali elektrownia wiatrowa w Zwarcienku © Monica
Za to że w Zwartowie tak mało zobaczyłam, w drodze powrotnej postanawiam jeszcze odbić do niejakiego Gościęcina, gdzie znajduje się dwór z II poł. XIX w. Ten na szczęście doskonale widoczny. Obecnie jest tu gospodarstwo agroturystyczne. Pani właścicielka wychodzi mi naprzeciw, myśli pewnie że poważny klient... Rozmawiamy chwilę. Akurat trwa remont, ale panowie się schowali w środku, nie chcieli być na zdjęciu ;-)
Dwór "Pod Lipami" w Gościęcinie © Monica
Z Gościęcina do Pużyckiego Młyna jadę asfaltem. Stamtąd skręcam kawałek w kierunku Pużyc, by odbić w polną drogę, która miała mnie zaprowadzić do wsi Wysokie, ale dzieje się inaczej i dojeżdżam nią do Brzeźna Lęborskiego. Mam już trochę mało czasu, ale nie, nie pojadę tym asfaltem do Łęczyc. Znajduję polną drogę i nią dojeżdżam do Łęczyc. Wtedy też przychodzi mi na myśl pociąg, chciałam do niego wsiąść w Godętowie, ale okazuje się że musiałabym sporo czasu jeszcze czekać, więc czerwonym szlakiem rowerowym dojeżdżam do Bożegopola i tam wsiadam.
Na trasie z Brzeźna Lęborskiego do Łęczyc © Monica
Kategoria W pojedynkę, 51-100 km
- DST 69.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
A teraz maj, dokoła maj...
Sobota, 10 maja 2014 · dodano: 10.05.2014 | Komentarze 8
"... a teraz maj dokoła maj
wyświęca ogrody
i cały ja i cały ja
zanurzony w jordanie pogody
a teraz maj i maj i maj
dokoła się święci..."
Słowa tej piosenki chcąc nie chcąc towarzyszyły mi podczas całego dzisiejszego wyjazdu. ;-)
Dzisiejsza pogoda nadal bardzo zmienna, z przelotnymi, czasami dość mocnymi, opadami deszczu. Jednak na następne dni prognozy są podobne, więc nie ma sensu czekać, trzeba jechać jeśli ma się na to chęć, a ja aktualnie mam i to wielką ;-) Taka zmienna pogoda ma zresztą dużo uroku…. o ile nie przemoknie się do ostatniej nitki ;-) Mnie się znów udało, tylko przez 10 min. na mnie lekko pokropiło. A może to źle, bo oznacza, że nawet deszcz… ? ;-)
Jeździłam dziś standardowo po okolicy, głównie utartymi szlakami, ale też udało mi się „odkryć” dwie nowe drogi, obok których często przejeżdżam, a dotąd nimi nie jechałam.
Trasa: Luzino – Barłomino – Wyszecino – Tępcz – Pobłocie – Lewino – Staniszewo – Strysza Buda – Mirachowo – Rez. Lubygość – Kobylasz – Miłoszewo – Lewino – Wyszecino – Luzino
wyświęca ogrody
i cały ja i cały ja
zanurzony w jordanie pogody
a teraz maj i maj i maj
dokoła się święci..."
Słowa tej piosenki chcąc nie chcąc towarzyszyły mi podczas całego dzisiejszego wyjazdu. ;-)
Dzisiejsza pogoda nadal bardzo zmienna, z przelotnymi, czasami dość mocnymi, opadami deszczu. Jednak na następne dni prognozy są podobne, więc nie ma sensu czekać, trzeba jechać jeśli ma się na to chęć, a ja aktualnie mam i to wielką ;-) Taka zmienna pogoda ma zresztą dużo uroku…. o ile nie przemoknie się do ostatniej nitki ;-) Mnie się znów udało, tylko przez 10 min. na mnie lekko pokropiło. A może to źle, bo oznacza, że nawet deszcz… ? ;-)
Jeździłam dziś standardowo po okolicy, głównie utartymi szlakami, ale też udało mi się „odkryć” dwie nowe drogi, obok których często przejeżdżam, a dotąd nimi nie jechałam.
Trasa: Luzino – Barłomino – Wyszecino – Tępcz – Pobłocie – Lewino – Staniszewo – Strysza Buda – Mirachowo – Rez. Lubygość – Kobylasz – Miłoszewo – Lewino – Wyszecino – Luzino
Patrząc na niebo przed sobą wydaje się że kierunek jazdy wybrałam niezbyt rozsądnie, ale... gdzie jest powiedziane że muszę być zawsze rozsądna? ;-)
Widok na barłomińską górkę © Monica
"...Od wonnych bzów szalonych bzów wprost w głowie się kręci..." © Monica
Mleczna łąka © Monica
Mleczna łąka aż po horyzont © Monica
Ku mojej wielkiej radości za Tępczem trafiam na pole rzepaku, inne niż to które odwiedziłam ostatnio. Nie ma rady, rzepakowa sesja musi być ;-)
Pierwsze pole rzepaku na mojej drodze © Monica
Pole rzepaku © Monica
W oddali kolejne pole rzepaku. Zmierzam do niego przez łąkę.
W oddali kolejne pole rzepaku © Monica
Drugie rzepakowe pole © Monica
Z bliska © Monica
I jeszcze mój rowerek niech też ma rzepakową fotę ;-) © Monica
Cmentarzysko kurhanowe w Lewinie © Monica
Kurhan nr 3 - największy kurhan na terenie Cmentarzyska w Lewinie © Monica
Kwitnące poziomki © Monica
W oddali Nowa Huta © Monica
A ta urocza "odkryta" przeze mnie droga zaprowadziła mnie wprost do Stryszej Budy © Monica
Zjazd do Stryszej Budy © Monica
Niezapominajki © Monica
Niedaleko Mirachowa - zaczyna lekko kropić © Monica
Rezerwat Lubygość © Monica
Jezioro Lubygość © Monica
Kwitnąca jabłoń © Monica
Dmuchawce, latawce... Jak to możliwe, że niektóre łąki są jeszcze żółte od mleczy, a inne już zupełnie białe? © Monica
Odwiedzam też jezioro w Miłoszewie nad którym dość długo już nie byłam © Monica
Jezioro w Miłoszewie © Monica
To by było na tyle ;-)
Kategoria W pojedynkę, 51-100 km
- DST 78.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Rez. Lubygość i Zamkowa Góra
Sobota, 26 kwietnia 2014 · dodano: 27.04.2014 | Komentarze 7
Pogoda nadal piękna, temperatury dość wysokie, jak dla mnie
za wysokie na tę porę roku, do tego wiatr, bardzo sucho. Osobiście chciałabym
żeby przed majowym weekendem trochę popadało, bo niektóre drogi zamieniają się
w plażę, a wiadomo co to oznacza dla roweru…
Mam ogromną ochotę pojechać w moje ulubione rejony, nie jestem jednak pewna czy dam radę, bo słabo się czuję w związku z niegroźną ale upierdliwą infekcją dróg oddechowych. Postanawiam spróbować. Gdy jednak wjeżdżam do lasu i ogarnia mnie ta zieleń która wybuchła w ostatnich dniach, od razu zaczynam czuć się lepiej. Postanawiam jechać jak najdłużej lasem, naddając trochę drogi, starając się omijać nawet polne drogi, bo wystarczy że przejedzie sobie jeden i drugi as a ja się krztuszę od kurzu.
Moje ulubione rejony? Oczywiście Rez. Lubygość, Szczelina Lechicka i Zamkowa Góra. Przejeżdżam tamtędy często, ale dziś chcę pojeździć na spokojnie tylko po tym rejonie. Tak więc jadę po kolei: Jezioro Kamienne, Lubygość, Bunkier Ptasia Wola, Szczelina Lechicka, następnie szlakiem pieszym do Zamkowej Góry, powrót do Lubygościa utwardzoną szutrówką. Do Zamkowej Góry wszystko idzie jak należy. Jest pięknie, robię dużo zdjęć i w ogóle się nie spieszę. Na Z. Górę chciałam wdrapać się z rowerem od drugiej, nieco łagodniejszej strony, ale ona jest łagodniejsza później, a początek jest cholernie stromy i jest trochę stopni. Próbuję poza szlakiem, męczę się i pocę i nic, w końcu zostawiam rower u podnóża „pod opieką” wesołej grupki młodzieży, mimo obaw wciąż wierząc w ludzi i mając nadzieję, że jeszcze zobaczę mój pojazd. Wchodząc na górkę dociera do mnie że jest strasznie duszno i dopiero teraz widzę złowieszcze ciemne chmury. Zanosi się na deszcz, co mnie zbytnio nie martwi, nie mam nawet nic przeciwko zmoknięciu, tylko burzy się boję. Robię parę fotek i schodzę na dół. Mimo wszystko nie zmieniam planów odnośnie powrotu lasem.
Natomiast w drodze powrotnej spotykają mnie małe przygody. Po pierwsze znów nie trafiłam idealnie w moją fajną prostą trasę, w przeciwną stronę jedzie się nią jak po sznurku a w powrotnej drodze nie… Wszędzie piękny buczynowy las więc trudno rozeznać, ale pod kołami nie jest to co powinno być, czyli zamiast twardego szuterku ciągle kopię się w jakimś żwirze, którego wcześniej na pewno nie było. Już nie wiem czy droga nie ta, czy po prostu nawierzchnia się przez zimę zmieniła, rozjechana przez leśników itp. . Oczywiście wiedziałam w jakim kierunku jechać, ale nie chciałam próbować nowych dróg bo po jakimś czasie robiły się nieprzejezdne, a poza tym te nasze drogi takie pokręcone, że nie wiem czy ta droga mimo zawijasów biegnie tam gdzie chcę czy ostatecznie wyląduję w kierunku przeciwnym, wolałam znaleźć tę sprawdzoną. Co jakiś czas rozwidlenia, parę razy próbuję inne drogi, zawracam i wreszcie dojeżdżam do upragnionej twardej drogi. Uff, jak dobrze, bardzo lubię ten las, ale nocy spędzić bym w nim nie chciała. Podczas tej jazdy w pewnym momencie na całkiem niezłej drodze zapadam się całymi kołami w błoto ni stąd ni zowąd ukryte pod liśćmi. Rower jest umazany masakrycznie, nie chodzi o wygląd ale o to że koła trą o błotniki, wszystko trzeszczy. Wycieram z grubsza chusteczkami, a potem wyjeżdżam na ten żwir, który tak pięknie się do tego błota przykleja. Ja też jestem trochę umazana, więc po dojeździe nad jezioro postanawiam zejść na brzeg i umyć swe łydki i ręce. Brzeg jest podmokły, więc staję na mokrym kawałku drewna i oczywiście ląduję po kostki w wodzie. Trampusie przemoknięte zupełnie, wylewam z nich wodę, zdejmuję skarpetki i jadę do domu, już najkrótszą trasą. Wieczór na szczęście ciepły, więc nic nie zmarzłam. Deszczu ani burzy oczywiście nie było. Może gdzieś tam bardziej na południu popadało ale w moim kierunku nic.
Było super ;-) Uwielbiam tak porządnie pobyć w tym rejonie przynajmniej raz wczesną wiosną i raz złotą jesienią (i wciąż się nie mogę zdecydować kiedy jest tam piękniej ;-)
Trasa: Luzino – Paraszyno – Dargolewo – Strzepcz – Miłoszewo – Jez. Kamienne – Lubygość – Szczelina Lechicka – Zamkowa Góra – Lubygość – Kobylasz – Miłoszewo – Lewino – Wyszecino - Luzino
Mam ogromną ochotę pojechać w moje ulubione rejony, nie jestem jednak pewna czy dam radę, bo słabo się czuję w związku z niegroźną ale upierdliwą infekcją dróg oddechowych. Postanawiam spróbować. Gdy jednak wjeżdżam do lasu i ogarnia mnie ta zieleń która wybuchła w ostatnich dniach, od razu zaczynam czuć się lepiej. Postanawiam jechać jak najdłużej lasem, naddając trochę drogi, starając się omijać nawet polne drogi, bo wystarczy że przejedzie sobie jeden i drugi as a ja się krztuszę od kurzu.
Moje ulubione rejony? Oczywiście Rez. Lubygość, Szczelina Lechicka i Zamkowa Góra. Przejeżdżam tamtędy często, ale dziś chcę pojeździć na spokojnie tylko po tym rejonie. Tak więc jadę po kolei: Jezioro Kamienne, Lubygość, Bunkier Ptasia Wola, Szczelina Lechicka, następnie szlakiem pieszym do Zamkowej Góry, powrót do Lubygościa utwardzoną szutrówką. Do Zamkowej Góry wszystko idzie jak należy. Jest pięknie, robię dużo zdjęć i w ogóle się nie spieszę. Na Z. Górę chciałam wdrapać się z rowerem od drugiej, nieco łagodniejszej strony, ale ona jest łagodniejsza później, a początek jest cholernie stromy i jest trochę stopni. Próbuję poza szlakiem, męczę się i pocę i nic, w końcu zostawiam rower u podnóża „pod opieką” wesołej grupki młodzieży, mimo obaw wciąż wierząc w ludzi i mając nadzieję, że jeszcze zobaczę mój pojazd. Wchodząc na górkę dociera do mnie że jest strasznie duszno i dopiero teraz widzę złowieszcze ciemne chmury. Zanosi się na deszcz, co mnie zbytnio nie martwi, nie mam nawet nic przeciwko zmoknięciu, tylko burzy się boję. Robię parę fotek i schodzę na dół. Mimo wszystko nie zmieniam planów odnośnie powrotu lasem.
Natomiast w drodze powrotnej spotykają mnie małe przygody. Po pierwsze znów nie trafiłam idealnie w moją fajną prostą trasę, w przeciwną stronę jedzie się nią jak po sznurku a w powrotnej drodze nie… Wszędzie piękny buczynowy las więc trudno rozeznać, ale pod kołami nie jest to co powinno być, czyli zamiast twardego szuterku ciągle kopię się w jakimś żwirze, którego wcześniej na pewno nie było. Już nie wiem czy droga nie ta, czy po prostu nawierzchnia się przez zimę zmieniła, rozjechana przez leśników itp. . Oczywiście wiedziałam w jakim kierunku jechać, ale nie chciałam próbować nowych dróg bo po jakimś czasie robiły się nieprzejezdne, a poza tym te nasze drogi takie pokręcone, że nie wiem czy ta droga mimo zawijasów biegnie tam gdzie chcę czy ostatecznie wyląduję w kierunku przeciwnym, wolałam znaleźć tę sprawdzoną. Co jakiś czas rozwidlenia, parę razy próbuję inne drogi, zawracam i wreszcie dojeżdżam do upragnionej twardej drogi. Uff, jak dobrze, bardzo lubię ten las, ale nocy spędzić bym w nim nie chciała. Podczas tej jazdy w pewnym momencie na całkiem niezłej drodze zapadam się całymi kołami w błoto ni stąd ni zowąd ukryte pod liśćmi. Rower jest umazany masakrycznie, nie chodzi o wygląd ale o to że koła trą o błotniki, wszystko trzeszczy. Wycieram z grubsza chusteczkami, a potem wyjeżdżam na ten żwir, który tak pięknie się do tego błota przykleja. Ja też jestem trochę umazana, więc po dojeździe nad jezioro postanawiam zejść na brzeg i umyć swe łydki i ręce. Brzeg jest podmokły, więc staję na mokrym kawałku drewna i oczywiście ląduję po kostki w wodzie. Trampusie przemoknięte zupełnie, wylewam z nich wodę, zdejmuję skarpetki i jadę do domu, już najkrótszą trasą. Wieczór na szczęście ciepły, więc nic nie zmarzłam. Deszczu ani burzy oczywiście nie było. Może gdzieś tam bardziej na południu popadało ale w moim kierunku nic.
Było super ;-) Uwielbiam tak porządnie pobyć w tym rejonie przynajmniej raz wczesną wiosną i raz złotą jesienią (i wciąż się nie mogę zdecydować kiedy jest tam piękniej ;-)
Trasa: Luzino – Paraszyno – Dargolewo – Strzepcz – Miłoszewo – Jez. Kamienne – Lubygość – Szczelina Lechicka – Zamkowa Góra – Lubygość – Kobylasz – Miłoszewo – Lewino – Wyszecino - Luzino
Wreszcie również buki się zazieleniły © Monica
Na Kamiennej Górze © Monica
Jezioro Lubygość © Monica
Grota w Rez. Lubygość © Monica
Grota jest utworzona z mas żwirowo - zlepieńcowych. Ten niezwykły twór natury o
wyjątkowo oryginalnym kształcie, mimo swych niewielkich rozmiarów
jest unikatem w skali regionu. Jest jednym z trzech tego typu obiektów
na Pomorzu. Podobne groty znajdują się w Mechowie ( dużo większa) i w
Połchowie ( nieco mniejsza).
W Rez. Lubygość © Monica
Jezioro Lubygość © Monica
Wzdłuż brzegu jeziora © Monica
Droga do bunkra © Monica
Bunkier "Ptasia Wola" © Monica
Bunkier "Ptasia Wola" należał do Tajnej
Organizacji Wojskowej Gryf Pomorski prowadzącej od połowy 1941r. konspiracyjną
walkę z niemieckim okupantem na terenie Pomorza. W wyniku zdrady, bunkier wraz z 20-os. załogą został
otoczony i zdobyty przez gestapowców we wrześniu 1943r. W czasie walk czterech młodych chłopaków-partyzantów zginęło, pięciu zostało rannych, pozostałym udało się ujść z życiem.
Wyjście z bunkru © Monica
W bukowym lesie - w kierunku Szczeliny Lechickiej © Monica
Punkt widokowy w Rez. Szczelina Lechicka © Monica
Na pieszym szlaku w Rez. Szczelina Lechicka © Monica
Jezioro Potęgowskie © Monica
Jak dobrze, że można sobie jeszcze swobodnie pojeździć wzdłuż brzegów tych dwóch jezior, że nie są one jeszcze tak wykupione i zagrodzone jak wiele innych...
Jezioro Potęgowskie © Monica
Wejście na Zamkową Górę © Monica
Punkt widokowy na Zamkowej Górze © Monica
Widok na Jezioro Junno, Kamienieckie i Czarne © Monica
Wreszcie dobra droga i znane widoki © Monica
Nie jest źle, wracam tuż po zachodzie ;-) © Monica
Kategoria W pojedynkę, 51-100 km
- DST 76.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Kaszubskie drogi i bezdroża
Poniedziałek, 21 kwietnia 2014 · dodano: 21.04.2014 | Komentarze 5
Nie sądziłam, aby w te Święta udało się pojeździć na
rowerze. Tymczasem wyszło inaczej i postanowiłam to wykorzystać.
Nie bardzo miałam dziś pomysł gdzie pojechać, by nie było za daleko, a jednocześnie choć trochę inaczej. W końcu udałyśmy się z Siostrą w kierunku Sianowa, gdzie na trasie dołączył do nas Wujek. Z Sianowa udajemy się czerwonym szlakiem do Jeziora Białego, pętelka wokół niego, powrót do Pomieczyńskiej Huty, następnie obieramy kierunek na północ. W tych okolicach jakoś jeżdżę bardzo rzadko, mimo że nie mam w te rejony daleko. Jedziemy prze kolejne wioseczki i w końcu zastanawiamy się czy skręcić na Łebno czy na Donimierz czy może jechać dalej do Szemuda. W końcu decydujemy się pojechać przez Szemud do Grabowca, gdzie ukryty w lesie znajduje się Monaster Sióstr od Betlejem. Nigdy wcześniej w tym miejscu nie byłam, a Wujek wie jak tam dojechać. Później wyprowadził nas ścieżkami przez las do Przetoczyna skąd już było prościutko do domu. A Wujek pojechał dalej bo mu jakoś mało dzisiaj było ;-)
Jeździliśmy dziś głównie utwardzonymi szutrami przez większe i mniejsze kaszubskie wioski i wioseczki. Asfaltami bardzo mało, może 15 km. I to było bardzo miłe, choć warstwa kurzu osiadła na nas spora ;-)
Pogoda bardzo pochmurna, momentami zaczynało troszeczkę kropić, ale się nie rozpadało, przez pierwsze 25 km spory wiatr, ale później nie był już tak odczuwalny.
Trasa: Luzino – Tępcz – Pobłocie – Lewino – Sianowo – Sianowska Huta – Pomieczyńska Huta – wokół Jeziora Białego – Pomieczyńska Huta – Pomieczyno – Otalżyno – Jeleńska Huta – Szemud – Grabowiec – Przetoczyno – Dąbrówka – Luzino
Nie bardzo miałam dziś pomysł gdzie pojechać, by nie było za daleko, a jednocześnie choć trochę inaczej. W końcu udałyśmy się z Siostrą w kierunku Sianowa, gdzie na trasie dołączył do nas Wujek. Z Sianowa udajemy się czerwonym szlakiem do Jeziora Białego, pętelka wokół niego, powrót do Pomieczyńskiej Huty, następnie obieramy kierunek na północ. W tych okolicach jakoś jeżdżę bardzo rzadko, mimo że nie mam w te rejony daleko. Jedziemy prze kolejne wioseczki i w końcu zastanawiamy się czy skręcić na Łebno czy na Donimierz czy może jechać dalej do Szemuda. W końcu decydujemy się pojechać przez Szemud do Grabowca, gdzie ukryty w lesie znajduje się Monaster Sióstr od Betlejem. Nigdy wcześniej w tym miejscu nie byłam, a Wujek wie jak tam dojechać. Później wyprowadził nas ścieżkami przez las do Przetoczyna skąd już było prościutko do domu. A Wujek pojechał dalej bo mu jakoś mało dzisiaj było ;-)
Jeździliśmy dziś głównie utwardzonymi szutrami przez większe i mniejsze kaszubskie wioski i wioseczki. Asfaltami bardzo mało, może 15 km. I to było bardzo miłe, choć warstwa kurzu osiadła na nas spora ;-)
Pogoda bardzo pochmurna, momentami zaczynało troszeczkę kropić, ale się nie rozpadało, przez pierwsze 25 km spory wiatr, ale później nie był już tak odczuwalny.
Trasa: Luzino – Tępcz – Pobłocie – Lewino – Sianowo – Sianowska Huta – Pomieczyńska Huta – wokół Jeziora Białego – Pomieczyńska Huta – Pomieczyno – Otalżyno – Jeleńska Huta – Szemud – Grabowiec – Przetoczyno – Dąbrówka – Luzino
Początek trasy w lesie © Monica
Brzozowa alejka © Monica
Lewino, pogańskie cmentarzysko kurhanowe z okresu wczesnego średniowiecza © Monica
Średniowieczny kurhan © Monica
Okolice Sianowskiej Huty © Monica
Kapliczka w Pomieczyńskiej Hucie © Monica
Łąki i pola © Monica
Jezioro Białe © Monica
Wokół Jeziora Białego © Monica
Ciekawe okolice Pomieczyńskiej Huty © Monica
Pierwszy rusza Wujek z tego fajnego pagórka © Monica
Następnie Siostra © Monica
Pośród zielonych pagórków © Monica
W kierunku Pomieczyna © Monica
W okolicy Jeleńskiej Huty © Monica
Monaster Najświętszej Dziewicy na Pustyni w Grabowcu © Monica
Jest to monaster żeński, klauzurowy. Pełna nazwa wspólnoty: Mniszki od Betlejem, od Wniebowzięcia Najświętszej Dziewicy i od św. Brunona. Monaster w Grabowcu jest jedynym domem tej wspólnoty w Polsce. Macierzysty monaster Wspólnoty mieści się w sercu ziemi
kartuzów, w Grand-Chartreuse koło Grenoble we Francji. Wspólnota powstała stosunkowo niedawno, przed ponad 50 laty we Francji.
Monaster w Grabowcu © Monica
Podjazd a właściwie podejście wąwozem biegnącym od klasztoru © Monica
W wąwozie © Monica
Wujek prowadzi jakimiś sobie znanymi ścieżkami przez las © Monica
Coraz głębiej w las, ale dzisiaj obywa się bez błądzenia ;-) © Monica
Kategoria W towarzystwie, 51-100 km
- DST 51.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Rowerowa środa
Środa, 16 kwietnia 2014 · dodano: 16.04.2014 | Komentarze 7
Taki piękny dzień dziś był, że ja również postanowiłam sobie
zrobić rowerową środę dla kobiet ;-) w składzie aż jedna ;-)
Punkt 16 i zmykam w kierunku lasu. Miało być spokojnie, tylko bitymi drogami i max 40 km. I przez większość trasy tak rzeczywiście było. Gdy dojechałam do zielonego szlaku za Paraszynem postanowiłam się go trzymać. Udało mi się to aż do Bożegopola Wielkiego. Jakieś 5 km dalej jadąc w kierunku Strzebielina, tuż przed terenem przez który biegnie gazociąg, szlak mi się urwał. To co przede mną w ogóle nie nadaje się do jazdy, próbuję ale nie mogę się utrzymać na rowerze, błoto, a mi się nie chce prowadzić, nie ma też oznaczeń, w prawo i w lewo gazociąg, tu też nie ma drogi, zawracam i jadę jedyną sensowną drogą, ale to nie ten szlak, którego miałam się trzymać bo nie ma oznaczeń i dojeżdżam do Bożegopola Małego zamiast do Strzebielina (mam podejrzenie, ale to jeszcze sprawdzę, że to ostatnie oznakowanie nakazujące skręcić w prawo, zamiast jechać dalej szeroką prostą drogą, ktoś złośliwie lub żartobliwie odwrócił…) W ten sposób naddaję kilometrów i dostaję się na czarny szlak, częściowo terenowy, by nim dojechać do Paraszyna, a potem do domu. Nie bardzo mi się to uśmiecha ale to jest najkrótsza droga jaką znam. Nie jestem co prawda zmęczona, może trochę głodna, ale o tej godzinie miałam już być w domu… Wyszło trochę więcej i dłużej.
Trasa: Luzino – Paraszyno – Łówcz – Nawcz – Rozłazino – Jeżewo – Bożepole Wielkie – Bożepole Małe – Paraszyno - Luzino
Punkt 16 i zmykam w kierunku lasu. Miało być spokojnie, tylko bitymi drogami i max 40 km. I przez większość trasy tak rzeczywiście było. Gdy dojechałam do zielonego szlaku za Paraszynem postanowiłam się go trzymać. Udało mi się to aż do Bożegopola Wielkiego. Jakieś 5 km dalej jadąc w kierunku Strzebielina, tuż przed terenem przez który biegnie gazociąg, szlak mi się urwał. To co przede mną w ogóle nie nadaje się do jazdy, próbuję ale nie mogę się utrzymać na rowerze, błoto, a mi się nie chce prowadzić, nie ma też oznaczeń, w prawo i w lewo gazociąg, tu też nie ma drogi, zawracam i jadę jedyną sensowną drogą, ale to nie ten szlak, którego miałam się trzymać bo nie ma oznaczeń i dojeżdżam do Bożegopola Małego zamiast do Strzebielina (mam podejrzenie, ale to jeszcze sprawdzę, że to ostatnie oznakowanie nakazujące skręcić w prawo, zamiast jechać dalej szeroką prostą drogą, ktoś złośliwie lub żartobliwie odwrócił…) W ten sposób naddaję kilometrów i dostaję się na czarny szlak, częściowo terenowy, by nim dojechać do Paraszyna, a potem do domu. Nie bardzo mi się to uśmiecha ale to jest najkrótsza droga jaką znam. Nie jestem co prawda zmęczona, może trochę głodna, ale o tej godzinie miałam już być w domu… Wyszło trochę więcej i dłużej.
Trasa: Luzino – Paraszyno – Łówcz – Nawcz – Rozłazino – Jeżewo – Bożepole Wielkie – Bożepole Małe – Paraszyno - Luzino
W drodze do lasu © Monica
W lesie © Monica
Nad rzeczką opodal krzaczka... ;-) © Monica
Taki króciutki singletrack nad Łebą ;-) © Monica
Okolice Łówcza © Monica
Kaszubskie widoczki © Monica
Zieleni przybywa ;-) © Monica
Kwitnące drzewka © Monica
Płaskie tereny Pradoliny Łeby i Redy © Monica
Wycięty las pod gazociąg Świnoujście - Gdańsk © Monica
Już czas na dobranockę a ja jeszcze podziwiam meandry Łeby ;-) © Monica
Kategoria W pojedynkę, 51-100 km
- DST 84.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Do Sierakowic
Niedziela, 6 kwietnia 2014 · dodano: 06.04.2014 | Komentarze 3
Nie do końca byłam dziś przekonana czy powinnam wybrać się na rower: czułam się trochę przeziębiona, a ponadto obolała po ostatnim tygodniu. Poza tym pogoda nie zapowiadała się najlepiej: duże zachmurzenie i zero wiatru, myślałam, że będzie padać. Koło południa zaczęło się jednak przejaśniać, przypomniałam też sobie że z cukru nie jestem, co do fizycznych dolegliwości: postanowiłam o nich nie myśleć.
Właściwie chciałam pojechać do Gowidlina, to jest trochę za Sierakowicami, ale jazda asfaltem z Kamienicy do Sierakowic nie bardzo nam się podobała, więc gdy w Sierakowicach natknęłyśmy się na czarny szlak pieszy, uznałyśmy, że wolimy nim jechać zamiast dalej asfaltem do Gowidlina. To była chyba słuszna decyzja, na tej trasie od razu poczułyśmy się lepiej, choć momentami było ciężko: koleiny, trochę błota, dużo liści, w których tonęły koła rowerów.
Trasa: Luzino - Paraszyno - Osiek - Linia - Potęgowo - Kamienica Królewska - Sierakowice - Bukowo - Bącz - Rez. Lubygość - Kobylasz - Miłoszewo - Lewino - Pobłocie - Wyszecino - Luzino
Właściwie chciałam pojechać do Gowidlina, to jest trochę za Sierakowicami, ale jazda asfaltem z Kamienicy do Sierakowic nie bardzo nam się podobała, więc gdy w Sierakowicach natknęłyśmy się na czarny szlak pieszy, uznałyśmy, że wolimy nim jechać zamiast dalej asfaltem do Gowidlina. To była chyba słuszna decyzja, na tej trasie od razu poczułyśmy się lepiej, choć momentami było ciężko: koleiny, trochę błota, dużo liści, w których tonęły koła rowerów.
Trasa: Luzino - Paraszyno - Osiek - Linia - Potęgowo - Kamienica Królewska - Sierakowice - Bukowo - Bącz - Rez. Lubygość - Kobylasz - Miłoszewo - Lewino - Pobłocie - Wyszecino - Luzino
Nad Łebą w Paraszynie © Monica
W Paraszynie pod mostem ;-) © Monica
Jezioro Potęgowskie © Monica
Ołtarz Papieski w Sierakowicach © Monica
Ołtarz w kształcie sieci unoszonej przez ptaki zaprojektował mieszkaniec Sierakowic - rzeźbiarz Jarosław Wójcik. Przy tym Ołtarzu była sprawowana msza św. przez papieża Jana Pawła II dnia 6 czerwca 1999r. na Górze Biskupiej pod Pelplinem - podczas VI pielgrzymki papieża do ojczyzny. Miesiąc po tej mszy ołtarz wrócił do Sierakowic gdzie stanął w specjalnie utworzonym parku.
Zrekonstruowany drewniany kościół św. Marcina w Sierakowicach © Monica
Drewniany kościół św. Marcina w Sierakowicach to odbudowane i zrekonstruowane pozostałości drewnianej świątyni z pocz. XIX w. (1820-1822). Kościół ten jest ostatnią zachowaną świątynią zrębową jaka powstała na Pomorzu Gdańskim. Został on przeniesiony ze swojego pierwotnego miejsca (z ceglanego kościoła św. Marcina) i odbudowany w tym miejscu, gdy w 2006r. okazało się, że jego stan techniczny jest katastrofalny, uniemożliwiając bezpieczne z niego korzystanie.
Wnętrze drewnianego kościoła św. Marcina w Sierakowicach © Monica
Ołtarz boczny oraz ambona © Monica
Czarnym szlakiem z Sierakowic do Bącza © Monica
Nadal czarnym szlakiem © Monica
Wysiadka ;-) © Monica
Rezerwat Jezioro Turzycowe © Monica
Na trasie © Monica
Jezioro Bąckie © Monica
Samotny żuraw © Monica
Niedaleko Miłoszewa © Monica
Nad Jeziorem Miłoszewskim © Monica
Pączuś © Monica
Powrót do domu © Monica
Kategoria W towarzystwie, 51-100 km
- DST 85.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Wiosenna niedziela
Niedziela, 30 marca 2014 · dodano: 30.03.2014 | Komentarze 10
Kolejny dzień pięknej, wiosennej pogody wykorzystany na jazdę na rowerze.
W planie było pojechać w okolice Chmielna. Do pojechaliśmy przez Łapalice, bo nigdy nie jechałam wcześniej tą drogą. Z Łapalic leśną drogą do Zaworów (Zawór? nie wiem jak się ta nazwa odmienia), ulicą do Ręboszewa, następnie czerwonym szlakiem do Chmielonka. I tak w pewnym momencie zgubiliśmy szlak, no ale jak są rozwidlenia bez oznakowania to skąd wiedzieć którą drogą jechać? Na końcu do niego jednak wróciliśmy. Nie dziwię się już, że nie mogłam nim dojechać jadąc od strony Zawór, bo biegnie on nieco inaczej niż na mojej mapce. Nie wiem czy mapka niedokładna czy szlak został zmodyfikowany, w każdym bądź razie nie biegnie tą drogą, którą wcześniej dwa razy próbowałam dojechać. Widoki od strony tego szlaku piękne, warto było się pomęczyć pod tę górkę ;-)
Trasa: Luzino - Wyszecino - Lewino - Sianowo - Łapalice - Zawory - Ręboszewo - Chmielno - Kożyczkowo - Rzym - Sianowo - Lewino - Pobłocie - Tępcz - Wyszecino - Luzino
W planie było pojechać w okolice Chmielna. Do pojechaliśmy przez Łapalice, bo nigdy nie jechałam wcześniej tą drogą. Z Łapalic leśną drogą do Zaworów (Zawór? nie wiem jak się ta nazwa odmienia), ulicą do Ręboszewa, następnie czerwonym szlakiem do Chmielonka. I tak w pewnym momencie zgubiliśmy szlak, no ale jak są rozwidlenia bez oznakowania to skąd wiedzieć którą drogą jechać? Na końcu do niego jednak wróciliśmy. Nie dziwię się już, że nie mogłam nim dojechać jadąc od strony Zawór, bo biegnie on nieco inaczej niż na mojej mapce. Nie wiem czy mapka niedokładna czy szlak został zmodyfikowany, w każdym bądź razie nie biegnie tą drogą, którą wcześniej dwa razy próbowałam dojechać. Widoki od strony tego szlaku piękne, warto było się pomęczyć pod tę górkę ;-)
Trasa: Luzino - Wyszecino - Lewino - Sianowo - Łapalice - Zawory - Ręboszewo - Chmielno - Kożyczkowo - Rzym - Sianowo - Lewino - Pobłocie - Tępcz - Wyszecino - Luzino
Coraz więcej kwiatków w przydrożnych rowach i na skarpach © Monica
Kapliczka nad Jeziorem Wielkie Łąki © Monica
Na ulicy Sezamkowej ;-) © Monica
Jezioro Rekowo © Monica
Nad Jeziorem Kłodno © Monica
Nad Jeziorem Kłodno © Monica
Jezioro Małe Brodno © Monica
Wujek się w końcu również wybrał ;-) © Monica
Kwiatki © Monica
Nadal Jezioro Małe Brodno © Monica
Na moście © Monica
Pod górkę wymiękliśmy ;-) © Monica
W sumie Wujek wymiękł, a ja mam postój na zdjęcie, zwykła wymówka w takiej sytuacji ;-) © Monica
Jezioro Małe Brodno z drugiej strony © Monica
Do tego wiatraczka muszę się w końcu raz wybrać ;-) © Monica
W oddali Chmielno © Monica
Mewa nad Jeziorem Białym © Monica
Okolice Rzymu © Monica
Jezioro Osuszyno © Monica
Po prostu zielono ;-) © Monica
Kategoria W towarzystwie, 51-100 km
- DST 73.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Pierwszy dzień wiosny i wszystko do bani
Piątek, 21 marca 2014 · dodano: 21.03.2014 | Komentarze 10
A miało być tak pięknie... Wiosna za pasem. Do tego radość i nadzieja, że niektóre sprawy zmierzają ku dobremu...
Wszystko prysło w jednej chwili...
Jednak to życie jest popierdzielone.
Wszystko prysło w jednej chwili...
Jednak to życie jest popierdzielone.
Leśne bagienko © Monica
Leśne bagienko © Monica
Pagórki © Monica
Na trasie © Monica
Pośród łąk © Monica
Szlak Kaszubski w okolicy Nowej Huty © Monica
Podobno gdzieś tam jeszcze świeci słońce... © Monica
Jeziorko © Monica
Powrót do domu © Monica
Kategoria W pojedynkę, 51-100 km
- DST 78.00km
- Sprzęt Kross Trans Alp
- Aktywność Jazda na rowerze
Czwartkowa bumelka ;-)
Czwartek, 13 marca 2014 · dodano: 13.03.2014 | Komentarze 8
Tak, na serio przejęłam się prognozami pogody na weekend i postanowiłam
wykorzystać czwartkową super pogodę na rower. Było wspaniale, piękna
trasa, cudowna pogoda (momentami tak ciepło i bezwietrznie, że gdyby nie
resztki rozsądku chętnie rozebrałabym się do krótkiego rękawka). Po
takim dniu powinno mi łatwiej przyjść ewentualne przeżycie weekendu bez
roweru ;-(
Na mojej trasie jak zwykle to samo: pola, drogi, lasy i jeziora, ale ja takie klimaty lubię najbardziej, jadąc taką trasą i przy takiej pogodzie, zdaje mi się że nic więcej do szczęścia nie potrzeba. Zdjęcia w ogóle nie oddają klimatu miejsc, które dziś odwiedziłam, moje opisy tym bardziej, więc nie mam zamiaru się rozwodzić, tylko podać suche fakty.
Miałam pojechać przez Osiek i Linię tylko nad Jezioro Potęgowskie, a następnie przez Miłoszewo wrócić do domu. Wyszło inaczej, bo patrząc nad jeziorem na mapę wypatrzyłam na niej jakąś drogę, która miała prowadzić prościutko do Rezerwatu Szczelina Lechicka. Ponieważ bardzo lubię te rejony pomyślałam, że za bardzo nie odbiję z obranej trasy jeśli podjadę do tego Rezerwatu, następnie dostanę się do szlaku rowerowego i pojadę nim przez Lubygość do Miłoszewa. Szlak do Szczeliny prowadził górą nad Jeziorem Potęgowskim ze wspaniałym widokiem na to jezioro, szlak bardzo godny polecenia ale lepiej w tym właśnie kierunku, bo w przeciwnym byłoby ciężko...;-) No chyba że nie każdy kombinuje tak jak ja żeby było lekko ;-) Dojechałam do owej Szczeliny i tam znalazłam się na czerwonym pieszym, sądziłam że wkrótce dojadę nim do rowerowego na który chciałam się przesiąść i zawrócić w kierunku Lubygościa. Nie miałam zamiaru jechać aż do Zamkowej Góry, ale szlak pieszy zaprowadził mnie właśnie aż tam, dopiero wtedy pojawiła się znana mi droga, którą pojechałam w kierunku powrotnym. Tym sposobem objechałam Jez. Potęgowskie z trzech stron i poznałam kolejny fragment Szlaku Kaszubskiego, z czego jestem bardzo zadowolona, ale też już prawie przekonana, że mogłabym nie dać rady go przejechać w jeden dzień, lepiej jak przeznaczę na to kiedyś dwa dni... Znaną mi drogą (ale znaną mi ze strony przeciwnej) nie dojechałam bezpośrednio do Lubygościa, bo powinnam była w pewnym momencie zjechać z szutrówki w lewo, a ja pojechałam prosto i dotarałam do asfaltówki lecącej z Mirachowa do Kamienicy. Taka właśnie jest moja orientacja w terenie... Tą drogą też oczywiście dotarłam w końcu do Jeziora Lubygość, które objechałam z jednej strony, rekompensując sobie pominięty wcześniej fragment trasy.
Trasa: Luzino - Paraszyno - Osiek - Linia - Potęgowo - Rez. Szczelina Lechicka - Rez. Lubygość - Kobylasz - Miłoszewo - Lewino - Pobłocie - Tępcz - Luzino
Na mojej trasie jak zwykle to samo: pola, drogi, lasy i jeziora, ale ja takie klimaty lubię najbardziej, jadąc taką trasą i przy takiej pogodzie, zdaje mi się że nic więcej do szczęścia nie potrzeba. Zdjęcia w ogóle nie oddają klimatu miejsc, które dziś odwiedziłam, moje opisy tym bardziej, więc nie mam zamiaru się rozwodzić, tylko podać suche fakty.
Miałam pojechać przez Osiek i Linię tylko nad Jezioro Potęgowskie, a następnie przez Miłoszewo wrócić do domu. Wyszło inaczej, bo patrząc nad jeziorem na mapę wypatrzyłam na niej jakąś drogę, która miała prowadzić prościutko do Rezerwatu Szczelina Lechicka. Ponieważ bardzo lubię te rejony pomyślałam, że za bardzo nie odbiję z obranej trasy jeśli podjadę do tego Rezerwatu, następnie dostanę się do szlaku rowerowego i pojadę nim przez Lubygość do Miłoszewa. Szlak do Szczeliny prowadził górą nad Jeziorem Potęgowskim ze wspaniałym widokiem na to jezioro, szlak bardzo godny polecenia ale lepiej w tym właśnie kierunku, bo w przeciwnym byłoby ciężko...;-) No chyba że nie każdy kombinuje tak jak ja żeby było lekko ;-) Dojechałam do owej Szczeliny i tam znalazłam się na czerwonym pieszym, sądziłam że wkrótce dojadę nim do rowerowego na który chciałam się przesiąść i zawrócić w kierunku Lubygościa. Nie miałam zamiaru jechać aż do Zamkowej Góry, ale szlak pieszy zaprowadził mnie właśnie aż tam, dopiero wtedy pojawiła się znana mi droga, którą pojechałam w kierunku powrotnym. Tym sposobem objechałam Jez. Potęgowskie z trzech stron i poznałam kolejny fragment Szlaku Kaszubskiego, z czego jestem bardzo zadowolona, ale też już prawie przekonana, że mogłabym nie dać rady go przejechać w jeden dzień, lepiej jak przeznaczę na to kiedyś dwa dni... Znaną mi drogą (ale znaną mi ze strony przeciwnej) nie dojechałam bezpośrednio do Lubygościa, bo powinnam była w pewnym momencie zjechać z szutrówki w lewo, a ja pojechałam prosto i dotarałam do asfaltówki lecącej z Mirachowa do Kamienicy. Taka właśnie jest moja orientacja w terenie... Tą drogą też oczywiście dotarłam w końcu do Jeziora Lubygość, które objechałam z jednej strony, rekompensując sobie pominięty wcześniej fragment trasy.
Trasa: Luzino - Paraszyno - Osiek - Linia - Potęgowo - Rez. Szczelina Lechicka - Rez. Lubygość - Kobylasz - Miłoszewo - Lewino - Pobłocie - Tępcz - Luzino
W lesie koło Osieka © Monica
Przydrożny krzyź © Monica
Okolice Osieka © Monica
Ot, taki swojski krajobraz ;-) © Monica
Jezioro w Potęgowie © Monica
Jezioro Potęgowskie © Monica
Bazie © Monica
Jakieś bezimienne jeziorko © Monica
Nowoodkryty szlak wokół Jeziora Potęgowskiego © Monica
Trasa mnie zachwyciła, dobrze jednak że nie jechałam w kierunku przeciwnym bo to by oznaczało mozolne pchanie roweru ;-) © Monica
Nad brzegiem Jeziora Potęgowskiego © Monica
Czerwony szlak pieszy wokół Jeziora Potęgowskiego © Monica
Rezerwat Szczelina Lechicka, wokół Jeziora Potęgowskiego © Monica
Okolice Zamkowej Góry © Monica
Mirachowskie lasy - największy kompleks leśny na Kaszubach - też już zaczynają straszyć pustkami :-( © Monica
Wątpię by dzięki wycince lasów udało się załatać dziurę budżetową, natomiast z pewnością nie będzie już nawet gdzie jeździć ani czym oddychać w tym kraju. Może za parę lat drzewa będzie można podziwiać tylko na zdjęciach, dlatego robię ich dużo... To taka pesymistyczna myśl z dzisiejszego dnia...
Jezioro Lubygość © Monica
W Rezerwacie Lubygość © Monica
Okolice wsi Kobylasz © Monica
Kategoria W pojedynkę, 51-100 km